29 stycznia 2010

Bo ja chcę do sypialni!



czyli: sztuka perswazji



Bo ja chcę! Teraz! Już! Chcę do sypialni! Zobacz: drzwi są zamknięte! Dlaczego są zamknięte? Otwórz! Wpuść mnie do sypialni! Ja chcę do sypialni! Zobacz, sypialnia jest tam! Podążaj za moim ogonem! Ja chcę do sypialni!

Ps. 1. Od Pani: i tak codziennie rano, w południe, wieczorem...

Ps. 2. Od New: Jestem mistrzynią przekonywania! O, proszę: na załączonym obrazku pozdrowienia z sypialni :)



28 stycznia 2010

Ręka z kapciem


Zaczęło się od tego, że podnieśli na mnie rękę z kapciem. Bardzo Ich irytuje, kiedy wskakuję na półki i niezwykle starannie zrzucam na podłogę wszystkie: długopisy, klucze, słuchawki, karteczki, rękawiczki, aparat fotograficzny, spinkę do włosów, opakowanie po witaminach i tym podobne drobne przedmioty, których na półkach nie powinno być.

Któregoś dnia Ona wyglądała na szczególnie poruszoną porządkami, które robiłam na półce, bo aż podbiegła do mnie, zawołała: - Niuta, nie wolno! i podniosła nade mną rękę z kapciem. Stała tak i patrzyła na mnie, trzymała kapcia tuż nad moją pupą puchatą, więc ja też patrzyłam jej w oczy, próbując zrozumieć, czego chce. Wreszcie powiedziała do Niego: - Zobacz, ona zupełnie się nie boi.

Aha! To ja miałam się tego kapcia wystraszyć? Ale dlaczego? Czy kapeć może zrobić coś złego? Mnie nigdy nic nie zrobił, więc dlaczego miałabym się bać? Korzystam też często z tego, że Reszka nie lubi gry w zagryzanie kapcia, co okazało się, kiedy sikała na fotel. Ona wtedy rzuciła kapciem w jej kierunku: ach jak pięknie leciał, jak on leciał! Reszka nie wiadomo dlaczego uciekła, natomiast ja lecący kapeć natychmiast upolowałam i zagryzłam. Wspaniałe!

Od tamtej pory tylko czekam, kiedy Ona znów rzuci kapciem w Reszkę, bo do mnie jakoś nie chce. Każda gra ma jakieś reguły: może sygnałem rozpoczęcia zabawy jest sikanie na fotel?

Upolowany kapeć również ma wiele zastosowań: można się na nim walać wzdłuż i w poprzek, można go podgryzać, można do niego wkładać łapki i drapać, można też włożyć do środka nos i wąchać cudowne zapachy, a Oni wtedy tak śmiesznie chichoczą.

27 stycznia 2010

Czarna Królowa


... z białymi skarpetkami

To dla Was, chłopaki, najbardziej kocich z kocurów! Pani zwariowała i w ostatnich dniach nagrywała wszystko, co z siebie wokalnie wydobywałam, niestety stwierdziła, że niektóre sceny nie nadają się do publikacji (dlaczego???), więc tylko dźwięk można z nich dać do posłuchania... No dobrze. Może być i bez tych scen. Wystąpiłam za to jako Black Queen (with white socks, oczywiście) fantazjująca o kocurrrrrrach.

O, tutaj:



Jestem bardzo wdzięczna wszystkim, którzy zagościli w moich fantazjach. Te dźwięki to jest mój growling, czyli (jak mówi Pani) charakterystyczny dla wokalistów heavy metalowych śpiew, przeze mnie wykonywany z braku dostępnego kocura. To wbrew pozorom nie agresja, to wielki brak i tęsknota...

25 stycznia 2010

Nagi instynkt


czyli: tylko dla dorosłych kocurów

Ja też miałam! Chciałam wszystkim oznajmić, że ja też miałam, bo to nie może tak być, że Sonia miała, New miała, a ja nie, bo co by było, gdyby akurat przybył kocur, a ja bym nie miała rui? Zmarnowało by się, ot co! New czeka sobie na tego swojego królewicza, hehe, to se jeszcze poczeka, wybredna, ale Sonia! O, ta to jest prawdziwą konkurencją, bo jej się wszystkie kocury podobają i drze się potwornie po nocach, w nadziei, że jakiś się połasi. Nawet sobie singiel wydała, ale i tak żaden się nie połasił, hehe.

Mnie też się wszystkie kocury podobają, a najbardziej to Pańcio Kochany, ale on nie chce… Przecież to dla niego śpiewałam, wzdychałam, warczałam, tarzałam się po podłodze, tupałam tylnymi łapkami, zaglądałam mu w oczy, ocierałam się, pięknie się w jego stronę wypinałam, właziłam na niego… Nawet pięknie nasikałam na fotel, żeby mu dać do zrozumienia, gdzie byłoby najfajniej… Pani (moja, moja) rzucała we mnie kapciem, z zazdrości pewnie.

Do tego już doszło, wyobraźcie sobie, że pełzałam za nim wszędzie, a on NIC. Powtarzał tylko: nie, nie Reszuniu, nie molestuj mnie już, nie, nie… Dlaczego? Dlaczego? Dlaczego? Do czego jeszcze mam się posunąć? Może on nie ma nabiału? Nie, chyba nie… Pani by go wygoniła. A może jest już za stary? A może mu się nie podobam? Nie, niemożliwe... Jak mam go przekonać, jak?

A może coś robiłam nie tak? Sami zobaczcie i powiedzcie:



To dla Was, dla Was! Przybywajcie, chłopaki, pokażcie Pańciowi, co stracił! Przybywajcie! Co prawda, teraz już się uspokoiłam, ale obiecuję, że jak tylko przybędziecie, dla Was też tak pięknie zatańczę.

Ps. Od Pani: Pańcio ma nabiał ;)

24 stycznia 2010

Zimowa przygoda Niutki


Wciąż szukam i żądam nowych, świeżych wrażeń.
O tych białych płatkach, co za oknem, marzę.
Nie starczą mi myszki ani pełne miski,
Więc wyszłam na balkon, a balkon był śliski!

Śnieg padał i sypał aż balkon zaścielił.
Tak chciałam swe łapki zanurzyć w tej bieli,
Co z góry spadała, bo fruwa i nowa,
Aż smycz Pani wzięła z półki, gdzie ją chowa.


Zapięła. Drzwi szybko stanęły otworem,
Z nieba wciąż leciały płatki całkiem spore.
Zrobiłam krok jeden, potem drugi, trzeci,
Smycz Pani trzymała, by kot w dół nie poleciał.

Więc śmielej już pacam łapkami po śniegu,
Ledwo powstrzymałam ochotę do biegu,
Zostawiam na bieli łapek czterech ślady,
A Pani przejęta, patrzy cała blada:

Że zimno, że ślisko, że kotek nam zmarznie...
Ja futro mam przecież, w nim na mrozie raźniej!
Aż nagle klapnęłam na pupę puchatą!
Miauknęłam: dość zimy! Niech już będzie lato!.







13 stycznia 2010

Marzec w styczniu


...czyli starokocia pieśń miłosna

„…Mrraaa-aauch! Mrraaa-aauch! Mrraaa-aauch! Muuach… Mrraaa-aauch! Muuach… Mrraaa-aauch! Mrraaa-aauch! Muuach…” *





Pierwsza zwrotka starodawnej pieśni miłosnej wykonywanej tradycyjnie przez kotki na wiosnę, zazwyczaj w marcu, ale spotykane są również kotki wykonujące ją w innych miesiącach. Z żalem stwierdzam, że zaprezentowany powyżej zapis literowy w alfabecie łacińskim jest zdecydowanie niedoskonały i nie zdoła oddać całego bogactwa dźwięków i akcentów, których subtelne odmiany decydują zapewne o drobnych niuansach znaczeniowych.

Niezwykle istotna jest również niemożliwa do oddania w zapisie intonacja oraz kilkunastosekundowe, precyzyjnie wyliczone pauzy, podkreślające napięcie i towarzyszące pieśni stany uczuciowe pieśniarek. Pieśniarki o mistrzowskim kunszcie uzupełniają występ popisami tanecznymi, wśród których szczególną uwagę przykuwają: przykucanie, przytupywanie tylnymi łapkami, a także tarzanie się po podłożu, prawdopodobnie najistotniejsze i decydujące o wyborze najatrakcyjniejszej pieśniarki. Niestety, jesteśmy tutaj zdani jedynie na nasze ludzkie, niedoskonałe domysły, podobnie jak przy próbach tłumaczenia słów pieśni.

Prawdopodobne znaczenie słów w starokocim:
*„Kocura! Kocura! Kocura!
Chcę kocura! Chcę! Przybywaj,
kocurze, przybywaj!”

Sonia, jako pieśniarka wybitna, pieśń wykonuje bez względu na porę dnia i nocy, z ogromnym zaangażowaniem i bez oznak zmęczenia, śpiewając również pozostałe 17 zwrotek ciepłym, głębokim i donośnym altem. Chciałabym podkreślić, że prawdopodobnie doskonała znajomość niecytowanych tutaj, a wykonywanych w całości zwrotek oraz niepospolita ekspresja sprawiają, że jest ona znaną doskonale przez naszych sąsiadów artystką.


10 stycznia 2010

Książę w białych skarpetkach


...czyli królewna dorasta

Niutka jest za bardzo przejęta i podekscytowana tym, co się z nią od wczoraj dzieje, żeby móc coś napisać od siebie, dlatego pozwoliłam sobie na zabranie głosu w jej imieniu. Biega po całym mieszkaniu, tam i z powrotem, tam i z powrotem, tam i z powrotem, przy tym ślicznie śpiewa modulowanym głosem i przegania wszystkie dziewczyny z kąta w kąt. Wszystkie jej przeszkadzają, bo wszystkie są potencjalną konkurencją. Nie powinno ich tu być, bo a nuż zjawi się książę w białych skarpetkach?

4 stycznia 2010

I po brzuszku też...




...czyli profilaktyka antybezoarowa

Wczoraj zostałam cudownie wydrapana grzebieniem...

Mrrrrr....Mrrrr.... Dlaczego Pani nie robiła mi tak wcześniej? Po pleckach, po boczkach, i po brzuszku też... Mrrrr... Cuuuudownie... Mrrrr.... I jeszcze po szyi.... I po brzuszku...

Ach, Pani mówi, że chodzi o bezoary. Bezoary to takie pulpy z włosów, które gromadzą mi się w brzuszku i podobno to trochę przez nie mam złe wchłanianie i takie kiepskie wyniki badań krwi. I dlatego schudłam. Te pulpy robią się tam same, ponieważ jestem bardzo zadbaną kotką i często się myję, więc zlizuję mnóstwo włosków z futerka. I one mi się gromadzą w brzuszku. Niektórych udaje mi się samodzielnie pozbyć, mam nawet specjalną karmę oraz pastę do tego, ale niektóre jednak zostają. I żeby nie robiło się ich za dużo, Pani będzie mnie regularnie wyczesywała...

Mrrr... Co tam pulpy włosowe... Co tam bezoary... Co tam złe wchłanianie... Niech sobie mówią, co chcą, byle mnie wyczesywali.... Mrrrr.... I po brzuszku...

ps. Ciekawe, czy Pani też ma bezoary? ;)