2 grudnia 2009

Dziwna kulka



… czyli zalety chorowania

W ubiegłym tygodniu wciąż jeszcze dawali mi krople, ale za to trzy razy dziennie zabierali mnie do sypialni, żeby w spokoju zakrapiać TOBREXEM moje lewe oko, bo piszczałam i wyrywałam się, więc mieli obawy, że Reszka stanie w mojej obronie i się na nich rzuci. Reszka ma duże poczucie sprawiedliwości. A ja bardzo lubię ten pokój. Zakrapianie się skończyło, więc teraz wpuszczają mnie tam tylko rano, zanim wyjdą z domu.>

A poza tym pojawiły się nowe zabawki! Ona wyciągnęła z wielkiego pudła dwa dziwne przedmioty. Zebrałyśmy się wszystkie, żeby zobaczyć, gdzie je postawią i po co to w ogóle jest. Obwąchałyśmy. Popatrzyłyśmy. Ale nic nie było wiadomo, aż Ona nam pokazała! To jest coś w rodzaju polowania! Jak tylko zrozumiałam, do czego to służy, zapomniałam o oku i kroplach i chorobie i natychmiast przystąpiłam do wydobywania kulki. Jak się ją popchnie, to się toczy dookoła. Super. Pac! łapką i się toczy. Pac! i znowu się toczy. I szura. Jedną łapką, drugą łapką. Tylnymi też. Jak mi się nudzi to podchodzę i pac! I jest zabawa! Mogę się bawić sama, albo z Nią, albo nawet z Mechatkiem, bo Mech też szybko załapała, jak robić pac! żeby kulka się toczyła. Więc czasami siadamy sobie naprzeciwko i podajemy sobie kulkę. Pac!

Ona stwierdziła, że jesteśmy bardzo bystre. Bo Sonia na przykład do tej pory nie załapała. Ale to dobrze, nie lubię jej. A Reszka niby poluje na kulkę, ale podskakuje koło niej, jakby polowała na mysz, a nie o to w tym chodzi. Trzeba tylko usiąść, albo się położyć i pac! i się toczy… Okazało się jednak, że ta kulka to jakaś dziwna jest. Bo w ogóle nie da się jej stamtąd wydobyć i wepchnąć pod szafkę. Wtedy można by się jeszcze bawić w GDZIE JEST KULKA. Próbowałam na siłę, próbowałam zębami i nic. Tylko pac! i się toczy…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz