I ten raport o stanie zdrowia zrobimy dlatego, że na początku każdego roku rząd publikuje raport o stanie państwa, który mówi wszystkim, jak jest. My się nie wyrobiliśmy na początek roku, ale jak widać zdążymy przed początkiem pierwszego kwartału, a takie opóźnienie jest jak najbardziej akceptowalne, tak Pani powiedziała. I jeszcze ten raport będzie nie tylko o mnie Mechatku, ale także o Niutce i Leeloo, bo dużo się u nas wszystkich trzech ze zdrowiem działo. I ja Mechatek napiszę, jak jest.
Wszystko zaczęło się od tego, że Leeloo, która się do nas adoptowała w październiku, przyniosła chorobę nazywającą się koci katar. Chociaż nazwa tej choroby jest niegroźna, to sama choroba jest bardzo groźna, zwłaszcza dla małych kotów oraz kotów z obniżoną odpornością. U nas w domu, jak wiadomo, małych kotów nie ma, za to jest przynajmniej jeden kot z obniżoną odpornością, czyli ja Mechatek. Moja obniżona odporność wynika z tego, że przyjmuję chemioterapię w tabletkach co trzy dni, która ma utrzymać chłoniaka czyli tego nowego(s)twora, na którego choruję, w ryzach. No i się zrobił kłopot z tym kocim katarem. O ile z Niutką i Leeloo kłopot zrobił się w sumie niewielki, bo obie po wizycie w lecznicy dostały po prostu antybiotyki i lekarstwa na podniesienie odporności (Unidox i Immunodol), które sobie doskonale sobie z kocim katarem radzą i obie przestały psikać już po trzech tygodniach, to u mnie Mechatka kłopot był bardzo duży, gdyż się zrobił straszny dylemat. Na początku była jeszcze nadzieja, że może się tym katarem jakoś nie zarażę, no ale kiedy i ja zaczęłam psikać, to stało się jasne, że trzeba będzie wybrać jedną z dwóch decyzji, o których powiedział mój pan doktor Jagielski:
- albo liczymy na to, że moja odporność mimo osłabienia sobie z tym kocim katarem poradzi
- albo odporność wzmacniamy
Leeloo i Niutka jako kotki o mocnych organizmach wyleczyły się szybko, a po antybiotyku i naparach objawy kataru ustąpiły też u mnie i ja Mechatek mogłam się wybrać na kontrolę, żeby zdecydować, co dalej z leczeniem chłoniaka. Zostałam też zważona, żeby dopasować dawkowanie i pobrali mi krew z łapki. I okazało się dużo optymistycznych rzeczy. O, proszę:
Najważniejsze rzeczy są podkreślone na czerwono. I tam jest na przykład napisane, że przytyłam aż do 2,7 kg. Ja Mechatek nigdy tyle przedtem nie ważyłam i pan doktor powiedział, że to pewnie po tych sterydach jestem taka napakowana. I generalnie w tym wypisie jest prawda, poza jedną rzeczą, którą zaznaczyłam pytajnikiem. Przecież wszyscy wiedzą, że ja Mechatek jestem niepodawalna! Więc to powinno być napisane tak: tabletki przyjmuje z wielkim trudem, plując, drapiąc i wyjąc. I wtedy by to trochę oddawało sytuacje, które co wieczór mają miejsce w naszym domu.
Ale najważniejsze z tego wszystkiego jest na końcu. Remisja choroby oznacza, że chłoniak nie daje żadnych objawów, chociaż miałam przerwę w chemioterapii. Więc po tej wizycie pan doktor zdecydował, że skoro koci katar udało się przegnać, to wracamy do leczenia chłoniaka i przyjmowania chemioterapii w tabletkach. Od tamtej wizyty minęły już dwa miesiące, więc w przyszłym tygodniu idziemy na kolejną wizytę kontrolną, na której muszę być na czczo, żeby można było zrobić badania, a na czczo jest bardzo nieprzyjemnie. Pani się martwi, bo znowu trochę schudłam i czasami wymiotuję, więc podczas wizyty się dowiemy, czy ta remisja jest nadal.
Chchchrrr!
Tweetnij
ojej, zdrowka mechatku!!! :)
OdpowiedzUsuńwiem co to znaczy koci katar w domu...nic przyjemnego,ale dobrze ze przeszlo :)
Dziękuję za życzenia. Przeszło, ale z powodu tej chemioterapii, która obniża odporność, może wrócić i dlatego trzeba mnie czujnie obserwować.
UsuńTrzymamy kciuki i pazurki. Ania, Elmo, Yoda i pół Feli
OdpowiedzUsuńWszystkie trzymane kciuki i pazurki bardzo się przydadzą.
UsuńNiestety frank to okropna choroba a koci katar również.
OdpowiedzUsuńZdrowia życzę :-)
Prawda? Za dużo tych chorób na jeden dom.
UsuńCieszę się Mechatku, że koci katar Cię opuścil i mam nadzieję, że chłoniak też pójdzie sobie precz. Zdrowia dla całej trojki :)))
OdpowiedzUsuńPani i Naszemu Drugiemu Człowiekowi też się to marzy. Dziękujemy.
UsuńZapomniałam Mechatku dodać, ze łącze sie z Tobą w bólu łykania tabletek. Ja też codziennie łykam sterydy. Razem może będzie nam łatwiej :)))
UsuńJa łykam o godzinie 22. A pani?
UsuńJa rano łykam, tak już od sześciu lat, ale jak chcesz to chetnie sie przerzucę na godz. 22 :)))
UsuńBędzie raźniej, chchchrrr!
UsuńZdrówka Mechatku.
OdpowiedzUsuńA nas też dużo zmian. Też dwa koty się zakatarzyły. Feluś był w stanie agonalnym, 40 stopni gorączki, ciekło mu z pyszczka, noska. Feluś się wykaraskał.
Ale nie wykaraskała się Rysia. Katar, a jeszcze okazało się, że ma niewydolność nerek. Po dializach zaczęła ładnie jeść, ale niestety, w Popielec odeszła od nas. W zasadzie od Rysi choróbsko się zaczęło. Trzy miesiące walczyliśmy o jej życie.
Reszta stada spoko.
No, Kajtuś ze względu na wiek niedomaga.
PS. Polecasz te książki?
Pani poleca :)
UsuńOjej Mechatku, to dobry raport jak na poczatek roku. Trzymamy kciuki zebys znowu przytyla i byls zdrowa !!:*
OdpowiedzUsuńWszystko się okaże we wtorek.
UsuńMechatku daj spokój, te tabletki to nie taka straszna sprawa, daj sobie podawać, przecież i tak i tak je łykasz więc po co się tak miotać. Zdrowia życzę i Tobie i całej pozostałej gromadce :) Pozdrowienia od Buni, Filonki i Malusi :)
OdpowiedzUsuńŁatwo tak mówić: daj spokój. Ale to się dzieje codziennie (sterydy)! Dziękuję za życzenia.
UsuńMechatku, bardzo się cieszę, że mogę poczytać tak optymistyczne wieści i mam nadzieję, że kolejne będą jeszcze lepsze i trochę szybciej ;-). Dla Pani mam patent na niepodawalnego kota. Mój też był długo niepodawalny i bałam się tabletek na podniesienie odporności, które teraz bierzemy (przez 2 tyg.). Na szczęście się okazało, że wystarczy je rozdrobnić, opakować w kocie przysmaki - kiełbaski Vitakrat. Efekt: Attonek siedzi z otwartym pyszczkiem, a ja tylko wrzucam do środka:-).
OdpowiedzUsuńPrzysmaki nie działają. Tabletki wyczuwam od razu.
UsuńZdrowiej Mechatku, już jest coraz mniej kotków że starego UC. Musimy się trzymać przecież. Dziudzio.
OdpowiedzUsuńTrzymam się jak mogę, chchchrrr!
Usuńja z moją Pinky życzymy dużo zdrówka :*
OdpowiedzUsuńi też lubię czytać Trudi Canavan, mam ten zestaw na półce ;)
Panią tak wsysło, że po nocach nie spała, tylko czytała.
UsuńMechatku, trzymamy za Ciebie łapki mocno-mocno!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję, przydadzą się, chchchrrr!
UsuńI jak?
OdpowiedzUsuńNadal lekarstwa. I znów mi się odnowił koci katar.
Usuń