tag:blogger.com,1999:blog-29913645058738336112024-02-02T20:40:16.501+01:00MechatkiKoci blog pisany z kociego punktu widzenia - dla kociarzy z poczuciem humoru i fanów Mechatka. Elżbieta Grabarczykhttp://www.blogger.com/profile/10981367463409590589noreply@blogger.comBlogger272125tag:blogger.com,1999:blog-2991364505873833611.post-48905353532088825202019-06-16T20:52:00.001+02:002020-01-08T21:42:05.696+01:00Trzymamy kciuki za LeelooProszę Państwa, od kilku dni nasza Leeloo choruje. Zaczęło się niby niewinnie. Leeloo zaczęła troszkę psikać, a zaraz potem bardzo mocno kaszleć. Z nosa ciekło jej jak przy wielkim katarze, aż końcu miała go tak zapchany, że prawie nie mogła oddychać i dlatego oddychała przez pyszczek. Błyskawicznie pojechaliśmy z nią na Białobrzeską, gdzie została osłuchana i przebadana. <u><a href="https://bialobrzeska.waw.pl/lek-wet-veronique-dembele/" target="_blank">Pani doktor Dembele</a></u> zaordynowała Leelootce cała baterię leków. Leeloo nie całkiem chętnie i przy użyciu biernego oporu łykała lekarstwa: antybiotyki, przeciwzapalne i na wzmocnienie odporności. Po tygodniu kaszel przeszedł, a katar też stał się prawie niezauważalny. Sytuacja wydawała się opanowana.<br />
<br />
Jednak od wtorku sytuacja zaczęła się pogarszać. Leeloo chowała się do szuflady i zawiesiła aktywności. Apetyt bardzo jej spadł, ale spadł też pozostałym dziewczętom, co w takie upały wcale nie było dziwne. Jednak zachowanie Leeloo stawało się coraz bardziej niepokojące. W zasadzie przestała opuszczać szufladę, wyraźnie unikając ludzkiego towarzystwa i izolując się przez cały dzień. Nie przychodziła na wołanie, a smakołyki podawane w miseczce przestały ją interesować. Kiedy zaczęła przesiadywać w pozycji bólowej i z rozszerzonymi źrenicami, stało się jasne, że sytuacja jest kryzysowa. Nie pozwalała się dotknąć, a podczas obmacywana okazało się, że strasznie boli ją przy uchu, tak mocno, że aż jęknęła. Na dodatek przestała pić, co przy takich temperaturach mogło okazać się bardzo niebezpieczne. Miała przy tym gorączkę 40 stopni.<br />
<br />
W piątek znów wylądowaliśmy w lecznicy...<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEju7kseyf0MSlRlCIRyT_ZhRIuguMW16RY3ZlGIGf4kfoulHD83M9gU7nbQuU38jHpNeDXTD-Ow0xtY3FQ_WmqWAE8LNBgI2s5ewxRl4jZWpMobVRzpVdRBxDpjvlvTIZMmeif8MAoXFXdI/s1600/IMG_20190614_195921.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEju7kseyf0MSlRlCIRyT_ZhRIuguMW16RY3ZlGIGf4kfoulHD83M9gU7nbQuU38jHpNeDXTD-Ow0xtY3FQ_WmqWAE8LNBgI2s5ewxRl4jZWpMobVRzpVdRBxDpjvlvTIZMmeif8MAoXFXdI/s1600/IMG_20190614_195921.jpg" width="70%" /></a></div>
<br />
<br />
Leeloo dostała kroplówkę, żeby ją nawodnić i dostarczyć trochę składników odżywczych, znów antybiotyk, przeciwzapalne, przeciwgorączkowe i coś na wzmocnienie apetytu, żeby zaczęła cokolwiek jeść. Oraz bunondol, silny lek przeciwbólowy (opiat), aby jej nie bolało. Do podawana dopyszcznego w domu, co osiem godzin. Kupiliśmy papkę Convalencence, żeby jadła cokolwiek.<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiECgmhmUio0WOnN2iwPuRpMKrgk9zUYMmU-vWP3hjXF4O57JTHNY9L7NP7Gh6wXIcCunY5J-J5pnJN5MKugbr4CFNgp2AVv6hwQPWhb3nsUUA1ZaHuYPXwnax13qxn_PZIqu4Mik2ko2vL/s1600/IMG_20190615_014725.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiECgmhmUio0WOnN2iwPuRpMKrgk9zUYMmU-vWP3hjXF4O57JTHNY9L7NP7Gh6wXIcCunY5J-J5pnJN5MKugbr4CFNgp2AVv6hwQPWhb3nsUUA1ZaHuYPXwnax13qxn_PZIqu4Mik2ko2vL/s320/IMG_20190615_014725.jpg" width="240" /></a>Ale co jej jest? Hipotezy podstawowe to zapalenie ucha środkowego, jakiś inny stan zapalny, może jakieś inne zakażenie. Najważniejsze to zażegnać sytuację kryzysową, żeby kot przeżył. Leczenie potem.<br />
<br />
W sobotę podczas kontroli okazało się, że gorączka spada, ale niestety nie udało się wykonać zdjęcia RTG, żeby sprawdzić, co się dzieje wokół jej głowy. Bo zaczęła mieć obrzęk tkanek miękkich przy głowie. I bardzo ją to boli. <a href="https://bialobrzeska.waw.pl/dorota-cieslak-tymochowicz/" target="_blank">Doktor Tymochowicz</a> wciąż zastanawia się co jej jest. Ropień tkanek miękkich? A może uogólniona kaliciwiroza (to bardziej pesymistyczny scenariusz)? Albo jeszcze co innego? Rak kości?<br />
<br />
Najważniejsze, że Leeloo reaguje na antybiotyki, więc chyba nie kaliciwizoza, która jest wirusowa.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
Będziemy robić USG i rozważamy też tomografię...<br />
<br />
Trzymajcie kciuki za Leeloo.<br />
<br />
Więcej zdjęć znajdziecie <b><u><a href="https://www.facebook.com/mechatki/posts/2422068521185614" target="_blank">w albumie na facebooku -></a></u></b><br />
<br />
<a class="twitter-share-button" data-lang="pl" data-size="large" data-via="mechatki" href="https://twitter.com/share">Tweetnij </a>mechatkihttp://www.blogger.com/profile/00896146904639527060noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-2991364505873833611.post-9143983386945251222018-02-05T21:41:00.001+01:002018-02-05T22:56:34.114+01:00Nasze stado 2018W związku ze zmianami, jakie nastąpiły w naszym stadzie w styczniu 2018, dziś chciałabym przedstawić jego najnowszy skład.<br />
<br />
Z pewnością pamiętacie post pt.<b><a href="https://mechatki.blogspot.com/2014/11/nasze-stado_13.html" target="_blank">"Nasze stado"</a></b>, który tuż o odejściu Reszki i adoptowaniu Leeloo napisała Mechatek. Pisała między innymi tak:<br />
<i></i><br />
<blockquote class="tr_bq">
<i>A dzisiaj ja Mechatek chciałabym przedstawić Państwu całe nasze stado, czyli osoby kocie, które go obecnie tworzą, razem z tymi osobami kocimi, które tworzyły go przez wiele lat, a teraz już ich nie ma. O osobach ludzkich, czyli o Pani i o Naszym Drugim Człowieku będzie osobno, gdyż oni, chociaż są w stadzie bardzo ważni, to jednak należą do innego gatunku. Więc w kolejności przybycia było to tak (...)</i></blockquote>
<br />
<br />
Dziś zaczniemy inaczej, od przedstawienia najnowszych i najmłodszych członków (czy też raczej członkiń), które dołączyły do nas w pewien styczniowy weekend. Ich imiona to Joy i Chili.<br />
<br />
Tak więc, nasze stado tworzą obecnie:<br />
<ul>
<li>Chili</li>
<li>Joy</li>
<li>Leeloo</li>
<li>New</li>
<li>Nasz Drugi Człowiek</li>
<li>Pani</li>
</ul>
Ludzi nie będziemy specjalnie przedstawiać, gdyż chociaż są bardzo ważnymi członkami stada, to jednak nie o ich jest ten blog.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjteCY3i3mRdlQJSW70YL4ACllcu0x_H0yT4nLyRSTaHBAoOtAWhpNFnoaUMkv0MXO3wh5dvR-iCO1DNu9h-b6Kd4mIHWSdJ9T9Q6FcPzpgUj8C5pC3kF_XBTDiU-xyscXO0XWXF814dpKZ/s1600/DSCF6058.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjteCY3i3mRdlQJSW70YL4ACllcu0x_H0yT4nLyRSTaHBAoOtAWhpNFnoaUMkv0MXO3wh5dvR-iCO1DNu9h-b6Kd4mIHWSdJ9T9Q6FcPzpgUj8C5pC3kF_XBTDiU-xyscXO0XWXF814dpKZ/" width="500" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Na zdjęciu widać od lewej: Niutkę, Chili i Leeloo<br />
oraz Panią, która głaszcze Joy.<br />
Nasz Drugi Człowiek robi zdjęcie, więc go nie widać</td></tr>
</tbody></table>
<a name='more'></a><br />
W styczniu 2018 zamieszkała z nami Chili. W momencie adopcji miała około 6 - 7 miesięcy. Pochodzi z Kęt, gdzie znaleźli ją dobrzy ludzie i przekazali do <b>Fundacji For Animals</b>. Ma niesamowite umaszczenie. Jest burą szylkretką z plamkami w kolorze papryki rozsianymi losowo po całym futerku oraz z beżowymi łatkami widocznymi w niespodziewanych miejscach. Ma urokliwy kształt pyszczka - jak u małego liska.<br />
W ogłoszeniu adopcyjnym była opisana tak:<br />
<i>"prześliczna koteczka trikolor z przedłużonym włosem</i><br />
<i>szczepiona odrobaczona</i><br />
<i>lubi inne koty </i><br />
<i>lekko wycofana bardzo miła".</i><br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxgzIjDj7TitmvhQzpdEz-J6L_PbhwElZEXUkEYE5bSp85B1XtHlC0966Sm8dTJJuNPrC1YUcgQkjRMDIzllZxmbAc1zdvSN5k4di4X2al-JLTE7XGlAVczEaEjV5AbwHEjd5t5EAjQqES/s1600/Chili-7.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1060" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxgzIjDj7TitmvhQzpdEz-J6L_PbhwElZEXUkEYE5bSp85B1XtHlC0966Sm8dTJJuNPrC1YUcgQkjRMDIzllZxmbAc1zdvSN5k4di4X2al-JLTE7XGlAVczEaEjV5AbwHEjd5t5EAjQqES/s1600/Chili-7.jpg" width="500" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>Chili, adoptowana 19 stycznia 2018<br />
fot. Rafał Nowakowski</i></td></tr>
</tbody></table>
<br />
...oraz Joy. Joy to śliczna trikolorka z przewagą białego i ogromnymi oczami. Przyjechała do nas z domu tymczasowego fundacji <b>Znajdki.</b><br />
Jej ogłoszenie adopcyjne brzmiało:<br />
<i>"Ma około 4 miesiące (ur. wrzesień 2017r.). Trafiła do Fundacji jako zupełnie dzika kotka, bała się człowieka i reagowała syczeniem na każdą próbę kontaktu. Po nieco ponad tygodniu w domu tymczasowym, kotka zaczyna się coraz bardziej przełamywać :) Uwielbia bawić się wędką, kiedy się ją weźmie na ręce głośno mruczy, jednak nadal jest trochę płochliwa. Mary rozgląda się za bezpiecznym niewychodzącym domkiem, najlepiej bez dzieci - potrafi jeszcze pokazać pazurki"</i>. <br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivrMV4zazX7ld7OObJPvEJ24fMFRn6Tm_t92zS3uw8IeFyQZMnWnQIoH0V03EA9M-dH85tVVjsunldUBxE1C_CT-4v_jj_QXuWuvzGS-5ycvys1j9bB12OWEQAXX_aXqLEshOQOTF92mmP/s1600/DSCF6141+%25E2%2580%2594+kopia.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-="" data-original-width="900" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivrMV4zazX7ld7OObJPvEJ24fMFRn6Tm_t92zS3uw8IeFyQZMnWnQIoH0V03EA9M-dH85tVVjsunldUBxE1C_CT-4v_jj_QXuWuvzGS-5ycvys1j9bB12OWEQAXX_aXqLEshOQOTF92mmP/s1600/DSCF6141+%25E2%2580%2594+kopia.JPG" width="500" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>Joy, adoptowana 19 stycznia 2018</i></td></tr>
</tbody></table>
<br />
Leeloo, która trafiła do nas z Koterii jako niespełna roczna kotka, która, wcześniej przez cały pierwszy rok swojego życia mieszkała dziko na terenie szpitala. Leeloo jest bardzo żywiołowa, chętna do zabawy i bardzo zrównoważona, co ma znaczenie przy takich maluchach jak Joy i Chili.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj8UPkgd1KVSW86sk3S4Hjh_qOZysQcuEjpAJsMngtThZJ6sHKLjezNsJBc8Q_66QZMFyOzKS7IMNTX03aECylK966wtn0YeyMDqRIA3JaeOyn4GwNxW7mdxFwaTsxSk5rjIqzShCjm1m0q/s1600/Leeloo-9.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj8UPkgd1KVSW86sk3S4Hjh_qOZysQcuEjpAJsMngtThZJ6sHKLjezNsJBc8Q_66QZMFyOzKS7IMNTX03aECylK966wtn0YeyMDqRIA3JaeOyn4GwNxW7mdxFwaTsxSk5rjIqzShCjm1m0q/s1600/Leeloo-9.jpg" width="500" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>Leeloo adoptowana 9 października 2014<br />fot. Rafał Nowakowski</i></td></tr>
</tbody></table>
<br />
New przyjechała do nas z hodowli Nemo*PL (obecnie Nemoland). Jest rasowym Maine Coonem, a w rodzowodzie jej imię brzmi Levadia of Nemo*Pl. Mimo 9 lat nadal ma wielkie poczucie humoru i bardzo lubi się bawić.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiMwa0YL0Cy_5eaknZVKlVGO3fES8rATgDkmzXUeLLGQznb9YlqKI9Pshjve1h7_4B84IGONsSLPNZt0AC-NK-23FmfWLkGz7sKYHae_2dwbq1TL1eshF0jLRaix5s-DtAT_WRGHFJDk1Ao/s1600/141004_Niuta_0001.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiMwa0YL0Cy_5eaknZVKlVGO3fES8rATgDkmzXUeLLGQznb9YlqKI9Pshjve1h7_4B84IGONsSLPNZt0AC-NK-23FmfWLkGz7sKYHae_2dwbq1TL1eshF0jLRaix5s-DtAT_WRGHFJDk1Ao/s1600/141004_Niuta_0001.jpg" width="500" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>New, </i><i style="font-size: 12.8px;">ur. 18. 11. 2008<br /><i style="font-size: 12.8px;">fot. Rafał Nowakowski</i></i></td></tr>
</tbody></table>
<br />
A oto koty, których już nie ma. Jednak na zawsze pozostaną w naszych sercach<br />
<br />
Mechatek, która sama upolowała sobie ludzi na ulicy, zawsze była bardzo przyjaźnie nastawiona do świata i lubiła wszystkich ludzi oraz wszystkie koty. Autorka felietonów i blogerka. Przez wiele lat była narratorką tego bloga. Mechatek przeżyła z nami 13 lat.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgPHg_U4gJde9JEWjX-9gMkYlwVbvrDyoDDd_pa224F5zfTm1rmmYa2kdSvICWZWVvF_i-3bVkldq3oWvicganLin55YzqFHu_rGPB5qKUhCv7vhUr-itNu9F7IGR5wk-jAsMyFHdtfs7ur/s1600/141004_Mechatek_0006.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgPHg_U4gJde9JEWjX-9gMkYlwVbvrDyoDDd_pa224F5zfTm1rmmYa2kdSvICWZWVvF_i-3bVkldq3oWvicganLin55YzqFHu_rGPB5qKUhCv7vhUr-itNu9F7IGR5wk-jAsMyFHdtfs7ur/s1600/141004_Mechatek_0006.jpg" width="500" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>Mechatek,</i><i style="font-size: 12.8px;">15. 12. 2004 - 9. 07. 2017 </i><i style="font-size: 12.8px;">fot. Rafał Nowakowski</i></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><br /></td></tr>
</tbody></table>
<br />
Sonia pojawiła się w naszym domu jako druga, przyjechała ze stodoły z Kulina Była największą przyjaciółka Mechatka, bardzo nieśmiałą i łagodną, spokojną i zrównoważoną kotką i miała piękne bure futerko z krawatką i skarpetkami. Sonia była też kocią damą, która nie pchała się do miseczki, no chyba, że były w niej ryby. Sonia mieszkała w naszym domu 14 lat.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjYsOwN5CtWRxtRmmt8_W1FJycdPSL2fm422L1HWGEU5gd14IrrvCfDeuICFotSbXWsjeVCgWHdpzTWrXrVTtmIX57OJiz5TtJcwjpA-StMJfOe7JHwUCbonPw_a-NysS7rIGlDSNc8gM_Q/s1600/2010.04.24_007+(2).JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjYsOwN5CtWRxtRmmt8_W1FJycdPSL2fm422L1HWGEU5gd14IrrvCfDeuICFotSbXWsjeVCgWHdpzTWrXrVTtmIX57OJiz5TtJcwjpA-StMJfOe7JHwUCbonPw_a-NysS7rIGlDSNc8gM_Q/s1600/2010.04.24_007+(2).JPG" width="500" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>Sonia</i><br />
<i>15. 07. 1999 - 26. 04. 2013</i></td></tr>
</tbody></table>
<br />
Moim pierwszym i najważniejszym kotem była i jest Reszka. Została udomowiona ze schroniska w Bielsku-Białej i przeżyła ze mną aż 16 lat. To dzięki niej pokochałam koty, nauczyłam się je szanować i zapragnęłam zrozumieć.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghlpxf03k1hlQPHB7IXRDO75w1xAaLUJeTpK-ZjAY4__hYhyphenhyphenT1F02dAH1-pXeGpSCL8mOI-gGxUidLWqqA4MkMHHnVHDeAHSm8q4E5DFVYP-sU67YUaOfgVhA0ZGIGGWXxW6bOAWjjeE3P/s1600/140125_Reszka_0002.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghlpxf03k1hlQPHB7IXRDO75w1xAaLUJeTpK-ZjAY4__hYhyphenhyphenT1F02dAH1-pXeGpSCL8mOI-gGxUidLWqqA4MkMHHnVHDeAHSm8q4E5DFVYP-sU67YUaOfgVhA0ZGIGGWXxW6bOAWjjeE3P/s600/140125_Reszka_0002.jpg" width="500" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>Reszka</i><br />
<i>14. 09. 1998 - 05. 10. 2014 <br />fot. Rafał Nowakowski</i></td></tr>
</tbody></table>
<br />
<a class="twitter-share-button" data-lang="pl" data-size="large" data-via="mechatki" href="https://twitter.com/share">Tweetnij </a>mechatkihttp://www.blogger.com/profile/00896146904639527060noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-2991364505873833611.post-37057443085381340552017-12-01T20:10:00.002+01:002017-12-02T02:05:44.835+01:00Budząca się z kotamiBył "Tańczący z wilkami" z Kevinem Costnerem, była "Biegąca z wilkami" napisana przez Clarissę Pinkolę Estes, a teraz najwyższy czas na "Budzącą się z kotami" z New i Leeloo w rolach głównych.<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiIENEayRIORqPCYcuDIJXog34-0-7n6T0LpSuD_fpOh6hUDIrnJvxg93FY3uO3Phb_QVG3EWz0yuT-qK4D91T0nkLMIgR7zPtMvcv2H8JqeMpZiAped78zu4bIeqevD3aaA26MxiSRl34G/s1600/IMG_20171130_094307.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiIENEayRIORqPCYcuDIJXog34-0-7n6T0LpSuD_fpOh6hUDIrnJvxg93FY3uO3Phb_QVG3EWz0yuT-qK4D91T0nkLMIgR7zPtMvcv2H8JqeMpZiAped78zu4bIeqevD3aaA26MxiSRl34G/s320/IMG_20171130_094307.jpg" width="240" /></a>Nie wypieramy się bynajmniej tych inspiracji, ale chcemy opowiedzieć własną historię pełną namiętności i zaskakujących zwrotów akcji, w której jest miejsce na walkę, pasję i przebaczenie. <br />
<br />
Spójrzcie na obrazek po lewej. Taki widok ujrzałam pewnego poranka, kiedy tuż po sygnale budzika otworzyłam oczy. Obrazek znajomy, spokojny i kojący.<br />
<br />
To wrażenie stanowi znakomity wstęp do historii, którą chcemy wam opowiedzieć oraz najlepszy dowód, jak bardzo życie potrafi nas zaskakiwać<br />
<br />
Ta historia rozpoczyna się bowiem już chwilkę później, gdy Leeloo spokojnie śpiąca w nogach łóżka (jak to ma w zwyczaju) nagle spostrzega...<br />
<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIni4tRtfNpHh7z8E9YlkylLapF4wlEn-sHzuhxhFjr60ArL1ZDQ5xKtOa5Ht4DnGi7KfXZEKSOLIpETDtSiy4M_Xyhbm3580xd_I_926zSUTT5EL2yL_EIDb_NjqkxzGnjxTCERz3cbRm/s1600/IMG_20171130_095909.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIni4tRtfNpHh7z8E9YlkylLapF4wlEn-sHzuhxhFjr60ArL1ZDQ5xKtOa5Ht4DnGi7KfXZEKSOLIpETDtSiy4M_Xyhbm3580xd_I_926zSUTT5EL2yL_EIDb_NjqkxzGnjxTCERz3cbRm/s320/IMG_20171130_095909.jpg" width="240" /></a></div>...spostrzega, że z hamaka wiszącego przy łóżku na kaloryferze podnosi się New. New zeskakuje na podłogę i...<br />
<br />
Zarówno Leeloo i Niutka, jak i ja jeszcze nie wiemy, że od tego momentu poranek już nigdy nie będzie taki sam.<br />
<br />
Tego, co wydarzyło się zaraz po tym, jak New znalazła się na podłodze nie da się łatwo ująć w słowa. Najlepiej będzie, jeśli państwo zobaczycie to sami, a może i posłuchacie, gdyż tylko obraz w połączeniu z dźwiękiem oddaje całą dramaturgię wydarzeń, których z pozoru nic nie zapowiadało, a które jednak się wydarzyły.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='420' height='366' src='https://www.blogger.com/video.g?token=AD6v5dzdcAabwTddyelKVlhE29-N0djyoVrIAknjiqpM608L42YjJpXD1vFD_waUeRtoOzzOCHEhzPLu4Y4uB0X2xQ' class='b-hbp-video b-uploaded' frameborder='0'></iframe></div><br />
<br />
Jak wygląda krajobraz po takiej bitwie? Czego możemy się spodziewać? Co dzieje się chwilę potem, gdy kamery zostają wyłączone? Sami spójrzcie.<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1y5LaiA841c9ZRnKU4KZYr5oLMoBwYCsFbF6gqm60zsISpoD2NPcPbezDXz_NuKchlTrnoW_3lBy3XTVsHf22BrqvDQZpTe24OgzBRK9fpsUDKiT5wr_X6UP2Ytc1duYkuY9GU6p56yku/s1600/IMG_20171130_105149.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1305" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1y5LaiA841c9ZRnKU4KZYr5oLMoBwYCsFbF6gqm60zsISpoD2NPcPbezDXz_NuKchlTrnoW_3lBy3XTVsHf22BrqvDQZpTe24OgzBRK9fpsUDKiT5wr_X6UP2Ytc1duYkuY9GU6p56yku/s1600/IMG_20171130_105149.jpg" width="300" /></a>Oto krajobraz po bitwie.<br />
Oto moc prawdziwej przyjaźni.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<a class="twitter-share-button" data-lang="pl" data-size="large" data-via="mechatki" href="https://twitter.com/share">Tweetnij </a>Elżbieta Grabarczykhttp://www.blogger.com/profile/10981367463409590589noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-2991364505873833611.post-15852843151519022302017-10-25T12:41:00.000+02:002017-10-25T20:46:52.830+02:00Niutka już po operacjiJuż od pewnego czasu na naszym mechatkowym Facebooku pojawiały się doniesienia, że mam mieć operację i dlatego potrzebne są te wszystkie badania krwi i różne echa serca. Niektórzy mówią na to zabieg, inni operacja, a pani powiedziała, że się nie będziemy o to spierać i zajmować takimi językowymi kwestiami, tylko opiszemy jak jest. Więc spróbuję.<br />
<br />
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEieO4n3DNmRRy-0KdWiImTQjIH6bpFgqT1bqIrO_vbUL0Oh_Ip-YrfxCw0nBIo_sGCphkN54R7DIWl_MBURx37s41kbYPVIXrabbAbcpWuPj7co8EitIUgmelY-5JZNWFHawZnW0xQK60Ye/s1600/DSCF5632.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEieO4n3DNmRRy-0KdWiImTQjIH6bpFgqT1bqIrO_vbUL0Oh_Ip-YrfxCw0nBIo_sGCphkN54R7DIWl_MBURx37s41kbYPVIXrabbAbcpWuPj7co8EitIUgmelY-5JZNWFHawZnW0xQK60Ye/s1600/DSCF5632.JPG" width="100%" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Posiłek po powrocie z lecznicy. Apetyt dopisuje, to dobry znak.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
Mam prawie 9 lat i jako jedyny kot w tym domu mam dokumenty na swoją datę urodzenia (18. 11. 2008 r.), które nazywają się rodowód i nie służą do niczego poza tym, żeby je od czasu do czasu wyciągać z półki i dziwić się, a może i zazdrościć, że moi przodkowie są tak doskonale znani aż tyle pokoleń wstecz, a przodkowie Pani i Naszego Drugiego Człowieka zdecydowanie mniej, gdyż oni są z plebsu, a ja jestem prawdziwą szlachcianką.<br />
<br />
Ale nie zawsze tak było z moimi dokumentami, ponieważ dawno, dawno temu, za górami, za lasami, kiedy mieszkałyśmy jeszcze w Bielsku-Białej, wydawało się, że mogą się jednak przydać między innymi do tego, żeby moje potomstwo było również rasowe. A to wszystko dlatego, że pochodzę z hodowli, co oznacza, że mam swoje kocie nazwisko, czyli przydomek hodowlany i mogę jeździć na wystawy. Dlatego, kiedy już <b><a href="https://www.facebook.com/pg/mechatki/photos/?tab=album&album_id=791751247550691" target="_blank">zostałam kupiona do swojego prawdziwego domu</a></b>, trzeba mi było wymyślić nowe imię, łatwiejsze do wołania na co dzień niż Levadia of Nemo*PL. Trafiłam tam mając pół roku, a był to dom, w którym mieszkały już 3 inne koty, a mianowicie Reszka, Sonia i Mechatek, a ponieważ byłam tam nowa, to dostałam imię New, które wymawia się Niu, a które po angielsku znaczy właśnie nowa. Z czasem ono się trochę zdrobniło i najczęściej w domu mówi się do mnie Niutka, Niunia kotkowa lub z powodu tego rodowodu Księżniczka Niutkowa.<br />
<br />
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGS4EWtNEsSIplSJ4yYcf-3MdTiTxLpGkwYj4yLJBV19Ye6eKKCJsKYptWN5aqH8_GRbQw3_ZHTX4kLtMAJjb2E1EZcXa7hYbVfcUP_qXRWE6a_w55ZrLYesRiq2966SShle5VKF3Nj2iW/s1600/DSCF5643.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGS4EWtNEsSIplSJ4yYcf-3MdTiTxLpGkwYj4yLJBV19Ye6eKKCJsKYptWN5aqH8_GRbQw3_ZHTX4kLtMAJjb2E1EZcXa7hYbVfcUP_qXRWE6a_w55ZrLYesRiq2966SShle5VKF3Nj2iW/s1600/DSCF5643.JPG" width="100%" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Domek okazał się najlepszym schronieniem. <br />
Oczka jeszcze oszołomione po narkozie i broda też trochę opada.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
Jako kotka idealnie zbudowana i mająca wszystko na swoim miejscu, począwszy od osadzenia uszu na głowie i kształtu załomka na pyszczku, wygrałam jako kocia młodzież nawet konkurs Best in Show, kiedy pojechałam na wystawę z moją hodowczynią, co oznaczało, że prezentuję się doskonale i spełniam wzorzec rasy, a więc jestem piękną koteczką zbudowaną dokładnie tak, jak prawdziwy Maine Coon powinien być zbudowany. I dlatego do swojego nowego domu zostałam sprzedana wraz z uprawnieniami hodowlanymi, bo moja krakowska hodowczyni uważała, że szkoda, żeby się takie wspaniałe geny zmarnowały, więc jeśli tylko by Pani chciała mnie rozmnażać, to jak najbardziej można, a nawet warto.<br />
<br />
Kiedy dostałam swoją pierwszą rujkę, Pani zaczęła się rozglądać za jakimś pięknym i równie rasowym księciem dla mnie, a ponieważ znała się trochę na kociej genetyce (bo uznała, że jak się ma rasowego kota, to trzeba o tym trochę wiedzieć, ale również dlatego, że napisała na ten temat mnóstwo artykułów do kociego portalu, który nazywał się Świat Kotów), to chciała, aby po pierwsze był rudy z białymi skarpetkami (bo ja jestem czarna klasycznie pręgowana, więc wtedy byłaby szansa na trójkolorowe kocięta, a takie jej się najbardziej podobają), a po drugie, żeby był duży (gdyż ja jestem raczej drobną przedstawicielką rasy, więc kocięta byłyby nieco większe).<br />
<br />
Po drodze okazywały się też inne rzeczy, związane głównie z moim charakterem. Okazało się, przede wszystkim, że jestem nieśmiała i raczej płochliwa, więc wożenie mnie po wystawach, abym otrzymała od sędziów ocenę, dzięki której koci kawalerowie ustawialiby się w kolejce oraz walili drzwiami i oknami, by mieć ze mną miot, byłoby dla mnie mocno stresujące. Z tego najważniejszego powodu Pani bardzo długo rozważała, co zrobić i czy rzeczywiście upierać się przy kociętach. Poza tym hodowla kotów to bardzo drogie hobby, do którego zwykle się dokłada, a wyjście na finansowe zero uważany jest za sukces. A Pani, jak już wspominałam, jest raczej z plebsu, więc na takie ekstrawagancje niespecjalnie ją stać, zwłaszcza, że przecież wtedy miała do utrzymania poza mną jeszcze 3 koty.<br />
<br />
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgM3tNINAUt7s8XCoZf4QUc4LQH-G52qINyoHj4I9NMB07KBbPNBwL8tTA8pO-fqkSulb_eeTk4968jX5ODZrBjJMEgS-av60BM2zl8DRjTQQk3ht6Amfy25JR4lzywKXO85We4wp_1qdz4/s1600/DSCF5691.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgM3tNINAUt7s8XCoZf4QUc4LQH-G52qINyoHj4I9NMB07KBbPNBwL8tTA8pO-fqkSulb_eeTk4968jX5ODZrBjJMEgS-av60BM2zl8DRjTQQk3ht6Amfy25JR4lzywKXO85We4wp_1qdz4/s1600/DSCF5691.JPG" width="100%" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Najfajniej jest teraz na hamaku. Bo jest ciepło od kaloryfera. </td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
No i ostatnia kwestia, która chyba przeważyła szalę. Otóż istniało ryzyko, że mogłabym urodzić dużo kociąt, na przykład osiem. I co wtedy? Przecież nasza hodowla nie była sławna i znana, więc ludzie po te kocięta też wcale nie waliliby drzwiami i oknami. A nawet, gdyby się pojawili chętni, to trzeba by bardzo ich sprawdzać, żeby mieć stuprocentową pewność, że moje niutkowe kocięta trafią do naprawdę dobrych domów. Mogłoby się także okazać, że one wszystkie musiałyby zostać u nas w domu. A Pani z ówczesnym pańciem nawet nie chcieli wyobrażać sobie ośmiu żywiołowych kociąt, a potem dorastających kotów hasających po mieszkaniu i wszystkich półkach w poszukiwaniu odpowiedniej dawki rozrywki. To nie była wizja, która zachęcałaby do realizacji pomysłu z własną hodowlą. <br />
<br />
Dlatego stało się jasne, że raczej nic z tego nie będzie. I dlatego trzeba mnie wysterylizować, abym nie męczyła się z rujkami oraz nie zachorowała na ropomacicze. Stało się to jasne już ładnych parę lat temu. Ktoś mógłby zapytać, dlaczego nie zostało to zrobione już wtedy i byłoby to jak najbardziej uzasadnione pytanie. Ale Pani mówi, że życie bywa bardziej skomplikowane niż potrafimy sobie wyobrazić i nasze różne postanowienia ma często głęboko w <a href="https://mechatki.blogspot.com/2015/12/darth-leeloo.html" target="_blank"><b>gwieździe śmierci</b></a>.<br />
<br />
Kiedy już było pewne, że nie będzie żadnej hodowli, a zostaną co najwyżej wspomnienia o pięknych przydomkach hodowlanych, których pani wymyśliła całe mnóstwo, w naszym kocim życiu zaczęły się wielkie zmiany. Były one bezpośrednio związane ze zmianami w życiu Pani, która postanowiła przeprowadzić się do Warszawy. Przygotowania do tej rewolucji trwały rok i nie było czasu na zajmowanie się kocimi sprawami, poza tymi, które zajęcia się wymagały pilnie i natychmiast, jak na przykład choroba Soni. Jak pewnie państwo pamiętacie, Sonia nie pojechała z nami do Warszawy, odeszła jeszcze w Bielsku-Białej, mając 14 lat<i> (można o tym poczytać na naszym Facebooku, <b><a href="https://www.facebook.com/mechatki/photos/a.518127591579726.1073741825.199296720129483/518129931579492/?type=3&theater" target="_blank">o tutaj -></a></b>)</i>.<br />
<br />
Do naszego nowego domu, w którym zamieszkałyśmy z Naszym Drugim Człowiekiem, pojechałyśmy we trzy: Reszka, Mechatek i ja Niutka. Było to w 2013 roku. Przeprowadzka i aklimatyzacja w nowym miejscu to również nie był dobry moment na takie kwestie, bo najpierw Pani musiała się sama ogarnąć w nowym mieście, na przykład z pracą i ze swoim nowym kocurem i w ogóle. A kiedy już się ogarnęła, to wtedy <b><a href="https://mechatki.blogspot.com/2014/10/stajesz-sie-odpowiedzialny-na-zawsze-za.html" target="_blank">zachorowała i odeszła Reszka</a></b>, która była kotem jej życia. A zaraz potem zachorowała Mechatek, którą Pani i Nasz Drugi Człowiek leczyli przez trzy lata i szczegółowo opisywali na tym blogu. Nie starczało więc ani czasu, ani siły, ani możliwości (w tym finansowych) na cokolwiek innego.<br />
<br />
A kiedy zabrakło Mechatka, nasi ludzie zupełnie się rozkleili i musieli dojść do siebie, bo było to dla nich bardzo trudne, podobnie jak dla nas, czyli dla Leeloo, która zamieszkała z nami po śmierci Reszki i mnie. A to ich dochodzenie do siebie trochę trwało, bo Mechatek okazała się znacznie ważniejsza niż ktokolwiek śmiał przypuszczać.<br />
<br />
I dlatego zarówno ja, jak i Leeloo, musiałyśmy poczekać. Aż wreszcie nadszedł nasz czas. I teraz Pani i Nasz Drugi Człowiek ogarniają nas. Co wcale nie jest super. Zupełnie nie jest super. Od dwóch miesięcy jeździmy do lecznicy i to wcale nie jest przyjemne. Bo trzeba wszystko skontrolować, porobić nam badania krwi, zaszczepić i ogarnąć to, co ogarnięcia wymaga. A więc w przypadku Leeloo: tę jej sterylizację, podczas której zachował się fragment tkanki hormonalnie czynnej i dlatego ma nieustannie powiększone gruczoły mleczne, a w moim... sterylizację, na którą czekam już tak długo.<br />
<br />
Jak się państwo domyślacie po zdjęciach, właśnie mi ją zrobili. A o tym, jak znoszę rekonwalescencję i co jeszcze trzeba nam zrobić wokół zdrowia (a trzeba jeszcze sanację jam pyszczkowych), to ja napiszę już w następnym poście.<br />
<br />
Wasza New.<br />
<br />
<i>ps. Więcej zdjęć na ten temat znajdziecie państwo <u>wieczorem</u> na naszym fanpejdżu <b><a href="https://www.facebook.com/mechatki/" target="_blank">mechatki -></a></b></i><br />
<br />
<br />
<a class="twitter-share-button" data-lang="pl" data-size="large" data-via="mechatki" href="https://twitter.com/share">Tweetnij</a>Elżbieta Grabarczykhttp://www.blogger.com/profile/10981367463409590589noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-2991364505873833611.post-61329911959467475782017-08-20T22:03:00.000+02:002017-08-22T16:24:50.420+02:00Miejsce po MechatkuMinął już ponad miesiąc, odkąd nie ma Mechatka. Mimo niewielkich rozmiarów (zaledwie 2,55 kg w porywach) zostawiła po sobie w naszych sercach ogromną dziurę. Bardzo nam jej brakuje. Była kotką bardzo mocno obecną w naszej codzienności i to nie tylko przez ostatnie 3 lata, kiedy walczyliśmy z jej chorobą. Wchodziła w relacje z ogromnym zaangażowaniem, więc stworzone z nią więzi były niesamowicie intensywne i głębokie. To dlatego jej nieobecność jest tak dotkliwa. <br />
<br />
Za każdym razem, kiedy przechodzę ulicą Częstochowską, która prowadzi do Przychodni Weterynaryjnej Białobrzeska i przy której na przełomie lipca i sierpnia kwitną malwy, a przechodzę często, bo niedaleko znajduje się mój gabinet, myślę o Mechatku i o tym, jak 3 lata temu na tle tych malw zrobiłam jej zdjęcie w ramionach Rafała.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3XtMfFoak8j8enTgshZ1RY5-etpWa1WOcZH88CKPBnwZXvRktrueVQX1pNnIQA62CTsUlG60DnrHK5M9vbk8zof3i_my9iRkvF8ToNDQn3IPyVunL5w8LeOu6q4u0_2ejvjS-5UcnqFsZ/s1600/2014.07.25_002.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3XtMfFoak8j8enTgshZ1RY5-etpWa1WOcZH88CKPBnwZXvRktrueVQX1pNnIQA62CTsUlG60DnrHK5M9vbk8zof3i_my9iRkvF8ToNDQn3IPyVunL5w8LeOu6q4u0_2ejvjS-5UcnqFsZ/s400/2014.07.25_002.JPG" width="300" /></a></div>
Wracaliśmy wtedy z tego ważnego USG, które pokazało konieczność operacji Mechatka, a które zrobiliśmy zaniepokojeni jej objawami. Malwy znowu kwitną, ale Mechatka już nie ma.<br />
<br />
Nasza codzienność stała się uboższa o wiele momentów, które już nigdy się nie zdarzą.<br />
<br />
Mech nie układa się pomiędzy naszymi głowami tuż przed snem. Nikt nie wylizuje z zapałem naszych dłoni szorstkim językiem. Nie musimy podczas śniadania błyskawicznie chować jedzenia ze stołu, szczególnie serów i innych przetworów mlecznych, które Mech dopadała jednym susem, gotowa dla ich zdobycia wleźć nam na głowy. Zdumieni stawiamy na stół nasze serki homogenizowane, jajecznice i kanapki i nie ma już kota, który by je natychmiast porywał, wylizywał i pochłaniał (tak, to najcelniejsze określenie mechatkowego sposobu jedzenia).<br />
<br />
Nie ma kota, który rzucałby się na kawałki surowego filetu z kurczaka, łapczywie chwytając dłoń, która je podaje podczas kocich uczt. Najmniejsza chwila nieuwagi skutkowała kradzieżą mięsa przygotowywanego na obiad. Odruchy zostały. Nadal w trakcie krojenia filetu i ubijania kotletów zachowujemy się bardzo uważnie, jakby wciąż spodziewając się napaści kota sygnalizującego głośnym miauczeniem stan "umierania z głodu". Jednak nikt nie wyje z podłogi, ani nie próbuje wskoczyć na blat.<br />
<br />
Nasze dwie kotki, Niutka i Leeloo nie są tak łapczywe, ale chociaż przygotowywanie i spożywanie posiłków odbywa się teraz spokojnie, to jednak czegoś nam brakuje.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjj3f3cXiOQoK6UEiZ8nXTdmkq_QNrMvHdbuehgtuRww3FbTP3YSrbjypxiUaxJlmSaspvrYF8xrvC9eboXaMa5TsSDF1nXWtoXECQHitzo2GzvDQHKBus9APuIwT4w8eflbMTkrQOQHrTM/s1600/2017.07.09_002.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjj3f3cXiOQoK6UEiZ8nXTdmkq_QNrMvHdbuehgtuRww3FbTP3YSrbjypxiUaxJlmSaspvrYF8xrvC9eboXaMa5TsSDF1nXWtoXECQHitzo2GzvDQHKBus9APuIwT4w8eflbMTkrQOQHrTM/s1600/2017.07.09_002.JPG" width="500" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>Ostatnie zdjęcie Mechatka</i></td></tr>
</tbody></table>
<br />
Po Mechatku zostało bardzo wyraziste puste miejsce.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitCAWdl48pUu6E6ErJsqT2rZf6JuF6HBJSOJX5XlP0Ul8-w3Qf2GDOs4LesYG9X70Mj45rCncq6IYVU8Q_JvFXnZ4cPMTLYI22tR_4BCihL2mlM3eOOnEzG2f95MTEDTPcmHnaLJsIlI5r/s1600/2017.07.09_005.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitCAWdl48pUu6E6ErJsqT2rZf6JuF6HBJSOJX5XlP0Ul8-w3Qf2GDOs4LesYG9X70Mj45rCncq6IYVU8Q_JvFXnZ4cPMTLYI22tR_4BCihL2mlM3eOOnEzG2f95MTEDTPcmHnaLJsIlI5r/s1600/2017.07.09_005.JPG" width="500" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>Miejsce po Mechatku. <br />
Kiedy już wróciliśmy do domu z lecznicy, zajrzałam w miejsce, <br />
gdzie Mechatek ostatni raz leżała. <br />
Ten obraz wydał mi się przejmujący<br />
</i></td></tr>
</tbody></table>
<br />
Mechatek, jako felietonistka i blogerka miała też kilka swoich miejsc w internecie. Tego bloga, na którym właśnie jesteśmy, a także swoją <a href="https://www.facebook.com/Mechatki/" target="_blank">stronę na Facebooku</a>, profil na <a href="https://plus.google.com/+Mechatek" target="_blank">Google+</a> oraz <a href="https://www.youtube.com/channel/UCWNLTCTm8JE3t6Jo2CiKPSw" target="_blank">kanał Youtube</a> z kocimi filmikami.<br />
<br />
Co teraz, kiedy nie ma już ich gospodyni? Pojawiło się mnóstwo pytań i wątpliwości. Czy powinny dalej działać? A jeśli tak, to pod jakimi nazwami?<br />
<br />
Przecież na facebookowym fanpage'u posty podpisywała Mechatek, nawet ten ostatni, który mówił, że Mechatka już nie ma, chociaż komentarze pod nim dodawałam już ja - Ela, pani Mechatka, bo byłoby dziwne, gdyby robiła to ona. Jak teraz nazwać ten fanpage? Nazwa musi być zmieniona, bo Mechatek nie może już niczego skomentować, udostępnić czy polubić. Ale kiedy ją zmienię, to wszystkie dotychczasowe posty też zmienią autora. Tak działa ten portal... Jak zatem teraz nazwać tę stronę, aby zachowała swój mechatkowy charakter?<br />
<br />
Co z tym blogiem? Nie będzie już więcej mechatkowych felietonów. Może powinny znaleźć się tu moje artykuły? Ale kocich blogów prowadzonych przez ludzi, z ludzkim narratorem jest już wiele. Może powinna go więc prowadzić któraś z naszych kotek? Może Leeloo? A może Niutka, która kiedyś miała już swojego bloga na portalu Unitedcats? Która z nich byłaby lepszą gospodynią tego miejsca?<br />
<br />
Trzeba też zmienić opis bloga widniejący w lewej kolumnie.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiTQKRztgOwMuwowPFXpH1rBaAkBEvIG0NjtlAzDBJ3kinMSGCQ0UDc5QiXSkey0LQCgyQHTVSixlvnJoZaX-ANbczQZ1QT9wMe9ZDKWWYbZ5nTohTFHWCBwtfmL1LYl_dYag6qlonsjnF5/s1600/mechatek+stary+opisbmp.bmp" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="897" data-original-width="1196" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiTQKRztgOwMuwowPFXpH1rBaAkBEvIG0NjtlAzDBJ3kinMSGCQ0UDc5QiXSkey0LQCgyQHTVSixlvnJoZaX-ANbczQZ1QT9wMe9ZDKWWYbZ5nTohTFHWCBwtfmL1LYl_dYag6qlonsjnF5/s1600/mechatek+stary+opisbmp.bmp" width="500" /></a></div>
<br />
Do tej pory brzmiał tak:<br />
<br />
<i>Koci blog pisany z kociego punktu widzenia - dla kociarzy z poczuciem humoru i fanów oryginalnej mechatkowej prozy. Autorką bloga jest Mechatek, kotka, która sama upolowała swoich ludzi na ulicy i dzięki temu ma dom. Mieszka z dwoma innymi kotami: Leeloo i New oraz dwójką ludzi. Przez trzy lata była felietonistką na portalu Świat Kotów, a teraz prowadzi własnego bloga, na którym będzie można poczytać jej nowe felietony, zobaczyć kocie zdjęcia i sprawdzić, co na to wszystko mówią Pani i Nasz Drugi Człowiek</i>.<br />
<br />
Ale teraz już tak nie może być... Podobne kwestie dotyczą również tych innych miejsc, których Mechatek była gospodynią. Ale przede wszystkim musieliśmy ochłonąć po tej stracie, aby móc podjąć jakiekolwiek decyzje o tym, co dalej. <br />
<br />
Minęło półtora miesiąca. Nie było żadnych nowych postów, ani na blogu, ani na facebookowym fanpejdżu, ani nigdzie indziej. Emocje były wciąż zbyt duże. A ja czekałam na trochę dystansu, który może dać tylko czas.<br />
<br />
Widziałam, że na fanpejdż Mechatka wciąż zaglądają jej czytelnicy. Być może też czekając, mając nadzieję, że coś się tu pojawi, a ja wciąż nie wiedziałam, co dalej. Ale w końcu zaczęły się krystalizować jakieś pomysły, a emocjonalna blokada trochę poluzowała. Dziewczęta nie przestawały dostarczać inspiracji. Zrobiłam im mnóstwo zabawnych zdjęć i wydarzyło się wiele nowych sytuacji. Chciałabym się nimi móc dzielić i znów zaprosić was do patrzenia na świat z kociego punktu widzenia. Co mogę powiedzieć na teraz, na dziś?<br />
<br />
Nazwa fanpejdża będzie teraz brzmieć <b>Mechatki</b>, tak samo, jak tytuł tego bloga. To oznacza, że wszystkie posty tam publikowane będą podpisane właśnie tak. Niestety nie małą literą, bo Facebook nie daje takiej możliwości. Ale za to wszędzie indziej możemy sobie na to pozwolić, prawda? Więc sobie pozwolimy. Bo chcę, aby <i>mechatki</i> oznaczały pewną formę literacką, zapoczątkowaną przez Mechatka. Tak właśnie nazywają się również cudowne bułeczki wypiekane przez Darię i nazwane tak na cześć Mechatka, pamiętacie? Więc to dobra nazwa! Marzy mi się, aby <i>mechatki</i> były nazwą na wszelkie kocie felietony, a kiedyś z nazwy własnej stały się elementem języka kociarskiego języka i należały do wszystkich kociarzy. Chciałabym, aby to określenie spopularyzowało się tak samo, jak inne stworzone przez Mechatka na potrzeby jej felietonów i stanowiące o specyfice jej języka. Tak powstały przecież <i>łapkoczyny</i>,<i> nowe(s)twory</i>, <i>ćwierćdługowłose futerko, stosunki międzykocie</i> i <i>koty domne</i>. Nie było takich słów, dopóki Mechatek ich nie wymyśliła. Jak dotąd (poza bułeczkami!) nie było też <i>mechatków</i>. Pora to zmienić.<br />
<br />
Co do opisu bloga będzie od teraz brzmiał następująco:<br />
<br />
<i>Koci blog pisany z kociego punktu widzenia - dla kociarzy z poczuciem humoru i fanów oryginalnej mechatkowej prozy. Autorką bloga przez wiele lat była Mechatek, kotka, która sama upolowała swoich ludzi na ulicy i dzięki temu miała dom. Przez trzy lata była felietonistką na portalu Świat Kotów, a potem zaczęła prowadzić własnego bloga. Mechatka nie ma już wśród nas. Dlatego miejsce, w którym można znaleźć kocie felietony, zobaczyć kocie zdjęcia i sprawdzić, co na to wszystko mówią Pani i Nasz Drugi Człowiek, prowadzą teraz Leeloo, która została adoptowana z Koterii oraz New, która jest majnkunem.</i><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<i><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQ87jIjQJnpB0ObvSqtC6rp1uL5foTrEVw4EyIiTT_-GuZ3d-TjiPX7-03ldadhTVwtOys4ufTvEU-GQ_WWD33q6-cciCPPHkdt8SOsSSEafTLA0KYhLt8xbTAsQhZD7vZfoqkEyocQRMx/s1600/2017.07.31_023.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQ87jIjQJnpB0ObvSqtC6rp1uL5foTrEVw4EyIiTT_-GuZ3d-TjiPX7-03ldadhTVwtOys4ufTvEU-GQ_WWD33q6-cciCPPHkdt8SOsSSEafTLA0KYhLt8xbTAsQhZD7vZfoqkEyocQRMx/s1600/2017.07.31_023.JPG" width="500" /></a></i></div>
<br />
Myślę, że to wyjaśnia wszystko. Już wkrótce zaprosimy państwa na ich pierwszy post, w którym postarają się przedstawić równie grzecznie, jak zrobiła to Mechatek, kiedy zaczynała karierę samodzielnej blogerki i opowiedzieć, jaką mają koncepcję na bloga. Dajcie nam chwilę. Na razie dziewczęta jeszcze szlifują styl, aby ich mechatki były takie, jak trzeba ;)<br />
<br />
<a class="twitter-share-button" data-lang="pl" data-size="large" data-via="mechatki" href="https://twitter.com/share" style="font-style: italic;">Tweetnij </a>Elżbieta Grabarczykhttp://www.blogger.com/profile/10981367463409590589noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-2991364505873833611.post-2141115412170405522017-07-14T17:34:00.000+02:002017-07-20T09:36:11.149+02:00Kto by pomyślał...<i>... czyli mały wielki kot</i><br />
<br />
Kto by pomyślał, że istnieją koty tak mocno pragnące przeżyć i mieć dom, że potrafią sobie upolować ludzi na ulicy? A na dodatek upolować tych właściwych? Mechatek <a href="https://mechatki.blogspot.com/2011/12/7-udomowiny-mechatka.html" target="_blank">tak właśnie do nas trafiła</a> w pewien mroźny grudniowy dzień, prawie 13 lat temu. Gdyby ich nie upolowała, prawdopodobnie dawno by jej już nie było, ale szybko okazało się, że upór i determinacja w dążeniu do celu to jedne z jej najważniejszych cech.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhakqggwZiX08TZCkjlvr7NaCzc3gOugk8LYBSaSFfugY58IZAQYxgZLqC6IA1Z1Qr_emDlQlAXFOxKF7i4pxMO9VJlNEAIOtpgInIt-PD5MpmyHj5jHx0BwyExLV0Mpb_Y9Ho0KJ7gkFTB/s1600/2017.05.30_012.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhakqggwZiX08TZCkjlvr7NaCzc3gOugk8LYBSaSFfugY58IZAQYxgZLqC6IA1Z1Qr_emDlQlAXFOxKF7i4pxMO9VJlNEAIOtpgInIt-PD5MpmyHj5jHx0BwyExLV0Mpb_Y9Ho0KJ7gkFTB/s1600/2017.05.30_012.JPG" width="500" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>Mechatek obserwująca ruch uliczny</i></td></tr>
</tbody></table><br />
Nie wyglądała wtedy zbyt pięknie, miała krzywe nóżki, trochę zezowała, była chuda, zapchlona i zmierzwiona, ale zupełnie się tym nie przejmowała, bo niby dlaczego miałaby się przejmować czymś tak nieistotnym, jak żartobliwe przezwisko <a href="https://mechatki.blogspot.com/2011/10/dlaczego-jestem-paskudkiem.html" target="_blank">"Paskudek"</a>, które przylgnęło do niej na kilka pierwszych lat? <a href="https://mechatki.blogspot.com/2011/11/mechatek-o-najwazniejszych-kocich.html" target="_blank">Priorytety</a> Mechatka od początku były bardzo czytelne.<br />
<br />
<a name='more'></a><br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgCcCGCOaKFYRsRtLcpm1PLdyOUlSu7zVrQ1GfiH4w1ICghPT4QJelEdEBqG-mhS_1X4WPztMmOEcBdmCCC_spK9A-J13xYZOeBiXq7xa8IDTeN4RlZUCadVshbe3mJIOj5WpYNOI0TcvgE/s1600/2017.06.01_006.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgCcCGCOaKFYRsRtLcpm1PLdyOUlSu7zVrQ1GfiH4w1ICghPT4QJelEdEBqG-mhS_1X4WPztMmOEcBdmCCC_spK9A-J13xYZOeBiXq7xa8IDTeN4RlZUCadVshbe3mJIOj5WpYNOI0TcvgE/s1600/2017.06.01_006.JPG" width="500" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>lipiec' 2017<br />
Mechatek na moich kolanach</i></td></tr>
</tbody></table><br />
Kto by pomyślał, że Mechatek okaże się absolutnie wyjątkowym kotem, dla którego na pierwszym miejscu zawsze będzie kontakt z człowiekiem, a dopiero na drugim jedzenie czy zabawa? Czasem zaczynała jeść dopiero wtedy, gdy została pogłaskana, a czasami trzeba było jej towarzyszyć podczas całego posiłku. Uwielbiała głaskanie i potrafiła się o nie dopominać z ogromną nachalnością. Uwielbiała udeptywać swoich ludzi i była w stanie robić to godzinami. Jej ulubione miejsce do snu znajdowało się pomiędzy naszymi głowami, gdzie mościła się zaraz po tym, jak położyliśmy się do łóżka. Oczywiście lubiła też spać na włączonym dekoderze, a zimą na kaloryferach, błyskawicznie lokalizując wszystkie ciepłe miejsca w mieszkaniu.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEige9nylbIjs3RfKivahCxIlc1YzTd4DgR6H8n82TsHdfaC8xwYvlt5MI6NiAIKxOsJwbVrjj_YSRUXvGu2TL9o7hDB3dDi3S3RHDk_ku2aeN6_QoR30gVLyzwceu0c4BPfkguhT1nNznbT/s1600/2017.05.30_041.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEige9nylbIjs3RfKivahCxIlc1YzTd4DgR6H8n82TsHdfaC8xwYvlt5MI6NiAIKxOsJwbVrjj_YSRUXvGu2TL9o7hDB3dDi3S3RHDk_ku2aeN6_QoR30gVLyzwceu0c4BPfkguhT1nNznbT/s1600/2017.05.30_041.JPG" width="500" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>lipiec' 2017<br />
Mechatek na stole, po którym oczywiście<br />
nie wolno chodzić ;)</i></td></tr>
</tbody></table><br />
Kto by pomyślał, że pozostanie taka malutka i drobna? W swoich najlepszych latach ważyła 2,55 kg. Taki kot - miniaturka, za to z niesamowicie wyrazistym charakterem i wielkim sercem. Przyjaciółka całego świata, błyskawicznie podbijająca nie tylko serca odwiedzających nas gości, którym natychmiast ładowała się na kolana, ale także listonoszy czy kominiarzy, którzy na moment pojawiali się w przedpokoju. Ujmowała ludzi swoją niezwykłą ufnością i serdecznością, tak jakby od świata spodziewała się tylko dobroci. Była absolutną mistrzynią w tworzeniu ciepłych i pełnych czułości więzi. Moja dawna przyjaciółka do dziś wspomina z rozrzewnieniem sytuację, gdy bardzo płakała, a Mechatek z oddaniem zlizywała z jej policzków słone grochy. Pocieszała też swoją największą przyjaciółkę Sonię, kiedy ta wracała z wizyty u doktora Wątroby, myjąc jej futerko i przytulając się, by zmniejszyć sonine stresy.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQuCIKhLUbtQVkGt-iA4NQW0I24_se2MCteNQbu61i7Zihyphenhyphenn19SnPconQzOahywxyEtugWkw4A5wGlHWrx3AL2TT1r2uOFIG_l_cAx8D3KdVOcMXBDStJOEd6Yx66urb77BheNR9ZaXmdP/s1600/2009.02.22_094.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQuCIKhLUbtQVkGt-iA4NQW0I24_se2MCteNQbu61i7Zihyphenhyphenn19SnPconQzOahywxyEtugWkw4A5wGlHWrx3AL2TT1r2uOFIG_l_cAx8D3KdVOcMXBDStJOEd6Yx66urb77BheNR9ZaXmdP/s1600/2009.02.22_094.JPG" width="500" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>2009<br />
Charakter Mechatka</i></td></tr>
</tbody></table><br />
Kto by pomyślał, że chociaż na portalu Unitedcats swoje <a href="https://mechatki.blogspot.com/search/label/kocie%20blogi%20z%20Unitedcats" target="_blank">kocie blogi</a> będą mieć wszystkie cztery moje koty, to właśnie wpisy Mechatka okażą się najchętniej czytane? Każdy z tych blogów pisany był innym językiem, który miał na celu oddać specyfikę poszczególnych kocich osobowości. Jako copywriter i były dziennikarz doskonale się przy tym bawiłam, traktując to jako niezwykłe ćwiczenie stylistyczne: 4 kocie narratorki, każda z odrębnym stylem pisania, wzorowanym na ich charakterach i zachowaniach. Mechatek jako narratorka szybko stała się zupełnie autonomiczną postacią. Na tyle pełnokrwistą, że kiedy otrzymałam propozycję współpracy z portalem "Świat Kotów", było oczywiste, że powinna dostać tam swoją rubrykę. To najlepiej oddaje jej wyjątkowość.<br />
<br />
Kto by pomyślał, że niepozorna znajdka-miniaturka o <a href="https://mechatki.blogspot.com/2009/11/mechatek-kotem-tygodnia-na-unitedcats.html" target="_blank">metafizycznym imieniu</a>, która nie wymawia "m" i dlatego nie umie mruczeć, tylko robi "chchchrrr", stanie się najpierw <a href="https://mechatki.blogspot.com/search/label/felietony%20Mechatka%20ze%20%C5%9Awiata%20Kot%C3%B3w" target="_blank">popularną felietonistką</a>, a potem właścicielką własnego bloga i <a href="https://www.facebook.com/Mechatki/" target="_blank">fanpage'a</a>? Pisała śmiesznym językiem, celowo popełniając gramatyczne błędy i bardzo świadomie posługując się słowem. Tak pisałaby Mechatek, gdyby naprawdę potrafiła pisać.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhPgMK8RWkn6QF2C_5pFbmdPwmGSULtn2Ai9HnT8UT3iOYIKhgyyyhGh3eRcznh6P02pYfaXDSxg1kpzd2C96u3KecEBzI0RfvZorLND-YD5rTkPTLHVcPK7whVvoRIvp_yPksJQiBXPHym/s1600/2017.07.08_003.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhPgMK8RWkn6QF2C_5pFbmdPwmGSULtn2Ai9HnT8UT3iOYIKhgyyyhGh3eRcznh6P02pYfaXDSxg1kpzd2C96u3KecEBzI0RfvZorLND-YD5rTkPTLHVcPK7whVvoRIvp_yPksJQiBXPHym/s1600/2017.07.08_003.JPG" width="500" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>lipiec' 2017<br />
Mechatek ze swoim człowiekiem. Często spędzali czas w ten sposób.</i></td></tr>
</tbody></table><br />
Kto by pomyślał, że Mechatek będzie się opiekować również swoimi ludźmi? Kiedy któreś z nas wracało z pracy wyjątkowo zmęczone, na zmianę z Reszką i Niutką trzymała "wartę", nie odstępując swojego człowieka na krok, dopóki nie zaczynał nabierać energii. Była też bardzo odważna, kiedy trzeba nas było bronić. Rafał mówi, że tylko raz widział Mechatka w takim szale, jak wtedy gdy z wrzaskiem rzuciła się na Reszkę, bo ta śmiała podnieść na nas łapę z pazurami. Tak, ta mała koteczka rzuciła się na Reszkę, aby nas obronić! Choćby za to jesteśmy jej winni wielką wdzięczność.<br />
<br />
Kto by pomyślał, że kiedy przeprowadzimy się do Warszawy i zamieszkamy z Rafałem, Mechatek wreszcie otrzyma od życia to, co powinien dostać każdy kot? Swojego człowieka, takiego, który nie zważając na niedostatki urody obdarzy ją prawdziwą miłością, a nawet zachwytem? Patrzyłam zdumiona, jak z tej rafałowej miłości <a href="https://mechatki.blogspot.com/2014/10/wielka-uroda-mechatka.html" target="_blank">Mechatek z miesiąca na miesiąc staje się piękniejsza</a>, aż wreszcie już nie dało się jej nazywać "Paskudkiem". Rafał popatrzył na nią sercem i zobaczył to, co niewidoczne dla oczu. I dlatego jego zdjęcia Mechatka były tak niesamowite, a ich więź tak niezwykła.<br />
<br />
To on wstawał codziennie jakimś niemożliwym świtem, aby przed wyjściem do pracy zdążyć podać jej wszystkie tabletki zlecone przez pana doktora: i steryd, i te na układ moczowy, i te na apetyt, i te na lepsze trawienie.<br />
<br />
Kto by pomyślał, że okażemy się aż takimi "szczęściarzami" (jak z nutką troskliwej ironii nazywali nas niektórzy z pracowników Przychodni Weterynaryjnej Białobrzeska), gdy w listopadzie 2014 roku stało się jasne, że Mechatek ma chłoniaka? Przecież zaledwie miesiąc wcześniej pożegnaliśmy Reszkę. Mieliśmy ogromną nadzieję, że <a href="http://mechatki.blogspot.com/2014/11/diagnoza-mechatka.html" target="_blank">diagnoza</a> Mechatka będzie inna. Była przecież możliwość, że to po prostu nieswoiste zapalenie jelita i chociaż to też niełatwa choroba, to bardzo na to liczyliśmy. Po potwierdzeniu diagnozy chłoniaka Mechatek zaczęła przyjmować lek do chemioterapii Leukeran, a my dowiedzieliśmy się, że statystyki przeżywalności przy tym rodzaju nowotworu wskazują, że ma przed sobą od 16 do 24 miesięcy.<br />
<br />
<table border="0" bordercolor="#000000" cellpadding="4" cellspacing="0" style="width: 100%px;"><colgroup><col width="128*"></col> <col width="128*"></col> </colgroup><tbody>
<tr valign="TOP"> <td width="50%"><table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEipqm1lr5m3uq1E1u_LytCtE_Dq_jD1BHf-KMGEmgtJqWvJHIlMvYCoI8WevjMww2PU7vFAoA9m8YdCr70R9siXdkfmp0DLrOTaTtLA1CHIN817VcFlaZUd-4fF29tqjoinlcSoaJthhKEe/s1600/Mechatek-5.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1060" data-original-width="1600" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEipqm1lr5m3uq1E1u_LytCtE_Dq_jD1BHf-KMGEmgtJqWvJHIlMvYCoI8WevjMww2PU7vFAoA9m8YdCr70R9siXdkfmp0DLrOTaTtLA1CHIN817VcFlaZUd-4fF29tqjoinlcSoaJthhKEe/s320/Mechatek-5.jpg" width="212" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i><br />
Mechatek z doktorem Stadnickim,<br />
który robił jej USG.<br />
<br />
Po prawej Mechatek ze swoim onkologiem, doktorem Jagielskim.<br />
<br />
fot. Rafał Nowakowski<br />
(Nasz Drugi Człowiek)</i></td></tr>
</tbody></table><div style="text-align: center;"><br />
</div></td> <td width="50%"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBNyVGqF1A2aNiZwCfprXvfuzaWU3gubL1LOshJgBPcWA45hINuFN2CuZJ59B9WnAUhZjSJGlvgY6BEZyCy3oR213gyLCFURsAPYeuipdVNCFpd8LSZkiQalI8WHa2vsXnr-oxT8f2vFIS/s1600/Mechatek-6.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1060" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBNyVGqF1A2aNiZwCfprXvfuzaWU3gubL1LOshJgBPcWA45hINuFN2CuZJ59B9WnAUhZjSJGlvgY6BEZyCy3oR213gyLCFURsAPYeuipdVNCFpd8LSZkiQalI8WHa2vsXnr-oxT8f2vFIS/s320/Mechatek-6.jpg" width="212" /></a></div><div style="text-align: center;"></div></td> </tr>
<tr> <td colspan="2" valign="TOP" width="100%"><div style="text-align: center;"><i><span style="font-size: x-small;">kliknij zdjęcie, aby je powiększyć</span></i> </div></td> </tr>
</tbody></table><br />
Kto by pomyślał, że Mechatek postanowi zupełnie zlekceważyć te statystyki i od chwili rozpoczęcia swoich zdrowotnych kłopotów przeżyje z nami <a href="http://mechatki.blogspot.com/2017/05/mechatkowa-historia-choroby.html" target="_blank">niemal trzy lata</a>? Przeżyje je w dobrej kondycji, dobrze tolerując chemioterapię i nie uskarżając się na brak apetytu. Zaczęła mocniej chudnąć latem 2015, ale cały rok 2016 był stabilny. Mechatek przyjmowała leki zgodnie z harmonogramem, a ja mniej więcej co dwa miesiące sporządzałam nową tabelkę, która porządkowała kwestie medyczne i pomagała nam dopilnować wszystkich terminów: kiedy na wizytę kontrolną, kiedy kolejna dawka Leukeranu (co 5, potem co 6 dni), kiedy na zastrzyk z witaminą B12 i tak dalej.<br />
<br />
Było stabilnie aż do grudnia 2016, kiedy zdarzył się <a href="http://mechatki.blogspot.com/2016/12/swiateczne-pogorszenie.html" target="_blank">pierwszy poważny kryzys</a>, na tyle poważny, że nie pojechaliśmy na święta do rodziców Rafała, bo musieliśmy zamiast tego pojechać w wigilijny poranek do lecznicy.<br />
<br />
<table border="0" bordercolor="#000000" cellpadding="4" cellspacing="0" style="width: 100%px;"><colgroup><col width="128*"></col> <col width="128*"></col> </colgroup><tbody>
<tr valign="TOP"> <td width="50%"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0C8uiFK1BGRwX0wXgbBDN4DRMSS2X0R_BLBSuAJH30wW0InTpWfBTTKpnb9NK5aPAyhN8wBsktnsLHYWHOXjm5DxSNqCR1kIHu_XOgveSti_7F8C4DL_EMhiZU9MmggeorClOjZH-sP_n/s1600/Mechatek-17.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1060" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0C8uiFK1BGRwX0wXgbBDN4DRMSS2X0R_BLBSuAJH30wW0InTpWfBTTKpnb9NK5aPAyhN8wBsktnsLHYWHOXjm5DxSNqCR1kIHu_XOgveSti_7F8C4DL_EMhiZU9MmggeorClOjZH-sP_n/s320/Mechatek-17.jpg" width="212" /></a></div></td> <td width="50%"><table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgeIcEXXJAbTOeE1Zw_gc1MLM6v70wUYc_Q8J8sHv94AfXcDdx6bcuMzp35EJ0rtDYsXz0eqRsiB_j_R-2WLkpBjTl_7TJDnAhQe0jEmJFb126E998CCvW5-10PsFxcnAnZXCSCQVkRhbwd/s1600/DSCF3478.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgeIcEXXJAbTOeE1Zw_gc1MLM6v70wUYc_Q8J8sHv94AfXcDdx6bcuMzp35EJ0rtDYsXz0eqRsiB_j_R-2WLkpBjTl_7TJDnAhQe0jEmJFb126E998CCvW5-10PsFxcnAnZXCSCQVkRhbwd/s320/DSCF3478.JPG" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>Po lewej: Ja z Mechatkiem w tramwaju podczas drogi powrotnej z lecznicy do domu.<br />
<span style="font-size: 12.8px;">fot. Rafał Nowakowski<br />
(Nasz Drugi Człowiek)</span></i></td></tr>
</tbody></table><div align="CENTER"><br />
</div></td> </tr>
<tr> <td colspan="2" valign="TOP" width="100%"><div align="CENTER"><i><span style="font-size: x-small;">kliknij zdjęcie, aby je powiększyć</span></i> </div></td> </tr>
</tbody></table><br />
Kto by pomyślał, że od tamtego momentu kryzysy zaczną się zdarzać coraz częściej? Najpierw co dwa miesiące, potem co miesiąc. Mechatek ważyła coraz mniej i chudła w oczach. Od czasu do czasu odzywało się zapalenie pęcherzyka żółciowego lub komplikacje z drogami moczowymi. Mimo wszystko, Mechatek doceniała drobne przyjemności życia. Kiedy przeprowadziliśmy się do nowego, większego mieszkania, Mechatek przypomniała sobie uroki drapaka (pamiętała tę przyjemność jeszcze z Bielska-Białej, bo tam też mieliśmy drapak, tyle, że znacznie mniejszy) i z ogromną frajdą wypróbowywała wszystkie możliwości.<br />
<br />
<table border="0" bordercolor="#000000" cellpadding="4" cellspacing="0" style="width: 100%px;"><colgroup><col width="85*"></col> <col width="85*"></col> <col width="85*"></col> </colgroup><thead>
<tr valign="TOP"> <th width="33%"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2aGGaXCDpumhbXrYoat_bIogSL5EkWoiCik-ESGO05DZU3mIHEmWcasthYnfQhXxM-LGc1AwRbS0bg-07dWAP7BKseuWEPYjok328oERdIo-XqAizDgDaSkAinI_OaRIp77Hw4SFkYGup/s1600/2017.06.02_005.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2aGGaXCDpumhbXrYoat_bIogSL5EkWoiCik-ESGO05DZU3mIHEmWcasthYnfQhXxM-LGc1AwRbS0bg-07dWAP7BKseuWEPYjok328oERdIo-XqAizDgDaSkAinI_OaRIp77Hw4SFkYGup/s320/2017.06.02_005.JPG" width="160" /></a></div></th> <th width="33%"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiO2pUxpl8a4V7dVYKWK_-ek9euO0zWGeqjzIEDAxpBe8aqVO4sc-ZPFNAUvlQJGeIu-ZKb-Wdg817NommAXrHDBmUBHPS803FVsXPtqkGnBmzHE5o-CLD5zVBFOXdFGCikI14-vzWiJJtc/s1600/2017.06.10_006.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiO2pUxpl8a4V7dVYKWK_-ek9euO0zWGeqjzIEDAxpBe8aqVO4sc-ZPFNAUvlQJGeIu-ZKb-Wdg817NommAXrHDBmUBHPS803FVsXPtqkGnBmzHE5o-CLD5zVBFOXdFGCikI14-vzWiJJtc/s320/2017.06.10_006.JPG" width="160" /></a></div></th> <th width="33%"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBuaMHBaH0D1qKKEzGmRW5nL5v9MTbvRchhvY2G5efr2U53J5RidjMhXxZ20wkWY2_saIa193QD6E12h17CSTk5-g2mD9Kln7zr3_isvkpX-ffONFJZQTBWkuDbf47MzaQCKwstd3JTgaP/s1600/2017.06.08_001.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBuaMHBaH0D1qKKEzGmRW5nL5v9MTbvRchhvY2G5efr2U53J5RidjMhXxZ20wkWY2_saIa193QD6E12h17CSTk5-g2mD9Kln7zr3_isvkpX-ffONFJZQTBWkuDbf47MzaQCKwstd3JTgaP/s320/2017.06.08_001.JPG" width="160" /></a></div></th> </tr>
</thead> <tbody>
<tr> <td colspan="3" valign="TOP" width="100%"><div style="text-align: center;"><i><span style="font-size: x-small;">kliknij zdjęcie, aby je powiększyć</span></i> </div></td> </tr>
</tbody> </table><br />
Aż wreszcie kryzys zdarzał się niemal co tydzień. Coraz mocniejsze stały się również wahania apetytu i do jedzenia trzeba było ją namawiać. Mechatka! Kota, który tak lubił jeść... Wróciły wymioty i biegunki i stało się oczywiste, że Leukeran przestał spełniać swoje zadanie. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że nasza wspólna przygoda powolutku zbliża się do końca. Zmiana leku do chemioterapii przyniosła jedynie chwilową poprawę. To było kilka dobrych dni z dawnym Mechatkiem, który ma ochotę jeść, bawić się, nawiązywać kontakt, a nie tylko spać.<br />
<br />
Podczas jednej z ostatnich wizyt otrzymaliśmy od doktora Jagielskiego ankietę, pozwalającą ocenić jakość kociego życia, aby łatwiej podjąć decyzję, czy to już. Och, jakie burzliwe dyskusje toczyliśmy wokół tej ankiety...<br />
<br />
Kto by pomyślał, że przyjdzie dzień, w którym nie będzie już wątpliwości? Że oboje będziemy wiedzieć, że to już? I kto by pomyślał, że poczujemy się na to zupełnie nieprzygotowani?<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEialKu3Gdrg3rcHPSdUXAOlTOb4T_c4J0SOsA82ZQ0ed0KaRZ3I-kGKz2cLZD6vidLkJ4NGh4hDjjGIes6NPC6ghyAlZ1cNJkt7Ec9l5Yj1lHemQkfvDNyHEQD0N5iF-qJnk6O3jOhoZ_a-/s1600/2017.07.09_002.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEialKu3Gdrg3rcHPSdUXAOlTOb4T_c4J0SOsA82ZQ0ed0KaRZ3I-kGKz2cLZD6vidLkJ4NGh4hDjjGIes6NPC6ghyAlZ1cNJkt7Ec9l5Yj1lHemQkfvDNyHEQD0N5iF-qJnk6O3jOhoZ_a-/s1600/2017.07.09_002.JPG" width="500" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>9 lipca 2017<br />
Ostatnie zdjęcie Mechatka</i></td></tr>
</tbody></table><br />
Kto by pomyślał, że kiedy wrócimy do domu z pustym kontenerkiem, zdziwiona Leeloo będzie go raz za razem obchodzić z każdej strony i zaglądać do środka z nadzieją, że wyjdzie z niego Mechatek? Przecież zawsze wychodziła, a Leeloo witała ją łagodząc stres po wizycie w lecznicy przyjacielskim liźnięciem.<br />
<br />
Kto by pomyślał, że New, która w chwili naszego powrotu spała na drapaku, odkryje brak Mechatka dopiero następnego dnia? Będzie zdumiona, że ranek przebiega inaczej niż zwykle. Przecież od wielu miesięcy przebiegał zawsze tak samo. Rafał wstawał wcześniej, aby zdążyć podać Mechatkowi wszystkie poranne lekarstwa i nakarmić ją ulubioną mokrą karmą, a jeśli nie dojadła kilku chrupek, New wskakiwała na szafkę, na której stała miseczka i wyjadała resztki. A kiedy stanie się jasne, że dziś będzie inaczej, bo nie będzie komu podawać lekarstw, New w wielkim niepokoju zacznie szukać jej po całym mieszkaniu i wydawać pytające miauknięcia?<br />
<br />
<br />
Kto by pomyślał, że po prostu pękną nam serca...<br />
<br />
<div style="text-align: center;"></div><div style="text-align: left;">Zapraszam na pamiątkowy film o Mechatku. Zobaczcie i posłuchajcie...</div><br />
<br />
<div style="text-align: center;"><iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/--9nrZtpxvw?ecver=1" width="560"></iframe><br />
</div><br />
<i><br />
</i> <i>ps. 1. Z całego serca dziękujemy za wszystko, co zrobiła dla Mechatka Przychodnia Weterynaryjna Białobrzeska. Ogromna wdzięczność należy się lekarzom, którzy mieli okazję poznać Mechatka podczas różnych wizyt: Dorocie Cieślak-Tymochowicz, Marzennie Dużej-Dembele i Mariuszowi Siedlickiemu, który najlepiej poznał jej wnętrze dzięki licznym badaniom USG. Szczególne podziękowania chcielibyśmy złożyć doktorowi Dariuszowi Jagielskiemu, który był lekarzem prowadzącym Mechatka, gdyż to dzięki jego wiedzy, uważności i trosce Mechatek </i><i>tak długo </i><i>mogła się cieszyć życiem, a my jej obecnością.</i><br />
<i><br />
</i> <i>ps. 2. Dziękujemy wszystkim czytelnikom Mechatka za wspaniałe wspólne lata. Dziękujemy za słowa otuchy i wsparcia oraz możliwość dzielenia się naszymi troskami i radościami. I za trzymanie kciuków. Dzięki temu było i jest nam choć trochę raźniej.</i><br />
<i><br />
</i> <i>ps. 3. Będziemy bardzo wdzięczni za powstrzymanie się od komentarzy mających charakter wierzeń lub wyobrażeń na temat tego, gdzie aktualnie przebywa Mechatek i co tam robi. Nie podzielamy tych wierzeń i nie stanowią one dla nas pocieszenia, a raczej powód do niepotrzebnej irytacji. Być może stanowią one jakiś rodzaj pocieszenia dla osób, które je wyznają, ale nam do niczego nie są potrzebne, bo żadne wyobrażenia nie zmienią podstawowego faktu, że Mechatek umarła i jej nie ma. Jeśli uważają państwo, że Mechatek gdzieś przebywa, prosimy o przyprowadzenie jej do domu. Nie chcemy, żeby błąkała się po cudzych zaświatach.</i><br />
<i><br />
</i> <i>Będziemy również wdzięczni za powstrzymanie się od komentowania za pomocą infantylnych naklejek ze zwierzątkami tryskającym łzami. Mechatek zasługuje na coś więcej.</i><br />
<i><br />
</i> <i>Zdecydowałam się napisać o tym od razu, aby uniknąć niepotrzebnych nerwów, jakie miały miejsce <a href="http://mechatki.blogspot.com/2014/10/piaty-element.html" target="_blank">po śmierci Reszki</a>.</i><br />
<i><br />
</i> <i>ps. 4. Nie wiem jeszcze, co będzie z blogiem Mechatka i jej stroną na Facebooku. To jest za świeże, aby coś postanawiać. Blog powinien mieć narratora. Być może ten blog zostanie zakończony, gdyż styl Mechatka jest absolutnie niepowtarzalny i nawet, gdyby ktoś próbował pisać jej specyficznym językiem, będzie to marna podróba. Być może poprowadzę go ja, choć wtedy straci on swój unikalny charakter; wszak kocich blogów prowadzonych przez ludzi, z ludzkim narratorem jest już wiele. Może zacznie pisać któraś z naszych pozostałych kotek. Tak czy siak, na takie decyzje jest zbyt wcześnie.</i><br />
<br />
<br />
<a class="twitter-share-button" data-lang="pl" data-size="large" data-via="mechatki" href="https://twitter.com/share">Tweetnij </a>Elżbieta Grabarczykhttp://www.blogger.com/profile/10981367463409590589noreply@blogger.com27tag:blogger.com,1999:blog-2991364505873833611.post-83338553668952847782017-06-29T10:02:00.002+02:002017-07-20T09:35:06.771+02:00Mechatek o tym, do czego przywiązują się kotyProszę Państwa, ten felieton musiał powstać wcześniej czy później, ponieważ na temat przywiązywania się kotów panuje bardzo dużo niewłaściwych wyobrażeń pochodzących od ludzi, którzy nigdy nie mieli kota i dlatego swoje przekonania biorą ze swojej wyobraźni, a nie z rzeczywistości czyli z obserwowania, jak się zachowuje na co dzień oraz "od święta" udomowiony kot, taki jak ja Mechatek, Niutka, a nawet Leeloo, która się do nas udomowiła zaledwie dwa lata temu, a wcześniej była kotem wolno żyjącym na terenie szpitala praskiego.<br />
<br />
A u nas to "od święta" zdarzyło się całkiem niedawno, ponieważ się całym stadem przeprowadziliśmy. Taka przeprowadzka to doskonała okazja do obserwowania, do czego przywiązuje się kot, tak pani powiedziała i najpierw obserwowała, a potem powiedziała: Mechatku, napisz o tym felieton, więc piszę, bo miałam w swoim kocim życiu aż cztery przeprowadzki i dlatego stałam się wielkim kocim autorytetem w tej sprawie.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvm5sIPQK0_AIbFDTXTXBNov4bhaumluQGiAIO4lT77VlSxxw9zqByNlQ3RAWiKH8UruSWYfSo9YxNoVYcjh7KI7TXIiOXoFO0rMnD9c6r_Wq1QU2ZzAQO1AcB6dl0KrcvZ5Pv5YbVeyRg/s1600/2017.05.28_031.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvm5sIPQK0_AIbFDTXTXBNov4bhaumluQGiAIO4lT77VlSxxw9zqByNlQ3RAWiKH8UruSWYfSo9YxNoVYcjh7KI7TXIiOXoFO0rMnD9c6r_Wq1QU2ZzAQO1AcB6dl0KrcvZ5Pv5YbVeyRg/s1600/2017.05.28_031.JPG" width="500" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>Niutka wśród przeprowadzkowych kartonów i toreb</i></td></tr>
</tbody></table><br />
<a name='more'></a>Przeprowadzki w kocim życiu biorą się stąd, że kot ma swoich ludzi, którzy są wielką korzyścią, gdyż zapewniają mizianie, chrupki, smakołyki i dom. I w związku z tymi korzyściami za każdym razem, kiedy ludzie się przeprowadzają, kot przemieszcza się razem z nimi do nowego mieszkania, co odbywa się w kontenerze, transportowej torbie lub w na rękach swojego człowieka, ale wtedy trzeba ubrać smycz, czego ja Mechatek nie lubię.<br />
<br />
Moją największą przeprowadzką było przemieszczenie się z Bielska-Białej do Warszawy, gdzie mieszkamy do dziś, które liczyło aż 350 kilometrów i odbyło się samochodem razem z Reszką i Niutką. A najważniejsza była wprowadzka z ulicy, na której upolowałam sobie ludzi do domu, bo kto wie, gdyby wprowadzka nie nastąpiła, to pewnie mnie Mechatka już dawno by nie było. A teraz całe nasze stado przeprowadziło się z jednego domu do drugiego domu, który znajduje się na innej ulicy i jest w nim więcej miejsca, co jest wielką zaletą, o którą pani chodziło, chociaż niekoniecznie chodziło jej o całe to zamieszanie, które przeprowadzkom zawsze towarzyszy, no ale już trudno.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEju_qLCQM40aqQNZKeBOyDClkbCtbyWs9qJZsBGPhLaRJO_tFR-iGRhYFDxZ216zPSuqy8dYMYe3zSa5DiuPfOUOVhvhQ1n7ZVfD3YpM1q5v0LoJd88yWyACOHPUoqNGv-wA-zpvdRR6Jrn/s1600/2017.06.01_026.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEju_qLCQM40aqQNZKeBOyDClkbCtbyWs9qJZsBGPhLaRJO_tFR-iGRhYFDxZ216zPSuqy8dYMYe3zSa5DiuPfOUOVhvhQ1n7ZVfD3YpM1q5v0LoJd88yWyACOHPUoqNGv-wA-zpvdRR6Jrn/s1600/2017.06.01_026.JPG" width="500" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>Przeprowadzkowy bałagan</i></td></tr>
</tbody></table><br />
Najważniejsze, że już jesteśmy przeprowadzeni i że całe nasze stado w komplecie dotarło na nowe miejsce, co wcale nie było takie oczywiste, zwłaszcza jeśli chodzi o mnie Mechatka. Pani mówi, że bardzo się zastanawiała, czy biorąc po uwagę mój stan zdrowia, to cała ta przeprowadzka jest dobrym pomysłem, bo przecież powoduje mnóstwo stresów, a one są dla mnie zupełnie niewskazane i czy ja jej w ogóle dożyję. Ale dla Pani i Naszego Drugiego Człowieka była ona wręcz niezbędna, gdyż w poprzednim domu robiło się już trochę za ciasno, a to nie jest dobre dla żadnego stada, ponieważ powoduje nieustanne wchodzenie sobie na głowę oraz bagno behawioralne. I w związku z tym, że moi ludzie nie chcieli, żeby od nadmiernego zagęszczenia zrobiło się tak jak w <a href="https://pl.wikipedia.org/wiki/Eksperyment_Calhouna" target="_blank">eksperymencie Calhouna</a>, znaleźli nowy dom.<br />
<br />
I dzięki temu możliwe stało się obserwowanie, do czego koty się przywiązują oraz co jest im do szczęścia potrzebne. Ja Mechatek wiedziałam o tym od dawna i nie potrzebowałam przeprowadzać żadnego eksperymentu, aby sprawdzić, jak mylą się ludzie, którzy uważają, że kot przywiązuje się do miejsca. Otóż oni, proszę państwa, mylą się bardzo i ja Mechatek przedstawię na to dowód czyli przykład.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgnLs2x7SNCoVXF1B3z517B3eIX3IST4B3a9qargdcOoFoHnDa04fH_waWbpRsPdY-XLYv0wDTqwDAcbFA_lYVlcKSI4tCHr-bU0up5bwOb28rGoJUUnG3ki4pAYjav8TGDgYIBslw26PM8/s1600/2017.05.28_027.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgnLs2x7SNCoVXF1B3z517B3eIX3IST4B3a9qargdcOoFoHnDa04fH_waWbpRsPdY-XLYv0wDTqwDAcbFA_lYVlcKSI4tCHr-bU0up5bwOb28rGoJUUnG3ki4pAYjav8TGDgYIBslw26PM8/s1600/2017.05.28_027.JPG" width="500" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>Leeloo ze zdziwoną miną</i></td></tr>
</tbody></table><br />
Proszę państwa, gdyby oni mieli rację, to ja Mechatek byłabym wciąż przywiązana do ulicy, z której się wzięłam, Niutka do hodowli spod Krakowa, skąd pani ją kupiła, a Leeloo do terenów szpitala praskiego, skąd została adoptowana. I chciałybyśmy tam wracać. A jak widać na przedstawionych dowodach, żadna z nas nie jest do tych miejsc przywiązana i wcale tam nie wracamy. Nie chcemy też wracać do naszych poprzednich mieszkań, w których mieszkałyśmy z naszymi ludźmi: ani do tych w Bielsku-Białej ani do naszego poprzedniego warszawskiego mieszkania, bo odkąd nie ma tam naszych ludzi, one przestały być Domami i stały się zwykłymi miejscami, które dla kota nie mają żadnego znaczenia.<br />
<br />
Bo koty przywiązują się, proszę państwa, do Domów. <br />
<br />
Pani mówi, że po pierwsze: w tym znaczeniu, jak w poprzednim akapicie, to trzeba koniecznie napisać przez duże D, a po drugie: to dobry moment na podanie definicji Domu, żeby wszyscy zrozumieli, co ja Mechatek mam na myśli. To ja Mechatek podaję: <b>tam Dom twój, gdzie człowiek twój</b>. <br />
<br />
Bo dla udomowionego kota nie ma żadnego znaczenia, gdzie to nowe miejsce jest, jakie ono jest i ile ma metrów kwadratowych. Ma natomiast znaczenie, czy są w nim jego ludzie, bo to oni są kotu do szczęścia potrzebni.<br />
<br />
Pani powiedziała, że to samo dotyczy ludzi, którzy są kociarzami i dla nich ta definicja brzmi: tam Dom twój, gdzie kot twój. I dlatego poczuła, że nowe miejsce stało się Domem, dopiero kiedy wszystkie trzy, czyli ja Mechatek, Niutka i Leeloo przyjechałyśmy tam w dwóch transporterach, co nastąpiło po poskręcaniu i ustawieniu wszystkich mebli, żebyśmy w takcie meblowania nie pałętały się pod nogami. A jak już przyjechałyśmy w dwóch transporterach (dwóch a nie trzech, bo ja Mechatek jechałam razem z Leeloo w jednym, ale za to bardzo wielkim), to okazało się wiele rzeczy.<br />
<br />
Po pierwsze okazało się, że najbardziej płochliwa z nas jest Niutka, chociaż jest największa, bo jest majnkunem. Zaraz po wypuszczeniu z transportera Niutka schowała się za wersalką i nie chciała wyjść przez kilka godzin, a jak już wyszła, to uciekała z powrotem przy każdym stuknięciu i hałasie.<br />
<br />
Po drugie okazało się, że najbardziej ciekawska z nas jest Leeloo, która od razu zaczęła zwiedzać nową przestrzeń i ją obwąchiwać i pierwsza z nas zajrzała do wszystkich pomieszczeń, a nawet do łazienki, którą Niutka omija do tej pory, ponieważ boi się odgłosów spuszczanej wody.<br />
<br />
A po trzecie okazało się, że dla mnie Mechatka miejsce nie ma żadnego znaczenia, bo najważniejsze dla mnie jest to, żeby byli w nim moi ludzie i dlatego natychmiast po opuszczeniu transportera weszłam na kolana pani, która siedziała na kanapie i kazałam się miziać. A zwiedzanie zaczęłam dopiero po kilku godzinach, bo przecież mieszkanie nie ucieknie.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjjRPn_Qx-OiC6IdN2NW8nWnkOsOjRnNfDG6Bs7NTYSm0BK-Ce2mtGpGSuj5QtNSnKZuw7oohxKP7XBA5TektgBIv-KBnR7irIxx2bDtvPbErcYfRUFdqlFaMsLYdF5D6l3AfSWAHFF1Vjs/s1600/2017.06.01_007.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjjRPn_Qx-OiC6IdN2NW8nWnkOsOjRnNfDG6Bs7NTYSm0BK-Ce2mtGpGSuj5QtNSnKZuw7oohxKP7XBA5TektgBIv-KBnR7irIxx2bDtvPbErcYfRUFdqlFaMsLYdF5D6l3AfSWAHFF1Vjs/s500/2017.06.01_007.JPG" width="500" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Ja Mechatek i Leeloo na kolanach pani</td></tr>
</tbody></table><br />
I dlatego ja Mechatek zwracam się do państwa z uprzejmą prośbą, aby nie rozpuszczać więcej niesprawdzonych informacji o tym, do czego przywiązują się koty, bo myśmy to ostatnio sprawdzili i już wiadomo. Chchchrrr!<br />
<br />
<a class="twitter-share-button" data-lang="pl" data-size="large" data-via="mechatki" href="https://twitter.com/share">Tweetnij </a>mechatkihttp://www.blogger.com/profile/00896146904639527060noreply@blogger.com16tag:blogger.com,1999:blog-2991364505873833611.post-19684836631236251622017-05-29T09:17:00.001+02:002017-07-12T07:45:21.738+02:00Na śpiocha<a class="twitter-share-button" data-lang="pl" data-size="large" data-via="mechatki" href="https://twitter.com/share">Tweetnij </a><br />
<br />
A dziś, ja Mechatek zapraszam państwa do galerii składającej się z dwóch śpiących zdjęć. Jedno jest z Panią i pochodzi z majowego długiego weekendu, a drugie jest z Naszym Drugim Człowiekiem i pochodzi z poprzedniego weekendu. Chchchrrr!<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiIVR6IOu_7NDL4dth_H-rcNYnlF9diq9lbUl8i_kcm9Q0mk7keA7TyagdvZQUZPhS5ud3_3_2nEVqTeMVEpdr5Yue-9-RRRrfTHt9i21vijwgaj_CLHYyZeaZbFTz7AkrOUhHpDETvhlad/s1600/18192370_1907019339575879_2643277270039171058_o.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1060" data-original-width="1600" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiIVR6IOu_7NDL4dth_H-rcNYnlF9diq9lbUl8i_kcm9Q0mk7keA7TyagdvZQUZPhS5ud3_3_2nEVqTeMVEpdr5Yue-9-RRRrfTHt9i21vijwgaj_CLHYyZeaZbFTz7AkrOUhHpDETvhlad/s1600/18192370_1907019339575879_2643277270039171058_o.jpg" width="500" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>Ja Mechatek i Pani <br />(fot. Rafał Nowakowski<br />https://www.facebook.com/rnfotografiapl/)</i></td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQHJS0VEzy7Tltzn8qa9lG1GHoIoDSgqOHKQw3AILRNF6Cw52ONZuqJL7l8xBw5sxo8eLzkQlRwKZA3LP2esfpGUR_K8LbPP4_M-btucev507SsvJiZtPJo7x38MPm5kuWocSvgdKajK6C/s1600/DSCF4409.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQHJS0VEzy7Tltzn8qa9lG1GHoIoDSgqOHKQw3AILRNF6Cw52ONZuqJL7l8xBw5sxo8eLzkQlRwKZA3LP2esfpGUR_K8LbPP4_M-btucev507SsvJiZtPJo7x38MPm5kuWocSvgdKajK6C/s1600/DSCF4409.JPG" width="500" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>Ja Mechatek i Nasz Drugi Człowiek</i></td></tr>
</tbody></table>
<br />mechatkihttp://www.blogger.com/profile/00896146904639527060noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-2991364505873833611.post-89822382325577467152017-05-21T21:17:00.000+02:002017-07-12T07:45:50.152+02:00Mechatkowa historia choroby<a class="twitter-share-button" data-lang="pl" data-size="large" data-via="mechatki" href="https://twitter.com/share">Tweetnij </a><br />
<br />
Proszę państwa, jak zapewne państwo pamiętają, ja Mechatek zaczynam od "proszę państwa" zawsze wtedy, gdy mam do powiedzenia coś ważnego, a moja mechatkowa historia choroby jest bardzo ważna i dlatego taki wstęp. A ona jest ważna nie tylko dlatego, że dotyczy mnie Mechatka, ale także dlatego, że jakiś czas temu <b><a href="http://bialobrzeska.waw.pl/" target="_blank">Przychodnia Weterynaryjna Białobrzeska</a></b> poprosiła mnie Mechatka o jej opisanie, gdyż może mieć ona walory, które nazywają się edukacyjne. <br />
<br />
A to dlatego, że ja Mechatek mam w środku nowego(S)twora, który jest leczony różnymi lekarstwami, ale głównie chemioterapią, która trzyma go pod kontrolą, nazywa się Leukeran i jest przeze mnie przyjmowana dopyszcznie. I chodzi o to, żeby troszkę przybliżyć państwu ten temat, no to ja Mechatek przybliżam. Co prawda, o opisanie historii choroby zostałam poproszona już dawno temu (pani mówi, że będzie tak z pół roku), no ale po drodze dużo się działo, na przykład najpierw różne moje i leelootkowe kryzysy zdrowotne, a teraz na dodatek ta cała przeprowadzka, gdyż proszę państwa my wszyscy przenosimy się całym stadem do nowego mieszkania i to jednak zajmuje trochę czasu, i dlatego czas na opisanie historii mojej choroby jest dopiero teraz.<br />
<br />
I będzie proszę państwa mnóstwo zdjęć, niektóre takie, co już byłu tutaj na blogu oraz dużo zupełnie unikalnych, na przykład podczas badania i z moimi lekarzami, jak mnie trzymają na rękach i mówią do mnie Mechatka czułe wyrazy, chchchrrr!<br />
<br />
<a name='more'></a>Wszystko z moją chorobą zaczęło się dawno, dawno temu, czyli w czerwcu 2014 roku od tego, że pani zauważyła, że moje mechatkowe jelitka nie pracują prawidłowo, bo na przykład mam częste biegunki, ale na początku wydawało się jeszcze, że <a href="http://mechatki.blogspot.com/2014/06/dwie-dobre-wiadomosci.html" target="_blank"><b>nie trzeba się tym za bardzo przejmować -></b></a>. Niestety mój stan się nie poprawiał i dlatego w lipcu 2014 zrobili mi specjalne badanie, które nazywa się USG i pozwala zobaczyć, co jest w środku kota. I wyszło, że po pierwsze, mam cechy przewlekłego zapalenia pęcherzyka żółciowego (dokucza mi do tej pory) oraz pogrubione ściany jelitka i dlatego pani doktor zdecydowała, że trzeba mi zrobić operację, aby pobrać wycinki jelitka do dalszego badania oraz podawać wstrętny lek, który nazywa się Metronidazol. <br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgo2wC-yjHxV10UFzYG6hNY2Me6fKnQgmmquFzmp9sjlKqNyZ2UC5I75EMZ08-mqhtZi-QEm1KW9z_tE43y_6BkHC9v_xr_ETi555R5CRQkp_PgtLakCCvWw7hKePdE3Xe8nNhpBgaU_bMQ/s1600/10557216_10202582639583601_8697353561196759918_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgo2wC-yjHxV10UFzYG6hNY2Me6fKnQgmmquFzmp9sjlKqNyZ2UC5I75EMZ08-mqhtZi-QEm1KW9z_tE43y_6BkHC9v_xr_ETi555R5CRQkp_PgtLakCCvWw7hKePdE3Xe8nNhpBgaU_bMQ/s1600/10557216_10202582639583601_8697353561196759918_n.jpg" width="500" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>Mechatek po operacji</i></td></tr>
</tbody></table>
Operacja odbyła się 1 sierpnia, a ponieważ dobrze znosiłam narkozę, to przy okazji mnie wysterylizowali oraz usunęli liczne zepsute ząbki, co się fachowo nazywa sanacja jamy ustnej. A tutaj mogą sobie państwo poczytać, jak przebiegała <a href="http://mechatki.blogspot.com/2014/08/rekonwalescencja-mechatka.html" target="_blank"><b>moja rekonwalescencja -></b></a><br />
<br />
A potem czekaliśmy na wyniki histopatologii kawałeczków mojego jelitka, żeby na dobre wykluczyć albo potwierdzić obecność nowego(S)twora. I kiedy przyszła <a href="http://mechatki.blogspot.com/2014/10/moja-mechatkowa-histopatologia.html" target="_blank"><b>histopatologia -></b></a>, ja Mechatek otrzymałam również swoją własną diagnozę. I było w niej napisane, że najprawdopodobniej mam chłoniaka niskiej złośliwości, ale pewności nie ma, bo bardzo podobnie zachowują się komórki w jelitkach, kiedy kot ma IBD, czyli nieswoiste zapalenie tych jelitek. Za tym, że mam IBD przemawiało, że pomogło mi podawanie wstrętnych tabletek, które nazywają się antybiotyki, a za tym, że niekoniecznie - to, że waga nadal mi się trochę waha. Na szczęcie apetyt mi dopisywał i miałam nawet energię na zabawy. <br />
<br />
A kiedy na pod koniec października 2014 przyszła w końcu ostateczna <b><a href="http://mechatki.blogspot.com/2014/11/diagnoza-mechatka.html" target="_blank">diagnoza -></a></b>, to się okazało, że niestety, jednak ja Mechatek mam chłoniaka... Ale jest to chłoniak niskiego stopnia złośliwości histologicznej, co oznacza, że mam przed sobą od 16 do 24 miesięcy życia. I że ten nowy(S)twór co prawda jest co prawda nieuleczalny, ale postępuje powoli i można go spowolnić nawet na bardzo długo. No więc Pani i Nasz Drugi Człowiek według wskazówek pana doktora Jagielskiego zaczęli go spowalniać.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi0gIcEht0_GTT7zcm2If0Z_GIXfFzO9JnmT-Vh4dklWc4luvLqNay636u-CUi-GIWBAJHpg9TTF3PnuOT8wRC8f7xtSR6i33qqJTaYA6ItI5-5xctLLb_l-2NCwYgvQ6GrgRzWuf9hWALV/s1600/diagnoza+Mechatka.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi0gIcEht0_GTT7zcm2If0Z_GIXfFzO9JnmT-Vh4dklWc4luvLqNay636u-CUi-GIWBAJHpg9TTF3PnuOT8wRC8f7xtSR6i33qqJTaYA6ItI5-5xctLLb_l-2NCwYgvQ6GrgRzWuf9hWALV/s1600/diagnoza+Mechatka.jpg" width="500" /></a></div>
<br />
W zasadzie wszystko szło dobrze. Nie uskarżałam się na apetyt, miałam całkiem dobry humor, chemioterapię i sterydy moi ludzie podawali mi w domu w specjalnych rękawiczkach, a na podawanie witaminy B12 jeździliśmy co 2 tygodnie do lecznicy (teraz jeździmy co miesiąc), bo na to to się już nie odważyli, gdyż ona szczypie. To znaczy kilka razy się odważyli, ale potem jednak zrezygnowali, bo mogą sobie państwo wyobrazić , co to był za cyrk. Co 2-3 miesiące stawialiśmy się na wizytę kontrolną, żeby zobaczyć, jak postępuje moja choroba i czy na przykład nie trzeba nieco zmodyfikować dawkowania leków. Pani mówi, że na kolejnych wypisach widać, jak stopniowo spada moja mechatkowa waga, gdyż mój nowy(S)twór upośledza wchłanianie, czyli nawet jak zjem dużo dobrych składników, to w środku zostanie ich tylko trochą i takie są efekty. <br />
<br />
W związku z tym, że w czerwcu 2015 ważyłam 2,15 kg, pan doktor zalecił zrobienie USG, aby sprawdzić, co się dzieje w środku mnie Mechatka. Na szcżeście żadnych strasznych rzeczy tam nie zaleźli. I tutaj jest zdjęcie z jednego z takich badań, o proszę:<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgd4cozsalFx6yDkDGM4O6wq_9QgtUYyY-mDxNOhXvgQN_kDmjwcP0NX0HaFFnZDqsQmkT-FAkWZm6tVSZ6Dmhz3o67pMstIFnGXPGMqINciwdMw0sF0w7YZvR-AlFOphEmIr9kDiaKIrU7/s1600/Mechatek-4.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgd4cozsalFx6yDkDGM4O6wq_9QgtUYyY-mDxNOhXvgQN_kDmjwcP0NX0HaFFnZDqsQmkT-FAkWZm6tVSZ6Dmhz3o67pMstIFnGXPGMqINciwdMw0sF0w7YZvR-AlFOphEmIr9kDiaKIrU7/s1600/Mechatek-4.jpg" width="500" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>Doktor Mariusz Siedlicki i ja Mechatek podczas badania USG<br />
fot. Rafał Nowakowski<br />
https://www.facebook.com/rnfotografiapl/</i></td></tr>
</tbody></table>
<br />
W sierpniu 2015 o mojej sylwetce zaczęli mówić, że jest <b><a href="http://mechatki.blogspot.com/2015/08/mechatek-o-kachektycznej-sylwetce-i.html" target="_blank">kachektyczna -></a></b>, czyli bardzo chuda, a na dodatek znów zaczęłam mieć biegunki. Dlatego podczas następnej wizyty kontrolnej czyli w październiku 2015 pan doktor Jagielski stwierdził, że mam pogorszenie, bo ważyłam już tylko 2 kg i nieco zmienił dawkowanie chemii i sterydów, żeby tak bardzo nie obciążały mojego malutkiego organizmu i nawet troszkę przybrałam na wadze. I tak się to toczyło proszę państwa przez cały następny rok. <br />
<br />
Cały rok 2016 był stabilny, co oznacza, że nic specjalnego się nie działo. Co kilka miesięcy jeździliśmy na wizyty kontrolne, moi ludzie podawali mi lekarstwa i to wystarczyło aż go samego grudnia, kiedy pojawił się duży kryzys i moi ludzie nie pojechali nigdzie na święta. Ja Mechatek sikałam wtedy na różowo i to na dodatek poza kuwetą, co kotom zdarza się zwykle tylko wtedy jak są chore. Dostałam mnóstwo leków na mocno podwyższone tzw. wyniki wątrobowe (bo mam przewlekłe zapalenie pęcherzyka żółciowego) i kreatyninę: antybiotyk Entrocin i lek osłonowy Ranic, do podawania podskórnie w domu oraz Ulgastran i Hepatiale Forte do pyszczydła.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSpqOpWJFb9qmOoTx6LL9vYBRUvANtHsJ69KGkzD-1MJu0GB-kFHOrR3hQnAiJy4z2DFykBQeOHYzEv8aRRTBUlKsSSvoEnRJ2kAVHZqDkDB30JcAKgHswqp_KG2RfU7-vmiByKMZe8ct0/s1600/2016.12.24_004.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSpqOpWJFb9qmOoTx6LL9vYBRUvANtHsJ69KGkzD-1MJu0GB-kFHOrR3hQnAiJy4z2DFykBQeOHYzEv8aRRTBUlKsSSvoEnRJ2kAVHZqDkDB30JcAKgHswqp_KG2RfU7-vmiByKMZe8ct0/s1600/2016.12.24_004.JPG" width="500" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>o, tutaj zdjęcie z kryzysu wigilijnego z 2016 roku, </i><br />
<i>przez który moi ludzie nigdzie nie pojechali na święta</i> </td></tr>
</tbody></table>
<br />
No sami państwo widzą. I od tamtego kryzysu, chociaż sytuację udało się opanować, jest coraz gorzej.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjqTRxZOptBxYmsPMRi2Wf99aCPw5isTHXZLRv4bYDblkfxLpgt72iNrJlAEU2Bv0rZlYnIuakz6vpgCa3QAmPR6HGtBOPfK05_0bnt2_vlpPlBQDIt-VJ-HYve23S1-I611eEQRXF5Yup0/s1600/DSCF3470.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjqTRxZOptBxYmsPMRi2Wf99aCPw5isTHXZLRv4bYDblkfxLpgt72iNrJlAEU2Bv0rZlYnIuakz6vpgCa3QAmPR6HGtBOPfK05_0bnt2_vlpPlBQDIt-VJ-HYve23S1-I611eEQRXF5Yup0/s1600/DSCF3470.JPG" width="500" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>Mój onkolog, pan doktor Jagielski martwi się o mnie Mechatka<br />
fot. Pani</i></td></tr>
</tbody></table>
<br />
Kryzysy zdarzają się coraz częściej, a ja coraz bardziej <a href="http://mechatki.blogspot.com/2017/03/mechatkowe-aktualnosci.html" target="_blank">tracę na wadze -></a>. I pojawiają się różne komplikacje z nerkami i wątrobą. Pani mówi, że to tak już będzie, bo przecież przyjmuję dużo obciążających organizm leków. Ale i tak długo ciągnę, no niech sami państwo przyznają, biorąc pod uwagę tak zwaną średnią przeżywalność przy tym typie nowego(S)twora, co go mam. Dużo śpię, najczęściej na moich ludziach, dużo jem (ale i tak jestem strasznie chuda -1,75 kg, bo słabo wchłaniam), czasem na dodatek wymiotuję. <br />
<br />
No i tak, proszę państwa... Nasza wspólna przygoda powolutku zbliża się do końca. <br />
<br />
<table border="0" bordercolor="#000000" cellpadding="4" cellspacing="0" style="width: 100%px;"><colgroup><col width="128"></col> <col width="128"></col> </colgroup><tbody>
<tr valign="TOP"> <td width="50%"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFtYFT4ueVzkqHEgsF4B3-rFo0Ay0wpFYxLwVMjkmNqtRYt3kdixV23dY9KgBNkvfmfd4u4TWwvqhyphenhyphenzlgMJwN3wdCNewxmUX09mCeg_w5Xc7lxFI3JpsdpIsg2XjfLLl6wm0x6kF8z5ECW/s1600/Mechatek-10.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFtYFT4ueVzkqHEgsF4B3-rFo0Ay0wpFYxLwVMjkmNqtRYt3kdixV23dY9KgBNkvfmfd4u4TWwvqhyphenhyphenzlgMJwN3wdCNewxmUX09mCeg_w5Xc7lxFI3JpsdpIsg2XjfLLl6wm0x6kF8z5ECW/s320/Mechatek-10.jpg" width="210" /></a></div>
</td> <td width="50%"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiuWGKx3Vyj-sO0WOEHO6uK9liFGqDn9dd-cnNGhUTKVWgyQkDHnXK695jg7ew7_ac9TSpCRQgtQIbBWfmfnYCwgEF7zXseHpxM7C8Of0rFNbuyZavzTbTS-N5JHiM8E5S2gfcILh8b_2lQ/s1600/DSCF3457.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiuWGKx3Vyj-sO0WOEHO6uK9liFGqDn9dd-cnNGhUTKVWgyQkDHnXK695jg7ew7_ac9TSpCRQgtQIbBWfmfnYCwgEF7zXseHpxM7C8Of0rFNbuyZavzTbTS-N5JHiM8E5S2gfcILh8b_2lQ/s320/DSCF3457.JPG" width="280" /></a></div>
</td> </tr>
</tbody></table>
<br />
Moi ludzie dostali podczas ostatniej wizyty taką ankietę od doktora Jagielskiego, która ma tytuł:<br />
<u style="font-style: italic;">ONKOLOGIA - skala jakości życia </u>i która pozwala ocenić, czy należy jeszcze kocie życie przedłużać według mnóstwa podpunktów... Ta ankieta pomoże im podjąć decyzję, czy to już. Pani uważa, że ważniejsza jest jakość życia niż jego długość, bo chodzi o to, aby kot, czyli w tym wypadku ja Mechatek, tym życiem się cieszył i nie cierpiał. Prawda, proszę państwa? Chchchrrr?mechatkihttp://www.blogger.com/profile/00896146904639527060noreply@blogger.com20tag:blogger.com,1999:blog-2991364505873833611.post-25417741351469113682017-04-29T15:14:00.002+02:002017-07-12T07:46:36.390+02:00"Szczęściarze" czyli rzecz o Leeloo...<a class="twitter-share-button" data-lang="pl" data-size="large" data-via="mechatki" href="https://twitter.com/share">Tweetnij </a><br />
<br />
<br />
Jak dotąd, nie było zbyt wielu postów poświęconych Leeloo, kotce, która pojawiła się u nas po odejściu Reszki. Leeloo, adoptowana w październiku 2014 z warszawskiej Koterii okazała się kotem idealnym: przyjaznym, serdecznym, ciepłym i zupełnie niekłopotliwym. Nie wybrzydza przy jedzeniu, chociaż ma swoje smakowe dziwactwa; jak sądzimy pochodzące jeszcze z czasów, gdy mieszkała na terenie szpitala praskiego. Lubi na przykład chleb i bułki. Możliwe, że nimi była dokarmiana. Gdy na stole leży mięso i pieczywo, wiadomo, że Leelutka zignoruje mięso i rzuci się w te pędy do wylizywania skórek z chleba i wciągania najdrobniejszych okruszków, jak najstaranniejszy odkurzacz. Długo unikała jajek, filetów z kurczaka i mokrej karmy. Przypuszczamy, że ich po prostu nie znała i dlatego zjadała głównie suche chrupki. Teraz jej upodobania są bardziej zróżnicowane i zdarza się, że odgania Mechatka od miseczki ze smakołykami.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjUaUNeCi_2DGz-VbZ3xyRlpyoWaEzg86v3sG4B-JQWxTJlitR4jp9Uti2DflxxN28rDhC7AvM4FhSObpdhbitTE8poB7k9UgKgtq3MP1sVjwcT_dR1qAFvocAWuiBzlpFLY5pH8RKpJHGH/s1600/141101_Leeloo_0002.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjUaUNeCi_2DGz-VbZ3xyRlpyoWaEzg86v3sG4B-JQWxTJlitR4jp9Uti2DflxxN28rDhC7AvM4FhSObpdhbitTE8poB7k9UgKgtq3MP1sVjwcT_dR1qAFvocAWuiBzlpFLY5pH8RKpJHGH/s1600/141101_Leeloo_0002.jpg" width="500" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i><a href="https://www.facebook.com/rnfotografiapl/" target="_blank">fot: Rafał Nowakowski (Nasz Drugi Człowiek)</a></i></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: center;">
<i><a href="https://www.facebook.com/rnfotografiapl/" target="_blank"><span style="font-size: x-small;">fot: Rafał Nowakowski (Nasz Drugi Człowiek)</span></a></i></div>
<br />
Leeloo ma cudowny charakter. Uwielbia kontakt z ludźmi, chętnie leży na człowieku i przy człowieku, nie jest przy tym w żaden sposób nachalna. Nauczyła się kilku rozczulających gestów, mamy wrażenie, że podpatrując nasze pozostałe dziewczęta. Na przykład kładzie łapkę na naszych dłoniach lub nogach, a kiedy razem siedzimy na kanapie, stara się ułożyć tak, aby lekko dotykać każdego z nas. Została moim ukochanym kotem, zdarza mi się do niej powiedzieć: <i>moja, moja</i> i uwielbiam, kiedy patrzy w oczy - tego też długo się uczyła, bo początkowo kontakt wzrokowy nieco ją peszył i szybko odwracała wzrok. Teraz potrafi wpatrywać się długo i niesamowitą czułością. <br />
<br />
Leeloo w zasadzie nie sprawiała żadnych zdrowotnych problemów, poza tym, że przyniosła do naszego domu koci katar, który trzeba było natychmiast opanować, przede wszystkim z powodu Mechatka, która z powodu przyjmowania leków do chemioterapii ma mocno obniżoną odporność. Mimo sterylizacji miewała też objawy rujopodobne. Dwa razy z tego powodu zastosowaliśmy leki hormonalne i na szczęście problem już się nie powtarza, ale ma wciąż ma powiększone gruczoły mleczne, więc całość i tak trzeba poddać dalszej diagnostyce. Jest kotką masywną, w sumie największą z naszych kotek. Wagowo przegoniła nawet New, która co prawda jest Maine Coonem, ale zawsze była raczej drobną przedstawicielką tej rasy.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgia2qrXRDOS8IC8FIcYmuCTd3pRPa8ZKNaA6G2OxfOzjalwUNWDp_RDIgzBbm6WUspwS3GBSdFISHyQWr6gT3fuylrMFFdo7a1eanjjn9Gw-In0AROBbE873I1gKNcDuWqhUA5felcJT7n/s1600/DSCF4400.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgia2qrXRDOS8IC8FIcYmuCTd3pRPa8ZKNaA6G2OxfOzjalwUNWDp_RDIgzBbm6WUspwS3GBSdFISHyQWr6gT3fuylrMFFdo7a1eanjjn9Gw-In0AROBbE873I1gKNcDuWqhUA5felcJT7n/s1600/DSCF4400.JPG" width="500" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>Leeloo to kawał solidnej kociej baby</i></td></tr>
</tbody></table>
<br />
Po ostatniej wizycie w naszej <i><a href="http://bialobrzeska.waw.pl/" target="_blank"><b>Przychodni Weterynaryjnej na Białobrzeskiej</b></a></i> wiemy bardzo dokładnie, ile Leeloo waży. Leeloo waży 4,85kg! Kawał kota z niej, prawda? <br />
<br />
Niestety, nie była to zwyczajna wizyta kontrolna. <br />
<br />
Od czasu, kiedy <b><i><a href="http://mechatki.blogspot.com/2014/11/diagnoza-mechatka.html" target="_blank">diagnoza Mechatka</a></i></b> stała się faktem, personel Przychodni Białobrzeska mówi do nas i o nas "szczęściarze". Jest w tym duża doza troski i ciepłej ironii, bo przecież Mechatek to nasza druga kotka z chłoniakiem, a do tego to trzeba już mieć specyficznie rozumiane "szczęście". Na szczęście, chłoniak Mechatka jest inny niż Reszki, mniej agresywny i mniej złośliwy, a na dodatek Mech przekracza wszelkie statystyki przeżywalności przy tym rodzaju nowotworu. Niestety, owo specyficzne "szczęście" nas nie opuszcza. W poniedziałek, 24 kwietnia Leeloo miała atak padaczkowy...<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEim18p16z9RrkFEbp5YTrJw59B6XkXs1gB4-F7mq0oXXVuUJ160jKGhDBx5bLKscQn18GWf8DMaB6CZWYBaM325ynpoR207FFpj-9_lKu_YbZrf9dogYGdC2JFoaerCbLPLR7EaZl2OeAY3/s1600/Scan0001+%25E2%2580%2594+kopia.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEim18p16z9RrkFEbp5YTrJw59B6XkXs1gB4-F7mq0oXXVuUJ160jKGhDBx5bLKscQn18GWf8DMaB6CZWYBaM325ynpoR207FFpj-9_lKu_YbZrf9dogYGdC2JFoaerCbLPLR7EaZl2OeAY3/s1600/Scan0001+%25E2%2580%2594+kopia.jpg" width="500" /></a></div>
<br />
Widzieć atak drgawkowy swojego ukochanego kota i móc tylko czekać aż się skończy to okropne doświadczenie. Na szczęście trwał bardzo krótko.<br />
<br />
Mamy nadzieję, że była to jednorazowa sytuacja, chociaż wiemy, że na to szanse są znikome. Mamy nadzieję, że jeśli nie była to jednorazowa sytuacja (a raczej tak właśnie będzie), to jej ataki będą rzadkie, nie częściej niż raz na miesiąc. Mamy nadzieję, że nie trzeba będzie stosować Luminalu, bo częstotliwość ataków nie wzrośnie. Mamy nadzieję, że wlewka z relanium okaże się niepotrzebna i że ataki Leeloo nie przekształcą się w stan padaczkowy. Mamy nadzieję, że nasza cudowna Leeloo będzie z nami jeszcze długo...<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjczptQmafT7pU0jOQ8AuZ5EnY5fWRHhNGhF2HDIjFcNYe6hokIAGnqsTYi-l_ypW_dElt9KmysG6UhV4VG4QMATBUIGBy2TgJ6mrIfFU0mGES2XJFHNK47CBtMdvAub9R3TT8M4hH3TA77/s1600/DSCF4402.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjczptQmafT7pU0jOQ8AuZ5EnY5fWRHhNGhF2HDIjFcNYe6hokIAGnqsTYi-l_ypW_dElt9KmysG6UhV4VG4QMATBUIGBy2TgJ6mrIfFU0mGES2XJFHNK47CBtMdvAub9R3TT8M4hH3TA77/s1600/DSCF4402.JPG" width="500" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>Zdjęcie z dziś.<br />
Leeloo relaksuje się na swojej ulubionej poduszce</i></td></tr>
</tbody></table>
<br />
<i>ps 1. Może w tym "szczęściu" chodzi o to, że mają je nasze koty? Że trafiają właśnie do nas, a u nas, wiadomo, że otrzymają opiekę i leczenie? Ale czy nie za dużo tego "szczęścia" na nas? Ech...<br />
ps 2. Mechatek ma się kiepsko, ale się trzyma.</i><br />
<br />Elżbieta Grabarczykhttp://www.blogger.com/profile/10981367463409590589noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-2991364505873833611.post-85498359569641067162017-03-05T12:05:00.002+01:002017-07-12T07:47:25.100+02:00Mechatkowe aktualności<a class="twitter-share-button" data-lang="pl" data-size="large" data-via="mechatki" href="https://twitter.com/share">Tweetnij </a><br />
<br />
Dzień dobry, proszę państwa!<br />
Pani powiedziała, że państwu, którzy są moimi bardzo wiernymi czytelnikami, należą się wieści na temat mojego stanu zdrowia oraz na różne inne tematy, więc się mam przestać tym stanem wykręcać i coś napisać. Państwo przecież cały czas pytają o to, jak się mam i to jest bardzo miłe oraz podtrzymujące na duchu. <br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjoYsHV7VlVlIMOo0VaDCkuEiOuzr-n7EN2BbawvJkEj-bwebucBgtKFkz5STEEVcdwyEfuQ73cfok1UrANAnBvBRLHGnXRXToPWwsZBQSEkwiKUz-XohsAWLep-cpQ10XE79idHr6JkxRU/s1600/DSCF3698.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjoYsHV7VlVlIMOo0VaDCkuEiOuzr-n7EN2BbawvJkEj-bwebucBgtKFkz5STEEVcdwyEfuQ73cfok1UrANAnBvBRLHGnXRXToPWwsZBQSEkwiKUz-XohsAWLep-cpQ10XE79idHr6JkxRU/s1600/DSCF3698.JPG" width="500" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Ja Mechatek jako kłębuszek</td></tr>
</tbody></table>
<br />
Niestety, z podtrzymywaniem na ciele jest trochę gorzej, bo za to z kolei odpowiedzialne są moje mechatkowe jelitka, a z nimi jest coraz gorzej, bo coraz gorzej wchłaniają substancje odżywcze. I w efekcie, chociaż zwykle mam dobry apetyt, to te substancje nie trafiają tam, gdzie powinny, czyli do moich mechatkowych komórek. I dlatego jestem coraz chudsza, co jest bardzo, ale to bardzo niepokojące. Ostatnio na przykład ważę zaledwie 1,85 kg... I dzieją się ze mną również inne niedobre rzeczy, na co zamieszczam dowód rzeczowy, czyli wypis z ostatniej wizyty:<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjqt1AACWDc5HNl9T2nc4TB9Ru68wqZ1POuaGd1vzrxt1WkDp-U6wN71GVYvagB2dkDSzxqcDM3J-V-GQsYU89nfoRTbiAZzwUmJUdw-EW_JhBa4ahpc0_mPjJPBkYpaeyY2Mf1erg7gLBQ/s1600/ilustracja.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjqt1AACWDc5HNl9T2nc4TB9Ru68wqZ1POuaGd1vzrxt1WkDp-U6wN71GVYvagB2dkDSzxqcDM3J-V-GQsYU89nfoRTbiAZzwUmJUdw-EW_JhBa4ahpc0_mPjJPBkYpaeyY2Mf1erg7gLBQ/s1600/ilustracja.jpg" width="500" /></a></div>
<br />
I dlatego mój pan doktor postanowił nieco zmienić dawkowanie leków. Jak państwo widzą, chemię będę teraz łykać nie co 7 dni, tylko co 5 (za co odpowiada pani), steryd zostaje bez zmian, czyli codziennie rano (za co odpowiada Nasz Drugi Człowiek, który i tak wstaje wcześnie, co ma swoje wielkie zalety, gdyż daje się on łatwiej zaszantażować mnie Mechatkowi, żeby dodał więcej do miseczki i jest bardziej tolerancyjny na moje smakowe wydziwiania), a na dodatek trzeba mi do pyszczyła podawać taką bardzo odżywczą białą papkę, która nazywa się Megalia, za co też odpowiada pani, która się nie certoli, tylko ładuje strzykawką i już. <br />
<br />
W związku z tym, że pani się tak bardzo martwi moją małą wagą, pan doktor cały czas uspokaja, że po pierwsze i tak nieźle sobie radzę po ponad 2 latach leczenia takimi silnymi lekarstwami, a po drugie wciąż mam całkiem niezły nastrój (mogą sobie państwo sami przeczytać: "zachowuje się normalnie", czyli jest kontaktowa i miziasta), co jest najbardziej istotne, więc mówi do moich ludzi: "proszę na razie kota nie spisywać na straty". <br />
<br />
I ze mną jest tak. <br />
<br />
Ciekawie jest też z Niutką, która na stare lata robi się zdecydowanie mniej autystyczna, aż pani jest w szoku. Ale nie aż takim ogromnym, ponieważ już raz obserwowała takie zjawisko, a mianowicie wtedy, gdy Sonia na starość zrobiła się odważna i chętna na głaskanie, chociaż wcześniej była skrajnie nieśmiała i uciekała, gdy ktoś tylko na nią popatrzył. No więc Niutka robi się coraz bardziej kontaktowa. Zaczęła codziennie rano przychodzić do łóżka, gwałtownie trącając i śliniąc rękę pani, żeby pani tą ręką Niutkę pogłaskała, najlepiej mocno i długo. I jest to dla niej zupełnie nowe zachowanie, tak pani powiedziała. I powiedziała też, że to bardzo miłe, poza tymi momentami, gdy Niutka zagarnia rękę pani swoją łapką, w której ma pazury. A ponieważ jest majnkunem, to jej pazury są duże. I wtedy już nie jest tak całkiem miło, bo nie zawsze uda się zdążyć schować rękę pod kołdrą.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjdchMscceI7Y8HC07_KZKxRQcIuXXwlNhYtRhJwGitg_hbYwWEOIOUUCo2vGRUnzHaSUtiQGOHkXuhITKoiUORpaElYxVR0ABh8ows3IUKbCeT3w74XcFJ4hCpl5U6ZNqsBwzp-F3UVjnm/s1600/DSCF3695.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjdchMscceI7Y8HC07_KZKxRQcIuXXwlNhYtRhJwGitg_hbYwWEOIOUUCo2vGRUnzHaSUtiQGOHkXuhITKoiUORpaElYxVR0ABh8ows3IUKbCeT3w74XcFJ4hCpl5U6ZNqsBwzp-F3UVjnm/s1600/DSCF3695.JPG" width="500" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Ilustracja o tym, jak Niutka spała w domku i wypadła, bo jak się rozprostuje,<br />
to jest za długa, żeby się zmieścić.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
A z Leeloo jest bez zmian, czyli fajnie. Poza tym, że panią niepokoi jedna sprawa. Otóż Leeloo wszystkiego uczy się przez naśladowanie mnie Mechatka i New. I ostatnio zaczęła naśladować nasze dźwięki. I umie już robić "chchchrrr!" tak jak ja Mechatek oraz miauczeć w obcym języku, tak jak Niutka, która jak wiadomo miauczy trochę inaczej, ponieważ jest majnkunem i robi "aaacha! aaacha!". Pani mówi, że w sumie to by chyba wolała, żeby Leeloo jednak normalnie mruczała, a nie robiła "chchchrrr!"<br />
<br />
No, ale co złego w "chchchrrr!"?mechatkihttp://www.blogger.com/profile/00896146904639527060noreply@blogger.com15tag:blogger.com,1999:blog-2991364505873833611.post-23555262373214756642016-12-26T17:11:00.001+01:002016-12-26T22:51:53.368+01:00Świąteczne pogorszenie<a class="twitter-share-button" data-lang="pl" data-size="large" data-via="mechatki" href="https://twitter.com/share">Tweetnij </a><br />
<br />
Te Święta, podobnie jak to robimy od kilku lat, planowaliśmy spędzić u rodziców Rafała, czyli, jak by powiedziała Mechatek - Naszego Drugiego Człowieka. Kilka dni wcześniej kupiliśmy bilety na pociąg, w piątek spakowaliśmy plecaki, a w sobotę, bladym świtem mieliśmy ruszyć w podróż. Taki był pan, ale...<br />
<br />
... ale nad ranem budzą mnie odgłosy bardzo intensywnych kocich wymiotów. <i>Która?</i> - myślę i zbieram się powoli spod kołdry, żeby sprawdzić, która z naszych trzech kotek jest źródłem tych dźwięków. Szukam śladów, ale oczy mam tak zaspane, że niewiele widzę. Za to "zapach" prowadzi mnie bezbłędnie do półki w dużym pokoju. Narzygane jest przede wszystkim na półce, ale część spadła niżej - na plecak. Najwyraźniej z siłą wodospadu. Odpowiedź na pytanie <i>"Która?"</i> jest oczywista. Z naszych kotów tylko Mechatek rzyga na wysokościach. Zwymiotowała mocno strawioną gotowaną pierś z kurczaka, którą Nasz Drugi Człowiek karmił ją wieczorem. Całą, chyba. Są w niej plamki krwi. Idę po papier toaletowy, żeby zetrzeć szkodę.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhzuLOFOQ00NDy0-cvum4GHZBIy4T5nY-xOqatUN7Q4fU6lrsJRsZ7pJ8NqUqvkSbfD5e5sMYWGTT-UyENvDJUo7bRABIk6_T3V2SA4QsjTis_v5lUTkYINSavCUN4yVMZwZb5JXgtMdXrh/s1600/DSCF3607.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhzuLOFOQ00NDy0-cvum4GHZBIy4T5nY-xOqatUN7Q4fU6lrsJRsZ7pJ8NqUqvkSbfD5e5sMYWGTT-UyENvDJUo7bRABIk6_T3V2SA4QsjTis_v5lUTkYINSavCUN4yVMZwZb5JXgtMdXrh/s1600/DSCF3607.JPG" width="300" /></a></div>
Mechatek plącze mi się pod nogami i pędzi do kuchni. Tam kuca i zaczyna zbierać się do sikania na płytki. Zbieranie się trwa długo, Mechatek oddaje mocz z wyraźnym wysiłkiem, podobnie jak miesiąc temu podczas poprzedniego kryzysu. Plama moczu zabarwiona jest krwią. Mechatek sika poza kuwetą rzadko - tylko wtedy, gdy żwirek nie spełnia jej standardów czystości (co zdarza się rzadko) oraz - jak wszystkie koty - gdy ma problemy z układem moczowym. Kuweta jest czysta, więc najwyraźniej to powtórka z sytuacji sprzed miesiąca, gdy również siknęła na różowo. Sprzątam wymioty w pokoju, budzę Naszego Drugiego Człowieka, pokazuję mu mokrą plamę w kuchni. Jest 5.30.<br />
<br />
Co robić? Widać, że Mechatek czuje się kiepsko, siedzi skulona pod stolikiem, nie interesuje się otoczeniem, nawet nie wymusza porannego smakołyka. Decyzję podejmujemy szybko. Pociąg mamy o 8.15, w internecie sprawdzamy, że <b><a href="http://bialobrzeska.waw.pl/" target="_blank">Przychodnia Białobrzeska</a></b> otwarta jest dziś od 8.00. Nie ma szans, żebyśmy się wyrobili. <br />
<br />
Odwołuję rezerwację biletu DO, powrotny na razie zostawiam, bo zobaczymy, czego dowiemy się w lecznicy. Pakujemy Mechatka w smycz i kocyk (bo w kocyku czuje się bezpieczniej niż w transporterze, a poza tym lepiej ją ciepło opatulić, bo w z powodu chemioterapii ma obniżoną odporność, więc lepiej nie ryzykować przeziębienia). Taksówką jedziemy do przychodni. Mechatka przyjmuje <b><a href="http://bialobrzeska.waw.pl/lek-wet-aleksandra-kus/" target="_blank">doktor Kuś </a></b>. Mech nadal waży niewiele nawet jak na siebie - 1,95 kg. Od poprzedniej wizyty wcale nie przytyła, chociaż apetyt się jej poprawił. To już drugi kryzys w ciągu bardzo krótkiego czasu. Ale mamy za sobą 2 lata leczenia. I tak się nieźle Mechatek trzyma.<br />
<br />
Dokładnie referujemy, co się stało, doktor Kuś uważnie słucha i wypytuje o szczegóły. Mierzenie temperatury, USG, pobranie krwi (żeby na szybko sprawdzić podstawowe parametry). W USG na szczęście nie widać żadnych niepokojących zmian, ale powtórzymy je po kroplówce, kiedy pęcherz będzie lepiej wypełniony. Trzeba ją też nawodnić.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhj3VVh5nLfdnvB3HCK4q8ao_PPCETaCazWxvysZObu17H9hDbRqw1gE-miCkr_G5_BtrFiAvojZIX1E0tG0A-HMlPkGTBRf7CY9X-Hn8i8u0vbvY0-Ymf2zeQGkx6mX_xz0FmfUtbuAwWq/s1600/DSCF3604.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhj3VVh5nLfdnvB3HCK4q8ao_PPCETaCazWxvysZObu17H9hDbRqw1gE-miCkr_G5_BtrFiAvojZIX1E0tG0A-HMlPkGTBRf7CY9X-Hn8i8u0vbvY0-Ymf2zeQGkx6mX_xz0FmfUtbuAwWq/s1600/DSCF3604.JPG" width="500" /></a></div>
<br />
Płyn ze zbiornika na stojaku ścieka powoli, trzeba cały czas pilnować ułożenia łapki, żeby mógł swobodnie lecieć, trzeba też Mechatka pocieszać, uspokajać. Czytamy gazety, rozmawiamy, podglądamy innych pacjentów. Jak widać, w Wigilię nie tylko nas dopadł pech. <br />
<br />
Kroplówka się kończy. Robimy drugie USG. Są już wyniki badania krwi. Mocno podwyższone tzw. wyniki wątrobowe (Mech ma też przewlekłe zapalenie pęcherzyka żółciowego) i kreatynina. Dostajemy do domu całą baterię lekarstw do podania w zastrzykach: antybiotyk Entrocin (na ewentualne zakażenie układu pokarmowego) i osłonowy Ranic, które mamy jej podawać podskórnie w domu. Poza tym Ulgastran i Hepatiale Forte do pyszczydła.<br />
<br />
Tyle możemy zrobić teraz. W razie pogorszenia (jakby tego było mało) mamy jechać do jakiejś całodobowej lecznicy, bo Białobrzeska niestety przez Święta nieczynna. A we wtorek wizyta kontrolna. <br />
<br />
Od wejścia do lecznicy mijają 3 godziny. Rafał dzwoni do mamy, żeby powiedzieć, że jednak nie przyjedziemy, bo przecież trzeba Mechatkowi te leki jutro i pojutrze podać. Nie można jej w takim stanie samej zostawić. Nie będziemy też targać ze sobą chorej kotki przez pół Polski, bo taki stres by jej nie pomógł. Nie będzie Wigilii i Świąt u rodziców Rafała. Musimy zostać. Bilet powrotny też trzeba odwołać.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLAfkgZAkKPu6bkiFyecV2CjfiyEGmwVULmura8uqLVwpfTQ3vnHICKCuwyKARySFQc_fFY_7Upa0t9rdHF6AbbGdjveE2n_RXTc6HHYCCJuoai3G6Bn_vl3192j55euk72vfix_90JV03/s1600/DSCF3605.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLAfkgZAkKPu6bkiFyecV2CjfiyEGmwVULmura8uqLVwpfTQ3vnHICKCuwyKARySFQc_fFY_7Upa0t9rdHF6AbbGdjveE2n_RXTc6HHYCCJuoai3G6Bn_vl3192j55euk72vfix_90JV03/s1600/DSCF3605.JPG" width="500" /></a></div>
<br />
<br />
Jest 11.00! Wigilia! Nie robiliśmy żadnych zakupów, bo przecież wybieraliśmy się w gości. Spakowane plecaki z prezentami czekały. Gdyby nie nagłe pogorszenie stanu zdrowia Mechatka, dojeżdżalibyśmy już na miejsce. Nie mamy w domu NIC do jedzenia. Żadnych zapasów. Więc mechatkowy Drugi Człowiek czym prędzej pędzi na miasto na zakupy. Nasze świąteczne menu będzie zupełnie nietradycyjne - opowiemy tylko zaufanym znajomym ;)<br />
<br />
Mamy nadzieję, że szukanie sensownej całodobowej lecznicy nie będzie konieczne. Bo nawet, jakby byli świetni, to przecież nie znają całej historii choroby Mechatka, choćby jej chemioterapii i sterydów. Więc lepiej nie. <br />
<br />
Święta dobiegają końca. Przeżyliśmy. Mamy tylko kilka refleksji:<br />
<br />
<ul>
<li>Następnym razem, jak się będziemy gdzieś wybierać, to spakujemy się kilka dni wcześniej. Bo one to wyczuwają.</li>
<li>Istnieją takie firmy, które oferują ludziom nietypowe prezenty. Zamiast rzeczy, przedmiotów - wrażenia i przeżycia (na przykład lot balonem czy coś takiego). Chyba nas to właśnie spotkało. Dziękujemy za moc świątecznych wrażeń! ;)</li>
<li>Co do nietradycyjnego wigilijno-świątecznego menu, to stwierdziliśmy, że ważne jest nie to, co znajduje się na stole, tylko to, z kim do tego stołu siadasz :)</li>
<li>Możliwe, że dochodzimy już do granicy możliwości terapeutycznych, a skutki uboczne przyjmowanych przez nią od 2 lat silnych leków zaczynają przewyższać ewentualne korzyści lecznicze... Możliwe, że zbliżamy się do końca tego, co można zrobić...</li>
</ul>
<br />
<i>ps. Mechatek przyjęła grzecznie wszystkie zastrzyki, Ulgastranem zapluła na biało pół parkietu, apetyt na szczęście wrócił i ochota na kontakt z ludźmi też. Wygląda jednak na to, że boli ją brzuch, co trzeba koniecznie sprawdzić, bo jeśli po kocie widać (słychać) ból, to znaczy, że boli bardzo. Jutro koniecznie idziemy na kontrolę.</i><br />
<i><br />
</i> <i>ps 2. Trzymajcie kciuki. </i><br />
<br />Elżbieta Grabarczykhttp://www.blogger.com/profile/10981367463409590589noreply@blogger.com16tag:blogger.com,1999:blog-2991364505873833611.post-52653012144992356352016-06-17T09:31:00.000+02:002017-07-12T07:57:46.197+02:00Kot Michaś szuka domu<a class="twitter-share-button" data-lang="pl" data-size="large" data-via="mechatki" href="https://twitter.com/share">Tweetnij </a><br />
<br />
Proszę Państwa, jest bardzo ważna sprawa, w której Państwo mogą pomóc, a zwłaszcza ci z Państwa, którzy mają dobre serduszka i przejmują się kocim losem. Bo jest kot, któremu można i trzeba pomóc w znalezieniu dobrego domu. Koniecznie szybko, bo w miejscu, gdzie do tej pory żył, już raz został postrzelony, a gdyby został po raz drugi, to kto wie, jak by się to skończyło, ale nikt z nas przecież nie chce się o tym przekonywać. <br />
<br />
Jest to, proszę Państwa, kocur, który ma wiek dwa lata (a maksymalnie dwa lata i parę miesięcy, tak powiedziała znajoma pani, która się kotem bardzo przejęła i w jego imieniu zwróciła o pomoc).<br />
<br />
Przez dwa lata wiódł typowe życie kota wiejskiego, latem raz na tydzień kiedy właściciele domu przyjeżdżali na wieś przez weekend był dokarmiany i socjalizowany (dlatego bardzo lubi ludzi, łasi się itp. i ogólnie bardziej nadaje się na kota kanapowego, z opcją spacerów po ogródku, niż na wiejskiego włóczęgę). <br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgTRaS1gj2Z8jgdj2Mjv7AGB2wDF0MV4Pozmoh3by9xiXGPpbAKyt5yloxqqvkUdIw062yVPc0MrFsk2FMI20On17WjqNNCrudnlXFbRerr7iOqxpSSygV_WMI2appxoFBpijTsv0KRFShS/s1600/micha%25C5%259B.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgTRaS1gj2Z8jgdj2Mjv7AGB2wDF0MV4Pozmoh3by9xiXGPpbAKyt5yloxqqvkUdIw062yVPc0MrFsk2FMI20On17WjqNNCrudnlXFbRerr7iOqxpSSygV_WMI2appxoFBpijTsv0KRFShS/s1600/micha%25C5%259B.jpg" width="500" /></a></div>
<br />
W zimie kiedy właściciele domu nie odwiedzali wsi, zostawiali pieniądze na karmę i prosili sąsiadów o dokarmianie.<br />
<br />
W tym roku po drugiej zimie spędzonej na wsi okazało się, że kot jest w mocno kiepskim stanie, w oczach ropa, w uszach też jakieś świństwo, a na łapie duża zaropiała rana. Nie było na co czekać, kot został przywieziony do Warszawy do lecznicy na Gagarina, tu został wyleczony (oczy, uszy i łapa są już praktycznie wyleczone), przebadany i wykastrowany. <br />
<br />
W lecznicy po badaniu krwi i prześwietleniu okazało się, że kot został też postrzelony, pewnie w ramach czyjejś zabawy i nafaszerowany śrutem. Teraz kocur dochodzi do siebie w lecznicy, ale praktycznie jest już zdrowy.<br />
<br />
Teraz kot mieszka tymczasowo w gościnnym domu, korzysta z kuwety, bardzo lubi ludzi i dużo bardziej nadaje się do życia w domu niż do ponownego wypuszczenia na wieś.<br />
<br />
Ludzie, którzy go dokarmiali i którzy przywieźli go do Warszawy nie mogą go przygarnąć, mają już psa i kota, i chyba nie za duże mieszkanie, chchchchrrrr.<br />
<br />
Jeżeli nikt go nie przygarnie, kot wróci na wieś. Oczywiście nadal będzie dokarmiany i dopieszczany w weekendy, więc pewnie będzie go można przygarnąć i za miesiąc czy dwa, ale najlepiej byłoby to zrobić teraz na świeżo po badaniach i leczeniu. I kiedy jeszcze nikt nie strzelał do niego po raz drugi. <br />
<br />
Zdjęcie kocura ja Mechatek mam tylko jedno i kocur nie wygląda na nim szczególnie, ale jeżeli trzeba będzie więcej, to mogę poprosić o jakieś dodatkowe. A poza tym już widać że jest piękny i ma robocze imię Michaś.<br />
<br />
<b>Podstawowe informacje są takie: <br />
Kocur, około 2 lat, bez nabiału (bo mu wycięli podczas kastracji), zdrowy, szuka dobrych ludzi i dobrego domu. Pilnie.</b><br />
<br />
Telefon kontaktowy w sprawie kocura to: <b>506 955 951.</b><br />
To jest telefon do Pani Eweliny, która dokarmiała kota, przywiozła go do Warszawy, a teraz w czasie rekonwalescencji gości w swoim domu i '"przy okazji" jest lekarzem weterynarii, więc można ją dopytać o wszystkie informacje dotyczące zdrowia kota.<br />
<br />
<span style="font-size: large;">W imieniu Michasia, ja Mechatek bardzo proszę Państwa o udostępnianie tej informacji, bo im więcej ludzi się dowie o kocurze, tym większa szansa, że natknie się on na swojego człowieka, który go weźmie do domu i będzie kochał do końca życia.</span><br />
<br />
Chchchchrrr!Elżbieta Grabarczykhttp://www.blogger.com/profile/10981367463409590589noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-2991364505873833611.post-56137032185227362302016-02-14T14:11:00.002+01:002017-07-12T07:48:51.135+02:00Walentynki<a class="twitter-share-button" data-lang="pl" data-size="large" data-via="mechatki" href="https://twitter.com/share">Tweetnij </a><br />
<br />
Proszę Państwa, ja Mechatek oraz całe nasze stado życzymy Państwu mnóstwo miziania, dużo smakołyków i żeby się Państwu przydarzały same miłe chwile i sami mili ludzie, chchchrrr!<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQwXuPLoU01bq20-pPg1_8s48NNykERbuzyEAGyn9k-geDKqPROAoO1m8uMOdiLps-CJVD4wKnpvCc_HIYeevvu5CUDGv3yMy5Vg-_fZVG-xKBpFIUDGFA0ZBCL9k1mVo4q7yovXzbR8VE/s1600/walentynki+2016.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQwXuPLoU01bq20-pPg1_8s48NNykERbuzyEAGyn9k-geDKqPROAoO1m8uMOdiLps-CJVD4wKnpvCc_HIYeevvu5CUDGv3yMy5Vg-_fZVG-xKBpFIUDGFA0ZBCL9k1mVo4q7yovXzbR8VE/s1600/walentynki+2016.jpg" width="500" /></a></div>
<br />Elżbieta Grabarczykhttp://www.blogger.com/profile/10981367463409590589noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-2991364505873833611.post-18030181221783537822016-01-13T14:08:00.000+01:002016-02-14T14:09:35.608+01:00Miziaństwo<a class="twitter-share-button" data-lang="pl" data-size="large" data-via="mechatki" href="https://twitter.com/share">Tweetnij </a><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi_M481Q5xK4ODzEV2M3TnM03F2tBMmTKnTWSaGVuZRDxj9wb0als0AKeLz5Bts9vfhVxZK-FQpWSD50qkBT5EiAobSfHYjkDK01dicokV7xIa0hYA-eoWM4g-MH0tD4q7ESoKeoqP0adcE/s1600/160106_Mechatek_0003.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi_M481Q5xK4ODzEV2M3TnM03F2tBMmTKnTWSaGVuZRDxj9wb0als0AKeLz5Bts9vfhVxZK-FQpWSD50qkBT5EiAobSfHYjkDK01dicokV7xIa0hYA-eoWM4g-MH0tD4q7ESoKeoqP0adcE/s1600/160106_Mechatek_0003.jpg" width="500" /></a></div><br />
Elżbieta Grabarczykhttp://www.blogger.com/profile/10981367463409590589noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-2991364505873833611.post-11435088002248679982015-12-31T14:06:00.000+01:002016-02-14T14:06:59.606+01:00Nadchodzi Nowy Rok<a class="twitter-share-button" data-lang="pl" data-size="large" data-via="mechatki" href="https://twitter.com/share">Tweetnij </a><br />
<br />
Leeloo wypatrzyła!<br />
Wszystkiego dobrego na cały Nowy Rok!<br />
Dla ludzi i kotów od ludzi (Pani i Naszego Drugiego Człowieka) i kotów (New, Mechatka i czujnej Leeloo).<br />
Warto kliknąć w zdjęcie i je powiększyć, żeby zobaczyć leelootkowy wyraz!<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSElPANavgQqoC4ylVfKOtMYdxdPXHBMAIObr5dDCUTvsUkYqhQxPPRxSJfQCvOLcuWhzcnUxh1KBQaT3GKXDc5UMgrCFjpUVPu8SGCLkyzrRWhB-MaYy4BNMEyUufUKxsYTO7BLVIfy_D/s1600/nowy+rok.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSElPANavgQqoC4ylVfKOtMYdxdPXHBMAIObr5dDCUTvsUkYqhQxPPRxSJfQCvOLcuWhzcnUxh1KBQaT3GKXDc5UMgrCFjpUVPu8SGCLkyzrRWhB-MaYy4BNMEyUufUKxsYTO7BLVIfy_D/s1600/nowy+rok.jpg" width="500" /></a></div><br />
<br />
Elżbieta Grabarczykhttp://www.blogger.com/profile/10981367463409590589noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2991364505873833611.post-40588605304881089982015-12-23T14:04:00.000+01:002016-02-14T14:07:20.142+01:00Wesołych świąt!<a class="twitter-share-button" data-lang="pl" data-size="large" data-via="mechatki" href="https://twitter.com/share">Tweetnij </a><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQzuAcBvRACqmevEMqO59vA1riviUohAzwrVF89fCjfaLJY_Q34TP8zeUakgZTH3nJMIrI6jGsXkEkuGXTx0-ZoNwWYb98Drpi13aV226UzlU0rX4iWFsFcCYlzv90GmiCafY1UhhpJ45P/s1600/choinka.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQzuAcBvRACqmevEMqO59vA1riviUohAzwrVF89fCjfaLJY_Q34TP8zeUakgZTH3nJMIrI6jGsXkEkuGXTx0-ZoNwWYb98Drpi13aV226UzlU0rX4iWFsFcCYlzv90GmiCafY1UhhpJ45P/s400/choinka.jpg" width="308" /></a></div>Wesołych świąt, proszę Państwa, życzymy my, czyli Niutka, ja Mechatek, Leeloo, Pani i Nasz Drugi Człowiek. <br />
<br />
Chchchrrrr na cały Nowy Rok!Elżbieta Grabarczykhttp://www.blogger.com/profile/10981367463409590589noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2991364505873833611.post-52700174043439519812015-12-18T14:02:00.000+01:002017-03-05T11:47:50.885+01:00Darth Leeloo<a class="twitter-share-button" data-lang="pl" data-size="large" data-via="mechatki" href="https://twitter.com/share">Tweetnij </a><br />
<br />
A to jest, proszę Państwa, Darth Leeloo, czyli nasza Leeloo w specjalnej charakteryzacji, która nie jest przypadkowa, gdyż wynika z aktualnej sytuacji, jaka teraz panuje między Leeloo a mną Mechatkiem. Ta sytuacja polega na tym, że zapanowała między nami wielka przyjaźń polegająca na wzajemnym myciu się po wszystkich częściach ciała. Ta przyjaźń nastała od bardzo niedawna i jest wielkim zaskoczeniem, biorąc pod uwagę nasze wcześniejsze wzajemne relacje międzykocie.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEifDIyjKD92VZXLnuauJIrBHjr2EcP7FOuFxdZM-iGKb_48V9AFQQJ0iAze-u733O2sqKLB3C39N6Vl_gcrrKjqkYhtewVxt1T-4NZH0weUnp6PgoSltXgwXL6jnbN8Q4yZEd5zF-lXAEBl/s1600/Beznazwy-1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEifDIyjKD92VZXLnuauJIrBHjr2EcP7FOuFxdZM-iGKb_48V9AFQQJ0iAze-u733O2sqKLB3C39N6Vl_gcrrKjqkYhtewVxt1T-4NZH0weUnp6PgoSltXgwXL6jnbN8Q4yZEd5zF-lXAEBl/s320/Beznazwy-1.jpg" width="500" /></a></div><br />
No i Pani zauważyła, że najczęściej ja Mechatek myję leelootkową gwiazdę śmierci, która jest różowa i dlatego bardzo wyrazista.<br />
ps. A jakby ktoś z Państwa nie wiedział, gwiazda śmierci to taka specjalna elegancka nazwa na tę część kota, przez którą wychodzą na zewnątrz produkty, aby pojawić się w kuwecie.<br />
<br />
Elżbieta Grabarczykhttp://www.blogger.com/profile/10981367463409590589noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-2991364505873833611.post-54374539234463550812015-12-17T14:00:00.000+01:002016-02-14T14:01:00.914+01:00Co to znaczy być sobą?<a class="twitter-share-button" data-lang="pl" data-size="large" data-via="mechatki" href="https://twitter.com/share">Tweetnij </a><br />
<br />
Bo ja Mechatek z byciem sobą nie mam najmniejszych problemów, chchchrrr!<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8CUzjQTYSbvQjhBJjsW-Kzb57XxuFaEkgCsVqV0oF8L20OsiLYMRDDdV3m-9n5mWFaPf5lGzO3ulN_j-H78AEED832snzy-hOF3SBPiVv7ewvua5R1gcgIqIcgha4SDqUs96RX8WTjRNL/s1600/www+mechatek.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8CUzjQTYSbvQjhBJjsW-Kzb57XxuFaEkgCsVqV0oF8L20OsiLYMRDDdV3m-9n5mWFaPf5lGzO3ulN_j-H78AEED832snzy-hOF3SBPiVv7ewvua5R1gcgIqIcgha4SDqUs96RX8WTjRNL/s1600/www+mechatek.jpg" width="500" /></a></div>
<br />
A więcej o tym można przeczytać tutaj:<br />
<b><a href="http://ppp-salamandra.blogspot.com/2015/12/byc-soba-czyli.html">http://ppp-salamandra.blogspot.com/2015/12/byc-soba-czyli.html</a></b><br />
<br />Elżbieta Grabarczykhttp://www.blogger.com/profile/10981367463409590589noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2991364505873833611.post-64933061576721916412015-12-07T13:56:00.000+01:002017-07-12T07:49:16.483+02:00Na czym polega zdrowy egoizm<a class="twitter-share-button" data-lang="pl" data-size="large" data-via="mechatki" href="https://twitter.com/share">Tweetnij </a><br />
<br />
A tutaj ja Mechatek i Niutka na zdjęciu, które Pani wykorzystała, jako ilustrację na swojej stronie, która nazywa się <b><a href="http://ppp-salamandra.blogspot.com/" target="_blank">Elżbieta Grabarczyk Pracownia Pomocy Psychologicznej SALAMANDRA</a></b> do pokazania, na czym polega "zdrowy egoizm".<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZ9Im7EDDvhEFdZO6Gmaqdjvrp7G4F4u0rw4aC01ytsqPwstScyvo0KNR0X6Jh1wGQjOztyHueuHDw6KlZ2wN8cJDJRFMIs1bLtepxkB7Mt2hF_JvjRz2KIQuSSQNHVuboLkS2EmeFw8Wq/s1600/www+2013.12.27_003.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZ9Im7EDDvhEFdZO6Gmaqdjvrp7G4F4u0rw4aC01ytsqPwstScyvo0KNR0X6Jh1wGQjOztyHueuHDw6KlZ2wN8cJDJRFMIs1bLtepxkB7Mt2hF_JvjRz2KIQuSSQNHVuboLkS2EmeFw8Wq/s1600/www+2013.12.27_003.JPG" width="500" /></a></div>
<br />
Chodzi o to, żeby chrupek i miejsca starczyło dla wszystkich, co się nazywa równowaga. I jeszcze podaję specjalny sznureczek do całego artykułu:<br />
<br />
<b><a href="http://ppp-salamandra.blogspot.com/2015/12/egoizm-altruizm.html">http://ppp-salamandra.blogspot.com/2015/12/egoizm-altruizm.html</a></b><br />
<br />
Chchchchrrr!<br />
<br />
ps. Na szczęście u nas w domu nie ma skrajnych egoistów ani skrajnych altruistów. Ani wśród kotów, ani wśród ludzi.Elżbieta Grabarczykhttp://www.blogger.com/profile/10981367463409590589noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2991364505873833611.post-45013832172196095382015-11-23T13:51:00.000+01:002017-07-12T07:58:19.767+02:00Lekka poprawa<a class="twitter-share-button" data-lang="pl" data-size="large" data-via="mechatki" href="https://twitter.com/share">Tweetnij </a><br />
<br />
Ja Mechatek i Pani. <br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgvcd9RvYYGASkVcUr1XR5YWyD5G-p_Cci0qf05rqBt2ULY3GFpX6WrxERYsC9pJ39PYFX9n5oeiDCk-aUBLS2hw9zg68C5wUQS9E2y2VtKMsIv3vCUleXPvvz6Pa6a7_Pn_m6QOR-H6HCY/s1600/2015.11.23_002.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgvcd9RvYYGASkVcUr1XR5YWyD5G-p_Cci0qf05rqBt2ULY3GFpX6WrxERYsC9pJ39PYFX9n5oeiDCk-aUBLS2hw9zg68C5wUQS9E2y2VtKMsIv3vCUleXPvvz6Pa6a7_Pn_m6QOR-H6HCY/s1600/2015.11.23_002.JPG" width="500" /></a></div>
<br />
Udało się nam położyć kompromisowo, tak aby nie zachodził konflikt interesów, czyli aby Pani mogła czytać, a jednocześnie żebym ja Mechatek mogła przy Pani leżeć.<br />
<br />
ps. Jest u mnie lekka poprawa. Pan doktor Jagielski idealnie określił dawkowanie chemioterapii i sterydów i nawet troszkę przybrałam na wadze.Elżbieta Grabarczykhttp://www.blogger.com/profile/10981367463409590589noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-2991364505873833611.post-22856082546191161262015-10-25T13:47:00.000+01:002016-02-14T13:48:29.385+01:00Miejsce, w którym Pani zarabia na chrupki<a class="twitter-share-button" data-lang="pl" data-size="large" data-via="mechatki" href="https://twitter.com/share">Tweetnij </a><br />
<br />
Proszę Państwa, ja Mechatek chciałabym dziś przedstawić Państwu miejsce, w którym Pani zarabia na moje, Niuty i Leeloo chrupki. Jak Państwo na pewno wiecie, człowiek mający kota albo koty pracuje po to, aby jego kot albo koty miały godne życie. I u nas w domu jest podobnie, tylko, że u nas pracują aż dwie osoby, czyli Pani i Nasz Drugi Człowiek, ale to dlatego, że jest nas aż trzy, czyli Niuta, Leeloo i ja Mechatek, a w moim Mechatka przypadku potrzeba i na godne życie i na godne chorowanie, które kosztuje jeszcze więcej. I czasami Państwo pytacie, jak można mnie Mechatkowi pomóc i to samo w sobie jest ogromnym wsparciem, bo aż tyle osób mi kibicuje.<br />
<br />
A dziś ja Mechatek mam jeszcze taką prośbę, dzięki której wsparcie zrobi się jeszcze większe.<br />
<br />
Dużym wsparciem dla nas wszystkich będzie, jeśli Państwo klikniecie w ten sznureczek:<br />
<b><a href="https://www.facebook.com/ppp.salamandra">https://www.facebook.com/ppp.salamandra</a></b><br />
i polubicie stronę gabinetu Pani, bo jak ją polubicie albo nawet udostępnicie, to dużo ludzi się o tym miejscu dowie i może niektórzy przyjdą. Tam właśnie Pani, która jest psychologiem, pracuje na nasze chrupki, więc dzięki Państwu tych chrupek może być więcej, bo Państwo się przyczynią.<br />
<br />
I jeszcze można polubiać tu:<br />
<b><a href="https://plus.google.com/+PppsalamandraBlogspotcom">https://plus.google.com/+PppsalamandraBlogspotcom</a></b><br />
<br />
Dziękuję! Chchchrrr!<br />
<br />
ps. 1. Pani mówi, że powinnam jeszcze koniecznie dopisać, że jest to tekst sponsorowany (przez Panią i Naszego Drugiego Człowieka), za który ja Mechatek pobrałam korzyść materialną w postaci kawałków gotowanego kurczaka. No to dopisuję: To jest tekst sponsorowany kurczakiem. Chchchrrr!<br />
ps. 2. A tu jest jeszcze specjalny sznureczek do strony, z której można się więcej dowiedzieć, więc ja Mechatek zapraszam do zaglądania i dowiadywania się:<br />
<b><a href="http://ppp-salamandra.blogspot.com/">http://ppp-salamandra.blogspot.com/</a></b>Elżbieta Grabarczykhttp://www.blogger.com/profile/10981367463409590589noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-2991364505873833611.post-35527816695046900192015-10-10T13:43:00.000+02:002016-02-14T13:44:23.468+01:00Leeloo mieszka z nami już rok!<a class="twitter-share-button" data-lang="pl" data-size="large" data-via="mechatki" href="https://twitter.com/share">Tweetnij </a><br />
<br />
A wczoraj, proszę Państwa, minął już cały rok, odkąd Leeloo mieszka z nami. Przez ten czas bardzo dużo się o niej dowiedzieliśmy i dzięki temu dobrze się już znamy i wiemy, czego po sobie nawzajem spodziewać (na przykład pchania się Leeloo do miseczki - to ja Mechatek, wspólnego ganiania i jednoczesnej głupawki - to New, a także podglądania pod prysznicem i udeptywania na dobranoc - to nasi ludzie). Ale Leeloo wciąż potrafi zaskoczyć. Dziś rano zaskoczyła Panią razem z Niutą takim obrazkiem:<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRocvnbmqddS_bvJxAcEIK8dJpJojUGNQlJQAeSgE6QN9-Xq1yMYTMTTZ-1Y4R3WHfbtRXyJoC6sJQsnVzAuPNy4V7vpBJJxq8y9SQzBSI_laMYQLCxCsV26l_GRRAJ7E9CQ-NYlcQ44qC/s1600/2015.10.10_003.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRocvnbmqddS_bvJxAcEIK8dJpJojUGNQlJQAeSgE6QN9-Xq1yMYTMTTZ-1Y4R3WHfbtRXyJoC6sJQsnVzAuPNy4V7vpBJJxq8y9SQzBSI_laMYQLCxCsV26l_GRRAJ7E9CQ-NYlcQ44qC/s640/2015.10.10_003.JPG" width="500" /></a></div><br />
<br />
Elżbieta Grabarczykhttp://www.blogger.com/profile/10981367463409590589noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-2991364505873833611.post-83787350833369677862015-10-05T16:38:00.003+02:002015-10-05T16:43:46.791+02:00"(...) generalnie funkcjonuje normalnie..."<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-TzVqLHWTKPteo0VblND-U8cAKGNo2jjPF5TjP2WRPCKcaHWNXH1Cdv5X068-Z41X_02Kx_xhHZlJYL2Nokanosg1g_fux6eyRBRnphoV4n1QwdzFDHFwa9oY9y8DyPPoY1tFb3kkXV3H/s1600/DSCF0989.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-TzVqLHWTKPteo0VblND-U8cAKGNo2jjPF5TjP2WRPCKcaHWNXH1Cdv5X068-Z41X_02Kx_xhHZlJYL2Nokanosg1g_fux6eyRBRnphoV4n1QwdzFDHFwa9oY9y8DyPPoY1tFb3kkXV3H/s400/DSCF0989.JPG" width="300" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>Moje aktualne zdjęcie</i></td></tr>
</tbody></table>Dawno mnie Mechatka tu nie było, ale już jestem. I to jest ta najważniejsza wiadomość, bo z moim mechatkowym zdrowiem, jak wiadomo, szału nie ma. <br />
<br />
I piszę, żeby się Państwo nie martwili.<br />
<br />
Podczas ostatniej wizyty w Lecznicy "Białobrzeska" mój pan doktor Jagielski napisał w karcie wiele mądrych i trochę smutnych rzeczy, na które ja Mechatek zamieszczam dowód rzeczowy troszkę niżej, ale przede wszystkim napisał, że jest pogorszenie i zwiększył mi dawkę sterydu. <br />
<br />
Chemioterapia czyli Leukeran też powinna być zwiększona, ale przy mojej malutkiej wadze to nie jest dobry pomysł, więc zostało tak, jak poprzednio. <br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjN5JEPnkMANcw1xhyphenhyphenAFg_ujPLqtJ9niLPJ58-FXfpjdAjk216u5rCbkT3oX8oA6-CSFRZ5d8zdatO7kBDVKC0FzBjObI_YQuCnGNXaZ_AUwUoLXWuzVv-k0aPONpzNZEoI_QbtUD2IcnKH/s1600/DSCF0992.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjN5JEPnkMANcw1xhyphenhyphenAFg_ujPLqtJ9niLPJ58-FXfpjdAjk216u5rCbkT3oX8oA6-CSFRZ5d8zdatO7kBDVKC0FzBjObI_YQuCnGNXaZ_AUwUoLXWuzVv-k0aPONpzNZEoI_QbtUD2IcnKH/s1600/DSCF0992.JPG" width="500" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>To też ja Mechatek. Przedwczoraj.</i></td></tr>
</tbody></table><br />
I teraz "generalnie funkcjonuję normalnie", co pan doktor też napisał i chodzę na wizyty kontrolne trochę częściej, a moi ludzie się podzielili i rano steryd oraz ampułkę podaje mi Nasz Drugi Człowiek, a za Leukeran i pilnowanie terminów odpowiada Pani. <br />
<br />
I tak sobie żyjemy.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihY1h7ZNsdAD-qoZEFRDTBvunVd7Ffvq51Dlwxi1P_Cwnc-tuIwCCsjmSFTZCpr50tZMZLuHVDGRLTv8WhYY_ByG0szISkqX5u-AdPBLkMXG-DTqBeFN70Huw_mlOq-eF5_jxryOyRMjg9/s1600/z+ostatniej+wizyty.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihY1h7ZNsdAD-qoZEFRDTBvunVd7Ffvq51Dlwxi1P_Cwnc-tuIwCCsjmSFTZCpr50tZMZLuHVDGRLTv8WhYY_ByG0szISkqX5u-AdPBLkMXG-DTqBeFN70Huw_mlOq-eF5_jxryOyRMjg9/s1600/z+ostatniej+wizyty.jpg" width="500" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>Dowód rzeczowy z ostatniej wizyty</i></td></tr>
</tbody></table><br />
<br />
I ja Mechatek wszystkich bardzo mechatkowo pozdrawiam, chchchrrrr!<br />
<br />
<br />
<br />
<a class="twitter-share-button" data-lang="pl" data-size="large" data-via="mechatki" href="https://twitter.com/share">Tweetnij </a>Elżbieta Grabarczykhttp://www.blogger.com/profile/10981367463409590589noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-2991364505873833611.post-28400804385997064602015-08-16T22:06:00.000+02:002017-04-29T19:53:42.273+02:00Mechatek o kachektycznej sylwetce i innych trudnych sprawach<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgcIWMtO17dVt3v4q2F7NA8BGob-EjB26PEdOttjJXKpEVNo6KulCRP__6HZePpRwpoTDWc7Ap9FRkZdD5s6jK6t7No0zfIIRFXjEmNfssXR8sXsJDCyryAwqtMDFywle3dfEdQp_QAguOK/s1600/141004_Mechatek_0010.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgcIWMtO17dVt3v4q2F7NA8BGob-EjB26PEdOttjJXKpEVNo6KulCRP__6HZePpRwpoTDWc7Ap9FRkZdD5s6jK6t7No0zfIIRFXjEmNfssXR8sXsJDCyryAwqtMDFywle3dfEdQp_QAguOK/s320/141004_Mechatek_0010.jpg" width="211" /></a>Kocie choroby są bardzo pouczające. Nie tylko bardzo sprzyjają nauce trudnych słów, ale też weryfikują, czy ktoś naprawdę na zawsze wziął odpowiedzialność za to, co oswoił, i uczą podejmowania trudnych decyzji.<br />
<br />
Najwięcej nauczyliśmy się przy Reszce. Na przykład o tym, co to są procenty <a href="http://mechatki.blogspot.com/2011/11/jak-koty-dowiaduja-sie-o-procentach.html" target="_blank"><i>(felieton pt. Jak koty dowiadują się o procentach)</i></a>, co to jest chemoterapia, badanie histopatologiczne, iniekcja domięśniowa, statystyki przeżywalności i inne skomplikowane wyrazy. Przy Soni Pani dowiedziała się, co to jest IBD (nieswoiste zapalenie jelit), o które ja Mechatek też byłam podejrzewana, dopóki się nie okazało <a href="http://mechatki.blogspot.com/2014/11/diagnoza-mechatka.html" target="_blank"><i>(Diagnoza Mechatka)</i></a>, że jednak mam chłoniaka. A ostatnio nasi ludzie nauczyli się jeszcze jednego słowa, które brzmi sylwetka kachektyczna, gdyż taką mam teraz ja Mechatek i zostało to napisane w mojej historii choroby.<br />
<br />
<a name='more'></a>Kachektyczna znaczy strasznie chuda. Tak chuda, że kiedy by mnie zobaczył ktoś z organizacji walczących o dobro zwierząt i nic o mojej chorobie nie wiedział, a miał tendencję do pochopnego oceniania, to stwierdziłby, że trzeba mnie moim ludziom zabrać. Ważę teraz 2 kg i Pani mówi do mnie <i>mój szkieletku</i>, chociaż mam apetyt. Niestety mój apetyt jest bardzo wybiórczy, co jest do mnie zupełnie niepodobne, bo przecież kiedyś wchłaniałam wszystko i w ogóle nie byłam wybredna. Teraz jestem dokarmiana mokrymi chrupkami rano i wieczorem, a suchą karmą, która jest w miseczkach na stałe, gardzę, co też jest niepokojące, bo powinnam jeść więcej i częściej. Bardzo dużo śpię, prawie wcale się nie bawię i tylko wchodzę w łapkoczyny z Leeloo, która trochę wykorzystuje moją kiepską kondycję. Szybko nauczyła się, żeby mnie nie odpychać od miseczki, ale zaczepiania jakoś oduczyć się nie chce. <br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgf-xyHHrcAbFAmbuGddkFVw6xLSlBPj1xB4u9ashMbcZTxydwc_PTuRlW_DNFNgiGKdJzPoLqDKJe4vqpnOtSnNG054evkqQgQrqt3D5BVlRdTOgZdkUyqOYrZUrn-jMXjRiDl_gCUf3db/s1600/2015.01.06_021.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgf-xyHHrcAbFAmbuGddkFVw6xLSlBPj1xB4u9ashMbcZTxydwc_PTuRlW_DNFNgiGKdJzPoLqDKJe4vqpnOtSnNG054evkqQgQrqt3D5BVlRdTOgZdkUyqOYrZUrn-jMXjRiDl_gCUf3db/s1600/2015.01.06_021.JPG" width="500" /></a></div>
<br />
Pani zrobiła specjalną tabelkę, w której ma zapisane, które lekarstwa którego dnia trzeba mi podawać, żeby się nic nie pomyliło i wtedy mówi do mnie: <i>No chodź, serduszko mechatkowe, daj pychola</i>, a ja już jestem nieco bardziej podawalna, bo też się przyzwyczaiłam do tabletek. No, ale szału nie ma. Chudnę coraz bardziej, czasami wymiotuję i mam biegunki, a lekarstw jest coraz więcej i niektóre zaczęły już szkodzić. Więc kiepsko to wygląda.<br />
<br />
Pani mówi, że niestety nasz pan doktor się nie myli, kiedy podaje statystyki przeżywalności. I że są one dość precyzyjne. Przy takim nowym(S)tworze, jak ten mój mechatkowy, wynoszą 16 do 24 miesięcy. I to by się, niestety zgadzało. Ja Mechatek leczę się już od lipca ubiegłego roku, a pewnie ten nowy(S)twór rozwijał się już wcześniej... I Pani mówi, że tak to trochę wygląda, że ja Mechatek powolutku znikam. I wkrótce przyjdzie czas na trudną decyzję.<br />
<br />
I w związku tym Pani się zastanawia, jak o tym wszystkim Państwu opowiedzieć, żeby się potem nie musiała znów denerwować, kiedy będzie musiała napisać, że mnie Mechatka już nie ma. Bo, kiedy kot odchodzi, to jest czas na smucenie się i płakanie, a nie na denerwowanie na ludzi, którzy nic nie rozumieją i próbują na siłę pocieszać. I piszą o tym, że kot, który właśnie umarł, gdzieś przebywa i że na dodatek się bawi. Tak na przykład pisali o Soni i o Reszce i Pani im odpowiadała, że skoro mają informacje o miejscu pobytu jej kota, to niech go po prostu przyniosą do domu, a nie dzielą się swoimi wyobrażeniami i próbują ją na siłę nimi pocieszać. Bo Pani tych wyobrażeń nie podziela i nie są jej potrzebne. I lepiej napisać o tym teraz niż potem się irytować.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgCxviPd3RUqmbvqQc4vo6a9ytH8Q0U7PqBwb1aK0xRkwIQN-aHYSrmW0RDPp0olX1QVuZmOTnclFgH9ZjyjP1ewhCh5_hu1NBRZxhrdQ-xy2ZcN_9sva0zO4Q_I0W7HsJvrwlxeQjnEO2y/s1600/2015.06.22_001.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgCxviPd3RUqmbvqQc4vo6a9ytH8Q0U7PqBwb1aK0xRkwIQN-aHYSrmW0RDPp0olX1QVuZmOTnclFgH9ZjyjP1ewhCh5_hu1NBRZxhrdQ-xy2ZcN_9sva0zO4Q_I0W7HsJvrwlxeQjnEO2y/s1600/2015.06.22_001.JPG" width="500" /></a></div>
<br />
I dlatego Pani bardzo by prosiła, żeby kiedy mnie Mechatka już nie będzie, nikt tak nie pisał. <br />
<br />
A na razie prosi o trzymanie kciuków, żebym ja Mechatek ciągnęła te statystyki jak najdłużej i żeby jak najdłużej nie trzeba było tego napisać.<br />
<br />
Chchchrrr....<br />
<br />
<br />
<a class="twitter-share-button" data-lang="pl" data-size="large" data-via="mechatki" href="https://twitter.com/share">Tweetnij </a>mechatkihttp://www.blogger.com/profile/00896146904639527060noreply@blogger.com24