17 stycznia 2012

Mechatek kontra tabletki

Sonia z tabletką w pyszczku
Bo się okazało, że jestem niepodawalna. I ten felieton jest stąd, że moi ludzie się o tym przekonali, a ja Mechatek mam nadzieję, że się przekonali raz na zawsze, tak samo jak się przekonali z kąpaniem Reszki.

Pani wykąpała Reszkę tylko raz w życiu, jak Reszka się u nas w domu udomowiła ze schroniska i miała pchły i to bardzo dużo. I Reszka zrobiła tak, że Pani zapamiętała to wydarzenie bardzo dobrze raz na zawsze i już nigdy nie próbowała.

Bo oni chcieli mi podać tabletki, które się nazywają antybiotyki i jeszcze syrop, a to wszystko dlatego, że miałam chore ząbki i pan doktor powiedział, że tak trzeba, ale mnie Mechatka o zdanie nie pytał, a przecież powinien, bo pacjenta powinno się pytać o zgodę i to nie tylko pacjenta – człowieka, ale pacjenta – kota też, bo jeśli nie, to potem są skutki.

13 stycznia 2012

Mechatek w świecie roślin

U nas w domu poza ludźmi i nami, mieszkają jeszcze rośliny, których jest dużo, bo Pani je lubi.

Rośliny Pani nazywają się kwiatki i stoją na różnych parapetach i półkach. Goście, którzy przychodzą do nas do domu, zawsze się dziwią, jak to możliwe, że my dziewczęta możemy mieszkać razem z kwiatkami, bo to podobno bardzo trudne, gdyż świat roślin i świat kotów mają ze sobą bardzo żywe interakcje, które polegają na różnych rzeczach, a już na pewno koty nie przechodzą obok świata roślin obojętnie. I to jest prawda, co ja Mechatek wiem dobrze, gdyż od samego początku jak zamieszkałam u nas w domu, nie przechodziłam obojętnie obok kwiatka krotona i dlatego do tej pory jestem Paskudkiem oraz jeszcze z innych powodów, ale jest ich tak dużo, że Pani powiedziała: „Mechatku, o tym napiszesz innym razem”, więc dobrze.

9 stycznia 2012

Nasz pierwszy domek

On jest, Proszę Państwa, w kratkę i mamy go już ponad dwa lata, więc to już najwyższy czas, żeby o nim napisać.

Jest bardzo ważnym meblem, ponieważ należy tylko do nas, czyli do Reszki, New, mojej największej przyjaciółki Soni i do mnie Mechatka, a ludzie nie mają do niego wstępu i to nie tylko dlatego, że by się nie zmieścili, ale także z powodu ważnej zasady.

Ta zasada polega na tym, że każdy kot powinien mieć w domu takie miejsce, które jest jego i tylko jego i w którym czuje się całkowicie bezpiecznie i dzięki temu ma coś, co się nazywa poczucie bezpieczeństwa, które jest jedną z podstawowych potrzeb nie tylko kota, ale i każdego. U nas w domu jest to nasz domek w kratkę, bo jak się któraś z nas w nim schowa, to pod żadnym pozorem nie wolno jej stamtąd wyciągać i to nawet, jeśli trzeba podać tabletkę. Tę zasadę szanuje nawet Reszka, która jest nieobliczalna i często napada na nas trzy, a do tego znienacka, ale w domku tego nie robi, tylko się wpycha, żeby się też mieścić. I na takie miejsce mówi się schronienie, bo można do niego uciekać w w nim w spokoju spać.


Zanim domek pojawiał się u nas w domu miałyśmy inne schronienia, jak na przykład półka w kuchni oraz wiklinowy koszyk, który stał na szafie i był wyłożony starym swetrem Pani, ale to nie były miejsca kupione specjalnie dla nas, aż dopiero któregoś dnia Pani przyszła w wielkim pudłem i okazało się, że jest w nim prezent dla nas wszystkich czterech i to tylko nasz.