10 maja 2010

New Kotem Tygodnia na Unitedcats!

Na portalu Unitedcats jest taki obyczaj, że co tydzień zostaje wybrany Kot Tygodnia. Redakcja przeprowadza z im wywiad, a jego zdjęcie widnieje na pierwszej stronie portalu.

Wywiad z Niutką

Gratulacje New. Zostałaś kolejnym Kotem Tygodnia. Jak zamierzasz uczcić ten wybór?

Uczcić? Wiem, co to jest UCZTA. W tym domu UCZTAMI zajmuje się Ona. UCZTA jest wtedy, kiedy Ona szykuje SMAKOŁYK, ale dzieje się to bez zrozumiałych dla mnie okazji i powodów. Możliwe, że zostanie przeze mnie Kotem Tygodnia jest okazją i powodem, żeby UCZCIĆ. Więc będę przez ten tydzień UCZCIŁA.

Jak trafiłaś do domu Eli i skąd się wzięło twoje imię?

Ela to moja obecna Ona? Bo przedtem przez pół roku mieszkałam u innej Niej. Tamta Ona zabierała nas na wystawy, żeby wszyscy się nami zachwycali: bardzo męczące i trzeba było siedzieć w klatkach i znosić te wszystkie okrzyki i spojrzenia. Na jednej z takich wystaw wypatrzyła mnie obecna Ona. Przyszła, bo chciała pooglądać norwegi, syberyjskie i maine coony. Najpierw raz podeszła do naszej klatki. Porozmawiała z tamtą Nią i wsadzała palce do środka, ale poszła oglądać inne koty. Potem znowu podeszła. Zapytała tamtą Ją, czy mogłaby mnie potrzymać na rękach. Akurat zachciało mi się do kuwety, więc zaczęłam się bardzo wiercić, a tamta powiedziała: „Tę, która się tak ożywiła na pani widok?”. No i zamiast do kuwety trafiłam na jej ręce… Potem jeszcze obie One rozmawiały: o charakterze maine coonów, futrze maine coonów i cenach maine coonów, na koniec obecna Ona wzięła wizytówkę (na kiedyś, jakby się w odległej przyszłości na maine coona zdecydowała). Usiedli z Nim w ogródku na piwie i dyskutowali: jaka byłam cudna, że czwarty kot to nierozsądne, i jak to strasznie drogo i wspominali, jakie miałam piękne spojrzenie. Po rozważeniu wszystkich argumentów, stanęło na tym, że na razie nie kupią maine coona, może kiedyś w odległej przyszłości. Ale Ona poszła na chwilę do ludzkiej kuwety, a kiedy wróciła, On powiedział: „Ech, zadzwoń do tej pani Ireny”. No i tak nadeszła ta odległa przyszłość. W tym czasie na wystawie ja wzięłam udział w pokazie Best In Show i dostałam puchar, więc kiedy Ona zadzwoniła, kosztowałam już cztery stówy więcej. Ale Oni tak bardzo mnie już chcieli, że Ona stwierdziła, że korony na zębach mogą poczekać, a tamta Ona uznała, że Im dobrze z oczu patrzyło i tak telefonicznie dobili interesu. Przyjechali po mnie już po tygodniu. Mój puchar na razie został w tamtym domu. Jak Oni się zdecydują, że dalej mam jeździć na wystawy, to go wykupią. U tamtej Niej nazywałam się Levada of Nemo*PL i wołali na mnie Levadka. A w tym domu dostałam inne imię. Ponieważ byłam nowa, nazwali mnie New, co po angielsku znaczy „nowa”, ale wołają na mnie Niu, Niuta albo Majnkuna. I tak się do tej pory zastanawiam: czy wszystkie koty, jak trochę urosną, to muszą pojechać do nowego domu i dostają nowe imiona?

Jesteś kotką rasy Maine Coon. Możesz nam coś opowiedzieć o tej rasie - jaka ona jest, czy wymaga specjalnej pielęgnacji. Wiemy także, że Ela miała plany hodowlane związane z tobą, czy coś z nich wyszło?

Jestem tolerancyjna, wszak kumpluję się z Mechatkiem, co dowodzi, że nie mam żadnych uprzedzeń, nie mówiąc już o rasowych. Ale uważam, że Maine Coony są the Best (In Show). Jesteśmy ogromne (ja ważę ponad 6 kilogramów, ale podobno są kocury ważące 15! ach...), puchate, mamy wspaniałe ogony, niezwykle wyraziste twarze, pędzelki na uszach i możemy występować prawie we wszystkich odmianach barwnych. Majnkunie futro nie wymaga specjalnych zabiegów, chociaż Ona uparła się mnie raz na tydzień czesać, bo gdzieś wyczytała, że tak trzeba. Niestety, nie nabierają się na moje płacze i obcinają mi pazurki, chociaż manicure i pedicure potrafię doskonale zrobić sama. Ale wygląd to nie wszystko: wszystkie Maine Coony mają wspaniały charakter: łagodny, spokojny, towarzyski, kontaktowy. Ja jestem wcieleniem łagodności. Nie używam zębów, ani pazurów, nie złoszczę się, a kiedy sobie czegoś nie życzę (obcinanie pazurków!), jestem na tyle silna, że po prostu się wyrywam bez agresji. Pielęgnacja Maine Coona obejmuje przede wszystkim zabawianie go i rozmawianie z nim. Ona mówi, że naszą rasę można polecić komuś, kto ma małe dzieci, bo na pewno nie zrobimy krzywdy, albo osobom, które mają uprzedzenia do kotów, bo zostaną natychmiast uwiedzione naszym charakterem i urodą. Psim odpowiednikiem Maine Coona może być golden retriever; my też mogłybyśmy występować w kinie familijnym. Zdążyłam dorosnąć i zacząć marzyć o kocurach, a plany hodowlane na razie wciąż stoją. Ona bardzo się waha, bo żebym mogła mieć kocięta z prawego łoża, trzeba załatwić dużo formalności. A ja bym tak już chciała tego księcia! Ona mówi, że jakby co, to koniecznie rudego z białymi skarpetkami, bo dzieci będą ładne… Cóż, czekam, a czasem czekam bardzo głośno…

Mieszkasz razem innymi kotkami. Z Reszką, Sonią i Mech. Jak wyglądają wasze relacje? Lubicie się, czy też dochodzi między wami do kłótni? Która spośród kotek jest twoją największą przyjaciółką?

Nasze relacje są rozwojowe i DYNAMICZNE. To słowo oznacza, że się zmieniają. Na początku było trudno, bo te trzy miauczą trochę inaczej i się nie rozumiałyśmy. A teraz jest tak: z Reszką staramy się omijać, ale kiedy wchodzi do mojego pokoju i śmie na mnie warczeć, nie mogę tego zignorować i ją stamtąd przepędzam. Trochę się jej boję, a Reszka jest o mnie zazdrosna. Soni nie lubię z wzajemnością, bo jest dziwna. Udaje stoicki spokój, a kiedy Ona nie widzi, to mnie prowokuje. Raz nawet zraniła mnie w chore oko! Więc ganiam ją, ile mogę. Nie lubię jej także dlatego, że kiedy wołam kocura, zawsze wchodzi mi w słowo i też zaczyna wołać. A Mechatek, która wpadła na mój widok w histerię (syczała, pluła, krzyczała i trzy dni chowała się za szafką) została moją kumpelą. Lubię się z nią bawić w kulkę, ganiać za myszami, które Ona rzuca i przesuwać łapką, kiedy usiądzie w złym miejscu. Mech jest mała, więc się ją łatwo przesuwa.

Twoja pani pisze, że jesteś kotką, która miewa oryginalne pomysły. Może zdradzisz nam kilka z nich... Powiedz, który z nich był najciekawszy.

Oto próbka moich pomysłów: 1* Pomysł na oryginalny sposób wchodzenia do samochodu podczas spacerów, dowód: http://www.youtube.com/watch?v=1AH-qsaPuO4.

Jesteś kotką, która chodzi na spacery. Jakie są ulubione miejsca spacerowe? Czy w czasie spacerów poznajesz nowych, zwierzęcych przyjaciół? No i jakie emocje wzbudzasz, jako kot na smyczy - przecież kotów na smyczy nie spotyka się często.

Wokół Bielska jest mnóstwo lasów i łąk. Na spacery lepsze są lasy, ponieważ tam się dużo dzieje i jest mnóstwo kryjówek. Do lasu jeździmy samochodem, a ostatnio po raz pierwszy pojechałam autobusem. Podczas wycieczek wącham wrzosy, borówki i trawę, łapię motyle, zaczajam się na ptaki oraz wchodzę do strumienia. Kiedy spotykamy innych ludzi, albo udają, że nic nie widzą, albo się zachwycają. Często, jak się już pozachwycają, jaka jestem duża i puchata, to mówią: „Ale to nie jest taki normalny kotek, chyba zagraniczny?”, a Ona opowiada im wtedy, jakie Maine Coony są cudowne. Czasami spotykamy psy, a wtedy Ona bierze mnie na ręce, a ja syczę na nie i się napuszam, przez co robię się jeszcze dwa razy większa i one się mnie boją. Nie bała się tylko 15 - letnia bokserka, która pomyliła mnie z kotem, z którym się kiedyś przyjaźniła i mimo prychania pchała się do mnie nosem, ale to zapewne dlatego, że jest głucha i prawie ślepa.

Jakie są twoje zalety, a jakie wady?

Z mojego punktu widzenia posiadam same zalety: lubię się bawić, lubię być głaskaną, mam uroczy głos, jestem inteligentna, bystra, łagodna, delikatna, opanowana, radosna, skoczna, szybka, piękna, ufna, rozmowna, kontaktowa, ciekawa świata i stanowcza. Z Jej punktu widzenia mam takie same zalety, ale ostatnia cecha jest wadą, ponieważ nie lubię być długo trzymana na rękach i stanowczo wtedy z nich wyskakuję. Ona mówi też, że chociaż jestem już dorosła, to pod względem charakteru został ze mnie taki cudny dzieciuch.

Gdybyś mogła spełnić swoje trzy marzenia - co by to było?

1. Wolno mi przez cały czas wchodzić do sypialni, 2a. Reszka nie wchodzi do mojego pokoju (tego, o którym Ona mówi, że jest dla gości), 2b. Sonia nie wchodzi do mojego pokoju, 3. Kocur wchodzi do mojego pokoju (to jest marzenie pojawiające się od czasu do czasu)

Jak wygląda twój typowy dzień, a jak powinien wyglądać dzień idealny ?

Sen, jedzenie, zabawa, zabawa, jedzenie, kłótnia z Sonią, zabawa, sen, zabawa, spacer, sen. Tak jest i tak powinno być.

Jak trafiłaś na forum UC i za co je polubiłaś?

Lubię UC, ponieważ Ona je lubi. One je lubi, ponieważ jest tam mnóstwo fajnych ludzi, mających koty, więc może porozmawiać z kimś, kto zapadł na ten sam rodzaj szaleństwa, przez co posiadanie nawet czterech kotów wydaje się mniejszym szaleństwem niż w gronie osób, które kotów nie mają. Lubię UC, ponieważ ci fajni ludzie od czasu do czasu wybierają którąś z nas na Kota Tygodnia, a wtedy są UCZTY.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz