29 października 2009

Mysz wodna


czyli: jak się Reszka bawiła


Bawiłam się. Akurat białą. U nas myszki bierze się z koszyka z myszkami, a następnie: chwyta w zęby, chwyta jedną łapką, podrzuca do góry, skacze za nią, chwyta się drugą łapką, podrzuca, biegnie za nią przez fotel, przez stół, pod żółty kocyk, wydobywa spod kocyka, do Mojej pani, Moja Pani rzuca, i przez stół i na szafkę i znów skok! I zaczepić o pazur i podrzucić sobie! Uwielbiam polowania na myszki! Mam różową, czerwoną, białą małą, białą dużą, czarną i zieloną, ach...

15 października 2009

Co powiedział Pan Doktor


... czyli rzecz o urodzie.


Osoby dramatu:
Pani
Pańcio Kochany
Mechatek
Obcy ludzie
Para z psem
Pan Doktor Wątroba

SCENA I

Pani dopada uciekającego między meblami i wyjącego kota Mechatka, ubiera w smycz i wynosi z mieszkania, Pańcio Kochany trzymając się za głowę, zamyka drzwi na klucz, schodzą do samochodu.

11 października 2009


x x x

biegły w sztuce istnienia
jest kim jest i niczym więcej
najdoskonalszy mistrz zen mój kot

między wiecznością a miską mleka
z wdziękiem jakiego nie widziałam u żadnej kobiety
celebruje codzienność

uważnie śledzi lot owada
uważnie myje futerko
uważnie ociera się o książki
uważnie stroszy wąsy
uważnie zabija

w oczach ma wszechświat
uczę się od niego doskonałości


19 lipca’ 2001

6 października 2009

Reszulka - bidulka


Panika narastała odkąd jasne się stało, że Sonia i Reszka muszą trafić do weterynarza. Sonia NIGDY nie
używa pazurów - Reszka... zawsze? Zawsze, jak się boi i zawsze, kiedy jest niezadowolona. I bez zrozumiałego dla kogokolwiek poza nią powodu też.

Jak ją tam zawieźć? Jak ubrać smycz? Co będzie, jeśli trzeba będzie dawać zastrzyki? Niewykonalne. Przy charakterze Reszki, kota - potencjalnego mordercy w histerii, po prostu niewykonalne. Doktor Wątroba, doświadczony weterynarz, stwierdził jednak, że i na tego kota znajdziemy sposób, żeby w spokoju pobrać krew do badań. Na wszelki wypadek, gdyby wypluła, dał aż trzy tabletki uspokajającej promazyny i kazał podać godzinę przed wizytą...

Istotnie, wypluła. Drugą udało się wepchnąć dość pokojowo. Schody zaczęły się po godzinie, kiedy promazyna zaczęła działać. Reszka nietomna: zatacza się, na oczy zachodzi trzecia powieka, źrenice uciekają. Ja w histerii, bo nie wiem, czy to normalne, czy kotu coś się dzieje, czy kotu coś się stanie, nie, to nienormalne, rany boskie jedźmy już, bo jeszcze coś się jej stanie po tej promazynie! Kot przelewa się przez ręce, zakładam jej smycz i jak mnie nie dziabnie! Może mnie nie poznała, kiedy wszystko się zamazywało i kołysało? Taka otumaniona, niezborna, ale drapie do krwi, pędzę do łazienki, żeby rany pod wodę włożyć, Reszka w tym czasie wpełza do wersalki, wyciągamy bezwładnego kota z wersalki...