31 października 2014

Mechatek o kotach, których już nie ma

Ja Mechatek napisałam ten felieton już jakiś czas temu. Ale on zawsze będzie aktualny. Bo tak naprawdę jest nie tylko o Soni, ale o wszystkich kotach, które były ważne, a nawet najważniejsze na świecie, a których już nie ma.

Od tamtego czasu wiele się zmieniło. Od miesiąca nie ma Reszki, po której Pani ciągle płacze, zwłaszcza jak robi coś, co można było robić tylko z Reszką, na przykład otwiera puszkę groszku konserwowego, który i ona i Reszka bardzo lubiły i często wyjadały z puszki razem. A teraz nie ma kto na groszek polować. I nie ma z kim zagrać w grę, która polegała na tym, że Pani mówiła "Reszydełko, powiedz przecie, kto jest najreszeńszy w świecie?", a potem Reszka zaczynała ćwierkać i patrzeć Pani w oczy, a Pani wtykała nos w jej futerko i dopowiadała: "No przecież Reszunia jest najreszeńsza". Bo pewne rzeczy już nigdy się nie zdarzą.

A w naszym domu zamieszkała Leeloo. Więc zdarzą się nowe rzeczy. Inne. A po kotach, których już nie ma, zostaną wspomnienia.


*

Mojej największej przyjaciółki Soni nie ma już rok. Pani mówi, że rok to jest taki czas, kiedy wspomnienia zdążą się już oswoić i nie bolą aż tak bardzo.

Soni już nie ma

Wspomnienia będą na zawsze, ale po takim czasie można już opowiedzieć, co się stało i nie rozpłakać się od razu. I jeszcze Pani powiedziała, że to dobrze, żeby opowiedzieć, bo dzięki temu skorzystają też inni ludzie, których kotów już nie ma, a zwłaszcza tacy, którzy się wstydzili tego, że im tak strasznie smutno i płakali, a inni ludzie im mówili, że „to przecież tylko kot”.

To nie jest, proszę Państwa, tylko kot. To jest AŻ kot. To jest domownik i członek stada, z którym się mieszkało bardzo długo, na przykład czternaście lat i kiedy odejdzie, to w domu pojawia się wielka smutna dziura, której nie da się zastąpić innym kotem. Ponieważ wszystkie koty są wyjątkowe i jedyne w swoim rodzaju, i dlatego nie podlegają takiej wymianie. Kiedy kot odchodzi, a było się i przyjaźniło z nim wiele lat, to z uczuciami trzeba obchodzić się bardzo delikatnie i dotyczy to w takim samym stopniu uczuć ludzkich, jak i kocich.

Sonia myje moje futerko

Sonia była moją największą przyjaciółką od samego początku i w moim Mechatka życiu żaden inny kot jej nie zastąpi. Z Niutą bywa fajnie, a Reszka czasami nawet jest miła, ale to nie to samo. Tylko z Sonią mogłyśmy jeść z jednej miseczki, przytulać się i wylizywać futerka, a ja Mechatek nie musiałam się bać, ponieważ Sonia była bardzo delikatna, nawet jak musiała łykać wielkie tabletki.

Pani mówi, że dzięki temu, jak zachował się Nasz Pan Doktor, kiedy dawał Soni ostatni zastrzyk, było jej łatwiej. Bo Nasz Pan Doktor pokazał, że nie tylko lubi zwierzęta i potrafi je leczyć, ale też je szanuje i szanuje również uczucia człowieka, którego kot odchodzi. Dzięki temu smutek nie jest mniejszy, ale jest na niego właściwe miejsce.

My trzy, czyli Reszka, ja Mechatek i Niuta też dostałyśmy miejsce na nasz smutek po Soni. Pani wspomina, że przez kilkanaście dni po odejściu Soni wszystkie przez sen płakałyśmy i było to bardzo przejmujące. A rano stałyśmy razem pod drzwiami sypialni i czekałyśmy, aż Pani się obudzi i nam wytłumaczy, dlaczego Soni już nie ma. I przestałyśmy tak wystawać dopiero wtedy, kiedy Pani przykucnęła obok i wytłumaczyła. Że Soni już nie ma. I nigdy nie będzie. I że ona też nie rozumie, dlaczego tak z kotami musi być i że też jest jej smutno. I dopiero wtedy przestałyśmy w nocy płakać przez sen.

Dzięki temu mogłyśmy to wszystko poprzeżywać razem, a wtedy jest troszkę lżej. Niektórym ludziom jest lżej, jak sobie wyobrażają, że ich koty mieszkają teraz gdzieś indziej i mówią na to miejsce Za Tęczowym Mostem.

Mnie Mechatkowi i Pani wystarczy, że Sonia i Reszka mieszkają teraz w naszych serduszkach.

Sonia mieszka teraz w naszych serduszkach

6 komentarzy:

  1. A może Tęczowy Most jest właśnie "za serduszkiem", Eluś? ...
    Aneta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anetko, nie jestem sobie w stanie tego anatomicznie wyobrazić ;)
      I nawet nie czuję potrzeby wyobrażania sobie tego.

      Usuń
  2. Och tak. Pozostają w naszych sercach i wspominamy cudowne chwile które z nimi spędziliśmy. I nie tylko w naszych sercach znalazło się miejsce dla kotów ale i dla psów które z nami szły przez życie. Pocieszamy się patrząc na Czarną która dziś ma już 10 lat i boimy się czasu kiedy nas opuści. Mam nadzieję ze nie prędko. Piękny felieton i bardzo prawdziwy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Śmierć Pirata jeszcze nie została oswojona. Zwłaszcza Całce go brakuje. Chodzi po domu i płacze. Nie można jej pocieszyć.
    Nawet Franuś czy Frodo się inaczej zachowuje.
    Po żadnym kocie czy psie nie było takiej dziury, jaka się zrobiła po Piracie.
    Evik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo śmierć jednego z członków wiele zmienia w stadzie. Dziewczyny inaczej zachowują się, odkąd nie ma Soni. Teraz po odejściu Reszki znowu się zmieniły. Czas pomaga oswoić, chociaż na początku wydaje się to niemożliwe.

      Usuń