26 lipca 2013

Mechatek o mleku



Proszę państwa! Właśnie się dowiedziałam, że koty nie powinny pić mleka.

A przynajmniej niektóre koty, a już przede wszystkim koty dorosłe, czyli takie jak my, „dziewczęta”. I podobno mleko dla kotów jest niezdrowe, bo mogą dostać od niego biegunki i jeszcze na dodatek niebezpieczne. A już zwłaszcza dla kotów, które mleko ostatni raz piły w kocięctwie, a potem się odzwyczaiły, bo jadły tylko specjalne karmy i piły tylko wodę.
I ja Mechatek chciałabym uroczyście oświadczyć, że bardzo mi się to nie podoba oraz że nie rozumiem, jak się można od mleka odzwyczaić.


I mam do tego bardzo ważne powody. Bo po pierwsze, u nas w domu my wszystkie trzy „dziewczęta”, czyli Reszka, ja Mechatek i nawet rasowa New dostajemy mleko. I tak się dzieje, odkąd pamiętam, czyli od samego początku, jak u nas w domu zamieszkałam. I nigdy z tego powodu nie miałam żadnych nieprzyjemności albo biegunki, która podobno też jest bardzo nieprzyjemna. Pani mówi, że to wcale nie jest diagnostyczne, ponieważ ja Mechatek zjem wszystko i nic mi się nie stanie, a nawet przeżyję bombę atomową, a co dopiero mleko.

Ja Mechatek jem przecież wszystkie draceny, a raz nawet wyżarłam diffenbachię, która jest śmiertelnie trująca, a od mojego wyżarcia zdechła, za to mnie nic nie było. A już na pewno nie było biegunki. No to skoro ja nie jestem diagnostyczna, bo jestem wyjątkowa, to nie, ale chciałam powiedzieć, że mleko bardzo lubię i piję zawsze, kiedy Reszka mnie nie odgoni.
New też dostaje mleko, ale co z tego, jak ona jest jedyna która mleka nie lubi. Może jej się nie podoba zapach, bo tylko podchodzi do miseczki z mlekiem, powąchuje je i odchodzi, czego ja Mechatek zupełnie nie mogę zrozumieć. Gdyby odchodziła, jak ją Reszka odgoni, to bym rozumiała. To wszystko pewnie dlatego, że ona jest rasowa, więc może nie tylko z papierami i futrem ma inaczej.

U nas w domu największą miłośniczką mleka i przetworów mlecznych jest Reszka, która do miseczki z mlekiem przybiega zawsze pierwsza, bo nie ma jej kto odgonić. Udaje jej się wypić najwięcej, od czego robi się wielka i gruba i Pani nazywa ją Pulpet, a czasami nawet jej się odbija, ale nawet ona nie dostaje biegunki. Reszka lubi też serki, kefiry, jogurty, śmietankę, twarożki oraz ser żółty, czyli to wszystko co Pani trzyma w lodówce i co się nazywa nabiał.

Ten nabiał Pani przynosi w reklamówce, a potem chowa do lodówki, żeby Reszka nie przegryzła opakowań, bo okazało się, że nawet do tego jest zdolna, o czym Pani się dowiedziała, gdy znalazła pół kilo sera żółtego na podłodze w kuchni z wygryzioną folią. U nas w domu mówi się, że jak Reszka zobaczy przetwór mleczny, to dostaje małpiego rozumu i to jest prawda.

My „dziewczęta” nie mamy z powodu mleka żadnych chorób. Ale skoro niektóre koty od mleka się pochorowują, to niech nie piją, bo będą miały nieprzyjemności.
Jedyną wadą mleka i przetworów mlecznych, jaką znam ja Mechatek, jest to, że są to smakołyki, co oznacza, że nie dostajemy ich codziennie, jak normalne chrupki, tylko co jakiś czas. Moim zdaniem ten jakiś czas jest stanowczo za długi. Niestety New nauczyła się otwierać tylko drzwi do małego pokoju, a nie do lodówki z nabiałem, ale to pewnie dlatego, że lodówka ma inną klamkę.

Gdyby New umiała otwierać lodówkę, to nabiał byłby codziennie i byłoby kocie szczęście. A gdyby Pani albo Nasz Drugi Człowiek protestowali, to Reszka i jej osobowość by ich odgoniły.

15 lipca 2013

Mechatek o kocich kolorach

Genetyka to jest taka nauka, która zajmuje się tym, dlaczego koty, jak mają młode, to mają zawsze małe kotki, a nie młode innego gatunku i to na dodatek podobne do swoich kocich rodziców, i jak to się dzieje, że koty mają futerka w różnych kolorach.

Odkąd Pani zaczęła się interesować kocią genetyką, czyli od momentu, jak u nas zamieszkała Niuta, to u nas w domu zaczęło bardzo wiele rzeczy okazywać. A nas w domu było wtedy cztery i każda inna, więc było sporo do okazywania i wszystkie naraz dowiedziałyśmy się o sobie zupełnie nowych rzeczy, a zwłaszcza o tym, jak się nazywają naprawdę kolory naszych futerek. Nawet ja Mechatek się dowiedziałam, bo do tej pory myślałam, że jestem tylko bura, a czasem Paskudek.

Że Niuta jest bardzo rasowa i ma specjalny kolor, to było wiadomo od początku, bo ona ma na to całe mnóstwo papierów i nawet inne oficjalne imię. I dlatego zna imiona wszystkich swoich przodków i ma w tych papierach napisany swój kolor, który się nazywa n22. I te literki oznaczają kolor główny (n - czarny), a cyferki - wzór pręgowania.

Ale ani Reszka ani ja Mechatek nie mamy żadnych papierów (i Sonia, której już nie ma, też nie miała) tylko książeczki zdrowia kota, w których jest napisane, kiedy byłyśmy u pana doktora i po co. W książeczce zdrowia kota Sonia miała jeszcze na pierwszej stronie ważną informację, że ma rasę „kot domowy”, a maść „buro-białą”. W książeczce zdrowia kota Reszki jest za to napisane, że jest wielorasowa i czarno-biała. Reszka ma jeszcze taką kartkę ze schroniska sprzed 12 lat, z którego została zabrana przez Panią, i z tej kartki wiadomo, że jest adoptowana, rasy mieszanej, a na dodatek „czarna, białe łapy”.
A ja Mechatek jestem tylko bura.

No, ale teraz Pani powiedziała, że dłużej tak być nie może, poczytała o specjalnych kodach oznaczających kolory futerek, pooglądała różne obrazki, pooglądała nas, nauczyła się nowych wyrazów i wszystko się okazało.