Moim największym kocim marzeniem jest to, żeby moi ludzie zabrali mnie kiedyś na spacer. Bo New (czyli po domowemu Niutę) zabierają i to nie tylko kiedy trzeba jechać do pana doktora, bo tak to mnie Mechatka też zabierają, ale jeszcze do lasu albo na łąkę.
To można poznać po tym, że najpierw zakładają New smycz, potem ich wszystkich nie ma dwie godziny, a jeszcze potem wpada Niuta i biega cała podekscytowana po całym mieszkaniu i pachnie różnymi rzeczami, między innymi trawą, liściami oraz samochodem, bo żeby pojechać do lasu to trzeba jechać samochodem. Niuta bardzo lubi jeździć samochodem, bo można wyglądać przez okno i obserwować wszystko, co się mija po drodze, a zazwyczaj mija się dużo rzeczy, bo do lasu jest kawałek. Ja Mechatek też bym lubiła jeździć samochodem, jakbym miała okazję, bo do tej pory miałam okazję tylko dwa razy i to do pana doktora, kiedy miałam straszne problemy z zębami, a z jednym największy, bo aż w końcu wypadł i trzeba mi było dawać antybiotyki.
U nas nie wszystkie koty lubią spacery, na przykład Reszka i Sonia bardzo nie lubią. Reszka nie lubi tak bardzo, że drapie, gryzie i syczy, a nawet wyje i dlatego wychodzenie z nią to ostateczność, tak Pani mówi, i tylko do weterynarza. Sonia nie lubi tak samo bardzo, jak Reszka, ale jest nieśmiała i dlatego nie drapie, tylko się boi, a wtedy się kurczy i wtula w Panią, a boi się się tak mocno, że ją zabierają też tylko do weterynarza. Więc one dwie nie są smyczowe i spacerowe, bo nie każdy kot musi. A jak kot nie lubi opuszczać mieszkania, to go nie należy do tego zmuszać, bo to jest bardzo dla kota stresujące. Tak Pani powiedziała i ja się z tym zgadzam.
Z tego wynika, że u nas w domu do spacerów nadajemy się tylko my dwie: ja Mechatek i moja druga największa przyjaciółka Niuta. Z Niutą to było wiadomo od samego początku, bo pani przeczytała w internecie, że majnkuny są smyczowe, czyli ładnie chodzą na smyczy i już w pierwszym tygodniu, jak u nas zamieszkała, pojechali z nią do lasu i okazało się, że rzeczywiście. A potem jeszcze się okazało, że Niuta to lubi, bo to jest wielka atrakcja i mnóstwo wrażeń. A ze mną się okazało przypadkiem.
Przypadek wydarzył się podczas mojej drugiej wizyty u pana doktora, która nazywała się „jechać do kontroli”. I było wszystko, jak trzeba: najpierw zakładanie smyczy, potem jazda samochodem i obserwowanie przez okno wszystkiego po drodze, potem ważenie i dotykanie przez pana doktora, a na koniec Pani i Pańcio kochany postawili mnie na trawie, żeby zobaczyć, czy jestem smyczowa. No i się okazało, że jestem i to nawet bardzo, aż nawet Pańcio kochany powiedział: No, kto by pomyślał! A jeszcze Pani powiedziała, że jestem bardzo grzeczna w samochodzie i wszystkim się ciekawię, zobacz! Wcale nie jest zestresowana... Mógłby z niej być fajny kot na spacery, bardzo ładnie na smyczce chodzi. Do Pańcia Kochanego tak powiedziała... A Pańcio Kochany odpowiedział: No, jestem pod wrażeniem Mechatka, wcale nie dziczy i nie wyje, naprawdę grzeczna, zachowanie kota wzbudziło mój szacunek.
I dlatego, Proszę Państwa, ja Mechatek chciałabym, żeby Pani zabrała mnie kiedyś na spacer, jak Niutę, bo bardzo mi się podobało, jak jechaliśmy samochodem do pana doktora, a potem chodziłam na smyczy po trawie i wszystko sobie wąchałam. I skoro Pani powiedziała, że ładnie chodzę na smyczy, to problem jest teraz tylko w tym, że jestem Paskudkiem, o czym już pisałam. Pańcio mówi, że z takim kotem to trochę wstyd wyjść na spacer i jeszcze ludzie pomyślą, że ją głodzimy albo co, bo wygląda jak siedem nieszczęść, ale Pani odpowiedziała: to może poszukamy jakiegoś odludnego miejsca i Mechatek będzie miał frajdę? I przecież ostatnio się trochę spasłam, więc by ich obcy ludzie nie posądzali o głodzenie mnie Mechatka, a na dodatek jest lato, czyli najlepszy czas na spacery, a ja Mechatek się nadaję.
Więc bardzo bym chciała, żeby znaleźli takie odludne miejsce i żebym miała frajdę.
Tweetnij
To można poznać po tym, że najpierw zakładają New smycz, potem ich wszystkich nie ma dwie godziny, a jeszcze potem wpada Niuta i biega cała podekscytowana po całym mieszkaniu i pachnie różnymi rzeczami, między innymi trawą, liściami oraz samochodem, bo żeby pojechać do lasu to trzeba jechać samochodem. Niuta bardzo lubi jeździć samochodem, bo można wyglądać przez okno i obserwować wszystko, co się mija po drodze, a zazwyczaj mija się dużo rzeczy, bo do lasu jest kawałek. Ja Mechatek też bym lubiła jeździć samochodem, jakbym miała okazję, bo do tej pory miałam okazję tylko dwa razy i to do pana doktora, kiedy miałam straszne problemy z zębami, a z jednym największy, bo aż w końcu wypadł i trzeba mi było dawać antybiotyki.
U nas nie wszystkie koty lubią spacery, na przykład Reszka i Sonia bardzo nie lubią. Reszka nie lubi tak bardzo, że drapie, gryzie i syczy, a nawet wyje i dlatego wychodzenie z nią to ostateczność, tak Pani mówi, i tylko do weterynarza. Sonia nie lubi tak samo bardzo, jak Reszka, ale jest nieśmiała i dlatego nie drapie, tylko się boi, a wtedy się kurczy i wtula w Panią, a boi się się tak mocno, że ją zabierają też tylko do weterynarza. Więc one dwie nie są smyczowe i spacerowe, bo nie każdy kot musi. A jak kot nie lubi opuszczać mieszkania, to go nie należy do tego zmuszać, bo to jest bardzo dla kota stresujące. Tak Pani powiedziała i ja się z tym zgadzam.
Z tego wynika, że u nas w domu do spacerów nadajemy się tylko my dwie: ja Mechatek i moja druga największa przyjaciółka Niuta. Z Niutą to było wiadomo od samego początku, bo pani przeczytała w internecie, że majnkuny są smyczowe, czyli ładnie chodzą na smyczy i już w pierwszym tygodniu, jak u nas zamieszkała, pojechali z nią do lasu i okazało się, że rzeczywiście. A potem jeszcze się okazało, że Niuta to lubi, bo to jest wielka atrakcja i mnóstwo wrażeń. A ze mną się okazało przypadkiem.
Przypadek wydarzył się podczas mojej drugiej wizyty u pana doktora, która nazywała się „jechać do kontroli”. I było wszystko, jak trzeba: najpierw zakładanie smyczy, potem jazda samochodem i obserwowanie przez okno wszystkiego po drodze, potem ważenie i dotykanie przez pana doktora, a na koniec Pani i Pańcio kochany postawili mnie na trawie, żeby zobaczyć, czy jestem smyczowa. No i się okazało, że jestem i to nawet bardzo, aż nawet Pańcio kochany powiedział: No, kto by pomyślał! A jeszcze Pani powiedziała, że jestem bardzo grzeczna w samochodzie i wszystkim się ciekawię, zobacz! Wcale nie jest zestresowana... Mógłby z niej być fajny kot na spacery, bardzo ładnie na smyczce chodzi. Do Pańcia Kochanego tak powiedziała... A Pańcio Kochany odpowiedział: No, jestem pod wrażeniem Mechatka, wcale nie dziczy i nie wyje, naprawdę grzeczna, zachowanie kota wzbudziło mój szacunek.
I dlatego, Proszę Państwa, ja Mechatek chciałabym, żeby Pani zabrała mnie kiedyś na spacer, jak Niutę, bo bardzo mi się podobało, jak jechaliśmy samochodem do pana doktora, a potem chodziłam na smyczy po trawie i wszystko sobie wąchałam. I skoro Pani powiedziała, że ładnie chodzę na smyczy, to problem jest teraz tylko w tym, że jestem Paskudkiem, o czym już pisałam. Pańcio mówi, że z takim kotem to trochę wstyd wyjść na spacer i jeszcze ludzie pomyślą, że ją głodzimy albo co, bo wygląda jak siedem nieszczęść, ale Pani odpowiedziała: to może poszukamy jakiegoś odludnego miejsca i Mechatek będzie miał frajdę? I przecież ostatnio się trochę spasłam, więc by ich obcy ludzie nie posądzali o głodzenie mnie Mechatka, a na dodatek jest lato, czyli najlepszy czas na spacery, a ja Mechatek się nadaję.
Więc bardzo bym chciała, żeby znaleźli takie odludne miejsce i żebym miała frajdę.
Tweetnij
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz