13 sierpnia 2012

Mechatek o kociej destrukcji

Pani mówi, że każdy kto ma kota, doskonale wie, co to jest destrukcja i co ona oznacza w mieszkaniu, bo spotkał się z nią niejeden raz oko w oko.

Ponieważ w tym felietonie będzie więcej takich trudnych słów, jak destrukcja, Pani mówi, że powinnam wszystkie od początku tłumaczyć, bo mój artykuł może przeczytać przecież również ktoś, kto kota nie ma, a tylko się do tego przymierza i żeby sobie zdawał sprawę. No to ja Mechatek będę tłumaczyć.


Na początek wyjaśnię, że to co ludzie nazywają destrukcją, to jest normalna działalność normalnego kota, a kiedy kotów jest więcej, jak na przykład u nas w domu, gdzie jest nas cztery, ona się nasila, bo każdy kot robi swoją własną. Destrukcja może obejmować wszystko i kiedy ja Mechatek piszę „wszystko”, to naprawdę mam na myśli „wszystko”, a Pani kazała mi to szczególnie podkreślić, zwłaszcza dla tych osób, które się przymierzają, żeby potem nie były zaskoczone, więc szczególnie podkreślam.

Destrukcja wszystkiego dotyczy: foteli, kanap, tapczanów, szafek, półek z książkami, półek z innymi rzeczami, papierów zostawionych przez ludzi na stole, dywanów, kwiatków na parapecie, kwiatków na półkach, ubrań pozostawionych przez zapomnienie, butów, pudełek, siatek z zakupami, a zwłaszcza z serem i szynką, a nawet komputerów, co się ostatnio udało naszej New. I tak ja Mechatek na pewno nie wymienię wszystkiego, co może ulec kociej destrukcji, więc podałam tylko kilka przykładów, a resztę sobie Państwo doskonale wyobrażą albo wcale sobie nie musicie wyobrażać, bo też macie w domu kota.

Taka działalność powoduje liczne konflikty kocio - ludzkie i to nawet po wielu latach wspólnego mieszkania, bo ludzie nie potrafią się przyzwyczaić do działalności normalnego kota i jego wpływu na stan mieszkania, sprzętów i ubrań, które mogą zostać obdrapane, obgryzione, okocone kocią sierścią i jeszcze inne rzeczy, o których ja Mechatek nie będę nawet wspominać, bo przydarzają się wtedy, kiedy kot jest obrażony, co jest sytuacją bardzo nieprzyjemną i dotyczy na przykład pościeli albo butów. I odbywa się wtedy wiele okrzyków, ubolewania i pogadanek, których dobrze wychowany kot musi uprzejmie wysłuchać, żeby nie zaogniać sytuacji.


Sytuacja zaogniona polega na tym, że jest więcej okrzyków niż normalnie i tak właśnie było ostatnio u nas w domu, kiedy New w ramach zabawy próbowała otworzyć szafkę koło komputera, ale była troszkę nieuważna i podczas skoków i szarpania zamka do szafki zrzuciła słuchawki, w których Pani słucha muzyki z komputera oraz myszkę, która pomaga pani pisać artykuły i one się, proszę Państwa, zdekonstruowały. Całkiem. I ani ze słuchawek ani z myszki Pani nie mogła już korzystać i bardzo się zdenerwowała, a New zamiast usiąść i grzecznie wysłuchać tego, co Pani ma do powiedzenia, jeszcze skakała po resztkach i się uśmiechała i gadała pod nosem, bo majnkuny tak mają, co doprowadziło do wielkiego zaognienia sytuacji i jest dowodem na to, że New chociaż jest rasowa i ma papiery, to w ogóle nie ma zdolności dyplomatycznych.


Gdyby miała, to albo by uciekła do kuchni i udawała, że jest wystraszona, albo siedziała nieruchomo i cicho (a nie gadając pod nosem) ze spuszczoną w dół głową albo zaczęłaby się łasić do Pani aż do skutku czyli pogłaskania. To są umiejętności, które musi doskonale opanować kot mieszkający z człowiekiem, bo one świadczą o jego rozwiniętym instynkcie samozachowawczym.

A na sam koniec ja Mechatek chciałam opowiedzieć o jeszcze jednym ważnym słowie, które się nazywa entropia. Entropia bardzo się wiąże z destrukcją, bo jak się by kotu pozwoliło na jego normalną działalność destrukcyjną przez dłuższy czas, to entropia by się w domu rozrosła i w ogóle w takim domu nie dałoby się mieszkać. A ludzie się potrzebni kotom po to, żeby się tak nie stało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz