Znam niestety ten problem. Nasze kotki na szczęście operacje zniosły dobrze. Gorzej było z Aresem jak potracił samochód ( Ares auto a nie odwrotnie) i miał przez dwa miesiące w gipsie złamaną łapę....a potem mili sąsiedzi na wsi dwa razy nam go truli....na szczęście nieskutecznie....tylko pies się nacierpiał a duży człowiek musiał go wynosić na trawnik bo nie chciał załatwiać się w domu, do tego codzienne wizyty u weterynarza na kroplówki...ale to Mechatku znasz. Serdecznie pozdrawiam:))
Znam niestety ten problem. Nasze kotki na szczęście operacje zniosły dobrze. Gorzej było z Aresem jak potracił samochód ( Ares auto a nie odwrotnie) i miał przez dwa miesiące w gipsie złamaną łapę....a potem mili sąsiedzi na wsi dwa razy nam go truli....na szczęście nieskutecznie....tylko pies się nacierpiał a duży człowiek musiał go wynosić na trawnik bo nie chciał załatwiać się w domu, do tego codzienne wizyty u weterynarza na kroplówki...ale to Mechatku znasz. Serdecznie pozdrawiam:))
OdpowiedzUsuńTak, znamy to wszystko, niestety. Ale na szczęście pani dużo pracuje w domu, więc kiedy coś się dzieje, to od razu może reagować.
Usuńps. A czy samochód też miał coś złamane?