Każdy kot powinien pomagać swojemu człowiekowi na miarę kocich możliwości. Tych możliwości jest sporo, bo przecież kot posiada łapki z pazurkami, zęby i sierść, a każda z tych części kociego ciała może służyć do pomagania. Zwłaszcza w papierach.
U nas w domu najlepsza w tym jest Niutka.
Może to wynikać z tego, że jest z nas wszystkich czterech największa, ponieważ jest majnkunem, więc po pierwsze ma większe łapki i pazurki, a po drugie więcej sierści, która na dodatek jest półdługowłosa. Niutka ma też specjalny dodatkowy zmysł, który pozwala jej wyczuć, kiedy ludzie będą coś robili z papierami i natychmiast pojawić się w tym miejscu, żeby pomagać.
Najprostszy sposobem pomagania jest ułożenie się na papierach, co wywołuje efekty. Najważniejszy efekt, z którego Niutka ma najwięcej korzyści polega na tym, że wtedy do papierów nie da się dostać, ani tym bardziej ich przeczytać i trzeba zwrócić uwagę na kota. A to już połowa sukcesu w zapewnieniu sobie miziania i zabawy. Ponieważ Niutki jest dużo, bo ponad siedem kilo, a na dodatek jest długa, to może zasłonić sobą dużo papierów naraz i efekty są od razu widoczne.
Drugim sposobem pomagania jest łażenie po papierach, kiedy człowiek chce je przeczytać. Należy to robić demonstracyjnie i konsekwentnie, tak żeby pomaganie zostało dostrzeżone. Oczywiście trzeba się liczyć z tym, że człowiek się zirytuje i powie do kota „nie wolno”, ale i tak będzie się musiał kotem zająć, bo z reguły mówienie „nie wolno” nie wystarcza i trzeba kota wziąć na ręce, żeby po papierach przestał chodzić. Skrajnym sposobem chodzenia po papierach jest ich zrzucanie łapkami ze stołu albo z półki, a wtedy jest mnóstwo zabawy, bo papiery szeleszczą i spadają na podłogę robiąc destrukcję, a kiedy już leżą na podłodze to można wrócić do punktu pierwszego, czyli leżenia.
Niutka jako kot o zainteresowaniach technicznych potrafi jeszcze wyciągać kartki z drukarki, kiedy pani drukuje ważne dokumenty, a zwłaszcza kiedy pani się śpieszy. Robi to z tego powodu, że drukarka wydaje interesujące dźwięki, a kartki wychodzą ze środka i trzeba im pomóc, czyli wyciągnąć szybciej. Przy okazji można je trochę pognieść albo zostawić ślady łapek i to też są efekty.
Ale najbardziej pani zapamiętała jednak pomoc nie Niutki tylko Reszki. Reszka kiedyś przeczytała dokumenty, które nazywają się PIT i dzięki temu dokumenty miały pięknie postrzępione i wygryzione brzegi. Pani się tym wcale nie przejęła, aż do momentu, kiedy dostała wezwanie od urzędu, który chciał, żeby te dokumenty przynieść. Więc pani przyniosła i wyciągnęła z torby, a pani z urzędu zrobiła duże oczy, popatrzyła na PIT, popatrzyła na panią i zapytała: A co tu się stało? A pani odpowiedziała: Kot przeczytał.
Tweetnij
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz