8 listopada 2013

Mechatek a wychowywanie dzieci

U nas w domu z dziećmi jest tak, że nie mamy żadnych własnych, ponieważ nie miałyśmy ani jednego miotu - ani żadna z nas ani Pani.

I dlatego wszystko, co wiem o kociętach, wiem z opowieści Pani, a to co o ludziętach, to z odwiedzin ludziąt od sąsiadów oraz od znajomych Pani i Naszego Drugiego Człowieka, którzy do nas przychodzą, żeby głaskać mnie Mechatka.

Ja Mechatek bardzo lubię, jak są odwiedziny, ponieważ mogę być wtedy sobą, czyli włazić na ludziom na kolana, lizać ich po rękach i mordkach, ocierać się o torby i nogi, i tak przez cały czas, a oni nie mówią, że jestem nachalna, bo im nie wypada i bardzo się z mojej nachalności cieszą i krzyczą: O, jaki miły kotek! Pani mówi, że ja nie odróżniam swoich od obcych i zaprzyjaźniam się natychmiast ze wszystkimi, nawet takimi, co przychodzą w gości tylko na chwilę, na przykład z panią listonosz. A to wszystko od tego, że nigdy nie mam dość głaskania, nawet po trzech godzinach, ale i pięć minut jest dobre.

Najwięcej głaskania jest, kiedy przychodzą ludzie ze swoimi młodymi, bo młode od razu biorą się do głaskania, a nieraz nawet do zabawy. Ja Mechatek najlepiej nadaję się do głaskania z nas czterech, bo Sonia wszystkiego się bała i jak przychodzili goście to uciekała do tapczanu, a New najpierw długo się przygląda i ocenia sytuację, a jak już oceni, to jest za późno, bo dzieci zajmują się już mną Mechatkiem. Reszką obcy się wcale nie zajmują, bo ona jest agresywna i nieobliczalna, co oznacza, że prycha, syczy i używa pazurów w momentach, w których nikt się nie spodziewa.

Pani mówi, że w związku z tym Reszka najlepiej nadaje się do wychowywania. Raz u nas wychowała jedno ludzkie młode w ten sposób, że najpierw Pani długo je ostrzegała: tej czarnej nie dotykaj i nie zaczepiaj, bo może być agresywna, głaszcz sobie Mechatka, ale ono nie chciało słuchać i pociągnęło Reszkę za ogon. No i to się bardzo źle skończyło, ale jego rodzice nie mieli pretensji, tylko powiedzieli: „I dobrze, dzieci powinny wiedzieć, że kotów się za ogon nie ciągnie”.


Za to kota można miziać za uszkiem, po głowie, po pleckach, a jak ma dobry humor to nawet po brzuszku i po szyi. Poza mizianiem można kota smyrać, drapać i gładzić, zwłaszcza kota Mechatka, który lubi wszystko. I można się jeszcze z kotem bawić przez rzucanie mu myszki, sznureczkiem albo specjalnym patykiem z piórkami na końcu, który nazywa się bawidełko. Jak kot i ludzkie młode są dobrze wychowani, to jest dużo możliwości, a na dodatek przyjemność jest po obu stronach.

Ja Mechatek chciałam powiedzieć, że to jest bardzo ważna rzecz, żeby dzieci były dobrze wychowane i żeby wiedziały, że kota nie wolno ganiać, bo się boi, nie wolno w kota niczym rzucać, bo można mu zrobić krzywdę, ani ciągać za ogon, szarpać i za mocno ściskać, bo to kota boli. I to wszystko powinni ludzkim młodym wytłumaczyć ich rodzice, powtarzając tak długo, aż zrozumieją co to znaczy „nie wolno”, bo inaczej Reszka im wytłumaczy, co to znaczy „agresywny”.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz