29 kwietnia 2017

"Szczęściarze" czyli rzecz o Leeloo...




Jak dotąd, nie było zbyt wielu postów poświęconych Leeloo, kotce, która pojawiła się u nas po odejściu Reszki. Leeloo, adoptowana w październiku 2014 z warszawskiej Koterii okazała się kotem idealnym: przyjaznym, serdecznym, ciepłym i zupełnie niekłopotliwym. Nie wybrzydza przy jedzeniu, chociaż ma swoje smakowe dziwactwa; jak sądzimy pochodzące jeszcze z czasów, gdy mieszkała na terenie szpitala praskiego. Lubi na przykład chleb i bułki. Możliwe, że nimi była dokarmiana. Gdy na stole leży mięso i pieczywo, wiadomo, że Leelutka zignoruje mięso i rzuci się w te pędy do wylizywania skórek z chleba i wciągania najdrobniejszych okruszków, jak najstaranniejszy odkurzacz. Długo unikała jajek, filetów z kurczaka i mokrej karmy. Przypuszczamy, że ich po prostu nie znała i dlatego zjadała głównie suche chrupki. Teraz jej upodobania są bardziej zróżnicowane i zdarza się, że odgania Mechatka od miseczki ze smakołykami.

fot: Rafał Nowakowski (Nasz Drugi Człowiek)

Leeloo ma cudowny charakter. Uwielbia kontakt z ludźmi, chętnie leży na człowieku i przy człowieku, nie jest przy tym w żaden sposób nachalna. Nauczyła się kilku rozczulających gestów, mamy wrażenie, że podpatrując nasze pozostałe dziewczęta. Na przykład kładzie łapkę na naszych dłoniach lub nogach, a kiedy razem siedzimy na kanapie, stara się ułożyć tak, aby lekko dotykać każdego z nas. Została moim ukochanym kotem, zdarza mi się do niej powiedzieć: moja, moja i uwielbiam, kiedy patrzy w oczy - tego też długo się uczyła, bo początkowo kontakt wzrokowy nieco ją peszył i szybko odwracała wzrok. Teraz potrafi wpatrywać się długo i niesamowitą czułością.

Leeloo w zasadzie nie sprawiała żadnych zdrowotnych problemów, poza tym, że przyniosła do naszego domu koci katar, który trzeba było natychmiast opanować, przede wszystkim z powodu Mechatka, która z powodu przyjmowania leków do chemioterapii ma mocno obniżoną odporność. Mimo sterylizacji miewała też objawy rujopodobne. Dwa razy z tego powodu zastosowaliśmy leki hormonalne i na szczęście problem już się nie powtarza, ale ma wciąż ma powiększone gruczoły mleczne, więc całość i tak trzeba poddać dalszej diagnostyce. Jest kotką masywną, w sumie największą z naszych kotek. Wagowo przegoniła nawet New, która co prawda jest Maine Coonem, ale zawsze była raczej drobną przedstawicielką tej rasy.

Leeloo to kawał solidnej kociej baby

Po ostatniej wizycie w naszej Przychodni Weterynaryjnej na Białobrzeskiej wiemy bardzo dokładnie, ile Leeloo waży. Leeloo waży 4,85kg! Kawał kota z niej, prawda?

Niestety, nie była to zwyczajna wizyta kontrolna.

Od czasu, kiedy diagnoza Mechatka stała się faktem, personel Przychodni Białobrzeska mówi do nas i o nas "szczęściarze". Jest w tym duża doza troski i ciepłej ironii, bo przecież Mechatek to nasza druga kotka z chłoniakiem, a do tego to trzeba już mieć specyficznie rozumiane "szczęście". Na szczęście, chłoniak Mechatka jest inny niż Reszki, mniej agresywny i mniej złośliwy, a na dodatek Mech przekracza wszelkie statystyki przeżywalności przy tym rodzaju nowotworu. Niestety, owo specyficzne "szczęście" nas nie opuszcza. W poniedziałek, 24 kwietnia Leeloo miała atak padaczkowy...


Widzieć atak drgawkowy swojego ukochanego kota i móc tylko czekać aż się skończy to okropne doświadczenie. Na szczęście trwał bardzo krótko.

Mamy nadzieję, że była to jednorazowa sytuacja, chociaż wiemy, że na to szanse są znikome. Mamy nadzieję, że jeśli nie była to jednorazowa sytuacja (a raczej tak właśnie będzie), to jej ataki będą rzadkie, nie częściej niż raz na miesiąc. Mamy nadzieję, że nie trzeba będzie stosować Luminalu, bo częstotliwość ataków nie wzrośnie. Mamy nadzieję, że wlewka z relanium okaże się niepotrzebna i że ataki Leeloo nie przekształcą się w stan padaczkowy. Mamy nadzieję, że nasza cudowna Leeloo będzie z nami jeszcze długo...

Zdjęcie z dziś.
Leeloo relaksuje się na swojej ulubionej poduszce

ps 1. Może w tym "szczęściu" chodzi o to, że mają je nasze koty? Że trafiają właśnie do nas, a u nas, wiadomo, że otrzymają opiekę i leczenie? Ale czy nie za dużo tego "szczęścia" na nas? Ech...
ps 2. Mechatek ma się kiepsko, ale się trzyma.