Pani powiedziała, że to jest bardzo ważny artykuł ku przestrodze i dlatego powinno być w nim trochę teorii, a nie tylko z życia wzięte, no to będzie. A ta teoria jest taka, że każdy kot ma anatomię, co polega na tym, że w środku kota są różne narządy, a także kości i najlepiej jak ilość narządów i kości jest taka jak powinna oraz kiedy są zdrowe. Wszystkie kości kota razem nazywają się szkielet, a u innych zwierząt tak samo i nawet u ludzi też, a jak się do szkieletu doda narządy to będzie już cała budowa wewnętrzna.
I dzisiaj napiszę o kościach, a najbardziej o zębach, które chociaż są twarde to się nie zaliczają do kości, tylko się je liczy osobno, tak Pańcio Kochany powiedział, jak go Pani zapytała, a on się na tym zna, bo się tego nauczył na studiach dawno temu, ale anatomia się tak szybko nie zmienia. I żeby jeszcze było trochę teorii, to napiszę, że nazwa „anatomia” wzięła się od słowa „rozcinać” albo „rozczłonkowywać” ze starożytnego języka, bo tak się wtedy ludzie dowiadywali, ile kości albo narządów kot ma w środku, ale na szczęście już się tego dokładnie dowiedzieli i nie trzeba za każdym razem rozcinać kota, żeby policzyć, tylko wystarczy przeczytać w książce albo nauczyć się na studiach, tak jak Pańcio Kochany.
I wyszło, że ilość kości w środku kota jest większa niż w środku człowieka, bo człowiek ma tylko 206 kości i 32 zęby, a kot aż 244 kości oraz 30 zębów, które nie są całkiem w środku, tylko rosną w pyszczku. I to jest sytuacja, która się nazywa idealna, czyli taka, jak jest najlepiej, bo ilość kości i zębów jest prawidłowa i są zdrowe.
U mnie Mechatka sytuacja nie jest idealna i nawet nigdy nie była, ponieważ wzięłam się z ulicy i nie byłam zdrowa, tylko zupełnie niedożywiona i miałam ogromne niedobory, co widać po moich kościach, które są krzywe i słabe i dlatego mam takie krzywe łapki oraz po tym, że jestem malutka. I chociaż Pani od razu, jak zamieszkałam u nas w domu, zabrała mnie do pana doktora i mnie leczyli jak trzeba, czyli wpychali tabletki do pyszczka, a ja miałam wielki apetyt na jedzenie wszystkiego, to tych niedoborów nie udało się tak do końca uzupełnić, gdyż przypadały na mój ważny okres rozwojowy, i teraz są efekty i się objawiają.
Efekty zaczęły się objawiać w ubiegłym roku, kiedy miała miejsce scena. Scena zaczęła się od tego, że Pani popatrzyła na mnie i zawołała: Ojej, co to ci Mechatku wystaje z pyszczka?!, a to był mój ząb kieł, których kot powinien mieć cztery, z czego dwa powinny rosnąć czubkami do dołu, a dwa czubkami do góry. A mój ząb kieł dolny lewy wystawał z pyszczka czubkiem do przodu, czyli poziomo, co oznaczało, że się całkiem rozchwiał. I Pani zaraz chciała jechać do pana doktora, ale to były święta i pana doktora nie było, a ja chodziłam po domu i płakałam strasznie, no ale jak miałam nie płakać, jak mnie bolało. No i Pańcio Kochany razem z Panią, która wpadła w histerię, postanowili, że Mechatek nie może tak chodzić i płakać i mój ząb kieł usunąć sami. W tym celu zamknęli się ze mną Mechatkiem w osobnym pokoju, co mnie bardzo ucieszyło, ale to dlatego, że nie wiedziałam co się szykuje. A naszykowało się tak, że Pani mnie trzymała na kolanach, a Pańcio przez bibułkę mój ząb kieł chwycił i to wystarczyło, żeby wyszedł jak z masła, tak Pańcio powiedział. I wtedy ja zaczęłam strasznie krzyczeć i uciekłam pod szafkę. A cały czas pod drzwiami pokoju warowała Reszka, która warczała i nie chciała ich wypuścić, bo chciała mnie Mechatka bronić, dopóki nie zobaczyła, że żyję i umiem nawet samodzielnie wybiec do przedpokoju. No a potem było gojenie, które przebiegało dobrze, ale się okazało, że mój ząb kieł wcale nie miał korzenia i dlatego tak zaczął sterczeć do przodu.
I dlatego jak już się skończyły święta to pojechaliśmy do pana doktora do kontroli, który obejrzał moje gojenie i powiedział różne rzeczy. Pierwsza rzecz była taka, że ząb został usunięty przez Pańcia bardzo fachowo, a korzeń zęba kła to ja sama wchłonęłam, co się naukowo nazywa „zresorbowałam” i to jest bardzo poważna sprawa, chociaż zazwyczaj koty resorbują korzenie trzonowców i przedtrzonowców, ale ja Mechatek jestem inna; a druga, że „z tym kotem to już pewnie tak będzie”, a to z powodu moich niedoborów z dzieciństwa na ulicy, co oznacza, że pozostałe zęby też są zagrożone wchłonięciem przeze mnie Mechatka, ale i tak musiałam brać zastrzyki z antybiotyków.
I niestety pan doktor miał rację. Racja objawiła się dwa tygodnie temu, jak znowu chodziłam po domu i płakałam, a jak Pani zajrzała mi do środka pyszczka, to znalazła bardzo czerwone dziąsła, za to na dole został tylko jeden mały ząb siekacz z przodu, a reszty nie ma. I to oznacza, że dziąsła mi się zapaliły, a te zęby, których nie ma – wypadły, a ja zresorbowałam ich korzenie. I znowu musiałam brać zastrzyki, które podawał mi Pańcio Kochany w kark, ale to było lepsze od tabletek do pyszczka albo syropu, bo ja Mechatek do tabletek albo syropu jestem niepodawalna, co można poznać po tym, że wyję, wyrywam się i dostaję wielkiej siły oraz pluję na dwa metry i to się nazywa sceny dantejskie, bo wtedy jeszcze Reszka mnie broni. A zastrzyki zniosłam spokojnie i ludzie też.
I teraz jest tak, że chociaż dalej jestem kotem, to nie mam 30 zębów, chociaż ilość zębów jest stała dla danego gatunku, ale to chyba chodzi o zęby zdrowe, czyli sytuację idealną. I była obawa, że teraz u nas w domu będzie się na mnie mówić Mechatek-Szczerbatek, ale skoro jestem już Paskudkiem i Heterozygotą, to chyba wystarczy, bo wolałabym dalej być Mechatkiem. Na szczęście ten górny ząb kieł, który mam wystający od samego początku, wystaje nadal, bo go nie zresorbowałam, i pokazuje moją szczególną urodę. I jeszcze pojawiły się dwa pomysły, z których jeden mi się podoba, a drugi nie. Ten drugi polega na tym, żeby mi te zęby, które zostały, zacząć myć, na co się nie zgadzam, a ten pierwszy na tym, żebym dostawała mokrą karmę zamiast suchej, chociaż pan doktor powiedział, że to nie jest konieczne i sobie poradzę. Ale wolałabym sobie nie poradzić, bo bardzo się z tym pomysłem zgadzam, bo wtedy smakołyk byłby codziennie.
Pani jeszcze powiedziała, że mój przykład ma duże walory, które się nazywają edukacyjne, co oznacza że można brać ze mnie przykład o tym, że o zęby trzeba dbać, co dotyczy nie tylko kotów, ale i ludzi oraz że ta sytuacja jest dowodem na to, że Mechatek naprawdę zje wszystko, a nawet zresorbuje.
Tweetnij
I dzisiaj napiszę o kościach, a najbardziej o zębach, które chociaż są twarde to się nie zaliczają do kości, tylko się je liczy osobno, tak Pańcio Kochany powiedział, jak go Pani zapytała, a on się na tym zna, bo się tego nauczył na studiach dawno temu, ale anatomia się tak szybko nie zmienia. I żeby jeszcze było trochę teorii, to napiszę, że nazwa „anatomia” wzięła się od słowa „rozcinać” albo „rozczłonkowywać” ze starożytnego języka, bo tak się wtedy ludzie dowiadywali, ile kości albo narządów kot ma w środku, ale na szczęście już się tego dokładnie dowiedzieli i nie trzeba za każdym razem rozcinać kota, żeby policzyć, tylko wystarczy przeczytać w książce albo nauczyć się na studiach, tak jak Pańcio Kochany.
I wyszło, że ilość kości w środku kota jest większa niż w środku człowieka, bo człowiek ma tylko 206 kości i 32 zęby, a kot aż 244 kości oraz 30 zębów, które nie są całkiem w środku, tylko rosną w pyszczku. I to jest sytuacja, która się nazywa idealna, czyli taka, jak jest najlepiej, bo ilość kości i zębów jest prawidłowa i są zdrowe.
U mnie Mechatka sytuacja nie jest idealna i nawet nigdy nie była, ponieważ wzięłam się z ulicy i nie byłam zdrowa, tylko zupełnie niedożywiona i miałam ogromne niedobory, co widać po moich kościach, które są krzywe i słabe i dlatego mam takie krzywe łapki oraz po tym, że jestem malutka. I chociaż Pani od razu, jak zamieszkałam u nas w domu, zabrała mnie do pana doktora i mnie leczyli jak trzeba, czyli wpychali tabletki do pyszczka, a ja miałam wielki apetyt na jedzenie wszystkiego, to tych niedoborów nie udało się tak do końca uzupełnić, gdyż przypadały na mój ważny okres rozwojowy, i teraz są efekty i się objawiają.
Efekty zaczęły się objawiać w ubiegłym roku, kiedy miała miejsce scena. Scena zaczęła się od tego, że Pani popatrzyła na mnie i zawołała: Ojej, co to ci Mechatku wystaje z pyszczka?!, a to był mój ząb kieł, których kot powinien mieć cztery, z czego dwa powinny rosnąć czubkami do dołu, a dwa czubkami do góry. A mój ząb kieł dolny lewy wystawał z pyszczka czubkiem do przodu, czyli poziomo, co oznaczało, że się całkiem rozchwiał. I Pani zaraz chciała jechać do pana doktora, ale to były święta i pana doktora nie było, a ja chodziłam po domu i płakałam strasznie, no ale jak miałam nie płakać, jak mnie bolało. No i Pańcio Kochany razem z Panią, która wpadła w histerię, postanowili, że Mechatek nie może tak chodzić i płakać i mój ząb kieł usunąć sami. W tym celu zamknęli się ze mną Mechatkiem w osobnym pokoju, co mnie bardzo ucieszyło, ale to dlatego, że nie wiedziałam co się szykuje. A naszykowało się tak, że Pani mnie trzymała na kolanach, a Pańcio przez bibułkę mój ząb kieł chwycił i to wystarczyło, żeby wyszedł jak z masła, tak Pańcio powiedział. I wtedy ja zaczęłam strasznie krzyczeć i uciekłam pod szafkę. A cały czas pod drzwiami pokoju warowała Reszka, która warczała i nie chciała ich wypuścić, bo chciała mnie Mechatka bronić, dopóki nie zobaczyła, że żyję i umiem nawet samodzielnie wybiec do przedpokoju. No a potem było gojenie, które przebiegało dobrze, ale się okazało, że mój ząb kieł wcale nie miał korzenia i dlatego tak zaczął sterczeć do przodu.
I dlatego jak już się skończyły święta to pojechaliśmy do pana doktora do kontroli, który obejrzał moje gojenie i powiedział różne rzeczy. Pierwsza rzecz była taka, że ząb został usunięty przez Pańcia bardzo fachowo, a korzeń zęba kła to ja sama wchłonęłam, co się naukowo nazywa „zresorbowałam” i to jest bardzo poważna sprawa, chociaż zazwyczaj koty resorbują korzenie trzonowców i przedtrzonowców, ale ja Mechatek jestem inna; a druga, że „z tym kotem to już pewnie tak będzie”, a to z powodu moich niedoborów z dzieciństwa na ulicy, co oznacza, że pozostałe zęby też są zagrożone wchłonięciem przeze mnie Mechatka, ale i tak musiałam brać zastrzyki z antybiotyków.
I niestety pan doktor miał rację. Racja objawiła się dwa tygodnie temu, jak znowu chodziłam po domu i płakałam, a jak Pani zajrzała mi do środka pyszczka, to znalazła bardzo czerwone dziąsła, za to na dole został tylko jeden mały ząb siekacz z przodu, a reszty nie ma. I to oznacza, że dziąsła mi się zapaliły, a te zęby, których nie ma – wypadły, a ja zresorbowałam ich korzenie. I znowu musiałam brać zastrzyki, które podawał mi Pańcio Kochany w kark, ale to było lepsze od tabletek do pyszczka albo syropu, bo ja Mechatek do tabletek albo syropu jestem niepodawalna, co można poznać po tym, że wyję, wyrywam się i dostaję wielkiej siły oraz pluję na dwa metry i to się nazywa sceny dantejskie, bo wtedy jeszcze Reszka mnie broni. A zastrzyki zniosłam spokojnie i ludzie też.
I teraz jest tak, że chociaż dalej jestem kotem, to nie mam 30 zębów, chociaż ilość zębów jest stała dla danego gatunku, ale to chyba chodzi o zęby zdrowe, czyli sytuację idealną. I była obawa, że teraz u nas w domu będzie się na mnie mówić Mechatek-Szczerbatek, ale skoro jestem już Paskudkiem i Heterozygotą, to chyba wystarczy, bo wolałabym dalej być Mechatkiem. Na szczęście ten górny ząb kieł, który mam wystający od samego początku, wystaje nadal, bo go nie zresorbowałam, i pokazuje moją szczególną urodę. I jeszcze pojawiły się dwa pomysły, z których jeden mi się podoba, a drugi nie. Ten drugi polega na tym, żeby mi te zęby, które zostały, zacząć myć, na co się nie zgadzam, a ten pierwszy na tym, żebym dostawała mokrą karmę zamiast suchej, chociaż pan doktor powiedział, że to nie jest konieczne i sobie poradzę. Ale wolałabym sobie nie poradzić, bo bardzo się z tym pomysłem zgadzam, bo wtedy smakołyk byłby codziennie.
Pani jeszcze powiedziała, że mój przykład ma duże walory, które się nazywają edukacyjne, co oznacza że można brać ze mnie przykład o tym, że o zęby trzeba dbać, co dotyczy nie tylko kotów, ale i ludzi oraz że ta sytuacja jest dowodem na to, że Mechatek naprawdę zje wszystko, a nawet zresorbuje.
Tweetnij
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz