24 maja 2014

23 maja 2014

Mechatek o tym, jak ważne są dni po operacji

… oraz o kryzysach i nadziei

Proszę Państwa, co myśmy w tym tygodniu przeżyli, to aż się nie da opisać, ale spróbuję, żeby Państwo wiedzieli, co z Reszką oraz zapamiętali, jak ważna jest opieka pooperacyjna nad kotem, który miał poważną operację.

Jak Państwo wiedzą, Reszka miała operację w ubiegły piątek. Pani się strasznie popłakała i Nasz Drugi Człowiek też, kiedy przed operacją musieli podjąć decyzję, co zrobić, kiedy w środku Reszki będzie nie jeden nowy(S)twór, tylko dużo i czy wtedy Reszkę wybudzać. Bo mogło się zdarzyć, że Reszka nie wróci już do domu i nigdy jej już nie będzie. I potem Pani w domu siedziała jak na szpilkach, czekając aż zadzwonią z lecznicy, aż wreszcie zadzwonili i na szczęście było już po operacji i udało się nowego(S)twora wyciąć. Tylko, że on był z naciekami i zajął jeden reszkowy węzeł chłonny, więc dopiero po badaniach histopatologicznych będzie wiadomo, czy można coś dalej robić.

17 maja 2014

Operacja Reszki

A to jest, proszę Państwa, Reszka na drugi dzień po operacji. Ma specjalny różowy kaftanik, żeby się nic nie stało w ranę pooperacyjną, a na łapce różowy bandaż z wenflonem pod spodem do robienia wzmacniających kroplówek jeszcze przez parę dni. Może jeść tylko tę smaczną wysokobiałkową papkę. I je. I robi kupę. I pije. I sika. I to są bardzo dobre oznaki. A pani robi jej co 6 godzin zastrzyki przeciwbólowe, po których Reszka staje się trochę naćpana, ale dzięki temu jej nie boli. I okazało się, że robienie zastrzyków Reszka znosi bardzo dobrze i nie trzeba jej nawet przytrzymywać, co panią zdumiewa. Teraz największe niebezpieczeństwo jest związane z tym, że kocie (i nie tylko kocie) jelitka zrastają się kiepsko i może się zrobić zapalenie otrzewnej.


Czekamy też na wyniki badania histopatologicznego, żeby się dowiedzieć co to był za nowy twór, który został wycięty z reszkowego jelitka. Dziś Reszka z panią i Naszym Drugim Człowiekiem byli na wizycie kontrolnej, na której Reszka zrobiła wielki cyrk aż musiały ją trzymać dwie osoby i to znaczy, że czuje się lepiej.

15 maja 2014

Mechatek o trzymaniu kciuków za Reszkę

Reszka w ulubionym ciepłym miejscu
Reszka jest bardzo chora i w piątek będzie miała operację.

Choroba Reszki polega na tym, że w środku Reszki pojawił się nowy twór, którego w ogóle nie powinno tam być i który trzeba jak najszybciej usunąć za pomocą operacji, a potem oddać w słoiku na badanie histopatologiczne, które powie nam wszystkim, jak bardzo ten nowy twór jest niebezpieczny, a wtedy nasz Nowy Pan Doktor, który jest wielkim autorytetem w sprawach nowych tworów zdecyduje, czy i jak można dalej robić.

Pani mówi, że najbardziej ją niepokoi i zasmuca to CZY, bo oznacza, że Reszki mogłoby nie być, a jest bardzo dużo zmiennych czyli takich rzeczy, które mogą wpłynąć na powodzenie operacji i od nich wszystko zależy. A przecież Reszka jest kotem życia naszej pani, więc trzeba zrobić wszystko, żeby CZY zamienić na JAK. Wszystko, proszę Państwa.

No więc robimy. To znaczy robią pani i Nasz Drugi Człowiek, a wymaga to z ich strony ogromnych poświęceń polegających na codziennym narażaniu się na pazury i zęby Reszki podczas wożenia jej do przychodni na kroplówki, a przecież wiadomo, że Reszka ma straszny, nieobliczalny charakter i w związku z tym ma nawet zapisane w papierach w innej przychodni: „kotek jest agresywny”.

6 maja 2014

Mechatek o kocim rozwoju osobistym



Wbrew pozorom kocie zainteresowania wcale nie są tak ograniczone i przyziemne, jak sądzi wielu ludzi.

Każdy kot poza pełną miseczką, własnym domem i własnym człowiekiem do napełniania miseczki i miziania, samym mizianiem, z odpowiednią częstotliwością, czyli w moim Mechatka przypadku non-stop, oraz ciepłem, potrzebuje do szczęścia jeszcze możliwości rozwoju osobistego. Dla kota rozwój osobisty oznacza rozrywkę, która odpowiada wysokiej kociej inteligencji oraz szybkości. Inaczej kot się nie rozwija i nudzi, a kiedy kot się nudzi, to sami Państwo wiecie najlepiej, co z tego może wyniknąć i że słowo destrukcja nie oddaje w pełni skali tego zjawiska.


Oczywiście kocie upodobania pod względem rozrywki są bardzo różne. Na przykład są koty, które w ogóle się nie bawią, gdyż ganianie za piłeczką uważają za dziecinne. Do takich kotów należała Sonia, moja największa przyjaciółka. Nie bawią się też koty, które mają flegmatyczne usposobienie i ich rozwój osobisty sprowadza się do eksperymentowania z różnymi pozycjami na kanapie. Są też koty, które całe życie traktują jak jedną wielką rozrywkę i rozwijają się nieustannie, dostarczając swoim ludziom mnóstwo emocji. Do takich kotów należy nasza Niuta, która na dodatek ma wielkie poczucie humoru, które objawia się wpychaniem mnie Mechatka do wanny lub pożeraniem papierków, zwłaszcza kiedy pani krzyczy: Niuta, nie jedz tego! Wtedy Niuta połyka je w błyskawicznym tempie, jakby zawierały cenne informacje, które nie mogą się dostać w ręce wroga. Istnieją też koty, które lubią zabawy tradycyjne, polegające na łapaniu sznureczka (może być makaron), zagryzaniu różowej myszy ze sklepu zoologicznego oraz jej aportowaniu. Do takich kotów należy Reszka, które jednak ostatnio bawi się rzadziej, ponieważ trochę choruje.

Kocie zabawy można podzielić na trzy grupy. Do pierwszej należą zabawy, w które kot bawi się sam ze sobą. W tym celu na terenie mieszkania muszą się znajdować zabawki: piłeczki, myszy, kulki z papieru, których najwięcej jest pod wersalką, co się okazuje podczas generalnego sprzątania, a także drobne przedmioty ułożone na półkach, które można zrzucać na podłogę i firanki, na które można się wspinać i na nich wieszać za pomocą pazurków. Dwie ostatnie służą do rozwoju osobistego Niuty. Dobrą zabawą jest też obserwowanie ptaków w kociej TV za szybą oraz otwieranie szafek z ubraniami, na których można się następnie ułożyć i je okocić, zwłaszcza jak są świeżo uprane.

Druga grupa zabaw to zabawy kocio-kocie. Wymagają co najmniej dwóch kotów w jednym domu. Z moich Mechatka doświadczeń wynika, że najczęściej polegają one na zaganianiu mnie Mechatka w różne miejsca, na przykład do kąta albo do pudełka, a następnie sięganiu w moim kierunku wielką łapką. Jednak z Niutą umiemy się też bawić we wspólne popychanie kulki w tunelu, o czym pani kazała mi wspomnieć, aby nie stworzył się zbyt jednostronny obraz. Wspólną kocio-kocią zabawą jest też stadne polowanie na ćmy i inne owady, które wymaga starannego podziału ról.

Trzecia grupa zabaw wymaga posiadania własnego człowieka. Jego zadaniem jest ciąganie sznureczka oraz rzucanie myszy ze sklepu zoologicznego i powinien to robić w ściśle określony sposób wybrany przez kota i w odpowiednim kierunku. Człowiek służy też do podnoszenia z podłogi przedmiotów, aby można je było ponownie zrzucić z półki.
Wybór formy zabawy jest osobistą sprawą każdego kota, w którą człowiek nie powinien ingerować, aby nie zakłócić kociego rozwoju osobistego.
Chchchrrrr!