Jak Państwo pamiętają (a tym co nie wiedzą lub nie pamiętają, to przypomnę), ja Mechatek mam w sobie nowego(S)twora, który nazywa się chłoniak, a konkretnie chłoniak rozlany niskiego stopnia złośliwości histologicznej. Średnio koty z takim nowym(S)tworem jak u mnie żyją jeszcze od 18 - 24 miesięcy. Co oznacza, że on postępuje powoli, ale jednak postępuje, bo u kotów one są nieuleczalne, ale można je spowolnić nawet na bardzo długo. No więc Pani i Nasz Drugi Człowiek według wskazówek pana doktora Jagielskiego spowalniają go już od października. Dzięki temu spowalnianiu chłoniak jest w remisji czyli nic mi specjalnie nie robi, poza tym, że jest i muszę przyjmować lekarstwa podawane w tabletkach do pyszczydła, takie jak:
- steryd Encortolon co 2 dni
- chemia Leukeran co 5 dni
I z nimi moi ludzie radzą sobie w domu, chociaż bardzo się sprzeciwiam, natomiast dostaję jeszcze witaminę B12 w zastrzykach, z czym w domu nie ma szans, gdyż ona bardzo szczypie i dlatego muszę jeździć do lecznicy co dwa tygodnie na podanie zastrzyku.
Niestety, ostatnio jest nieco gorzej. Od paru miesięcy ja Mechatek bardzo powoli, ale systematycznie tracę na wadze, co wychodzi podczas kolejnych wizyt kontrolnych. Na przykład w październiku ważyłam 2,4 kg, a w maju - 2,25 kg. I chudnę też tak na oko, a to jest niepokojące i Pani z Naszym Drugim Człowiekiem bardzo się martwią, gdyż to może oznaczać, że remisja się skończyła. I dlatego nie czekali na zaplanowany na lipiec termin wizyty kontrolnej, tylko zabrali mnie do lecznicy już teraz. Okazało się, że chudnę nie tylko tak na oko, ale naprawdę - bo teraz mam tylko 2,15 kg. Dlatego w przyszłym tygodniu zrobią mi USG, żeby sprawdzić, co się w środku mnie Mechatka dzieje.
Bo co się dzieje na zewnątrz, to widać: więcej śpię, nie mam nastroju i energii do zabawy, czasem wydaję dźwięk, jakby mnie coś bolało i w ogóle szału nie ma, tak Pani powiedziała. Więc zobaczymy, co dalej...
Chchchrrr....
Tweetnij