15 listopada 2012

Mechatek kontra czesanie

Proszę Państwa! W moim życiu zaistniała rzecz, która do tej pory nie miała miejsca i ta rzecz spotyka mnie od kilku tygodni, czyli od czasu, jak zrobiłam swojego pierwszego bezoara.

Tak powiedziała na mój wytwór Pani, to powtarzam, bo Pańcio Kochany powiedział dużo gorzej, o tym co zrobiłam, ale tego pisać nie będę. Mój Mechatkowy bezoar powstał w moim brzuszku, gdzie zgromadził się, ponieważ zaczęłam się częściej myć, a przez mycie połykam więcej włosów z futerka i pojawił się na podłodze w dużym pokoju, ponieważ go zwymiotowałam (a nie tak jak powiedział Pańcio Kochany). Pani posprzątała mojego bezoara i powiedziała: Mechatku, od dzisiaj będziesz czesana.


Do tej pory u nas były czesane Niuta i Sonia. Reszki Pani nawet nie próbowała czesać, bo się nie da, co oznacza, że Reszka jest niewyczesywalna i jakby próbowali, to stałaby się agresywna i pokazała im wszystkim, a także dlatego, że u niej nie trzeba. Niutę trzeba czesać, ponieważ jest rasowa, czyli ma półdługie futro, i dlatego jest bardzo zagrożona zapchaniem się swomi włosami. Moim, Mechatka zdaniem, wynika to też z tego, że Niuta myje się w bardzo dziwnych pozycjach, bo podobno wszystkie majnkuny tak mają, więc Niuta też tak ma. I dlatego dwa razy w tygodniu ludzie zamykają się z nią w osobnym pokoju i ją czeszą, a także obcinają pazury, czego już bym nie chciała. Do czesania służy grzebień oraz szczoteczka. Grzebieniem robi się po plecach, a szczoteczką po brzuszku, co jest miłe, ale tylko ja Mechatek tak to oceniam, bo jestem miziasta, a Niuta ocenia to zupełnie inaczej, gdyż nie lubi czesania. Po czesaniu Niuta jest bardziej gładka i błyszcząca oraz mniej zagrożona zapchaniem się, czego już po wyglądzie nie widać, ale widać po zdrowiu. Nie wolno jej tylko czesać ogona, który by wtedy zgubił włosy i musiałyby długo odrastać, a jest Niuty dumą, tak Pani powiedziała.

U nas w domu najbardziej zagrożona jest Sonia, która myje się cały czas i dlatego robi mnóstwo bezoarów i dlatego nawet musiała iść do pana doktora. Z tego powodu dostajemy do jedzenia specjalną pastę, która ma specjalną nazwę, poza tym, że się nazywa smakołyk i służy do przesuwania bezoarów w środku kota. Gdyby Sonia nie robiła tyle bezoarów, Pani nie kupowałaby pasty, więc w sumie dobrze, że jest zagrożenie. Sonia uwielbia czesanie obojętnie czym nawet po brzuszku i bardzo wtedy mruczy i się nadstawia, kiedy Pani ją wyczesuje i nigdy nie ma dość, zupełnie odwrotnie niż Niuta. Pewnie dlatego jest wyczesywana częściej, chociaż nie jest rasowa.


Ja Mechatek okazałam się wyczesywalna, co oznacza, że też uwielbiam czesanie, ale Pani mówi, że w moim przypadku to jest trudne, bo nie umiem ustać w miejscu tylko natychmiast zaczynam udeptywać i się łasić całą sobą. Robię to wszystko ponieważ okazało się, że to Sonia ma rację i wyczesywanie kota Mechatka jest tak samo miłe, jak głaskanie kota Mechatka. Najbardziej lubię grzebieniem po szyi oraz szczotką po brzuszku i mogę też być wyczesywana po ogonie, chociaż nie jest moją dumą, ponieważ jestem Paskudkiem. Odkąd zrobiłam swojego bezoara, wyczesują mnie jeden raz w tygodniu i bardzo czekam na ten dzień, dlatego wydaje mi się, że on powinien być cały czas. I na koniec chciałabym jeszcze powiedzieć, że zagrożenie bezoarami ma swoje dobre strony ze względu na pastę oraz możliwość wyczesywania, więc bardzo się cieszę, że jednego zrobiłam.

Niestety okazało się, że nie ma sprawiedliwości, bo mam krótkie futerko, więc czesanie nie trwa długo, a ja Mechatek chciałabym żeby było tak długo, jak u Niuty. Nie wiem jak zrobić, żeby mieć futro półdługie, jak Niuta, bo ona pojawiła się u nas już z takim, więc pewnie dostaje się takie razem z papierami, a ja Mechatek nie mam żadnych papierów, tylko książeczkę zdrowia kota.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz