20 grudnia 2012

Mechatek o tym, że zima jest znowu



Bo ona jest, proszę państwa, co roku. I znowu przyszła, a nawet raz był mróz, o czym ja Mechatek wiem, bo pani o tym powiedziała, jak wróciła do domu z pracy.

I chociaż pani mówi, że przecież ja Mechatek napisałam już kiedyś artykuł o zimie i że tematy felietonów nie powinny się powtarzać, bo się moi mechatkowi czytelnicy znudzą, to ja Mechatek uważam, że to jest temat tak ważny, że nic nie szkodzi, że się powtórzy. Bo po pierwsze o tym, jak straszna jest zima pisałam dawno temu, a po drugie od tamtego czasu nic się nie zmieniło, ponieważ nadal jest bardzo dużo kotów bezdomnych, które nie mają swojego człowieka, swojego domu i jest im bardzo zimno, zwłaszcza jak się zrobi mróz, a w tym roku przecież już się raz zrobił.

Ja Mechatek się dowiedziałam, że w naszym kraju jest około 5 milionów kotów, które mieszkają z ludźmi, czyli domnych, takich jak Reszka, Sonia, ja Mechatek i Niuta. A ile jest bezdomnych nie wie nikt, ale pewnie bardzo dużo i to jeszcze więcej niż domnych. Kot powinien oglądać zimę tylko przez okno, a nie spotykać się z nią nos w nos, ale niestety koty bezdomne nie mają swojego domu i przez to nie maja też swoich okien. A każdego roku ich przybywa, ponieważ nie są wysterylizowane i się rozmnażają, czego my cztery nie robimy. Dlatego ten temat jest aktualny za każdym razem, kiedy jest zima.

Wszyscy już wiedzą, że ja Mechatek zaczynam swoje felietony od „proszę państwa!”, kiedy mam coś ważnego do powiedzenia, bo dzięki temu ludzie zwracają na to uwagę. Tym razem powinnam była zacząć od cztery razy „proszę państwa”, żeby ludzie zrozumieli, jak ważne jest zimą dbanie o bezdomne koty. Inaczej one wszystkie zmarzną albo nawet całkiem zamarzną i będą głodne. A do tego nie wolno dopuścić. Najlepiej by było, gdyby wszystkie koty miały swoje domy, ale ponieważ jest to niemożliwe, to trzeba dbać tak, jak się da na wszystkie możliwe sposoby.

I teraz przypomnę sposoby, jak można tym kotom, które nie maja własnego człowieka pomagać. Pani mówi, że najlepiej będzie w podpunktach, no to będzie:

  • Zostać człowiekiem dla takiego kota i zabrać go do domu na zawsze.
  • Znaleźć takiemu kotu dom, w którym będzie mógł zostać na zawsze.
  • Sterylizować koty, żeby nie robiło się ich więcej, bo wtedy będzie trudniej znaleźć dla nich domu, a bezdomnych jest już wystarczająco dużo i więcej nie trzeba.
  • Wystawiać miseczki z jedzeniem i wodą, żeby takie koty miały co jeść, bo zimą trudno się poluje.
  • Zrobić dla takich kotów ciepłe domki, żeby miały się gdzie schować przed mrozem i śniegiem na noc.

Zostawiać otwarte okienka do piwnic, żeby bezdomne koty miały schronienie.
I może się to komuś wydawać niedużo, ale to jest bardzo dużo i może kotom bezdomnym uratować życie. Ja Mechatek miałam mnóstwo szczęścia, bo mnie spotkał punkt pierwszy, ale gdybym nie miała szczęścia, to bym marzła i chodziła głodna do tej pory czyli już osiem lat, albo by mnie w ogóle nie było.

I jeszcze na sam koniec chciałabym przypomnieć o tym, że jest się na zawsze odpowiedzialnym za to, co się oswoiło. A skoro ludzie nas oswoili, to są za nas odpowiedzialni, nawet jeśli to się stało parę tysięcy lat temu. Pani mówi, że moi czytelnicy będą wiedzieli, że to jest cytat i z czego i że ja Mechatek nie muszę im przypominać. Więc tylko przypomnę, że to jest bardzo ważne, proszę państwa.

13 grudnia 2012

Mechatek o kocich naradach i sprawiedliwości

Wielu ludzi myśli, że koty są tak wielkimi indywidualistami, że nie umieją ze sobą współpracować i działać stadami. Jest to przekonanie błędne, co ja Mechatek potwierdzam swoim kocim autorytetem. Ale wcale mnie ono nie dziwi, ponieważ ludzie mają na temat kotów dużo różnych błędnych przekonań.

Owszem, koty są indywidualistami, co oznacza, że każdy kot jest inny od wszystkich innych kotów na świecie pod względem wyglądu, charakteru, zachowań i upodobań, ale te różnice nie przeszkadzają we współdziałaniu, zwłaszcza kiedy istnieje wspólny cel. Kiedy koty mieszkające pod jednym dachem, tak jak na przykład Reszka, Sonia, ja Mechatek i Niuta odkryją ten cel, to potrafią się zorganizować i działać razem, a nawet z podziałem na role.

Żeby wspólny cel był rzeczywiście wspólny, musi dotyczyć ważnych potrzeb kotów. Ja Mechatek już kilka razy pisałam o tych najważniejszych potrzebach, którymi są jedzenie, ciepło, mizianie i rozrywka, ale nie wszystkie z nich nadają się na wspólny cel tak samo dobrze. Na przykład nie najlepiej nadaje się mizianie, ponieważ u nas w domu jest tylko jedna pani, która ma tylko dwa kolana i dwie ręce i dlatego nie starcza ich dla nas wszystkich czterech naraz i musimy być miziane po kolei, a na dodatek włącza się zazdrość, zwłaszcza u Reszki, co innym kotom niekiedy zupełnie uniemożliwia przebywanie u pani na kolanach w celu miziania.


1 grudnia 2012

Mechatek o tym, skąd się wzięła Niutka



W związku z tym, że nasza Niuta niedawno miała urodziny i była uczta, a niedługo ja Mechatek będę miała udomowiny i też będzie uczta, postanowiłam napisać felieton o tym, skąd się biorą koty, żeby ułatwić ludziom znajdywanie okazji do uczt. Taki felieton nazywa się poradnik.

Niutka malutka,
zdjęcie z hodowli
Żeby w domu odbyła się uczta, muszą być spełnione dwa warunki. Musi być kot oraz specjalna okazja. Oba warunki są bardzo ważne, ponieważ bez kota nie ma po co w ogóle organizować uczty, bo kto to wszystko zje, a bez okazji to się nie nazywa uczta, tylko napełnianie miseczek i to zazwyczaj zwykłymi chrupkami, a nie smakołykami.

U nas w domu takimi okazjami są na przykład udomowiny, czyli takie dni w roku, które pani ma zapisane w kalendarzu, żeby pamiętać, że tego dnia się pojawiłyśmy w domu albo urodziny, które dotyczą tylko Niuty, bo ona przyjechała do nas razem ze swoimi papierami, w których ma napisaną dokładną datę. I w tym momencie staje się jasne, że do odbycia uczty kot musi się urodzić, a następnie trafić do nas do domu, co się odbywa na różne sposoby. I to jest porada dla kotów.
Kota można przynieść do domu ze schroniska, ze stodoły albo z ulicy. Wszystkie te miejsca są równie dobre pod warunkiem, że trafi się na człowieka umiejącego się rozejrzeć i skorzystać z okazji. Nasza pani skorzystała i dlatego Reszka, Sonia i ja Mechatek mamy swój dom a pani okazję do wydawania uczt. Cały ten proces nazywa się adoptowanie kota albo udomowienie i dlatego my trzy czyli Reszka, Sonia i ja Mechatek obchodzimy udomowiny. I to jest porada dla ludzi.

Natomiast z Niutą było inaczej, bo pani wypatrzyła ją nie w schronisku, stodole albo na ulicy, tylko na wystawie, czyli w takim miejscu, gdzie jeżdżą koty z papierami, żeby ludzie mogli się pochwalić, jakie ich koty mają piękne futerka. I jak już pani wypatrzyła Niutę, która wtedy jeszcze nawet nie widziała, że się będzie u nas w domu tak nazywać, to nie mogła przestać o niej myśleć, bo podobno Niuta tak patrzyła, że się nie dało tego zapomnieć. I pani nie zapomniała, tylko po wystawie zadzwoniła do hodowli, z której Niuta pochodzi i pojechała po nią samochodem, a potem przywiozła do domu razem z całą wyprawką od poprzedniej pani Niuty. Dzięki temu Niuta nie zabrała nam naszych miseczek, bo miała własną, a na dodatek przyjechał z nią cały worek chrupek. I to jest porada dla ludzi, którzy mają hodowle.

Razem z Niutą w domu zrobiło się więcej okazji do uczt, więc chociaż Niuta ma przewagę fizyczną i z niej czasami korzysta, skacząc na mnie Mechatka i na moją największą przyjaciółkę Sonię z góry, to jednak przeważają zalety, a ja zyskałam drugą największą przyjaciółkę, a przyjaciółek nigdy dość.

A na koniec, ja Mechatek chciałabym napisać, że z kociego punktu widzenia jest obojętne, skąd kot zostanie zabrany do domu, byle tylko go zabrać. Dzięki temu kot będzie miał ciepło i nie zamarznie zimą, będzie miał jedzenie i nie będzie niedożywiony tak jak ja Mechatek, kiedy zostałam zabrana z ulicy oraz będzie miał zapewnione zabawy i mizianie. I do dopiero są zalety!

Chchchrrr!

28 listopada 2012

Mechatek o wyjatkowości kocich oczu

Pani mówi, że może i ja Mechatek jestem autorytetem w wielu kocich sprawach, ale akurat o kocich oczach to się nie powinnam wypowiadać. Możliwe, że chodzi jej o to, że mam zeza oraz często je mrużę i dlatego mam tylko kilka zdjęć, na których moje oczy widać i bardzo trudno stwierdzić, że je mam, a co dopiero, że są ładne. Ale nawet, jak by nie były, to do mnie pasują, skoro już w tym domu nazywa się mnie Paskudkiem.


20 listopada 2012

Mechatek o tym, że ludzie odkurzają

Mieszkanie z ludźmi ma wiele zalet, o których ja Mechatek wielokrotnie już wspominałam.

Te zalety są tak ogromne, że trudno mi Mechatkowi wyobrazić sobie, że my cztery, czyli Reszka, Sonia, Niuta i ja Mechatek nie mieszkałybyśmy u nas w domu, tylko w jakimś innym albo, co byłoby najgorsze, nie miałybyśmy żadnego domu.

Jednak ma również swoje wady. Te wady związane są z pewnym konfliktem interesów między ludźmi i kotami, polegającym na tym, że ludzie chcą mieć w domu czysto i używają do tego narzędzi. Co jest, proszę Państwa, z punktu widzenia kota straszne, gdyż kot chce mieć w domu przede wszystkim ciszę i spokój, a oni odkurzają! Proszę Państwa, oni odkurzają odkurzaczem!

Odkurzacz to rzecz, której nie powinno być w żadnym domu. Żadnym. Ja Mechatek jako koci autorytet stwierdzam to jednoznacznie i apeluję do wszystkich ludzi, którzy mieszkają z kotami, aby w imię dobrych relacji kocio-ludzkich raz na zawsze wyrzucili swoje odkurzacze. Rozumiem, że z jakichś powodów włączanie odkurzacza jest ludziom do czegoś potrzebne i prawdopodobnie ma związek z ich potrzebą porządku, ale dla kota porządek nie ma najmniejszego znaczenia, a robienie przez ludzi porządku jest związane z wielkimi kosztami emocjonalnymi, jakie kot czy koty mieszkające z człowiekiem muszą ponosić.

Odkurzacz wywołuje stres, zdenerwowanie, popłoch i inne straszne rzeczy, które kot musi przeżywać, gdy odkurzacz jest włączony, bo w całym domu panuje wtedy ogromny hałas. Ludzie powinni pamiętać, że koci słuch jest dużo bardziej wrażliwy, więc hałas który słyszy kot jest dużo głośniejszy niż ten, który słyszy człowiek. Dużo, proszę Państwa!

I wtedy trzeba uciekać na półkę w kuchni (Sonia), półkę pod biurkiem (ja Mechatek) albo chować się pod szafką (Niutka) i nie wychodzić przez kilka godzin, bo przecież nie wiadomo, czy odkurzacz znów nie zostanie włączony. I to jest wielka nieprzyjemność oraz uniemożliwienie kotu wypełniania jego kocich obowiązków, czyli siedzenia przy oknie i obserwowania ptaków, spania w domku i siedzenia na fotelach! Jak kot ma spełniać swoje obowiązki, kiedy w domu jest taki hałas? I to jest, proszę Państwa, pytanie retoryczne, czyli nie wymagające odpowiedzi, ale ja Mechatek i tak jej udzielę, żeby Państwo dobrze zrozumieli: Nie da się wypełniać kocich obowiązków w takich warunkach!


No chyba, że się ma taki nieobliczalny charakter jak Reszka. Reszka ma wobec odkurzania uczucia mieszane, czyli raz takie, a raz inne, a czasem oba naraz. Obawa miesza się jej z walecznością i dlatego Reszka z odkurzaczem walczy poprzez warczenie i skakanie na niego oraz uciekanie, kiedy odkurzacz zbliży się za bardzo, bo nawet Reszka walczy z odkurzaczem tylko na odległość. Ale przecież nie każdy kot ma taką osobowość jak Reszka.

I dlatego, ja Mechatek chciałabym, aby wszyscy ludzie dobrze przemyśleli, czy porządek w domu jest dla nich ważniejszy od uczuć kota. Pani powiedziała, że to co ja Mechatek teraz napisałam, nazywa się szantaż emocjonalny, ale moim Mechatka zdaniem to się nazywa uwzględnianie potrzeb i kompromis. Wszystkie te słowa są bardzo mądre, więc mogą być argumentami, a do Państwa należy rozstrzygnięcie, kto ma rację.


15 listopada 2012

Mechatek kontra czesanie

Proszę Państwa! W moim życiu zaistniała rzecz, która do tej pory nie miała miejsca i ta rzecz spotyka mnie od kilku tygodni, czyli od czasu, jak zrobiłam swojego pierwszego bezoara.

Tak powiedziała na mój wytwór Pani, to powtarzam, bo Pańcio Kochany powiedział dużo gorzej, o tym co zrobiłam, ale tego pisać nie będę. Mój Mechatkowy bezoar powstał w moim brzuszku, gdzie zgromadził się, ponieważ zaczęłam się częściej myć, a przez mycie połykam więcej włosów z futerka i pojawił się na podłodze w dużym pokoju, ponieważ go zwymiotowałam (a nie tak jak powiedział Pańcio Kochany). Pani posprzątała mojego bezoara i powiedziała: Mechatku, od dzisiaj będziesz czesana.


6 listopada 2012

Mechatek o byciu na kolanach u ludzi

Bycie na kolanach u ludzi, które można też ładnie nazwać przebywaniem, to największa przyjemność w życiu każdego kota. To jest jeden z tych ważniejszych powodów, dla których każdy kot powinien mieć swojego człowieka. Pozostałe powody też są ważne, bo należy do nich posiadanie domu, a w nim ciepła i jedzenia, a od czasu do czasu smakołyków, a także bawienie się z kotem i głaskanie kota. Ale podczas przebywania na kolanach występuje też głaskanie i inne rodzaje miziania kota, więc to jest, moim Mechatka zdaniem, jakby jeden powód, tylko ma parę podpunktów.

Najważniejsze podczas przebywania na kolanach jest wybranie właściwego momentu. Bez tego w ogóle do przebywania nie dojdzie. Odpowiedni moment to jest taki, kiedy Pani siedzi spokojnie na fotelu, bo na przykład czyta, albo przy komputerze, bo na przykład pisze. Moment idealny pojawia się wtedy, gdy pani siedzi spokojnie i je, ale niestety, rzadko wtedy pozwala siedzieć u siebie na kolanach, ponieważ zdarzają się niespodzianki, polegające na tym, że jak Pani odwróci na chwilę głowę, to występuje zjawisko znikających kanapek, które nie wiadomo jak znajdują się nagle nie na talerzu, tylko na podłodze, zwłaszcza jak są z szynką albo z serem żółtym, który lubi Reszka.

15 października 2012

Mechatek o produktach kotowrażliwych

Wszyscy ludzie, którzy mieszkają z kotami wiedzą, że niektórych rodzajów jedzenia nie wolno przy kocie zostawiać. Takie jedzenie nazywamy kotowrażliwym, ponieważ w obecności kota, a tym bardziej kotów, ulega szybkiemu zniknięciu na skutek zjedzenia i nie zostaje po nim najmniejszy ślad, tylko czasami małe okruszki.

Ale chociaż ludzie o tym wiedzą, to jednak czasami się zapominają. Z punktu widzenia kota jest to sytuacja bardzo korzystna, ale ponieważ koci i ludzki punkt widzenia na różne sprawy czasami bardzo się różnią, to z punktu widzenia człowieka jest to wielki błąd. Tak powiedziała pani, która mieszka z nami od wielu lat i już wiele razy doświadczyła, jak szybko mogą zniknąć produktu kotowrażliwe.

Najpierw znikają z miejsca, gdzie człowiek je zostawił, czyli na przykład ze stołu, z półki w kuchni albo z reklamówki i pojawiają się w zupełnie innym miejscu, na przykład pod stołem, na podłodze w kuchni albo w jakimś dyskretnym miejscu, w którym kot może je zniknąć do końca. Ten etap znikania wymaga od kota bardzo dobrego refleksu, ponieważ miejsce pobytu produktów kotowrażliwych trzeba zmienić bardzo szybko, tak żeby człowiek się nie zorientował, gdyż jeśli się zorientuje, to może zainterweniować, co z punktu widzenia kota jest bardzo niekorzystne.

9 października 2012

Mechatek o piątej porze roku

Na świecie istnieją pory roku, które polegają na tym, że raz robi się cieplej i jest więcej słońca, a raz jest zimniej i jest mniej słońca.

Ludzie mają nazwy na te pory roku, które pozwalają im się zorientować, jak się ubrać, gdyż w przeciwieństwie do kotów, które przez cały czas mają futerka, ludzie muszą na siebie nakładać ubrania z szafy albo je zdejmować w zależności od pory roku. Trochę to przypomina kocie linienie, ale koty zmieniają futerko dwa razy do roku, a ludzie częściej, a nawet codziennie.


Pory roku, podczas których wymieniamy swoje futerka na bardziej odpowiednie nazywają się wiosna i jesień. I wtedy koty trzeba wyczesywać, o czym ja Mechatek już kilka razy pisałam, ponieważ to jest czynność bardzo potrzebna do uniknięcia w brzuszku bezoarów, które robią się z włosów połkniętych oraz kłębów futra na podłodze, które robią się z włosów wypadniętych i trzeba je odkurzać. Odkurzania bardzo nie lubimy, bo jest głośne i może powodować strach, zwłaszcza u Niuty, która się wtedy chowa do kącika. Poza tym wyczesywanie jest zdecydowanie bardziej miłe od odkurzania, ponieważ przypomina mizianie, co ja Mechatek lubię bardzo, jak wszyscy już wiedzą.

28 września 2012

Mechatek o tym, dlaczego Niuta ma konflikty

Charakter, jaki ma kot, wpływa na całe jego życie. Przede wszystkim powoduje, że kot ma cechy i te cechy mogą być różne. Niektóre cechy nazywają się zalety, a inne wady, ale wszystko zależy od punktu widzenia.

Na przykład u mojej największej przyjaciółki Soni są to łagodność, delikatność i nieśmiałość. U Reszki cechy nazywają się już zupełnie inaczej niż u Soni, bo nieobliczalność, inteligencja i skłonność do rządzenia. Ja Mechatek jestem żarłoczna, nachalna i uparta. A Niuta... A Niuta, proszę państwa, ma takie cechy, które są przyczyną tego, że ma również konflikty, ponieważ charakter i jego cechy bardzo wpływają na to, jakie kot ma interakcje z otoczeniem, czyli z innymi kotami oraz z ludźmi, którzy z nim mieszkają. Ja Mechatek nie będę pisała o konfliktach Niuty z ludźmi, bo one mnie nie dotyczą, ale uważam, że o tym, co się dzieje między Niutą i Sonią oraz Niuta i mną Mechatkiem powinni dowiedzieć się wszyscy.


18 września 2012

Mechatek o zielonookim potworze zazdrości

Dzisiejszy felieton ma taki tytuł ponieważ to jest cytat. Cytat polega na tym, że już kiedyś ktoś bardzo ładnie powiedział o tym, o czym my chcielibyśmy teraz powiedzieć albo napisać, więc nie ma po co drugi raz tego wymyślać, tylko można od tamtego kogoś wziąć te ładne słowa i zacytować, pod warunkiem, że się napisze, od kogo się je wzięło, bo inaczej to jest plagiat. Pani mówi, że plagiat to jest rodzaj kradzieży, a ja Mechatek wiem, co to jest kradzież, bo ją uprawiam na przykład wobec kanapek leżących na talerzu, zwłaszcza jak są z szynką. Plagiat polega na tym samym, tylko że zamiast kanapek kradnie się słowa.

A to, co ja Mechatek teraz na wstępie zrobiłam, to się nazywa dygresja, czyli taki kawałek felietonu, który jest trochę o czymś innym niż miał być cały felieton, a ja ją zastosowałam, bo się rozwijam literacko. I skoro już widać, jak się rozwinęłam, to napiszę, że ten felieton ma być o Reszce i jej wielkiej zazdrości o wszystko. A dygresja wzięła się stąd, że dawno, dawno temu, tak dawno, że nawet Pani tego nie pamięta, pan Szekspir napisał sztukę o zielonookim potworze zazdrości i ja Mechatek postanowiłam te słowa zacytować, bo bardzo do Reszki pasują, zwłaszcza na niektórych zdjęciach. I jedno z nich załączam jako dowód rzeczowy, żeby wszyscy zobaczyli, co mam na myśli.


Zobaczenie zielonookiego potwora na zdjęciu jest dużo bezpieczniejsze niż w rzeczywistości, a ja Mechatek, Sonia i New mamy go na co dzień u nas w domu, więc można sobie wyobrazić co się dzieje, kiedy Pani pogłaszcze którąś z nas albo da smakołyka jako pierwszej. Wtedy się, proszę Państwa, dzieją straszne rzeczy, gdyż charakter Reszki zawiera dużo zazdrości.

Pani mówi, że to prawdopodobnie wynika z tego, że przez rok Reszka mieszkała z Panią sama i nie było wtedy żadnego innego kota jako konkurencji do zabawy, miziania, smakołyków i siedzenia na Pani. I Reszka się przyzwyczaiła i myślała, że tak już będzie zawsze, ale najpierw pojawiła się Sonia, potem ja Mechatek, a trzy lata temu na dodatek jeszcze Niuta, która zupełnie nie liczy się z tym, co Reszka uważa. I to jest dla Reszki bardzo denerwujące i kosztuje ją wiele emocji, a wiadomo, że jak Reszka przeżywa jakieś emocje, to wszyscy dookoła łącznie z Panią też muszą, bo ona je objawia, a to objawianie jest spektakularne.

Objawy zazdrości u Reszki polegają na syczeniu, warczeniu, buczeniu, skakaniu na powód zazdrości, gonieniu go i stosowaniu wobec niego łapkoczynów razem z pazurami. Pani doświadczyła tego wielokrotnie, dlatego stara się nie dostarczać Reszce powodów, ale nie zawsze się udaje i wtedy Pani doświadcza ich znów oraz ma ślady na rękach. I między innymi z tego powodu Reszka ma opinię kota agresywnego i nieobliczalnego, czym zupełnie się nie przejmuje, bo jej emocje są dla niej ważniejsze niż czyjeś opinie, nawet opinie Pani.

Pani powiedziała, żebym na koniec jeszcze napisała o tym, że ludzie, którzy mieszkają z kotami powinni im dostarczać jak najmniej powodów do zazdrości. Polega to na przykład na tym, że kiedy w domu pojawia się nowy kot, to ten, który już był, powinien mieć pierwszeństwo, żeby nie poczuł się zagrożony czyli powinien pierwszy dostawać smakołyki i być często głaskany, bo inaczej zrobi się zazdrosny i będzie mu przykro. A kocie uczucia trzeba szanować, bo inaczej skończy się jak u pana Szekspira, zwłaszcza jeśli mieszka się z takim potworem jak Reszka.

Chchchrrr!!!

3 września 2012

Mechatek o kocim czekaniu

Czas od momentu, kiedy człowiek wyjedzie na urlop albo inne szkolenie aż do jego powrotu dla człowieka nazywa się podróż, a dla kota czekanie.

W trakcie czekania można spać, robić w domu destrukcję, syczeć lub warczeć na zaprzyjaźnionego człowieka, który przychodzi kota dokarmiać i sprzątać produkty z kuwety, ale najwięcej kotów po prostu śpi, ponieważ czekanie na powrót swojego człowieka jest bardzo wyczerpującą czynnością i kosztuje kota mnóstwo emocji, z których najważniejsza to tęsknota.

Ja Mechatek pisałam ostatnio o tym, że Pani wyjechała na urlop. Nie było jej ponad dwa tygodnie, co było najdłuższą nieobecnością pani w domu odkąd ja Mechatek pamiętam. Pani mówi, że to był w ogóle najdłuższy jej wyjazd odkąd tylko zamieszkała z nią Reszka, czyli od 14 lat, bo do tej pory wyjeżdżała najwyżej na tydzień, żeby kotów, czyli nas czterech nie zostawiać samych tak długo. No, ale doszła do wniosku, że 14 lat to jest wystarczający wiek, żeby kot sobie poradził, a Pani miała prawdziwy urlop. I pojechała.


28 sierpnia 2012

Mechatek o tym, jak Niutka Pomaga Pani w papierach

Każdy kot powinien pomagać swojemu człowiekowi na miarę kocich możliwości. Tych możliwości jest sporo, bo przecież kot posiada łapki z pazurkami, zęby i sierść, a każda z tych części kociego ciała może służyć do pomagania. Zwłaszcza w papierach.

U nas w domu najlepsza w tym jest Niutka.


13 sierpnia 2012

Mechatek o kociej destrukcji

Pani mówi, że każdy kto ma kota, doskonale wie, co to jest destrukcja i co ona oznacza w mieszkaniu, bo spotkał się z nią niejeden raz oko w oko.

Ponieważ w tym felietonie będzie więcej takich trudnych słów, jak destrukcja, Pani mówi, że powinnam wszystkie od początku tłumaczyć, bo mój artykuł może przeczytać przecież również ktoś, kto kota nie ma, a tylko się do tego przymierza i żeby sobie zdawał sprawę. No to ja Mechatek będę tłumaczyć.


Na początek wyjaśnię, że to co ludzie nazywają destrukcją, to jest normalna działalność normalnego kota, a kiedy kotów jest więcej, jak na przykład u nas w domu, gdzie jest nas cztery, ona się nasila, bo każdy kot robi swoją własną. Destrukcja może obejmować wszystko i kiedy ja Mechatek piszę „wszystko”, to naprawdę mam na myśli „wszystko”, a Pani kazała mi to szczególnie podkreślić, zwłaszcza dla tych osób, które się przymierzają, żeby potem nie były zaskoczone, więc szczególnie podkreślam.

8 sierpnia 2012

Mechatek o tym, jak Pani wyjeżdża

Czasami się zdarza, że człowiek który mieszka z kotem, musi gdzieś wyjechać. Ludzie mówią o tym szkolenie, wakacje albo urlop. To są zawsze trudne i smutne momenty dla kota, a co dopiero kiedy tych kotów jest cztery, tak jak u nas w domu. Wtedy ten moment jest trudny poczwórnie. Przede wszystkim dlatego, że pojawia się uczucie, które się nazywa tęsknota i to nawet, jak człowiek wyjeżdża na trzy dni.

Wszyscy, którzy mieszkają z kotami, wiedzą że wiążą się z tym różne obowiązki, które razem nazywają się odpowiedzialność, ponieważ, jak się weźmie kota do domu, to jest się za niego na zawsze odpowiedzialnym. Na zawsze oznacza, że także podczas wakacji i wyjazdów, o czym niestety wiele ludzi zapomina i przez to są wielkie nieszczęścia. Ja Mechatek nawet nie chcę komentować tego, że niektórzy ludzie wyrzucają wtedy swoje zwierzęta z domu, bo to jest poniżej jakiegokolwiek komentarza i tego po prostu robić nie wolno. Takie „nie wolno” rozumie każde zwierzę, nawet ja Mechatek, chociaż wszystkich innych „nie wolno” obowiązujących u nas w domu staram się nie rozumieć. Powinni je rozumieć również ludzie, no ale jak widać niektórzy mają jeszcze mniejszy rozumek od mojego mechatkowego, nie wspominając już o ich odpowiedzialności, której mają zero. Tak Pani powiedziała i ja Mechatek się z nią zgadzam. I jeszcze powiedziała, że nawet nie wiadomo, czy to jeszcze są ludzie, ale na tym to ja Mechatek już się nie znam.


1 sierpnia 2012

Mechatek o znaczeniu urodzin

Proszę Państwa! Wszyscy Państwo już wiedzą, że kiedy ja Mechatek zaczynam od „Proszę Państwa!” to będzie o czymś ważnym, a wiedzą Państwo o tym stąd, że się zdążyliście do mnie Mechatka i mojego pisania przyzwyczaić.

Jak wiadomo, oswajanie się nawzajem może potrwać długo albo krótko, a wszystko zależy od charakteru obu stron, które się oswajają, a zwłaszcza od zalet. I ja Mechatek już się z Państwem oswoiłam jako felietonistka, a Państwo ze mną i zajęło nam to jeden rok, czyli wcale niedługo, a to wynika z tego, że mamy dużo zalet. Ale to, proszę Państwa, oznacza jeszcze jedną ważną rzecz, która polega na tym, że nasz portal Świat Kotów ma dzisiaj swoje pierwsze urodziny.


19 lipca 2012

Mechatek o tym, że woda z kranu jest lepsza

Wiedzą o tym wszystkie koty. A po pewnym czasie mieszkania w jednym domu z kotem, albo tak jak w przypadku naszej Pani i nas dziewcząt – z czterema kotami, dowiadują się o tym także ludzie.

Więc ja Mechatek chciałabym od razu się usprawiedliwić, że piszę o takich oczywistych sprawach, ale woda z kranu naprawdę jest lepsza od tej z miseczki. Ale niekiedy nawet taki autorytet, jak ja Mechatek, musi przypomnieć o oczywistościach, bo mimo wiedzy ludzie tego nie rozumieją, a powinni, zwłaszcza podczas takich upałów, jak się właśnie wydarzają.

Niektórzy ludzie uważają, że chodzi o miejsce postawienia miseczki. Niektóre miejsca są niedobre i koty nie lubią pić z miseczek postawionych w takich miejscach. I to akurat jest prawda. Niedobre miejsce znajduje się moim Mechatka zdaniem blisko miseczek z jedzeniem i dużo kotów uważa tak samo, więc w takich miseczkach woda może stać nawet tydzień, a i tak nie zostanie wypita. Miseczka z wodą powinna stać kawałek dalej od miseczki z jedzeniem, co ja Mechatek potwierdzam swoim kocim autorytetem. Dlatego u nas w domu stoi aż kilka miseczek z wodą, żeby każda z nas dziewcząt mogła sobie wybrać i żeby koty miały komfort. Ja Mechatek najbardziej lubię wodę z miseczki koło szafy, a moja największa przyjaciółka Sonia z miseczki w kuchni, bo tam najrzadziej zagląda Reszka razem ze swoim strasznym charakterem, więc jest spokój, który dla Soni jest najważniejszą sprawą. Najgorsze miejsca są niedaleko kuwety i tam miseczek w ogóle nie wolno postawić, co ludzie akurat rozumieją, bo też pewnie by nie lubili, żeby piasek z kuwety wpadał im do kubeczków, więc w swoich ludzkich ubikacjach nie trzymają stołów z jedzeniem.


2 lipca 2012

Mechatek o tym, jak oswoiła się Sonia

Oswajanie się kotów to jest bardzo skomplikowana sprawa, ale ja Mechatek zaraz wszystko wytłumaczę. Po pierwsze udomawianie się i oswajanie się to nie jest to samo.

Wszystkie koty udomowiły się dawno temu, bo aż kilka tysięcy lat, a na dodatek jeszcze bardzo daleko od naszego domu. Ale już oswoić się każdy kot musi na własną łapę, a jest to możliwe tylko, jak się ma swój dom. I to się nazywa szansa. Niektóre koty ją dostają i dzięki temu mogą zostać kotami domnymi, czyli mieć swój dom i swoich ludzi, ale jest też dużo kotów bezdomnych, które domu i szansy na oswojenie nigdy nie miały. I jeszcze są koty, które mają swój dom i ludzi i szansę, ale nie chcą z niej skorzystać i o nich się mówi przypadki beznadziejne. Niektóre przypadki beznadziejne są beznadziejne tylko pozornie, o czym czasami trzeba się przekonywać bardzo długo, a najlepszym przykładem takiego przypadku jest moja największa przyjaciółka Sonia, której oswajanie trwało aż siedem lat.

Sonia była przypadkiem beznadziejnym, bo chociaż miała normalne kocie dzieciństwo i wychowywała ją razem z rodzeństwem prawdziwa kocia mama, to kiedy już przejechała pół Polski w plecaku i trafiła do nas do domu, to dalej wychowywała ją Reszka, a wychowywanie przez Reszkę może mieć straszny wpływ na osobowość kota. Chodzi o to, że Reszka ma nieobliczalny i przerażający charakter, którym straszy inne koty, a nawet ludzi, więc Sonia najpierw często była przerażona, a potem już jej tak zostało. I z tego wszystkiego zrobiła się skrajnie nieśmiała.

Jej nieśmiałość była tak wielka, że zasłaniała całą Sonię razem z ogonkiem i dlatego często nie można jej było zobaczyć, a co dopiero oswoić. Pani mówi, że przez kilka pierwszych lat wystarczyło popatrzeć na Sonię, żeby jej wielka nieśmiałość zaraz się objawiła, a zaraz potem uciekła razem z Sonią na półkę w kuchni albo za szafkę, a wtedy nie było widać ani Soni ani jej nieśmiałości i tylko czasem wyglądały jej oczy tak samo wielkie jak nieśmiałość. I nawet, proszę Państwa, nie przychodziła na mizianie, czego ja Mechatek już zupełnie nie potrafię zrozumieć.

Ale któregoś dnia Pani powiedziała, że dalej tak być nie może i postanowiła oswoić Sonię na siłę. A ponieważ kota oswaja się przez trzymanie go na kolanach i mizianie, to w domu było dużo biegania i łapania Soni. Na rękach Sonia nieruchomiała z tej nieśmiałości i ze strachu, ale dzięki temu można ją było odwrócić brzuszkiem do góry oraz głaskać po głowie, po szyi i po brzuszku też, bo się wcale nie wyrywała, a po dłuższej chwili nawet zaczynała mruczeć, a wiadomo, co to oznacza. I tak Sonia polubiła głaskanie i zrozumiała, że to jest miłe, ale przez długi czas za każdym razem trzeba ją było do głaskania upolować, a na dodatek pozwalała się głaskać tylko w jednej pozycji, czyli brzuszkiem do góry, bo tylko tak umiała. Ale nadal nie przychodziła na kolana sama, tylko czekała, aż Pani ją upoluje.

I dopiero, kiedy Sonia miała siedem lat nastąpiło wielkie wydarzenie, czyli oswojenie się Soni, co było bardzo zadziwiające, bo w takim wieku kocia osobowość raczej się już nie zmienia, a tu proszę. Pani mówi, że to chyba miało związek z tym, że Sonia zaczęła wtedy chorować i trzeba z nią było często jeździć do pana doktora, a po drodze miała mnóstwo miziania i Pani mówiła do niej dużo miłych słów cichym głosem, co dla kota jest bardzo przyjemne, A ponieważ Sonia najbardziej się bała wychodzenia, to pani powtarzała: nie bój się, Sonieczko, zawsze wrócimy do domu i pokazała jej, że to prawda, aż wreszcie Sonia uwierzyła i od tego dnia wszystko było inaczej i ja Mechatek nawet to pamiętam.

Sonia zaczęła sama podchodzić do ludzi i zaczepiać łapką, a kiedy nie zwracali uwagi, to głośno i przejmująco miauczała i wpatrywała się wielkimi oczami, aż trzeba było kota przewalić na plecy i głaskać po brzuszku, bo się nie dało wytrzymać. Zamiast nieśmiałości Sonia zaczęła objawiać nachalność, bo jak chce być miziana, to potrafi nawet wytrącić człowiekowi z ręki książkę i to jest zmiana radykalna.

I dlatego nie należy się zrażać nawet przypadkami beznadziejnymi, bo nie wiadomo, czy one, tak jak Sonia, nie są beznadziejne tylko pozornie i kiedy radykalna zmiana się wydarzy.

26 czerwca 2012

Mechatek o kocim poczuciu humoru

Ja Mechatek chciałabym dzisiaj napisać o kocim poczuciu humoru, o którym nie wszyscy ludzie wiedzą, że jest. Dzieje się tak z dwóch powodów: po pierwsze dlatego, że poczucie humoru nie zdarza się u wszystkich kotów, a po drugie dlatego, że nie zdarza się także u wszystkich ludzi i ci ludzie, którzy go nie mają, nie mogą go zauważyć u swojego kota, nawet jeśli ten kot je ma.

Ale nawet z ludźmi, którzy mają zarówno kota, jak i poczucie humoru, sprawa wcale nie jest taka prosta. Ja Mechatek już wiele razy wspominałam, że koty są różne, co oznacza że każdy kot różni się od każdego innego kota pod względem różnych rzeczy: na przykład wyglądu, rozmiarów, koloru, a także charakteru, który z poczuciem humoru ma najwięcej wspólnego. A od człowieka kot różni się jeszcze bardziej. I dlatego ludzi śmieszą zupełnie inne rzeczy, niż koty, a czasami nawet śmieszą ich takie, które dla kota wcale nie są śmieszne, jak na przykład wtedy, gdy Niuta, która jest trzy razy większa ode mnie Mechatka, skoczy na mnie z parapetu i to podobno wygląda śmiesznie, z czym ja Mechatek zupełnie się nie zgadzam.

18 czerwca 2012

Mechatek o tym, czym jest makrela

Proszę Państwa! Ja Mechatek nie mogę nie napisać o makreli. Pani powtarza, że artykuły powinny być o tym co jest ważne dla kotów, a zwłaszcza dla kota Mechatka, więc musi być o makreli, bo makrela jest bardzo ważna.

Jest tak ważna, że aż się o niej trudno pisze, gdyż to jest bardzo nienaturalna sytuacja, żeby kot myślał o makreli, a robił przy tym coś innego niż jedzenie makreli albo usiłowanie jej zjedzenia.


14 czerwca 2012

Mechatek o tym, jak w domu był szerszeń

A to było tak, że Pani siedziała w fotelu i czytała książkę, a na Pani siedziałam ja Mechatek i Reszka. Sonia leżała sobie na półce, a Niuta na parapecie i na nikogo nie skakała, więc było bardzo spokojnie.

I nagle Pani zauważyła, że w jednym momencie wszystkie zaczęłyśmy patrzeć w tym samym kierunku, czyli w stronę uchylonego okna, ale Pani nic nie zauważyła ani nie usłyszała i wróciła do czytania. Bo jak miała usłyszeć, skoro ludzie słyszą dużo gorzej od kotów, za to my wiedziałyśmy już co będzie! I było! Do pokoju wleciał wielki buczący owad, który zaczął latać pod sufitem, więc wszystkie cztery się zerwałyśmy, żeby go natychmiast upolować, bo przecież do tego służą owady. A Pani się nie zerwała, tylko zamarła w fotelu, bo to był szerszeń.


11 czerwca 2012

Mechatek o tym, jak Pani umyła okna

Wczoraj w tym domu działo się bardzo dużo rzeczy. A to wszystko dlatego, że Pani postanowiła umyć okna. Było to wielkie wydarzenie, nie tylko dla Pani, ale i dla nas wszystkich czterech, czyli dla Reszki, Soni, mnie Mechatka i New.


Wydarzenie było wielkie, ponieważ u nas w domu jest bardzo dużo okien, a także dlatego, że do mycia trzeba okna otwierać i z tego powodu musiałyśmy siedzieć przez pół dnia zamknięte w kuchni. Pani mówi, że to dla naszego dobra, bo nie wiadomo, co kotom do głowy strzeli i mogłybyśmy przez te otwarte okna powypadać z domu i że to jest kwestia bezpieczeństwa.

3 maja 2012

Mechatek o tym, jaka powinna być kuweta

O tym, że koty są różne, nie muszę pisać, bo pisałam już wiele razy i chyba wszyscy dobrze zapamiętali.

Oznacza to, że koty mają nie tylko różne potrzeby w sprawie smakołyków, miziania i zabawy, ale także w innych sprawach, które się nazywają kuwetowe.

W każdym domu, w którym mieszkają koty powinna być kuweta, bo inaczej dojdzie do czegoś, co ludzie potem będą nazywać katastrofą i się złościć, a wcale by nie musieli, gdyby była kuweta. I o tym też trzeba pamiętać, bo kot to nie tylko przyjemności, ale wielka odpowiedzialność i obowiązek dla człowieka, o czym ludzie czasami wcale nie myślą, jak biorą kota do domu. A z takiego niemyślenia biorą się różne nieszczęścia, na przykład koty bezdomne, które zostały bezdomne, bo zostały wyrzucone z powodu niemyślenia ich ludzi. Więc to jest tak, że jak w domu jest kot, a ma być porządek to człowiek musi zapewnić mu kuwetę i to taką, żeby kotu odpowiadała.


Pani mówi, żebym napisała jeszcze o ogłoszeniach, w których ludzie piszą, że oddadzą kotki kuwetowe i że to jest żadna reklama, ponieważ wszystkie koty są kuwetowe, jak im się da taką możliwość. Jeśli małe kotki mają swoja kocia mamę, to ona je uczy wszystkich potrzebnych w życiu umiejętności, a także korzystania z kuwety. A jak kot jest już duży, to wystarczy mu pokazać gdzie jest kuweta i on od razu będzie wiedział, co w niej zrobić. I dlatego wszystkie koty są kuwetowe, a nie tylko te z ogłoszenia.

23 kwietnia 2012

Jedna Sonia wiosny nie czyni?

W dzisiejszym felietonie ja Mechatek chcę napisać o tym, że idzie wiosna i po czym to można poznać.

Wiosna to jest bardzo miła pora roku, ponieważ robi się ciepło, co jest bardzo ważne dla mnie Mechatka, gdyż bardzo lubię ciepło i ponieważ częściej świeci słońce, co jest ważne dla Reszki, która lubi się wygrzewać w słonecznych plamach, które się dostają do nas do domu przez okno i układają się na podłodze. Pani mówi, że dla ludzi to też jest ważne, bo od razu mają lepsze humory i chętniej bawią się z kotami.


Ludzie rozpoznają wiosnę po tym, że wyglądają przez okno i krzyczą: O listki!, a także mają w kalendarzu specjalny dzień, który ich o tym informuje i wtedy już wiedzą na pewno. A koty, które w odróżnieniu od ludzi nie zapomniały swojego instynktu, nie muszą się o tym dowiadywać przez okno ani nikt im nie musi mówić, bo każdy kot czuje to całym sobą od środka. I po kocie też to od razu można poznać, a u nas w domu Pani poznała po Soni, mojej największej przyjaciółce.

16 kwietnia 2012

Mechatek o tym, że Pani się przezywa

Do tej pory ja Mechatek myślałam, że tylko ja mam przezwisko i to z tego powodu, że mam takie cechy, które się do przezywania nadają, jak na przykład, że wykopuję kwiatki oraz się rzadko myję, co ludzie uważają za wady.


Ja Mechatek mam na ten temat inne zdanie, bo jakbym się z tym zgodziła, to bym zaczęła mieć kompleksy, a przecież nie mam i nie chcę mieć. Ale moje zdanie w ogóle się nie liczyło, kiedy ludzie zaczęli do mnie mówić Paskudku, Śmierdziuszku oraz że jestem mieszanką kota z kretem. Ten kret wziął się z powodu mojej interakcji z kwiatkiem krotonem, która polegała na wykopaniu go i to trzy razy (i nawet dokładnie to opisałam w moim felietonie pod tytułem „Mechatek w świecie roślin”), a Paskudek i Śmierdziuszek wiadomo z czego. Więc ja Mechatek musiałam wykazać bardzo silną wolę oraz dobrą pamięć, żeby w tym wszystkim nie zapomnieć, że jestem Mechatkiem i żeby mi się nie pomyliło, więc wykazałam, bo moją wielką zaletą jest też upór. I dzięki temu udało mi się zachować tożsamość, która polega na tym, że się wie, kim się jest, a ja Mechatek wiem to bardzo dobrze.

27 marca 2012

Jest tunel - jest zabawa!

U nas w domu z tunelem się zaczęło od tego, że Pani się kiedyś dowiedziała, że jest taka zabawka dla kotów, która nazywa się tunel i niektóre koty bardzo ją lubią. Ale długo się nie mogła zdecydować, bo z poprzednimi zabawkami ze sklepu, stało się tak, że najpierw wszystkie cztery byłyśmy bardzo zainteresowane i się nimi bawiłyśmy, a potem się nam nudziły i trzeba je było schować na parę tygodni do szafy, żeby potem znowu okazały się jak nowe i znów było zainteresowanie.


Tak było na przykład z grą w kulkę, która polega na popychaniu kulki łapką, żeby się toczyła, i popychałyśmy z Niutą kulkę z dwóch końców specjalnego toru, raz ja do New, a raz New do mnie, a kulka się toczyła, a ja Mechatek na dodatek ganiałam za kulką cały czas. A teraz jest tak, że robimy to tylko od czasu do czasu, kiedy tor z kulką okazuje się po schowaniu jak nowy. No i po takich doświadczeniach Pani doszła do wniosku, że najlepsze są zabawki nie ze sklepu tylko z domu, które nie nudzą się nigdy – takie jak sznureczki, kulki z papieru i kartonowe pudła, do których można wchodzić i wychodzić i jeszcze w nich spać. I z tego powodu z kocim tunelem długo się wstrzymywała, co moim Mechatka zdaniem było wielkim błędem. Tak wielkim, jak wielka była nasza kocia frajda, kiedy już tunel pojawił się u nas w domu.

13 marca 2012

Mechatek o zimowych ogonach

Pani powiedziała, że skoro mnie Mechatka to aż tak irytuje, to powinnam o tym napisać i wtedy mi ulży. No to napiszę, żeby potem nie było, że nikt nic nie wiedział, a teraz Niuta chodzi z wygryzionym ogonem nie wiadomo od czego.

Bo będzie od razu wiadomo od czego, a mianowicie od Reszki, która jak się zirytuje to wychodzi z niej jej nieobliczalny charakter. No bo przecież nie ode mnie Mechatka Niuta będzie miała wygryziony ogon, chociaż ja Mechatek też się irytuję, ale u mnie irytacja się AŻ tak nie objawia.

I jeszcze Pani powiedziała, że trzeba zacząć od początku, a nie tak od środka, jak ja zaczęłam, bo nie będzie wiadomo w ogóle, o co chodzi. A chodzi o ogon Niuty. On się, proszę Państwa zrobił zimowy. Polega to na tym, że całe futro Niuty stało się jeszcze bardziej puchate niż normalnie, na szyi urósł jej puchaty kołnierz, który nazywa się kryza, a razem z futrem i kryza powiększył się niutowy ogon i wygląda jak kita wielkiej wiewiórki. Ja Mechatek nigdy nie widziałam prawdziwej wiewiórki, ale na pewno bym poznała, jakbym zobaczyła, bo przypomina mysz z puchatym ogonem, takim jak u Niuty i nadawałaby się do polowania na nią ponieważ szybko ucieka, tak Pani powiedziała.

Te zmiany wydarzyły się z powodu zimy, na którą wszystkie koty szykują się zmieniając futerko na cieplejsze, a my cztery zaczęłyśmy się szykować już we wrześniu. Ja Mechatek o tym pisałam w felietonie, który miał tytuł „To futerko jest lepsze”. Reszka, moja największa przyjaciółka Sonia i ja Mechatek mamy od tamtej pory futerka gęste i grubsze, za to u Niuty zmiana jest spektakularna. To jest takie mądre słowo, które mówi o tym, że czegoś nie da się nie zauważyć i robi wielkie wrażenie.

Niuta robi wielkie wrażenie, ponieważ kiedy robi się zimowa, to staje się jeszcze większa niż na co dzień, a to wszystko od półdługiego futra. Niuta tak ma, bo jest rasowa i jest majnkunem, ale podobno mają tak też inne koty półdługowłose, takie jak koty norweskie, syberyjskie i ragdolle, i im wszystkim robią się zimowe ogony, ale te koty nie występują u nas w domu, więc wszystko widzimy na przykładzie Niuty. Ale to, proszę Państwa, całkowicie wystarcza, ponieważ od kiedy ogon Niuty zrobił się zimowy, to Niuta zrobiła się bezczelna. I to bardzo. Tak bardzo, że ja Mechatek ledwo to znoszę.

Nie dość, że chodzi po całym naszym domu z ogonem wyprostowanym do góry, czyli paraduje, to jeszcze na dodatek tego ogona używa. Używanie polega na machaniu nim przed nosem innego kota, na przykład Soni, Reszki albo mnie Mechatka, tak żeby przeszkadzać, zasłaniać widok i łaskotać. Niuta robi to specjalnie i Pani może to potwierdzić, bo sama wiele razy widziała, jak Niuta siada w takim miejscu, żeby ogon dotykał pyszczka innego kota i wtedy zaczyna machanie. A ponieważ jej ogon jest długi i puchaty, to ma wiele możliwości. I ma przy tym minę, jakby nic się nie działo, a inny kot bardzo się wtedy denerwuje, co się objawia różnie w zależności od charakteru tego innego kota.

Sonia, która jest nieśmiała i delikatna, ucieka wtedy do domku, bo Niuta jest trzy razy większa od niej i na nią skacze, czego Sonia bardzo nie lubi. Ja Mechatek najpierw uznałam, że to zaproszenie do zabawy w polowanie na ogon Niuty, ale okazało się, że jej nie o to chodziło i na mnie też skoczyła z parapetu i to było bardzo stresujące, bo ode mnie Niuta jest jeszcze większa niż od Soni. A na koniec Niuta się tak rozbestwiła, że zaczęła machać przed oczami Reszki, a wtedy Reszka jej pokazała. I było warczenie i syczenie, i wpatrywanie się w oczy, aż doszło do strasznych łapkoczynów i Pani musiała interweniować, bo z ogona Niuty zostałyby same strzępy,a przecież ogon u majnkuna to największa ozdoba i byłoby bardzo żal.

Od tamtej pory Niuta zrobiła się ostrożniejsza, bo przy Reszce macha tylko z bezpiecznej odległości, czyli takiej, żeby Reszka tylko to widziała, ale nie zdążyła zareagować. Za to do mnie Mechatka macha tak często, jak tylko się da, nawet, gdy chcę spać albo spokojnie posiedzieć w pudełku albo zjeść chrupki z miseczki. I specjalnie za mną chodzi, żeby mi machać. I to się, proszę Państwa, kiedyś źle skończy dla niutowego ogona, bo ja Mechatek też się potrafię zirytować, chociaż u nas w domu nikt tego jeszcze nie widział. Ale za to na pewno potrafię wpaść w histerię, uciec za szafkę i stamtąd głośno wyć, a wtedy przybiega Pani i pyta: „Co się dzieje, Mechatku?”. No to ja napisałam, co się dzieje, żeby już wszyscy wiedzieli i to nie tylko u nas w domu.

5 marca 2012

Koty i słowa

Proszę Państwa! Ja Mechatek postanowiłam napisać ten felieton, ponieważ pani przeczytała, że niektóre zwierzęta rozumieją słowa, które ludzie do nich mówią w swoim ludzkim języku. I że najbardziej dotyczy to psów i kotów, ponieważ to są zwierzęta, które mają najbliższy kontakt z człowiekiem.

I tym artykule okazało się, że psy rozumieją aż dwieście słów, a niektóre nawet trzysta i to jest bardzo dużo, proszę Państwa! O kotach było w tym artykule napisane mniej, ale moim Mechatka zdaniem to nie szkodzi, bo u nas w domu nie ma psa, za to jesteśmy my i jest nas aż cztery. I jakby tak policzyć, to wszystkie cztery razem na pewno rozumiemy więcej ludzkich słów niż tamte psy z artykułu, a na dodatek każda rozumie trochę inne.

Reszka zna najwięcej słów i dlatego jest szefową

Tylko trzeba pamiętać o tym, że koty rozumieją tylko te słowa, które są dla nich ważne, bo im się przydają do życia i pomagają być w lepszym kontakcie ze swoim człowiekiem, co przynosi efekty takie jak: więcej miziania, więcej siedzenia na kolanach u człowieka i większa uległość człowieka w sprawach smakołyków. A to są, proszę Państwa, kwestie zasadnicze w życiu każdego kota. A na dodatek koty rozumieją te słowa tylko wtedy, kiedy uznają to za słuszne, o czym ja Mechatek dobrze wiem, ponieważ jestem autorytetem i dlatego umiem udawać, że nie rozumiem.

23 lutego 2012

Kotek, kot i kociszcze czyli rozmiar ma znaczenie

Pani powiedziała, że zanim zacznę powinnam wspomnieć o tym, dlaczego tytuł jest taki długi, to wspominam. Tak jest dlatego, że ja Mechatek uważałam, że pierwszy tytuł jest lepszy i ma więcej wdzięku, za to drugi bardziej przyciąga uwagę, bo budzi skojarzenia. A jak się u ludzi obudzą skojarzenia, to będą chcieli się dowiedzieć, czy mieli rację i przeczytają wszystko. I dlatego dałam oba tytuły, co się nazywa marketing. No to teraz już zaczynam.

Jak wiadomo, proszę Państwa, koty są pełne paradoksów. Paradoks oznacza, że kot może być jednocześnie i taki sam jak wszystkie inne koty u nas w domu, a nawet na świecie, zwłaszcza jeśli chodzi o potrzeby, takie jak: jedzenie, spanie, mizianie i równocześnie zupełnie inny od wszystkich pozostałych kotów w domu i na świecie, na przykład jeśli chodzi o charakter. Dlatego właściciele kota nigdy nie mogą być niczego pewni, gdy w domu zaczyna mieszkać nowy kot, gdyż wszystko, czego się spodziewali i sobie o nim wyobrażali może legnąć w gruzach. Dlatego życie z kotem, a także z kotami jest pełne niespodzianek. Dzieje się tak właśnie z powodu paradoksu, który jest bardzo mądrym słowem.

U nas w domu takie zaskoczenia miały miejsce kilka razy, a mianowicie za każdym razem, jak pojawiał się nowy kot. Nie dość, że okazywał się zupełnie inny niż te, co dotąd były, to jeszcze na dodatek całkiem inny niż sobie ludzie wyobrażali, że będzie. Tak się na przykład stało, gdy udomowiłam się ja Mechatek. Pani mówi, że w pierwszych miesiącach po moim udomowieniu nie tylko przetrenowała zalecenia Lisa z „Małego Księcia” o tym, że jest się na zawsze odpowiedzialnym za to, co się oswoiło, gdyż w ogóle w niczym się nie słuchałam, nie wiedziałam, co to znaczy „nie wolno”, byłam niegrzeczna i niewychowywalna nawet przez Reszkę, ale jeszcze przeżyła dużo zaskoczeń, bo spodziewała się, że może okażę się taka mądra i piękna jak Reszka, albo taka łagodna i delikatna jak Sonia, no ale się nie okazałam. Tylko że to nie szkodzi, bo jak się kota weźmie do domu, to już go nie wolno z powrotem wyrzucić na ulicę, więc trzeba z tym zaskoczeniem żyć, a poza tym nie mam żadnych kompleksów, ani z powodu charakteru, ani z powodu rozmiarów.

Kotek, kot i kociszcze

20 lutego 2012

Prawdziwe imię kota (nie tylko Mechatka)

To jest mój Mechatka felieton dla tych ludzi, którym się myli nie wiem co z czym i dlatego uważają, że koty nie reagują na swoje imiona, co jest zupełną nieprawdą, ponieważ każdy kot zna swoje imiona i je rozpoznaje.

I to wynika prawdopodobnie z tego, że nigdy nie mieli kota i się nie znają, bo jak się ktoś na czymś nie zna, to ulega stereotypom, jak na przykład, że koty są fałszywe, co też jest zupełną nieprawdą, ale o tym napiszę kiedy indziej, bo Pani powiedziała, żeby nie mieszać tematów.

Każdy kot, który ma swoich ludzi i jest domny, zaraz po zamieszkaniu u siebie w domu dostaje imię. To imię może pochodzić od różnych rzeczy, na przykład od koloru albo charakteru, a czasem pochodzi z bajki dla dzieci. Imię dla kota wybiera się tak, że najpierw należy popatrzeć kotu głęboko w oczy i chwilę poczekać, a wtedy się natychmiast okazuje i już wiadomo. U nas tak na przykład było z Sonią, która najpierw miała być Tygryskiem, bo tak Pani wymyśliła, ale jak popatrzyła na Sonię, to zobaczyła, że to nie jest żaden Tygrysek tylko Sonia. I tak jest z każdym kotem, tylko trzeba to wiedzieć, żeby niepotrzebnie się nie nawymyślać, bo może się okazać, że to wcale nie będzie prawdziwe imię i całe myślenie się zmarnuje.

14 lutego 2012

Mechatek o ucztach i okazjach

Czasami w życiu kota zdarzają się wyjątkowe chwile, kiedy spotyka go naraz mnóstwo przyjemnych rzeczy. Moim Mechatka zdaniem, do najprzyjemniejszych chwil u nas w domu, poza mizianiem, należą uczty.

Od lewej: Niutka, Sonia, Reszka i ja Mechatek

To słowo oznacza, że Pani przygotowuje jedzenie specjalnie dla nas, takie jak najbardziej lubimy i dużo.

Po kilku latach mieszkania u nas w domu nauczyłyśmy się rozpoznawać, kiedy szykuje się uczta. Można to rozpoznać po tym, że pani przynosi w siatce zakupy, które natychmiast chowa, bo też nauczyła się już rozpoznawać, co koty potrafią zrobić ze smakołykami pozostawionymi na wierzchu. A mianowicie: wywąchać, znaleźć, wygrzebać z siatki, rozrzucić po całym pokoju i powygryzać najsmaczniejsze kawałki.

A potem w kuchni Pani wyciąga jedzenie z lodówki i je przygotowuje, na przykład przez krojenie na kawałki i gotowanie, żeby było urozmaicenie, gdyż koty szybko się nudzą, chociaż mnie Mechatkowi trudno sobie wyobrazić znudzenie jedzeniem. Dźwięk otwieranej lodówki jest bardzo ważnym sygnałem, bo oznacza, że należy natychmiast przybiec do kuchni i pilnować przygotowania uczty. Pilnowanie jest bardzo ważnym zadaniem kota i polega na kłębieniu się pod nogami Pani i piskach, żeby dać do zrozumienia, jak bardzo chcemy, żeby uczta była już gotowa, bo inaczej umrzemy z głodu, bo musimy jeść tylko normalne chrupki z miseczek. I należy to demonstrować przez cały czas przygotowania, najlepiej bez chwili przerwy. Można też próbować ukraść Pani kawałki uczty, ale Pani się wtedy irytuje i mówi: Mechatku, nie przeszkadzaj, zaraz dostaniesz. Ale przecież każdy kot wie, że czekanie, kiedy już czuć zapachy, to jest bardzo trudna rzecz dla kota, a niekiedy nawet niemożliwa.

A jeszcze potem Pani nakłada ucztę na talerzyki i można zaczynać ucztę. To są takie chwile, że nawet moja największa przyjaciółka Sonia, przestaje być damą i się rzuca do talerzyka, żeby zdobyć jak najwięcej kawałków uczty.

Niutka, ja Mechatek i Reszka

Najważniejsze w ucztach jest to, że to nie jest zwyczajne jedzenie, które codziennie mamy w miseczkach, tylko smakołyki. Żeby uczta była udana człowiek powinien zadbać o to, żeby była odpowiednio duża, żeby wszystkie koty mogły się dopchać i żeby nie było między nimi konfliktów interesów. Można też rozłożyć ucztę na tyle osobnych talerzyków, ile jest w domu kotów i wtedy każdy kot ma swój talerzyk i nie ma obawy, że zdarzy się jakaś niesprawiedliwość, na przykład, że przyjdzie Reszka, która ma straszny charakter i jest żarłoczna i innego kota odgoni. Dlatego na wszelki wypadek Pani daje zawsze Reszce najwięcej, żebyśmy my czyli Sonia, New i ja mogły zjeść w spokoju.

Każdy kot ma swoje upodobania i dlatego nie ma takiego przepisu na ucztę, który pasowałby wszystkim, więc ja Mechatek mogę tylko podać przykłady, które będą inspiracją. I to są te przykłady, z czego może się składać uczta: surowy filet z kurczaka, gotowany filet z kurczaka, wątróbka, kawałki schabu, filet z ryby (żeby nie było ości, bo ości są dla kotów niebezpieczne), szynka, a dla Reszki jeszcze ser żółty, bo ona bardzo lubi nabiał. Mogą być jeszcze jajka, a u nas w domu także mleko, ale podobno nie wszystkie koty na świecie mogą pić mleko i takie nie powinny go dostawać.

Leeloo, ja Mechatek i Niutka

Wadą uczt jest to, że zdarzają się rzadko, bo trzeba do nich specjalnej okazji. Takimi okazjami są udomowiny (mnie Mechatka, Reszki i Soni) oraz urodziny New, a okazja była także, jak zostałam felietonistką na portalu Świat Kotów". Moim Mechatka zdaniem, uczty mogłyby się odbywać także bez okazji, a nawet codziennie, żeby koty nie musiały czekać na nie zbyt długo. A jeśli się tak nie da, to należy okazji poszukać, i ja Mechatek się tym zajęłam, bo jestem autorytetem także w sprawach uczt. I proszę Państwa, taką okazją jest teraz Światowy Dzień Kota, który jest świętem wszystkich kotów i dlatego należy go uczcić, czyli przygotować dla kotów specjalną ucztę. I to jest najważniejszy obowiązek człowieka tego dnia.

9 lutego 2012

Mechatek o tym, co ludzie mówią do kotów

Odkąd ludzie mieszkają z kotami, próbują się z nimi porozumieć na różne sposoby. Najczęściej próbują
słowami.

Dowodem na to są różne badania, w których się okazuje i to na dodatek w procentach. I w tych procentach wychodzi, że aż 92 procent ludzi rozmawia ze swoimi kotami, 6 procent czasem coś do nich powie, a 1 procent rozmawia, ale tylko jak nikt inny nie słyszy, ale to pewnie wynika z tego, że ten 1 procent się wstydzi.

Ja Mechatek się temu 1 procentowi nie dziwię, bo czasami ludzie mówią do swoich kotów bardzo dziwne rzeczy, których wstydziliby się powiedzieć do kogoś innego, a zwłaszcza publicznie, bo wtedy wszyscy by się domyślili, że ludzie są dziwni, a ludzie chcą to ukryć, ale przed kotami im to ukrywanie nie wychodzi.

Mówienie ludzi do kotów trwa od bardzo dawna, bo jeśli chodzi o wszystkie koty na świecie, to aż parę tysięcy lat, czyli odkąd tylko koty się udomowiły, ale u nas w domu trochę krócej, bo aż tak długo z naszymi ludźmi nie mieszkamy i udomawiałyśmy się po kolei. Ale chociaż to jest krócej niż parę tysięcy lat, to i tak przez ten czas zdążyłyśmy się wszystkie nasłuchać tego, co ludzie mówią do kotów.


3 lutego 2012

Mechatek o tym, jak straszna jest zima



Proszę Państwa, apeluję o pomoc dla bezdomnych kotów!

Na szczęście ja Mechatek oraz Reszka, New i moja największa przyjaciółka Sonia, jesteśmy kotami domnymi, czyli mamy własny dom, a w nim własnych ludzi oraz ciepło, które jest jedną z najważniejszych potrzeb każdego kota, o czym już pisałam, o tutaj, w moim felietonie zatytułowanym „O wielkiej potrzebie pieca lub kaloryfera”. A jeszcze na dodatek zrobiła się zima, którą można zobaczyć przez okno i która przedostaje się do nas do domu, jak Pani uchyli okno i to jest straszne, proszę Państwa.


Ja Mechatek napisałam „proszę Państwa”, ponieważ trzeba koniecznie zacząć od „proszę Państwa!”, jak się ma coś ważnego do powiedzenia, żeby ludzie zwrócili na to uwagę, a ja chciałam teraz powiedzieć bardzo ważną rzecz. Ta ważna rzecz polega na tym, że oprócz kotów domnych, takich ja my dziewczęta, są na świecie koty bezdomne, które nie mają własnego domu i ludzi i teraz koniecznie trzeba o nich pamiętać, bo jest ich dużo więcej niż kotów domnych i jest im strasznie zimno. Ja Mechatek nawet nie chcę sobie wyobrażać, jak strasznie i Pani powiedziała, że też nie chce, bo nawet człowiek, który ma na sobie cztery swetry, kurtkę, czapkę i buty, marznie jak jest na zewnątrz i dlatego ucieka i stara się dostać jak najszybciej do swojego domu. A co dopiero ma powiedzieć kot, który ma na sobie tylko jedno futerko i to na dodatek nie na całym sobie, bo łapki ma gołe, a nie ma jak założyć butów i nie może się dostać do swojego domu, bo nie ma żadnego domu? Taki kot, proszę Państwa, nie może uciec od zimna, bo jest cały czas na zewnątrz, a Pani powiedziała, że jeśli na zewnątrz będzie bardzo długo, to go już wcale nie będzie, bo zamarznie.

I stanie mu się to, co mogło się stać mnie Mechatkowi, kiedy siedem lat temu błąkałam się nocą po ulicy w grudniu i była nawet temperatura, która służy ludziom do zmierzenia, jak strasznie jest zimno. I ta temperatura wynosiła minus 15 stopni (pani powiedziała, że musi być szczegółowo, to napisałam szczegółowo) i gdybym wtedy nie upolowała sobie ludzi, to też bym zamarzła i by mnie wcale nie było, a wtedy nie można pisać felietonów ani w ogóle nic. I ja Mechatek uniknęłam w ten sposób zamarznięcia i od tamtej pory mam dobre serduszko i potrafię się wczuwać, co się nazywa empatia, i chciałabym, żeby inne koty też mogły uniknąć zamarznięcia. A do tego potrzebni są kotom ludzie.

My cztery mamy wielkie szczęście, że mamy swoich ludzi i jesteśmy u nas w domu, a nie na zewnątrz i dlatego nie zamarzniemy, bo zimę widzimy tylko przez szyby w oknach i nie musimy się na nią narażać. Jedyny kontakt z zimą poza mną Mechatkiem miała New, którą Pani raz zabrała w szelkach na balkon, żeby zobaczyła, co to jest śnieg i dzięki temu mogła sobie w nim chwilę pochodzić, co było bardzo ciekawe, aż się poślizgnęła, upadła na pupę i szybko uciekła z balkonu. I można to zobaczyć na zdjęciu, które dołączyłam jako dowód. To pokazuje, jaka straszna jest zima nawet na chwilę i w szelkach. Niestety, nie każdy kot ma swojego własnego człowieka i dlatego musi liczyć na ludzi w ogóle.

I to jest kilka rzeczy, które ludzie w ogóle mogą da kotów zrobić. Ja Mechatek uważam, że najlepiej zabrać takiego bezdomnego kota na zawsze do domu, żeby już nigdy nie zamarzł i był kotem domnym, ale nie zawsze to jest możliwe, bo u kogoś w domu może już mieszkać za dużo kotów albo wielki pies. I wtedy w ramach empatii można wysypywać bezdomnym kotom ciepłe jedzenie do miseczek, co się nazywa dokarmianie, postawić dla nich ciepły domek w spokojnym miejscu, żeby miały schronienie albo pomagać innym ludziom z dobrymi serduszkami, którzy to robią. I można jeszcze otworzyć okienka do piwnicy, żeby bezdomny kot mógł tam uciec przed zimnem i nie musiał być cały czas na zewnątrz.

I dlatego ja Mechatek bardzo bym prosiła, żeby ludzie się wczuli, bo zima to jest właśnie wielka okazja do empatii. A jak komuś jest trudno wyobrazić sobie te wszystkie bezdomne koty, bo przecież jest ich bardzo dużo i mogą się wszystkie w wyobraźni nie zmieścić, to niech sobie wyobrazi mnie Mechatka siedem lat temu. I wtedy już będzie wiedział, jeśli ma dobre serduszko.

17 stycznia 2012

Mechatek kontra tabletki

Sonia z tabletką w pyszczku
Bo się okazało, że jestem niepodawalna. I ten felieton jest stąd, że moi ludzie się o tym przekonali, a ja Mechatek mam nadzieję, że się przekonali raz na zawsze, tak samo jak się przekonali z kąpaniem Reszki.

Pani wykąpała Reszkę tylko raz w życiu, jak Reszka się u nas w domu udomowiła ze schroniska i miała pchły i to bardzo dużo. I Reszka zrobiła tak, że Pani zapamiętała to wydarzenie bardzo dobrze raz na zawsze i już nigdy nie próbowała.

Bo oni chcieli mi podać tabletki, które się nazywają antybiotyki i jeszcze syrop, a to wszystko dlatego, że miałam chore ząbki i pan doktor powiedział, że tak trzeba, ale mnie Mechatka o zdanie nie pytał, a przecież powinien, bo pacjenta powinno się pytać o zgodę i to nie tylko pacjenta – człowieka, ale pacjenta – kota też, bo jeśli nie, to potem są skutki.

13 stycznia 2012

Mechatek w świecie roślin

U nas w domu poza ludźmi i nami, mieszkają jeszcze rośliny, których jest dużo, bo Pani je lubi.

Rośliny Pani nazywają się kwiatki i stoją na różnych parapetach i półkach. Goście, którzy przychodzą do nas do domu, zawsze się dziwią, jak to możliwe, że my dziewczęta możemy mieszkać razem z kwiatkami, bo to podobno bardzo trudne, gdyż świat roślin i świat kotów mają ze sobą bardzo żywe interakcje, które polegają na różnych rzeczach, a już na pewno koty nie przechodzą obok świata roślin obojętnie. I to jest prawda, co ja Mechatek wiem dobrze, gdyż od samego początku jak zamieszkałam u nas w domu, nie przechodziłam obojętnie obok kwiatka krotona i dlatego do tej pory jestem Paskudkiem oraz jeszcze z innych powodów, ale jest ich tak dużo, że Pani powiedziała: „Mechatku, o tym napiszesz innym razem”, więc dobrze.

9 stycznia 2012

Nasz pierwszy domek

On jest, Proszę Państwa, w kratkę i mamy go już ponad dwa lata, więc to już najwyższy czas, żeby o nim napisać.

Jest bardzo ważnym meblem, ponieważ należy tylko do nas, czyli do Reszki, New, mojej największej przyjaciółki Soni i do mnie Mechatka, a ludzie nie mają do niego wstępu i to nie tylko dlatego, że by się nie zmieścili, ale także z powodu ważnej zasady.

Ta zasada polega na tym, że każdy kot powinien mieć w domu takie miejsce, które jest jego i tylko jego i w którym czuje się całkowicie bezpiecznie i dzięki temu ma coś, co się nazywa poczucie bezpieczeństwa, które jest jedną z podstawowych potrzeb nie tylko kota, ale i każdego. U nas w domu jest to nasz domek w kratkę, bo jak się któraś z nas w nim schowa, to pod żadnym pozorem nie wolno jej stamtąd wyciągać i to nawet, jeśli trzeba podać tabletkę. Tę zasadę szanuje nawet Reszka, która jest nieobliczalna i często napada na nas trzy, a do tego znienacka, ale w domku tego nie robi, tylko się wpycha, żeby się też mieścić. I na takie miejsce mówi się schronienie, bo można do niego uciekać w w nim w spokoju spać.


Zanim domek pojawiał się u nas w domu miałyśmy inne schronienia, jak na przykład półka w kuchni oraz wiklinowy koszyk, który stał na szafie i był wyłożony starym swetrem Pani, ale to nie były miejsca kupione specjalnie dla nas, aż dopiero któregoś dnia Pani przyszła w wielkim pudłem i okazało się, że jest w nim prezent dla nas wszystkich czterech i to tylko nasz.