11 czerwca 2012

Mechatek o tym, jak Pani umyła okna

Wczoraj w tym domu działo się bardzo dużo rzeczy. A to wszystko dlatego, że Pani postanowiła umyć okna. Było to wielkie wydarzenie, nie tylko dla Pani, ale i dla nas wszystkich czterech, czyli dla Reszki, Soni, mnie Mechatka i New.


Wydarzenie było wielkie, ponieważ u nas w domu jest bardzo dużo okien, a także dlatego, że do mycia trzeba okna otwierać i z tego powodu musiałyśmy siedzieć przez pół dnia zamknięte w kuchni. Pani mówi, że to dla naszego dobra, bo nie wiadomo, co kotom do głowy strzeli i mogłybyśmy przez te otwarte okna powypadać z domu i że to jest kwestia bezpieczeństwa.

Ja Mechatek mam wątpliwości, czy zamknięcie przez pół dnia z Reszką w kuchni jest aż takie bezpieczne, ale podobno wypadnięcie przez okno z czwartego piętra byłoby jeszcze gorsze. Moje wątpliwości biorą się stąd, że nie miałam takiej przygody, ale Pani mówi, że Reszka kiedyś miała, a było to dawno temu, jak jeszcze była malutka i wyskoczyła z trzeciego piętra i to przez takie małe uchylone okienko, które nazywa się lufcik i Pani by nawet nie wpadła na myśl, że kot się tamtędy może wydostać, a potem jeszcze skoczyć. Reszce nic się nie stało, ale od tamtej pory pani uważa, że kot i otwarte okno nie powinny być w żadnej sytuacji blisko siebie i dlatego za każdym razem, kiedy trzeba umyć okna w dużym pokoju, to nas wygania do kuchni i tam zamyka.

I dlatego nie możemy obserwować, co się wtedy w domu dzieje, a dzieje się dużo: chodzenie od łazienki do okien, nalewanie wody, wychodzenie na balkon (na którym też nie możemy być), a nawet otwieranie okien, za którymi są ptaki, ale dla nas całe to zamieszanie jest niedostępne i kocia ciekawość nie może zostać zaspokojona. I my cztery na to reagujemy, a ponieważ każda z nas jest inna, to reagujemy różnie.

Ja Mechatek czatuję cały czas pod drzwiami, bo może na chwilę się uchylą i uda się wybiec z kuchni. Sonia chowa się na półce, żeby New na nią nie naskoczyła. New siedzi przy kuchennym oknie i obserwuje ptaki. A Reszka się obraża i zasypia na najwyższej szafce, co ma swoje zalety, bo jak śpi, to nie pokazuje swojego charakteru i dzięki temu w kuchni nie jest aż tak niebezpiecznie. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że przez pół dnia musimy jeść chrupki i pić wodę z miseczek w kuchni, a przecież wiadomo, że z nich woda jest niesmaczna i gorsza niż ta z miseczek w dużym pokoju.


A kiedy okna już zostaną umyte, to Pani otwiera kuchnię i można wybiec i zobaczyć efekty. Pani mówi, że te okna myje specjalnie dla nas, żeby lepiej było widać ptaki, bo gdyby okien się nie umyło wystarczająco długo, to ptaków w ogóle nie można by obserwować i nie mogłybyśmy spełniać ważnego kociego obowiązku. I rzeczywiście: ptaki są wyraźniejsze, ale co z tego, skoro Pani teraz cały czas odgania nas od szyb, żebyśmy ich nie upaćkały noskami albo łapkami, bo jak zapaćkamy to znowu widoczność się zmniejszy i znowu trzeba nas będzie zamknąć w kuchni na czas mycia. Ale moim Mechatka zdaniem, skoro nie można przytykać nosków do szyb, to cała ta widoczność jest zupełnie niepotrzebna. I to się nazywa paradoks.

A Reszka, jak już skończyła być obrażona, to się obudziła, przyszła do pokoju i usiadła na parapecie między kwiatkami i Pani powiedziała, że to bardzo ładnie wygląda i nawet zrobiła Reszce zdjęcie. I dlatego ja Mechatek uważam, że okna myje się też po to, żeby kot się mógł prezentować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz