4 stycznia 2013

Mechatek o tym, jak Sonia przeżyła sanację



Dzisiejszy mój Mechatka felieton będzie poświęcony mojej największej przyjaciółce Soni, a właściwie jej zdrowiu, a jeszcze bardziej właściwie temu, że Sonia tego zdrowia ma bardzo niewiele, natomiast ma dużo różnych chorób i to od wielu lat.Część z nich wynika z wieku, a część nie wiadomo z czego i nawet nasz pan doktor nie wie, chociaż Sonia miała różne badania, do których trzeba było pobierać krew z łapki.


Pani mówi, żebym nie pisała o wszystkich chorobach Soni naraz, bo w jednym felietonie na pewno nie starczy miejsca albo by trzeba napisać felieton bardzo długi, a wtedy czytelnicy by się znudzili albo by powstała encyklopedia, która jest bardzo gruba i ciężka i lepiej żebym się skupiła na jednej sprawie. No to ja się skupię na tym, że ostatnio Sonia przeżyła sanację.

„Sanacja” to jest nowe słowo, które ja Mechatek poznałam i podobnie jak przy słowie „procenty” stało się to przy chorowaniu jednej z nas. O procentach dowiedziałam się, kiedy w ubiegłym roku Reszka miała straszną rzecz, która nazywa się operacja, ale na szczęście wtedy się okazało, że Reszka należy do tych procent, które mówią, że guz na brzuszku był niezłośliwy. Sonia nie miała operacji tylko sanację, ale sanacja też wymaga narkozy, bo chociaż pochodzi z obcego języka, w którym oznacza uzdrowienie, to jest bardzo nieprzyjemna i dlatego żaden kot nie powinien jej bez narkozy doświadczać.

Pani powiedziała jeszcze, że sanacji mogą podlegać różne rzeczy, na przykład całe państwa czyli wielkie tereny, na których żyje wielu ludzi, ale w przypadku Soni był to pyszczek w środku. W gabinecie u naszego pana doktora pyszczek w środku nazywa się jama ustna, więc Sonia doświadczyła sanacji jamy ustnej.

O tym, że sanacja będzie konieczna Sonia powiedziała pani sama, bo chodziła za panię po domu i płakała, aż pani obejrzała ją całą dokładnie, żeby sprawdzić, co kota boli. I okazało się, że Sonię boli w pyszczku, bo na zębach zrobiły jej się kamienie, a pod jednym nawet ropa w postaci bulwy i kto wie, czy to nie jest jeszcze jeden skutek uboczny lekarstw, które Sonia przyjmuje już ponad rok. Więc pani natychmiast zapakowała Sonię w kocyk i do torby i pojechała do pana doktora, który stwierdził dwie rzeczy: że tego zęba z bulwą usunie od razu i że w sobotę zrobi Soni sanację.

I w sobotę trzeba było zostawić Sonię w gabinecie na cztery godziny, w czasie których pan doktor czyścił jej pyszczek w środku z kamieni i usunął jeszcze inne zęby, a pani przeżywała bardzo wielki stres i dlatego chodziła tam i z powrotem po całym mieszkaniu przez cały czas, bo nie wiadomo było, jak Sonia zniesie narkozę, gdyż ma te inne choroby, które pogarszają jej stan ogólny i bardzo mało waży.

Na szczęście sanacja przebiegła bez problemów, a Sonia wyszła z narkozy bardzo dobrze, jak powiedział pan doktor. I mimo tego, że wokół pyszczka miała ślady po sanacji, a w środku rany, to zaraz po powrocie do domu rzuciła się do miseczki. Pan doktor powiedział jeszcze, żeby odstawić na razie Soni te tabletki, które dostaje od ponad roku i że Sonia może od razu jeść, co chce, nawet suche chrupki, jak lubi, ale pani uznała, że po tym wszystkim należy jej się miękki smakołyk z galaretką prosto z puszki, żeby nie musiała gryźć. Kiedy ja Mechatek miałam chore ząbki też dostawałam takie smakołyki, co było wielką zaletą chorowania.

A na koniec ja Mechatek chciałabym jeszcze napisać, że proszę państwa, należy swoim kotom regularnie sprawdzać pyszczki w środku, żeby od razu zauważyć kamienie albo bulwy, a także jak się już je zauważy natychmiast zawieźć do pana doktora, żeby kot nie cierpiał, a po wszystkim dać kotu smakołyka, który jest najważniejszą częścią rekonwalescencji. Gdyż na tym polega odpowiedzialność człowieka za kota.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz