1 grudnia 2012

Mechatek o tym, skąd się wzięła Niutka



W związku z tym, że nasza Niuta niedawno miała urodziny i była uczta, a niedługo ja Mechatek będę miała udomowiny i też będzie uczta, postanowiłam napisać felieton o tym, skąd się biorą koty, żeby ułatwić ludziom znajdywanie okazji do uczt. Taki felieton nazywa się poradnik.

Niutka malutka,
zdjęcie z hodowli
Żeby w domu odbyła się uczta, muszą być spełnione dwa warunki. Musi być kot oraz specjalna okazja. Oba warunki są bardzo ważne, ponieważ bez kota nie ma po co w ogóle organizować uczty, bo kto to wszystko zje, a bez okazji to się nie nazywa uczta, tylko napełnianie miseczek i to zazwyczaj zwykłymi chrupkami, a nie smakołykami.

U nas w domu takimi okazjami są na przykład udomowiny, czyli takie dni w roku, które pani ma zapisane w kalendarzu, żeby pamiętać, że tego dnia się pojawiłyśmy w domu albo urodziny, które dotyczą tylko Niuty, bo ona przyjechała do nas razem ze swoimi papierami, w których ma napisaną dokładną datę. I w tym momencie staje się jasne, że do odbycia uczty kot musi się urodzić, a następnie trafić do nas do domu, co się odbywa na różne sposoby. I to jest porada dla kotów.
Kota można przynieść do domu ze schroniska, ze stodoły albo z ulicy. Wszystkie te miejsca są równie dobre pod warunkiem, że trafi się na człowieka umiejącego się rozejrzeć i skorzystać z okazji. Nasza pani skorzystała i dlatego Reszka, Sonia i ja Mechatek mamy swój dom a pani okazję do wydawania uczt. Cały ten proces nazywa się adoptowanie kota albo udomowienie i dlatego my trzy czyli Reszka, Sonia i ja Mechatek obchodzimy udomowiny. I to jest porada dla ludzi.

Natomiast z Niutą było inaczej, bo pani wypatrzyła ją nie w schronisku, stodole albo na ulicy, tylko na wystawie, czyli w takim miejscu, gdzie jeżdżą koty z papierami, żeby ludzie mogli się pochwalić, jakie ich koty mają piękne futerka. I jak już pani wypatrzyła Niutę, która wtedy jeszcze nawet nie widziała, że się będzie u nas w domu tak nazywać, to nie mogła przestać o niej myśleć, bo podobno Niuta tak patrzyła, że się nie dało tego zapomnieć. I pani nie zapomniała, tylko po wystawie zadzwoniła do hodowli, z której Niuta pochodzi i pojechała po nią samochodem, a potem przywiozła do domu razem z całą wyprawką od poprzedniej pani Niuty. Dzięki temu Niuta nie zabrała nam naszych miseczek, bo miała własną, a na dodatek przyjechał z nią cały worek chrupek. I to jest porada dla ludzi, którzy mają hodowle.

Razem z Niutą w domu zrobiło się więcej okazji do uczt, więc chociaż Niuta ma przewagę fizyczną i z niej czasami korzysta, skacząc na mnie Mechatka i na moją największą przyjaciółkę Sonię z góry, to jednak przeważają zalety, a ja zyskałam drugą największą przyjaciółkę, a przyjaciółek nigdy dość.

A na koniec, ja Mechatek chciałabym napisać, że z kociego punktu widzenia jest obojętne, skąd kot zostanie zabrany do domu, byle tylko go zabrać. Dzięki temu kot będzie miał ciepło i nie zamarznie zimą, będzie miał jedzenie i nie będzie niedożywiony tak jak ja Mechatek, kiedy zostałam zabrana z ulicy oraz będzie miał zapewnione zabawy i mizianie. I do dopiero są zalety!

Chchchrrr!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz