Pani powiedziała, że skoro mnie Mechatka to aż tak irytuje, to powinnam o tym napisać i wtedy mi ulży. No to napiszę, żeby potem nie było, że nikt nic nie wiedział, a teraz Niuta chodzi z wygryzionym ogonem nie wiadomo od czego.
Bo będzie od razu wiadomo od czego, a mianowicie od Reszki, która jak się zirytuje to wychodzi z niej jej nieobliczalny charakter. No bo przecież nie ode mnie Mechatka Niuta będzie miała wygryziony ogon, chociaż ja Mechatek też się irytuję, ale u mnie irytacja się AŻ tak nie objawia.
I jeszcze Pani powiedziała, że trzeba zacząć od początku, a nie tak od środka, jak ja zaczęłam, bo nie będzie wiadomo w ogóle, o co chodzi. A chodzi o ogon Niuty. On się, proszę Państwa zrobił zimowy. Polega to na tym, że całe futro Niuty stało się jeszcze bardziej puchate niż normalnie, na szyi urósł jej puchaty kołnierz, który nazywa się kryza, a razem z futrem i kryza powiększył się niutowy ogon i wygląda jak kita wielkiej wiewiórki. Ja Mechatek nigdy nie widziałam prawdziwej wiewiórki, ale na pewno bym poznała, jakbym zobaczyła, bo przypomina mysz z puchatym ogonem, takim jak u Niuty i nadawałaby się do polowania na nią ponieważ szybko ucieka, tak Pani powiedziała.
Te zmiany wydarzyły się z powodu zimy, na którą wszystkie koty szykują się zmieniając futerko na cieplejsze, a my cztery zaczęłyśmy się szykować już we wrześniu. Ja Mechatek o tym pisałam w felietonie, który miał tytuł „To futerko jest lepsze”. Reszka, moja największa przyjaciółka Sonia i ja Mechatek mamy od tamtej pory futerka gęste i grubsze, za to u Niuty zmiana jest spektakularna. To jest takie mądre słowo, które mówi o tym, że czegoś nie da się nie zauważyć i robi wielkie wrażenie.
Niuta robi wielkie wrażenie, ponieważ kiedy robi się zimowa, to staje się jeszcze większa niż na co dzień, a to wszystko od półdługiego futra. Niuta tak ma, bo jest rasowa i jest majnkunem, ale podobno mają tak też inne koty półdługowłose, takie jak koty norweskie, syberyjskie i ragdolle, i im wszystkim robią się zimowe ogony, ale te koty nie występują u nas w domu, więc wszystko widzimy na przykładzie Niuty. Ale to, proszę Państwa, całkowicie wystarcza, ponieważ od kiedy ogon Niuty zrobił się zimowy, to Niuta zrobiła się bezczelna. I to bardzo. Tak bardzo, że ja Mechatek ledwo to znoszę.
Nie dość, że chodzi po całym naszym domu z ogonem wyprostowanym do góry, czyli paraduje, to jeszcze na dodatek tego ogona używa. Używanie polega na machaniu nim przed nosem innego kota, na przykład Soni, Reszki albo mnie Mechatka, tak żeby przeszkadzać, zasłaniać widok i łaskotać. Niuta robi to specjalnie i Pani może to potwierdzić, bo sama wiele razy widziała, jak Niuta siada w takim miejscu, żeby ogon dotykał pyszczka innego kota i wtedy zaczyna machanie. A ponieważ jej ogon jest długi i puchaty, to ma wiele możliwości. I ma przy tym minę, jakby nic się nie działo, a inny kot bardzo się wtedy denerwuje, co się objawia różnie w zależności od charakteru tego innego kota.
Sonia, która jest nieśmiała i delikatna, ucieka wtedy do domku, bo Niuta jest trzy razy większa od niej i na nią skacze, czego Sonia bardzo nie lubi. Ja Mechatek najpierw uznałam, że to zaproszenie do zabawy w polowanie na ogon Niuty, ale okazało się, że jej nie o to chodziło i na mnie też skoczyła z parapetu i to było bardzo stresujące, bo ode mnie Niuta jest jeszcze większa niż od Soni. A na koniec Niuta się tak rozbestwiła, że zaczęła machać przed oczami Reszki, a wtedy Reszka jej pokazała. I było warczenie i syczenie, i wpatrywanie się w oczy, aż doszło do strasznych łapkoczynów i Pani musiała interweniować, bo z ogona Niuty zostałyby same strzępy,a przecież ogon u majnkuna to największa ozdoba i byłoby bardzo żal.
Od tamtej pory Niuta zrobiła się ostrożniejsza, bo przy Reszce macha tylko z bezpiecznej odległości, czyli takiej, żeby Reszka tylko to widziała, ale nie zdążyła zareagować. Za to do mnie Mechatka macha tak często, jak tylko się da, nawet, gdy chcę spać albo spokojnie posiedzieć w pudełku albo zjeść chrupki z miseczki. I specjalnie za mną chodzi, żeby mi machać. I to się, proszę Państwa, kiedyś źle skończy dla niutowego ogona, bo ja Mechatek też się potrafię zirytować, chociaż u nas w domu nikt tego jeszcze nie widział. Ale za to na pewno potrafię wpaść w histerię, uciec za szafkę i stamtąd głośno wyć, a wtedy przybiega Pani i pyta: „Co się dzieje, Mechatku?”. No to ja napisałam, co się dzieje, żeby już wszyscy wiedzieli i to nie tylko u nas w domu.
Tweetnij
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz