27 marca 2012

Jest tunel - jest zabawa!

U nas w domu z tunelem się zaczęło od tego, że Pani się kiedyś dowiedziała, że jest taka zabawka dla kotów, która nazywa się tunel i niektóre koty bardzo ją lubią. Ale długo się nie mogła zdecydować, bo z poprzednimi zabawkami ze sklepu, stało się tak, że najpierw wszystkie cztery byłyśmy bardzo zainteresowane i się nimi bawiłyśmy, a potem się nam nudziły i trzeba je było schować na parę tygodni do szafy, żeby potem znowu okazały się jak nowe i znów było zainteresowanie.


Tak było na przykład z grą w kulkę, która polega na popychaniu kulki łapką, żeby się toczyła, i popychałyśmy z Niutą kulkę z dwóch końców specjalnego toru, raz ja do New, a raz New do mnie, a kulka się toczyła, a ja Mechatek na dodatek ganiałam za kulką cały czas. A teraz jest tak, że robimy to tylko od czasu do czasu, kiedy tor z kulką okazuje się po schowaniu jak nowy. No i po takich doświadczeniach Pani doszła do wniosku, że najlepsze są zabawki nie ze sklepu tylko z domu, które nie nudzą się nigdy – takie jak sznureczki, kulki z papieru i kartonowe pudła, do których można wchodzić i wychodzić i jeszcze w nich spać. I z tego powodu z kocim tunelem długo się wstrzymywała, co moim Mechatka zdaniem było wielkim błędem. Tak wielkim, jak wielka była nasza kocia frajda, kiedy już tunel pojawił się u nas w domu.

13 marca 2012

Mechatek o zimowych ogonach

Pani powiedziała, że skoro mnie Mechatka to aż tak irytuje, to powinnam o tym napisać i wtedy mi ulży. No to napiszę, żeby potem nie było, że nikt nic nie wiedział, a teraz Niuta chodzi z wygryzionym ogonem nie wiadomo od czego.

Bo będzie od razu wiadomo od czego, a mianowicie od Reszki, która jak się zirytuje to wychodzi z niej jej nieobliczalny charakter. No bo przecież nie ode mnie Mechatka Niuta będzie miała wygryziony ogon, chociaż ja Mechatek też się irytuję, ale u mnie irytacja się AŻ tak nie objawia.

I jeszcze Pani powiedziała, że trzeba zacząć od początku, a nie tak od środka, jak ja zaczęłam, bo nie będzie wiadomo w ogóle, o co chodzi. A chodzi o ogon Niuty. On się, proszę Państwa zrobił zimowy. Polega to na tym, że całe futro Niuty stało się jeszcze bardziej puchate niż normalnie, na szyi urósł jej puchaty kołnierz, który nazywa się kryza, a razem z futrem i kryza powiększył się niutowy ogon i wygląda jak kita wielkiej wiewiórki. Ja Mechatek nigdy nie widziałam prawdziwej wiewiórki, ale na pewno bym poznała, jakbym zobaczyła, bo przypomina mysz z puchatym ogonem, takim jak u Niuty i nadawałaby się do polowania na nią ponieważ szybko ucieka, tak Pani powiedziała.

Te zmiany wydarzyły się z powodu zimy, na którą wszystkie koty szykują się zmieniając futerko na cieplejsze, a my cztery zaczęłyśmy się szykować już we wrześniu. Ja Mechatek o tym pisałam w felietonie, który miał tytuł „To futerko jest lepsze”. Reszka, moja największa przyjaciółka Sonia i ja Mechatek mamy od tamtej pory futerka gęste i grubsze, za to u Niuty zmiana jest spektakularna. To jest takie mądre słowo, które mówi o tym, że czegoś nie da się nie zauważyć i robi wielkie wrażenie.

Niuta robi wielkie wrażenie, ponieważ kiedy robi się zimowa, to staje się jeszcze większa niż na co dzień, a to wszystko od półdługiego futra. Niuta tak ma, bo jest rasowa i jest majnkunem, ale podobno mają tak też inne koty półdługowłose, takie jak koty norweskie, syberyjskie i ragdolle, i im wszystkim robią się zimowe ogony, ale te koty nie występują u nas w domu, więc wszystko widzimy na przykładzie Niuty. Ale to, proszę Państwa, całkowicie wystarcza, ponieważ od kiedy ogon Niuty zrobił się zimowy, to Niuta zrobiła się bezczelna. I to bardzo. Tak bardzo, że ja Mechatek ledwo to znoszę.

Nie dość, że chodzi po całym naszym domu z ogonem wyprostowanym do góry, czyli paraduje, to jeszcze na dodatek tego ogona używa. Używanie polega na machaniu nim przed nosem innego kota, na przykład Soni, Reszki albo mnie Mechatka, tak żeby przeszkadzać, zasłaniać widok i łaskotać. Niuta robi to specjalnie i Pani może to potwierdzić, bo sama wiele razy widziała, jak Niuta siada w takim miejscu, żeby ogon dotykał pyszczka innego kota i wtedy zaczyna machanie. A ponieważ jej ogon jest długi i puchaty, to ma wiele możliwości. I ma przy tym minę, jakby nic się nie działo, a inny kot bardzo się wtedy denerwuje, co się objawia różnie w zależności od charakteru tego innego kota.

Sonia, która jest nieśmiała i delikatna, ucieka wtedy do domku, bo Niuta jest trzy razy większa od niej i na nią skacze, czego Sonia bardzo nie lubi. Ja Mechatek najpierw uznałam, że to zaproszenie do zabawy w polowanie na ogon Niuty, ale okazało się, że jej nie o to chodziło i na mnie też skoczyła z parapetu i to było bardzo stresujące, bo ode mnie Niuta jest jeszcze większa niż od Soni. A na koniec Niuta się tak rozbestwiła, że zaczęła machać przed oczami Reszki, a wtedy Reszka jej pokazała. I było warczenie i syczenie, i wpatrywanie się w oczy, aż doszło do strasznych łapkoczynów i Pani musiała interweniować, bo z ogona Niuty zostałyby same strzępy,a przecież ogon u majnkuna to największa ozdoba i byłoby bardzo żal.

Od tamtej pory Niuta zrobiła się ostrożniejsza, bo przy Reszce macha tylko z bezpiecznej odległości, czyli takiej, żeby Reszka tylko to widziała, ale nie zdążyła zareagować. Za to do mnie Mechatka macha tak często, jak tylko się da, nawet, gdy chcę spać albo spokojnie posiedzieć w pudełku albo zjeść chrupki z miseczki. I specjalnie za mną chodzi, żeby mi machać. I to się, proszę Państwa, kiedyś źle skończy dla niutowego ogona, bo ja Mechatek też się potrafię zirytować, chociaż u nas w domu nikt tego jeszcze nie widział. Ale za to na pewno potrafię wpaść w histerię, uciec za szafkę i stamtąd głośno wyć, a wtedy przybiega Pani i pyta: „Co się dzieje, Mechatku?”. No to ja napisałam, co się dzieje, żeby już wszyscy wiedzieli i to nie tylko u nas w domu.

5 marca 2012

Koty i słowa

Proszę Państwa! Ja Mechatek postanowiłam napisać ten felieton, ponieważ pani przeczytała, że niektóre zwierzęta rozumieją słowa, które ludzie do nich mówią w swoim ludzkim języku. I że najbardziej dotyczy to psów i kotów, ponieważ to są zwierzęta, które mają najbliższy kontakt z człowiekiem.

I tym artykule okazało się, że psy rozumieją aż dwieście słów, a niektóre nawet trzysta i to jest bardzo dużo, proszę Państwa! O kotach było w tym artykule napisane mniej, ale moim Mechatka zdaniem to nie szkodzi, bo u nas w domu nie ma psa, za to jesteśmy my i jest nas aż cztery. I jakby tak policzyć, to wszystkie cztery razem na pewno rozumiemy więcej ludzkich słów niż tamte psy z artykułu, a na dodatek każda rozumie trochę inne.

Reszka zna najwięcej słów i dlatego jest szefową

Tylko trzeba pamiętać o tym, że koty rozumieją tylko te słowa, które są dla nich ważne, bo im się przydają do życia i pomagają być w lepszym kontakcie ze swoim człowiekiem, co przynosi efekty takie jak: więcej miziania, więcej siedzenia na kolanach u człowieka i większa uległość człowieka w sprawach smakołyków. A to są, proszę Państwa, kwestie zasadnicze w życiu każdego kota. A na dodatek koty rozumieją te słowa tylko wtedy, kiedy uznają to za słuszne, o czym ja Mechatek dobrze wiem, ponieważ jestem autorytetem i dlatego umiem udawać, że nie rozumiem.