23 lutego 2012

Kotek, kot i kociszcze czyli rozmiar ma znaczenie

Pani powiedziała, że zanim zacznę powinnam wspomnieć o tym, dlaczego tytuł jest taki długi, to wspominam. Tak jest dlatego, że ja Mechatek uważałam, że pierwszy tytuł jest lepszy i ma więcej wdzięku, za to drugi bardziej przyciąga uwagę, bo budzi skojarzenia. A jak się u ludzi obudzą skojarzenia, to będą chcieli się dowiedzieć, czy mieli rację i przeczytają wszystko. I dlatego dałam oba tytuły, co się nazywa marketing. No to teraz już zaczynam.

Jak wiadomo, proszę Państwa, koty są pełne paradoksów. Paradoks oznacza, że kot może być jednocześnie i taki sam jak wszystkie inne koty u nas w domu, a nawet na świecie, zwłaszcza jeśli chodzi o potrzeby, takie jak: jedzenie, spanie, mizianie i równocześnie zupełnie inny od wszystkich pozostałych kotów w domu i na świecie, na przykład jeśli chodzi o charakter. Dlatego właściciele kota nigdy nie mogą być niczego pewni, gdy w domu zaczyna mieszkać nowy kot, gdyż wszystko, czego się spodziewali i sobie o nim wyobrażali może legnąć w gruzach. Dlatego życie z kotem, a także z kotami jest pełne niespodzianek. Dzieje się tak właśnie z powodu paradoksu, który jest bardzo mądrym słowem.

U nas w domu takie zaskoczenia miały miejsce kilka razy, a mianowicie za każdym razem, jak pojawiał się nowy kot. Nie dość, że okazywał się zupełnie inny niż te, co dotąd były, to jeszcze na dodatek całkiem inny niż sobie ludzie wyobrażali, że będzie. Tak się na przykład stało, gdy udomowiłam się ja Mechatek. Pani mówi, że w pierwszych miesiącach po moim udomowieniu nie tylko przetrenowała zalecenia Lisa z „Małego Księcia” o tym, że jest się na zawsze odpowiedzialnym za to, co się oswoiło, gdyż w ogóle w niczym się nie słuchałam, nie wiedziałam, co to znaczy „nie wolno”, byłam niegrzeczna i niewychowywalna nawet przez Reszkę, ale jeszcze przeżyła dużo zaskoczeń, bo spodziewała się, że może okażę się taka mądra i piękna jak Reszka, albo taka łagodna i delikatna jak Sonia, no ale się nie okazałam. Tylko że to nie szkodzi, bo jak się kota weźmie do domu, to już go nie wolno z powrotem wyrzucić na ulicę, więc trzeba z tym zaskoczeniem żyć, a poza tym nie mam żadnych kompleksów, ani z powodu charakteru, ani z powodu rozmiarów.

Kotek, kot i kociszcze

20 lutego 2012

Prawdziwe imię kota (nie tylko Mechatka)

To jest mój Mechatka felieton dla tych ludzi, którym się myli nie wiem co z czym i dlatego uważają, że koty nie reagują na swoje imiona, co jest zupełną nieprawdą, ponieważ każdy kot zna swoje imiona i je rozpoznaje.

I to wynika prawdopodobnie z tego, że nigdy nie mieli kota i się nie znają, bo jak się ktoś na czymś nie zna, to ulega stereotypom, jak na przykład, że koty są fałszywe, co też jest zupełną nieprawdą, ale o tym napiszę kiedy indziej, bo Pani powiedziała, żeby nie mieszać tematów.

Każdy kot, który ma swoich ludzi i jest domny, zaraz po zamieszkaniu u siebie w domu dostaje imię. To imię może pochodzić od różnych rzeczy, na przykład od koloru albo charakteru, a czasem pochodzi z bajki dla dzieci. Imię dla kota wybiera się tak, że najpierw należy popatrzeć kotu głęboko w oczy i chwilę poczekać, a wtedy się natychmiast okazuje i już wiadomo. U nas tak na przykład było z Sonią, która najpierw miała być Tygryskiem, bo tak Pani wymyśliła, ale jak popatrzyła na Sonię, to zobaczyła, że to nie jest żaden Tygrysek tylko Sonia. I tak jest z każdym kotem, tylko trzeba to wiedzieć, żeby niepotrzebnie się nie nawymyślać, bo może się okazać, że to wcale nie będzie prawdziwe imię i całe myślenie się zmarnuje.

14 lutego 2012

Mechatek o ucztach i okazjach

Czasami w życiu kota zdarzają się wyjątkowe chwile, kiedy spotyka go naraz mnóstwo przyjemnych rzeczy. Moim Mechatka zdaniem, do najprzyjemniejszych chwil u nas w domu, poza mizianiem, należą uczty.

Od lewej: Niutka, Sonia, Reszka i ja Mechatek

To słowo oznacza, że Pani przygotowuje jedzenie specjalnie dla nas, takie jak najbardziej lubimy i dużo.

Po kilku latach mieszkania u nas w domu nauczyłyśmy się rozpoznawać, kiedy szykuje się uczta. Można to rozpoznać po tym, że pani przynosi w siatce zakupy, które natychmiast chowa, bo też nauczyła się już rozpoznawać, co koty potrafią zrobić ze smakołykami pozostawionymi na wierzchu. A mianowicie: wywąchać, znaleźć, wygrzebać z siatki, rozrzucić po całym pokoju i powygryzać najsmaczniejsze kawałki.

A potem w kuchni Pani wyciąga jedzenie z lodówki i je przygotowuje, na przykład przez krojenie na kawałki i gotowanie, żeby było urozmaicenie, gdyż koty szybko się nudzą, chociaż mnie Mechatkowi trudno sobie wyobrazić znudzenie jedzeniem. Dźwięk otwieranej lodówki jest bardzo ważnym sygnałem, bo oznacza, że należy natychmiast przybiec do kuchni i pilnować przygotowania uczty. Pilnowanie jest bardzo ważnym zadaniem kota i polega na kłębieniu się pod nogami Pani i piskach, żeby dać do zrozumienia, jak bardzo chcemy, żeby uczta była już gotowa, bo inaczej umrzemy z głodu, bo musimy jeść tylko normalne chrupki z miseczek. I należy to demonstrować przez cały czas przygotowania, najlepiej bez chwili przerwy. Można też próbować ukraść Pani kawałki uczty, ale Pani się wtedy irytuje i mówi: Mechatku, nie przeszkadzaj, zaraz dostaniesz. Ale przecież każdy kot wie, że czekanie, kiedy już czuć zapachy, to jest bardzo trudna rzecz dla kota, a niekiedy nawet niemożliwa.

A jeszcze potem Pani nakłada ucztę na talerzyki i można zaczynać ucztę. To są takie chwile, że nawet moja największa przyjaciółka Sonia, przestaje być damą i się rzuca do talerzyka, żeby zdobyć jak najwięcej kawałków uczty.

Niutka, ja Mechatek i Reszka

Najważniejsze w ucztach jest to, że to nie jest zwyczajne jedzenie, które codziennie mamy w miseczkach, tylko smakołyki. Żeby uczta była udana człowiek powinien zadbać o to, żeby była odpowiednio duża, żeby wszystkie koty mogły się dopchać i żeby nie było między nimi konfliktów interesów. Można też rozłożyć ucztę na tyle osobnych talerzyków, ile jest w domu kotów i wtedy każdy kot ma swój talerzyk i nie ma obawy, że zdarzy się jakaś niesprawiedliwość, na przykład, że przyjdzie Reszka, która ma straszny charakter i jest żarłoczna i innego kota odgoni. Dlatego na wszelki wypadek Pani daje zawsze Reszce najwięcej, żebyśmy my czyli Sonia, New i ja mogły zjeść w spokoju.

Każdy kot ma swoje upodobania i dlatego nie ma takiego przepisu na ucztę, który pasowałby wszystkim, więc ja Mechatek mogę tylko podać przykłady, które będą inspiracją. I to są te przykłady, z czego może się składać uczta: surowy filet z kurczaka, gotowany filet z kurczaka, wątróbka, kawałki schabu, filet z ryby (żeby nie było ości, bo ości są dla kotów niebezpieczne), szynka, a dla Reszki jeszcze ser żółty, bo ona bardzo lubi nabiał. Mogą być jeszcze jajka, a u nas w domu także mleko, ale podobno nie wszystkie koty na świecie mogą pić mleko i takie nie powinny go dostawać.

Leeloo, ja Mechatek i Niutka

Wadą uczt jest to, że zdarzają się rzadko, bo trzeba do nich specjalnej okazji. Takimi okazjami są udomowiny (mnie Mechatka, Reszki i Soni) oraz urodziny New, a okazja była także, jak zostałam felietonistką na portalu Świat Kotów". Moim Mechatka zdaniem, uczty mogłyby się odbywać także bez okazji, a nawet codziennie, żeby koty nie musiały czekać na nie zbyt długo. A jeśli się tak nie da, to należy okazji poszukać, i ja Mechatek się tym zajęłam, bo jestem autorytetem także w sprawach uczt. I proszę Państwa, taką okazją jest teraz Światowy Dzień Kota, który jest świętem wszystkich kotów i dlatego należy go uczcić, czyli przygotować dla kotów specjalną ucztę. I to jest najważniejszy obowiązek człowieka tego dnia.

9 lutego 2012

Mechatek o tym, co ludzie mówią do kotów

Odkąd ludzie mieszkają z kotami, próbują się z nimi porozumieć na różne sposoby. Najczęściej próbują
słowami.

Dowodem na to są różne badania, w których się okazuje i to na dodatek w procentach. I w tych procentach wychodzi, że aż 92 procent ludzi rozmawia ze swoimi kotami, 6 procent czasem coś do nich powie, a 1 procent rozmawia, ale tylko jak nikt inny nie słyszy, ale to pewnie wynika z tego, że ten 1 procent się wstydzi.

Ja Mechatek się temu 1 procentowi nie dziwię, bo czasami ludzie mówią do swoich kotów bardzo dziwne rzeczy, których wstydziliby się powiedzieć do kogoś innego, a zwłaszcza publicznie, bo wtedy wszyscy by się domyślili, że ludzie są dziwni, a ludzie chcą to ukryć, ale przed kotami im to ukrywanie nie wychodzi.

Mówienie ludzi do kotów trwa od bardzo dawna, bo jeśli chodzi o wszystkie koty na świecie, to aż parę tysięcy lat, czyli odkąd tylko koty się udomowiły, ale u nas w domu trochę krócej, bo aż tak długo z naszymi ludźmi nie mieszkamy i udomawiałyśmy się po kolei. Ale chociaż to jest krócej niż parę tysięcy lat, to i tak przez ten czas zdążyłyśmy się wszystkie nasłuchać tego, co ludzie mówią do kotów.


3 lutego 2012

Mechatek o tym, jak straszna jest zima



Proszę Państwa, apeluję o pomoc dla bezdomnych kotów!

Na szczęście ja Mechatek oraz Reszka, New i moja największa przyjaciółka Sonia, jesteśmy kotami domnymi, czyli mamy własny dom, a w nim własnych ludzi oraz ciepło, które jest jedną z najważniejszych potrzeb każdego kota, o czym już pisałam, o tutaj, w moim felietonie zatytułowanym „O wielkiej potrzebie pieca lub kaloryfera”. A jeszcze na dodatek zrobiła się zima, którą można zobaczyć przez okno i która przedostaje się do nas do domu, jak Pani uchyli okno i to jest straszne, proszę Państwa.


Ja Mechatek napisałam „proszę Państwa”, ponieważ trzeba koniecznie zacząć od „proszę Państwa!”, jak się ma coś ważnego do powiedzenia, żeby ludzie zwrócili na to uwagę, a ja chciałam teraz powiedzieć bardzo ważną rzecz. Ta ważna rzecz polega na tym, że oprócz kotów domnych, takich ja my dziewczęta, są na świecie koty bezdomne, które nie mają własnego domu i ludzi i teraz koniecznie trzeba o nich pamiętać, bo jest ich dużo więcej niż kotów domnych i jest im strasznie zimno. Ja Mechatek nawet nie chcę sobie wyobrażać, jak strasznie i Pani powiedziała, że też nie chce, bo nawet człowiek, który ma na sobie cztery swetry, kurtkę, czapkę i buty, marznie jak jest na zewnątrz i dlatego ucieka i stara się dostać jak najszybciej do swojego domu. A co dopiero ma powiedzieć kot, który ma na sobie tylko jedno futerko i to na dodatek nie na całym sobie, bo łapki ma gołe, a nie ma jak założyć butów i nie może się dostać do swojego domu, bo nie ma żadnego domu? Taki kot, proszę Państwa, nie może uciec od zimna, bo jest cały czas na zewnątrz, a Pani powiedziała, że jeśli na zewnątrz będzie bardzo długo, to go już wcale nie będzie, bo zamarznie.

I stanie mu się to, co mogło się stać mnie Mechatkowi, kiedy siedem lat temu błąkałam się nocą po ulicy w grudniu i była nawet temperatura, która służy ludziom do zmierzenia, jak strasznie jest zimno. I ta temperatura wynosiła minus 15 stopni (pani powiedziała, że musi być szczegółowo, to napisałam szczegółowo) i gdybym wtedy nie upolowała sobie ludzi, to też bym zamarzła i by mnie wcale nie było, a wtedy nie można pisać felietonów ani w ogóle nic. I ja Mechatek uniknęłam w ten sposób zamarznięcia i od tamtej pory mam dobre serduszko i potrafię się wczuwać, co się nazywa empatia, i chciałabym, żeby inne koty też mogły uniknąć zamarznięcia. A do tego potrzebni są kotom ludzie.

My cztery mamy wielkie szczęście, że mamy swoich ludzi i jesteśmy u nas w domu, a nie na zewnątrz i dlatego nie zamarzniemy, bo zimę widzimy tylko przez szyby w oknach i nie musimy się na nią narażać. Jedyny kontakt z zimą poza mną Mechatkiem miała New, którą Pani raz zabrała w szelkach na balkon, żeby zobaczyła, co to jest śnieg i dzięki temu mogła sobie w nim chwilę pochodzić, co było bardzo ciekawe, aż się poślizgnęła, upadła na pupę i szybko uciekła z balkonu. I można to zobaczyć na zdjęciu, które dołączyłam jako dowód. To pokazuje, jaka straszna jest zima nawet na chwilę i w szelkach. Niestety, nie każdy kot ma swojego własnego człowieka i dlatego musi liczyć na ludzi w ogóle.

I to jest kilka rzeczy, które ludzie w ogóle mogą da kotów zrobić. Ja Mechatek uważam, że najlepiej zabrać takiego bezdomnego kota na zawsze do domu, żeby już nigdy nie zamarzł i był kotem domnym, ale nie zawsze to jest możliwe, bo u kogoś w domu może już mieszkać za dużo kotów albo wielki pies. I wtedy w ramach empatii można wysypywać bezdomnym kotom ciepłe jedzenie do miseczek, co się nazywa dokarmianie, postawić dla nich ciepły domek w spokojnym miejscu, żeby miały schronienie albo pomagać innym ludziom z dobrymi serduszkami, którzy to robią. I można jeszcze otworzyć okienka do piwnicy, żeby bezdomny kot mógł tam uciec przed zimnem i nie musiał być cały czas na zewnątrz.

I dlatego ja Mechatek bardzo bym prosiła, żeby ludzie się wczuli, bo zima to jest właśnie wielka okazja do empatii. A jak komuś jest trudno wyobrazić sobie te wszystkie bezdomne koty, bo przecież jest ich bardzo dużo i mogą się wszystkie w wyobraźni nie zmieścić, to niech sobie wyobrazi mnie Mechatka siedem lat temu. I wtedy już będzie wiedział, jeśli ma dobre serduszko.