8 czerwca 2009

O Mechatku na Unitedcats

Mechatek portretMechatek nie została znaleziona. Mechatek sama znalazła sobie ludzi, czy też raczej po prostu upolowała ludzi na ulicy w mroźną grudniową noc, z charakterystycznym dla siebie uporem i instynktem samozachowawczym. Zawsze pozostanie drobniutka, to skutki różnorakich chorób, jakie trzeba było wyleczyć po przygarnięciu do domu. Mimo swojego wieku wciąż ma rozmiary kociaka i krzywe nóżki.

Mechatek zje wszystko. Największym wyczynem Mechatka było zeżarcie 30 centymetrowej diffenbachii. Tak, DIFFENBACHII!!! Tej trującej rośliny, którą ostrożnie nawet należy dotykać i podobno zawiera substancje śmiertelnie groźne. Myślałam, że zwariuję ze strachu o Mechatka. Tymczasem NIC. NIC! ZERO reakcji. Nawet nie wymiotowała. Nic. Tylko difenbachii nie dało się uratować. Mechatek przeżyje chyba nawet bombę atomową...

Mechatek lubi wszystko. Nawet odkurzacz jej nie przeraża. Lubi leżenie w ciepłych miejscach.

Mechatek zje wszystko natychmiast. Wydziera jedzenie z rąk, podstępnie zrzuca ze stołu (tzw. zjawisko znikających kanapek) i w kwestiach spożywczych jest zdolna do myślenia strategicznego. Kiedyś trzy dni kombinowała jak dostać się na najwyższą półkę, gdzie na moment postawiliśmy talerz ze sznyclami. Siedziała, wpatrywała się, obchodziła dookoła, niemal widać było jak jej komórki nerwowe pracują... i wykombinowała: ponad dwumetrowy skok z głośnika po skosie. Niestety, po trzech dniach sznycle były już zupełnie gdzie indziej...

Mechatek potrafi podawać łapkę (przybijać piątkę).

Łasi się do wszystkich z wielką nachalnością, nie wyróżniając swoich państwa w ogóle. Przyjaciel całego świata, zaprzyjaźnia się nawet z panami, którzy przyszli naprawiać instalacje... Nie zniechęca się łatwo - to najbardziej uparty kot, jakiego znam. Jak muł.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz