20 lutego 2010

Ciężki dzień Mechatka


czyli: rzecz o tożsamości

Bo ja bym się chciała wyżalić, bo wczoraj miałam bardzo ciężki dzień i wszyscy byli przeciwko mnie, Mechatkowi. Bo najpierw chciałam się napić z wodopoju z kuli, a wtedy przybiegła New i wyskoczyła na półkę koło wodopoju, a ona jest taka duża, że już nie starcza dla nikogo miejsca na półce i jeszcze mnie zepchnęła i musiałam iść do miseczki, a z miseczki woda niedobra jest.


A potem jeszcze, jak poszłam do miseczki, żeby zjeść chrupka, to przyszła Reszka, bo też chciała chrupka i nie poczekała na swoją kolej, tylko nasyczała na mnie i też musiałam sobie iść. I to wszystko bardzo mi się nie podoba, bo już się przyzwyczaiłam, że Reszka często mnie pac! pac! łapką wychowuje, ale przy jedzeniu ja przecież nie potrzebuję wychowywania, bo umiem jeść dużo i nie wybrzydzam.

I mam na to wszystko dowody, bo Pani powiedziała: Mechatku, w dzisiejszych czasach trzeba zbierać dowody, no to zbieram. I jeszcze Pani powiedziała, że mam dołączyć dowody, to dołączyłam.

A potem jeszcze Pani powiedziała: Mechatku, głupotko ty moja zezowata, ale ja się tym nie przejmuję, bo Pani i Pańcio Kochany często zapominają, że ja jestem Mechatek i mówią do mnie: Ohydku, Ohydku albo Heterozygota albo Paskudku, ale ja przecież wiem, że jestem Mechatek. A Pani na to powiedziała, że ja, Mechatek mam dobrze ugruntowaną tożsamość, bo zawsze wiem, że jestem Mechatek. Ale chyba nie zaczną mówić do mnie Tożsamość, bo to trudne słowo i by mi się myliło.

A jeszcze się tym nie przejmuję dlatego, że ja mam wielką zaletę, która polega na tym, że nie mam żadnych kompleksów, za to mam tożsamość.


7 lutego 2010

Sonia Kotem Tygodnia: 1 -7 lutego 2010


Och, byłam Kotem Tygodnia na portalu Unitedcats. A dzisiaj jest niedziela, czyli ostatni dzień, kiedy noszę ten zaszczytny tytuł… Niestety, okazało się, że Kotem Tygodnia można być tylko przez siedem dni. Ale to nic. Dla takiej skromnej, cichej i spokojnej kociej damy, jak ja, to i tak aż nadto, zwłaszcza, że zupełnie nie spodziewałam się takiego wielkiego wyróżnienia.



Nie mogę oczywiście nie wspomnieć o dwóch ucztach, które zostały wydane na moją cześć z tej okazji i przy których na moment zapomniałam się i przestałam być damą:

1) kurczakowa: był surowy filet. Surowy! Uwielbiam wszystko, co surowe! Zaprosiłam nawet New (to ta, co jej nie lubię)!
2) rybna: była wątróbka (to taki gatunek ryby). W tym domu wątróbkę jadam tylko ja i Mech. New (ta, co jej nie lubię) się brzydzi, a Reszka była napchana filetem.

Aby podkreślić, jak bardzo jestem wdzięczna moim przyjaciołom za ten wybór, a także dla wielbicieli mojego talentu wokalnego przygotowałyśmy pożegnalny film, który upamiętnia otrzymanie przeze mnie tytułu oraz odsłania nieco kulisy moich codziennych przemian, dokonywanych dzięki torebeczkom, kapelusikom, koralom, wachlarzom, bukietom i innym drobiazgom, niezbędnym światowej kotce.

Oto, jak mawia Mech, specjalny sznureczek do pamiątkowego filmu. Ela mówi, że jeśli kliknie się ten sznureczek, można go obejrzeć w dużym oknie na youtube, by w pełni docenić detale moich kreacji:

Chciałabym podziękować panu Foggowi, który urozmaicił swoim głosem mój popis. Chciałabym także podziękować w imieniu swoim i Eli za wszystkie miłe słowa, cudowne komentarze do moich zdjęć, wspaniałe prezenty i moc głasków, jakie od Was otrzymałam, moi kochani przyjaciele. Niektóre z nich Ela mi czytała (ach, byłam zachwycona), głaskając przy tym długo i solidnie, a Pańciowi Kochanemu przeczytała chyba wszystkie, biedaczek, bo jego przy tym nie głaskała…

2 lutego 2010

Wspólna kanapka


czyli: Pani chciała zjeść kolację

Ostatnio Pani (moja, moja), jak jeszcze mogła jeść kanapki (bo potem miała poważną wizytę u dentysty) i jak było stare dobre UC, zrobiła sobie kanapki na kolację. To zawsze jest tak, że Pani się ze mną dzieli serem żółtym, który najbardziej lubię, a nawet szynką. Czasem tylko udaje, że mi nie da, ale ja potrafię ją przekonać. Wystarczy, że usiądę przy niej na oparciu fotela, zapiszczę i popatrzę głęboko w oczy, a Pani (moja, moja) już mi daje, bo ja potrafię popatrzeć tak, że się nie da nie dać.


A tego wieczoru to tak popatrzyłam, że aż Pani dała się przekonać, że jedną kanapkę wspólnie możemy jeść. Pewnie domyśliła się, że inaczej w ogóle by nie mogła skończyć kolacji. Pani jest bardzo domyślna. Był i ser i szynka! Z dziubka!

1 lutego 2010

Sonia Kotem Tygodnia na Unitedcats!

Na portalu Unitedcats jest taki obyczaj, że co tydzień zostaje wybrany Kot Tygodnia. Redakcja przeprowadza z im wywiad, a jego zdjęcie widnieje na pierwszej stronie portalu.

Wywiad z Sonią

Soniu - gratulacje! Zostałaś kolejnym Kotem Tygodnia! Jak się z tym czujesz i jak zamierzasz to uczcić?

Dziękuję, to bardzo miłe. Nie spodziewałam się tego, przecież nie wyróżniam się niczym szczególnym. Jestem skromną i nieśmiałą kotką. Ostatnio byłam też zbyt zaabsorbowana sprawami osobistymi, a zwłaszcza życiem uczuciowym, by zwracać uwagę na to, co się dzieje dookoła. Jeśli mogłabym coś zasugerować, prosiłabym o mały kawałek makreli. Albo troszkę większy kawałek? Bo o całą makrelę już nie śmiem prosić…

Jak trafiłaś do domu Eli i jak wyglądały twoje pierwsze chwile w nowym domu?