Od kilku dni znamy diagnozę Mechatka. Czekaliśmy na nią długo, bo najpierw było trochę zamieszania z histopatologią, a potem okazało się, że badanie histopatologiczne nie rozstrzyga jednoznacznie, czy to, co jej dolega, to nieswoiste zapalenie jelita (IBD) czy chłoniak. Mechatek pisała o tym tutaj ->. Intensywna kuracja antybiotykowa, po której minęły niepokojące objawy (biegunka, chudnięcie) wskazywała, że raczej IBD. Wszak antybiotyk chłoniaka nie wyleczy.
Jednak ta niejasność nie dawała spokoju ani mnie ani doktorowi Jagielskiemu, który był onkologiem Reszki. Więc podczas jednej z ostatnich wizyt z Reszką pokazałam mu przy okazji mechatkową histopatologię. Okazało się, że doktor Jagielski doskonale zna ten kłopot z różnicowaniem w takich przypadkach, więc postanowił skontaktować się z lekarzem, który histopatologię robił, żeby dopytać o możliwość dalszego diagnozowania.
I już wiemy. Odpowiedź została przesłana.
Chłoniak. Mechatek ma chłoniaka.
Innego niż Reszka. Ten Reszki był bardzo agresywny. Kot z takim chłoniakiem, którego się nie leczy, przeżywa miesiąc. Reszka dzięki wspólnym wysiłkom naszym i doktora Jagielskiego przeżyła 5 miesięcy. Dobrych miesięcy. Po których chłoniak wymknął się spod kontroli i załatwił ją w ciągu kilku dni.
Chłoniak Mechatka zabija wolniej. Mechatek ma przed sobą od 16 do 24 miesięcy. Od dzisiaj zaczynamy podawać jej lek do chemioterapii Leukeran. To tabletki. Będziemy je podawać w domu. W domu będziemy ją też nawadniać, bo podskórne podawanie leków nie jest już dla nas żadnym wyzwaniem. Przy Reszce dużo się nauczyliśmy.
Doktor Jagielski powiedział, że to naprawdę przykre. Jeszcze jedna trauma nie odpłakana, a teraz drugi kot z chłoniakiem. Cóż, nieprawdopodobne, nie oznacza niemożliwe... Doktor Jankowska (nasza druga weterynarz) życzyła mi dziś jak najrzadszych wizyt. To najlepsze życzenia, jakie mogłam w tej sytuacji dostać. Od kwietnia nie było chyba ani jednego tygodnia bez wyprawy z którąś z dziewczyn do Przychodni "Białobrzeska". Marzę o takim tygodniu.
Jesteśmy po prostu bardzo zmęczeni.
Tweetnij
Jednak ta niejasność nie dawała spokoju ani mnie ani doktorowi Jagielskiemu, który był onkologiem Reszki. Więc podczas jednej z ostatnich wizyt z Reszką pokazałam mu przy okazji mechatkową histopatologię. Okazało się, że doktor Jagielski doskonale zna ten kłopot z różnicowaniem w takich przypadkach, więc postanowił skontaktować się z lekarzem, który histopatologię robił, żeby dopytać o możliwość dalszego diagnozowania.
I już wiemy. Odpowiedź została przesłana.
Chłoniak. Mechatek ma chłoniaka.
Innego niż Reszka. Ten Reszki był bardzo agresywny. Kot z takim chłoniakiem, którego się nie leczy, przeżywa miesiąc. Reszka dzięki wspólnym wysiłkom naszym i doktora Jagielskiego przeżyła 5 miesięcy. Dobrych miesięcy. Po których chłoniak wymknął się spod kontroli i załatwił ją w ciągu kilku dni.
Chłoniak Mechatka zabija wolniej. Mechatek ma przed sobą od 16 do 24 miesięcy. Od dzisiaj zaczynamy podawać jej lek do chemioterapii Leukeran. To tabletki. Będziemy je podawać w domu. W domu będziemy ją też nawadniać, bo podskórne podawanie leków nie jest już dla nas żadnym wyzwaniem. Przy Reszce dużo się nauczyliśmy.
Doktor Jagielski powiedział, że to naprawdę przykre. Jeszcze jedna trauma nie odpłakana, a teraz drugi kot z chłoniakiem. Cóż, nieprawdopodobne, nie oznacza niemożliwe... Doktor Jankowska (nasza druga weterynarz) życzyła mi dziś jak najrzadszych wizyt. To najlepsze życzenia, jakie mogłam w tej sytuacji dostać. Od kwietnia nie było chyba ani jednego tygodnia bez wyprawy z którąś z dziewczyn do Przychodni "Białobrzeska". Marzę o takim tygodniu.
Jesteśmy po prostu bardzo zmęczeni.
Tweetnij
Jesteśmy przy Was myślami. Z całego <3 . Ania, Elmo i pół Feli
OdpowiedzUsuńDziękujemy.
UsuńAle żyje nadal, a gdyby została na ulicy, to już dawno by jej nie było. Ale i tak biedna chora.
OdpowiedzUsuńTak, na ulicy by jej dawno już nie było. Jest. I zrobimy dużo, aby była jak najdłużej.
UsuńTaki smutek, takie zmęczenie przebija z tego tekstu, że serce się kraje.
OdpowiedzUsuńRudewredne
Tak właśnie się czujemy, Rudasku...
UsuńGłaski dla Mechatka i wirtualne dobre myśli dla Was wszystkich. Trzymam kciuki za jeszcze długie miesiące Waszego spokojnego życia u boku Mechatka.
OdpowiedzUsuńPs. zszokowała mnie waga Mechatka, 2,4 kilograma to bardzo mało jak na dorosłego koteczka. Choróbsko nieźle musiało Ją męczyć :(
Dziękuję za głaski, zawsze są mile widziane. Ale tą moją wagą to nie ma się co szokować. To moja normalna waga, gdyż, jak już wspominałam, jestem bardzo drobnym kotkiem od początku, gdyż na ulicy skąd pochodzę było dużo niedoborów pokarmowych. I taka już zostałam.
UsuńStraszne to..jak dobrze, że macie taką opiekę, zazdroszczę Białobrzeskiej Warszawiakom. Życzę nie tyle długich (choć to też) ale przede wszystkim dobrych i spokojnych miesięcy...
OdpowiedzUsuńBiałobrzeska to niezwykłe miejsce. Gdyby leczyli również ludzi, chodziłabym tam również z sobą. A życzenia spokojnych miesięcy bardzo się nam przydadzą.
Usuńzabrakło słów po prostu na taką wiadomość, ja i moje futra tak liczyliśmy, że będziecie teraz tylko leczyć rany; wierzę natomiast że jest w tym jakiś sens, że oba te koty trafiły na was jako opiekunów, przy których będą kochane niezależnie i do końca
OdpowiedzUsuńJa też na to liczyłam. Więc jedynych słów, które przyszły mi do głowy po diagnozie Mechatka, nie będę tutaj cytować.
UsuńWszystkie nasze koty będą leczone tak długo, jak się da. Będą kochane do końca. I będą odchodzić głaskane.
Mechatku, miałam okazję Cię poznać. Jesteś przeurocza i sympatyczna.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jak najdłużej będziesz w dobrej kondycji.
Że Cię nic nie będzie boleć.
Też zazdroszczę takiej opieki, jak w Warszawie. Całodobowej. Rok temu w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia o mało nie straciłam Franusia. Dobrze, że przychodnia miała 2 godziny dyżuru.
Evik
Dziękuję :)
UsuńMechatku...
OdpowiedzUsuńTak mi przykro :(((
Moim ludziom też...
UsuńMój Pirat dzień przed śmiercią ważył prawie 5 kilo. Wiem, bo zważyłam go na wadze w przychodni.
OdpowiedzUsuńTak nam brak Pirata.
Evik
Są koty, po których pozostaje wielka, smutna dziura.
UsuńA czy tego chloniaka nie ma szans wyleczyc?
OdpowiedzUsuńNie.
UsuńWspółczuję... :(...
OdpowiedzUsuńTrochę za dużo tego...
UsuńSmutne....zabrakło mi słów,Mechatko ...
OdpowiedzUsuńPani i Naszemu Drugiemu Człowiekowi też...
UsuńBardzo Ci współczuję Mechatku
OdpowiedzUsuńTrzymaj się kochana kiteńko.
Ja się trzymam, ale moi ludzie wymiękają.
UsuńPrzytulam kochanego Mechatka...
OdpowiedzUsuńChchchrrr!
UsuńMechatku ...brak mi słów , wszystkie wydają się takie banalne ...Przesyłam Tobie, Twojej Pani i Drugiemu Człowiekowi całą swoją pozytywną energię.
OdpowiedzUsuńPani mówi, że pozytywna energia - pozytywna energią. Przyda się. Ale jeszcze bardziej przyda się trochę spokoju, bo taka "czarna seria", jak powiedział doktor Jagielski jest wykańczająca.
UsuńPozytywna energia to jedyne co mogę dla Was zrobić .Spokój też kiedyś nadejdzie , chociaż teraz wydaje się to niemożliwe. Wiem ...bo wiem...Pozdrawiam ciepło :)
UsuńPani mówi, że też wie. A przynajmniej ma taką nadzieję.
UsuńStrasznie, strasznie smutno to czytać. Przesyłam dużo głasków i uściski dla Dużych.
OdpowiedzUsuńDziękuję, w imieniu Dużych też, chchchrrr!
UsuńBardzo nam przykro z powodu Mechatka. U nas są dwie kotki i bardzo je kochamy. Wiemy, że Mechatek także jest mocno kochana. To wyjątkowy kot, bo każdy kot jest wyjątkowy i jedyny w swoim rodzaju i najukochańszy dla nas, ich opiekunów.
OdpowiedzUsuńDlaczego te wstrętne chłoniaki tak atakują? Czy wiadomo jaka jest ich przyczyna? Czy można jakoś zapobiegać tym wstrętnym stworom? :/
Pozdrawiamy i życzymy dużo sił.
Tutaj są specjalne szureczki do poczytania:
Usuń- artykuł o chłoniakach:
http://www.vetpol.org.pl/www_old/ZW2008/2008_06_03.pdf
- wywiad z doktorem Jagielskim:
http://www.kociesprawy.pl/magazyn/poradnik/zdrowie_kota_2/jak_uszczypnie_bedzie_znak_-_barbara_sieradzan_rozmawia_z_onkologiem_dr_n._wet._dariuszem_jagielskim/przeczytaj_caly_artykul/
Dziękujemy za sznureczki Mechatku.
UsuńKochany Mechatku, pozdrawiamy najcieplej, jak umiemy i przesyłamy moc pozytywnych myśli, z nadzieją, że z Twoim niesamowitym charakterem i siłą woli nie dasz się chorobie.
OdpowiedzUsuńCzłowiekom Mechatka życzymy dużo sił - cudownie opiekujecie się swoimi kotami i jest dla mnie niepojęte, że tak dobrych, kochających opiekunów dotknęło to samo już drugi raz...
Uściski,
Marta i Attonek
No więc właśnie. Nieprawdopodobne, niestety nie znaczy niemożliwe, tak Pani powiedziała.
UsuńKochany Mechatku, moja Kicia i Sonia przesyłają Ci miziaki. Walcz ze stworem, nie poddawaj się i mrucz jak najdłużej swoim Ludziom.
OdpowiedzUsuńChchchrrr!
UsuńMechatku, bardzo bym prosiła żebyś napisała o nawadnianiu podskornym kota. Bardzo by to sie nam przydało, a nie umielismy jak Rudziś był chory :(((
OdpowiedzUsuńNapiszę w takim razie artykuł o nawadnianiu.
Usuń