A to jest, proszę Państwa, Reszka na drugi dzień po operacji. Ma specjalny różowy kaftanik, żeby się nic nie stało w ranę pooperacyjną, a na łapce różowy bandaż z wenflonem pod spodem do robienia wzmacniających kroplówek jeszcze przez parę dni. Może jeść tylko tę smaczną wysokobiałkową papkę. I je. I robi kupę. I pije. I sika. I to są bardzo dobre oznaki. A pani robi jej co 6 godzin zastrzyki przeciwbólowe, po których Reszka staje się trochę naćpana, ale dzięki temu jej nie boli. I okazało się, że robienie zastrzyków Reszka znosi bardzo dobrze i nie trzeba jej nawet przytrzymywać, co panią zdumiewa. Teraz największe niebezpieczeństwo jest związane z tym, że kocie (i nie tylko kocie) jelitka zrastają się kiepsko i może się zrobić zapalenie otrzewnej.
Czekamy też na wyniki badania histopatologicznego, żeby się dowiedzieć co to był za nowy twór, który został wycięty z reszkowego jelitka. Dziś Reszka z panią i Naszym Drugim Człowiekiem byli na wizycie kontrolnej, na której Reszka zrobiła wielki cyrk aż musiały ją trzymać dwie osoby i to znaczy, że czuje się lepiej.
Tweetnij
Czekamy też na wyniki badania histopatologicznego, żeby się dowiedzieć co to był za nowy twór, który został wycięty z reszkowego jelitka. Dziś Reszka z panią i Naszym Drugim Człowiekiem byli na wizycie kontrolnej, na której Reszka zrobiła wielki cyrk aż musiały ją trzymać dwie osoby i to znaczy, że czuje się lepiej.
Tweetnij
No to macie szpital w domu. Z tymi kaftanikami pooperacyjnymi jest tak że Ziuta nie miała z tym problemów, za to Czarna co trochę wyłaziła z niego, to znaczy z kaftanika. Mieliśmy z tym kłopot bo ciągle ktoś musiał ją pilnować. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze. Czarna mimo że ma już 10 lat trzyma się świetnie i co rusz dokarmia nas upolowanymi przez siebie myszami. pozdrawiam całą Mechatkową rodzinę:))
OdpowiedzUsuńU nas z reszkowym kaftanikiem też nie było problemu. Za to z moim mechatkowym był, gdyż się z niego wyplątywałam. Pozdrawiamy Ziutę (pani mówi, że jedna z jej babć tak miała na imię), chchchrrr!
Usuń